[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie znam żadnej z nich.Przepraszam cię, Kay.Muszę z kimśporozmawiać.Rachel dogoniła Glendę w chwili, gdy razem z synem dotarła dodrzwi wyjściowych. Dzień dobry, Jeremy.Dzień dobry pani.Watkins, jeśli się niemylę? Pamięta mnie pani? Rachel ukradkiem przyglądała siękobiecie.Glenda miała na sobie wrzosowy kostium o pastelowymodcieniu.Ubranie było uszyte z taniego poliestru, ale kobietawyglądała w nim bardzo stosownie na tę okazję, a prosty krójznakomicie podkreślał jej figurę.Gęste włosy związała w węzeł nakarku czarną welurową wstążką.Rachel musiała niechętnieprzyznać, że Glenda prezentuje się lepiej, niż się tego spodziewała.Być może w oczach mężczyzn uchodziła za kobietę bardziejatrakcyjną niż ona.Była wysoką i szczupłą blondynką o miłejpowierzchowności.Miała piersi wielkości melonów.Rachel zaczęłasię nawet zastanawiać, czy są prawdziwe.Ale zaraz skarciła się wmyślach za złośliwość.137Jeremy nie powiedział ani słowa.Patrzył na Rachel zniepokojem.Miał na sobie czyste, lecz bardzo sprane dżinsy iodprasowany podkoszulek, co wskazywało na to, że wprzeciwieństwie do Glendy nie posiada wizytowego stroju.Pewnieprzypuszczał, że Rachel zatrzymała matkę po to, żeby się na niegoposkarżyć.Jej uspokajający uśmiech nie przyniósł zamierzonegoefektu.W oczach chłopca nadal pozostał wyraz nieufności. Oczywiście że poznaję.Panna Grant, prawda? Glendapokiwała serdecznie głową, a na jej drobnej twarzy pojawił sięuśmiech, brużdżąc policzki setkami zmarszczek spowodowanychnadużywaniem słońca.Nagle kobieta wydała się Rachel o wielestarsza. Była pani kiedyś nauczycielką Johnny'ego.Niewiedziałam, że zna pani mojego syna.Chłopiec rzucił w stronę Rachel spojrzenie wyzywające ibłagalne zarazem. Kiedyś Johnny przedstawił nas sobie, prawda, Jeremy? Izdążyliśmy się już nawet niezle poznać. Rachel ponownieuśmiechnęła się do chłopca. Czy nie wie pani przypadkiem, co siędzieje z Johnnym? Zamierzałam mu złożyć kondolencje, ale niezdołałam go nigdzie znalezć zwróciła się do Glendy.Kelnerka zaprzeczyła ruchem głowy. Widziałam go po raz ostatni w sobotę wieczorem.Wróciliśmydo mojego mieszkania pózno w nocy.Oboje mieliśmy niezle wczubach.A potem Johnny pojechał prosto do siebie.Nigdy się niezgadzam, żeby jakikolwiek mężczyzna nawet najlepszy przyjaciel nocował u mnie, gdy dzieci są w domu.Niedziele mam wolne izwykle spędzam je razem z nimi.Dlatego dopiero wczoraj138wieczorem dowiedziałam się o starym Harrisie.Postanowiłamprzyjść na pogrzeb, ponieważ znamy się z Johnnym od dawna, awiem, że nie ma teraz wokół siebie zbyt wielu przyjaznych ludzi.Wzruszyła ramionami. A tymczasem on się nie zjawił.Niepowiem, żeby ten fakt mnie szczególnie zaskoczył. Nie? Dlaczego? Możemy już iść, mamo? wtrącił się Jeremy, ciągnąc matkęza rękę. Obiecałaś, że pójdziemy do Burger Kinga". Za chwilę, Jeremy.Wiesz, co sądzę na temat przerywaniarozmowy starszym. Glenda uśmiechnęła się przepraszająco doRachel. Ach, te dzieciaki.Jest pani nauczycielką i sama pani wie,jakie z nimi utrapienie.A co do Johnny'ego, to wcale go nie winięza nieobecność na pogrzebie.Stary Harris był dla niego wdzieciństwie naprawdę podły, zresztą jak i dla wszystkich swoichdzieci.Nie sposób zliczyć, ile razy dostały od niego baty.Wiem, żenie powinno się mówić zle o zmarłych skinęła głową w kierunkutrumny ale nie zamierzam ukrywać prawdy.Rachel zaparło dech. Podejrzewałam kiedyś, że te dzieci są bite.Ale gdy spytałam oto Johnny'ego, zaprzeczył.Glenda się roześmiała. To do niego całkiem podobne. Mamo. W głosie Jeremy'ego pojawiła się płaczliwa nuta. Zaczekaj jeszcze moment, Jeremy.Nagle podeszła do nich Kay i uśmiechnęła się zdawkowo doGlendy. Przepraszam cię, Rachel.Czy mogłabyś mnie podrzucić do139sklepu? Tutaj podwiózł mnie Jim. Kay i Glendę dzieliła społecznaprzepaść, z której obie zdawały sobie sprawę.Kay, podobnie jak iRachel, należała do miejscowego klubu, podczas gdy Glenda byłaosobą nie zauważaną przez wpływowych obywateli miasta. Podrzucę cię z przyjemnością. Rachel z trudem starała sięukryć zniecierpliwienie.Była niezadowolona, że koleżanka siostrywtrąciła się do rozmowy.Jeśli Glenda zamierzała wyjawić więcejfaktów z młodości Johnny'ego, to teraz, gdy dołączyła do nich Kay,na pewno zmieniła zamiar.Rachel nie miała co do tegowątpliwości, a pragnęła wiedzieć jak najwięcej o dzieciństwieJohnny'ego Harrisa. Kay, pewnie nie miałaś jeszcze okazji poznaćGlendy Watkins oraz jej syna Jeremy'ego.Glendo, to jest KayNelson.Kay skinęła głową, gdy Rachel dokonała prezentacji. Czy jest pani zaprzyjazniona z rodziną Harrisów? Jestem przyjaciółką Johnny'ego sprostowała Glenda, jakgdyby obawiała się, by nie posądzono jej o zbytnią zażyłość zojcem Johnny'ego. I ty to nazywasz przyjaznią, mamo? zachichotał Jeremy, a wjego oczach zamigotały iskierki złośliwości. Widziałemprzedwczoraj w nocy, jak trzymał ręce na twoim. Jeremy Anthony Watkins! Glenda zakryła dłonią ustachłopca i mocno się rumieniąc, spojrzała w stronę kobiet z wyrazemzażenowania. Muszę czym prędzej nakarmić chłopca, zanimstanie się prawdziwym potworem.Głodne dzieci potrafią byćnieznośne.Cieszę się, że mogłam ponownie panią spotkać, pannoGrant.Miło mi było panią poznać, panno Nelson.140Rachel i Kay wymamrotały słowa pożegnania, a Glendachwyciła syna za rękę i pospiesznie wyszła z sali [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Nie znam żadnej z nich.Przepraszam cię, Kay.Muszę z kimśporozmawiać.Rachel dogoniła Glendę w chwili, gdy razem z synem dotarła dodrzwi wyjściowych. Dzień dobry, Jeremy.Dzień dobry pani.Watkins, jeśli się niemylę? Pamięta mnie pani? Rachel ukradkiem przyglądała siękobiecie.Glenda miała na sobie wrzosowy kostium o pastelowymodcieniu.Ubranie było uszyte z taniego poliestru, ale kobietawyglądała w nim bardzo stosownie na tę okazję, a prosty krójznakomicie podkreślał jej figurę.Gęste włosy związała w węzeł nakarku czarną welurową wstążką.Rachel musiała niechętnieprzyznać, że Glenda prezentuje się lepiej, niż się tego spodziewała.Być może w oczach mężczyzn uchodziła za kobietę bardziejatrakcyjną niż ona.Była wysoką i szczupłą blondynką o miłejpowierzchowności.Miała piersi wielkości melonów.Rachel zaczęłasię nawet zastanawiać, czy są prawdziwe.Ale zaraz skarciła się wmyślach za złośliwość.137Jeremy nie powiedział ani słowa.Patrzył na Rachel zniepokojem.Miał na sobie czyste, lecz bardzo sprane dżinsy iodprasowany podkoszulek, co wskazywało na to, że wprzeciwieństwie do Glendy nie posiada wizytowego stroju.Pewnieprzypuszczał, że Rachel zatrzymała matkę po to, żeby się na niegoposkarżyć.Jej uspokajający uśmiech nie przyniósł zamierzonegoefektu.W oczach chłopca nadal pozostał wyraz nieufności. Oczywiście że poznaję.Panna Grant, prawda? Glendapokiwała serdecznie głową, a na jej drobnej twarzy pojawił sięuśmiech, brużdżąc policzki setkami zmarszczek spowodowanychnadużywaniem słońca.Nagle kobieta wydała się Rachel o wielestarsza. Była pani kiedyś nauczycielką Johnny'ego.Niewiedziałam, że zna pani mojego syna.Chłopiec rzucił w stronę Rachel spojrzenie wyzywające ibłagalne zarazem. Kiedyś Johnny przedstawił nas sobie, prawda, Jeremy? Izdążyliśmy się już nawet niezle poznać. Rachel ponownieuśmiechnęła się do chłopca. Czy nie wie pani przypadkiem, co siędzieje z Johnnym? Zamierzałam mu złożyć kondolencje, ale niezdołałam go nigdzie znalezć zwróciła się do Glendy.Kelnerka zaprzeczyła ruchem głowy. Widziałam go po raz ostatni w sobotę wieczorem.Wróciliśmydo mojego mieszkania pózno w nocy.Oboje mieliśmy niezle wczubach.A potem Johnny pojechał prosto do siebie.Nigdy się niezgadzam, żeby jakikolwiek mężczyzna nawet najlepszy przyjaciel nocował u mnie, gdy dzieci są w domu.Niedziele mam wolne izwykle spędzam je razem z nimi.Dlatego dopiero wczoraj138wieczorem dowiedziałam się o starym Harrisie.Postanowiłamprzyjść na pogrzeb, ponieważ znamy się z Johnnym od dawna, awiem, że nie ma teraz wokół siebie zbyt wielu przyjaznych ludzi.Wzruszyła ramionami. A tymczasem on się nie zjawił.Niepowiem, żeby ten fakt mnie szczególnie zaskoczył. Nie? Dlaczego? Możemy już iść, mamo? wtrącił się Jeremy, ciągnąc matkęza rękę. Obiecałaś, że pójdziemy do Burger Kinga". Za chwilę, Jeremy.Wiesz, co sądzę na temat przerywaniarozmowy starszym. Glenda uśmiechnęła się przepraszająco doRachel. Ach, te dzieciaki.Jest pani nauczycielką i sama pani wie,jakie z nimi utrapienie.A co do Johnny'ego, to wcale go nie winięza nieobecność na pogrzebie.Stary Harris był dla niego wdzieciństwie naprawdę podły, zresztą jak i dla wszystkich swoichdzieci.Nie sposób zliczyć, ile razy dostały od niego baty.Wiem, żenie powinno się mówić zle o zmarłych skinęła głową w kierunkutrumny ale nie zamierzam ukrywać prawdy.Rachel zaparło dech. Podejrzewałam kiedyś, że te dzieci są bite.Ale gdy spytałam oto Johnny'ego, zaprzeczył.Glenda się roześmiała. To do niego całkiem podobne. Mamo. W głosie Jeremy'ego pojawiła się płaczliwa nuta. Zaczekaj jeszcze moment, Jeremy.Nagle podeszła do nich Kay i uśmiechnęła się zdawkowo doGlendy. Przepraszam cię, Rachel.Czy mogłabyś mnie podrzucić do139sklepu? Tutaj podwiózł mnie Jim. Kay i Glendę dzieliła społecznaprzepaść, z której obie zdawały sobie sprawę.Kay, podobnie jak iRachel, należała do miejscowego klubu, podczas gdy Glenda byłaosobą nie zauważaną przez wpływowych obywateli miasta. Podrzucę cię z przyjemnością. Rachel z trudem starała sięukryć zniecierpliwienie.Była niezadowolona, że koleżanka siostrywtrąciła się do rozmowy.Jeśli Glenda zamierzała wyjawić więcejfaktów z młodości Johnny'ego, to teraz, gdy dołączyła do nich Kay,na pewno zmieniła zamiar.Rachel nie miała co do tegowątpliwości, a pragnęła wiedzieć jak najwięcej o dzieciństwieJohnny'ego Harrisa. Kay, pewnie nie miałaś jeszcze okazji poznaćGlendy Watkins oraz jej syna Jeremy'ego.Glendo, to jest KayNelson.Kay skinęła głową, gdy Rachel dokonała prezentacji. Czy jest pani zaprzyjazniona z rodziną Harrisów? Jestem przyjaciółką Johnny'ego sprostowała Glenda, jakgdyby obawiała się, by nie posądzono jej o zbytnią zażyłość zojcem Johnny'ego. I ty to nazywasz przyjaznią, mamo? zachichotał Jeremy, a wjego oczach zamigotały iskierki złośliwości. Widziałemprzedwczoraj w nocy, jak trzymał ręce na twoim. Jeremy Anthony Watkins! Glenda zakryła dłonią ustachłopca i mocno się rumieniąc, spojrzała w stronę kobiet z wyrazemzażenowania. Muszę czym prędzej nakarmić chłopca, zanimstanie się prawdziwym potworem.Głodne dzieci potrafią byćnieznośne.Cieszę się, że mogłam ponownie panią spotkać, pannoGrant.Miło mi było panią poznać, panno Nelson.140Rachel i Kay wymamrotały słowa pożegnania, a Glendachwyciła syna za rękę i pospiesznie wyszła z sali [ Pobierz całość w formacie PDF ]