[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nic nam nie wiadomo", odpowiadali odpowiedniopoinstruowani posłowie Ludovica. Nie wiemy, o co tu chodzi, ale zapewniamy, żeksiążę nie ma z tym nic wspólnego".Beatrice postanawia nie odpowiadać na pytanie męża w kwestii, czyje pieniądzetrafiają do czyjej kieszeni.- Nie zamienił z tobą słowa na temat wojny z Francuzami? Przez cały wieczór byłtaki czarujący.Nie chce mi się wierzyć, by tak zlekceważył ciebie w dniu twojejkoronacji.W końcu nie jest głupcem.Na czole Ludovica występuje nabrzmiała, ciemna żyła.Beatrice nie jest pewna, czywidziała ją wcześniej, ale dostrzega, że czyni go bardziej wiekowym, jakimśsurowszym i gniewnym, bardziej wrogim.- Najwyrazniej całą swą grzeczność i czar spożytkował na flirtowanie z tobą i innymidamami w pobliżu.Aż zesztywniał, kiedy zapytałem go, jak postępują przygotowaniado marszu przeciw Francuzom.Z typową dla siebie arogancką butą odpowiedział, że nie ma zamiaru bić Francuzów, lecz ich wytępić".Po tych słowach miał czelnośćodejść, jakbym dogłębnie go czymś uraził.- Może uraziłeś? Może pomyślał, że podajesz w wątpliwość jego talent lub osądspraw wojskowych? Jesteś wielkim księciem, Ludovicu, ale przecież nie żołnierzem,prawda? A może niechętnie rozmawia251z tobą otwarcie, bo raz słyszy zapewnienia o twym trwałym sojuszu z Francuzami, azaraz potem o układach z Wenecją?- Dlaczego go bronisz i stajesz przeciw mnie? - krzyczy Ludovico.- Czy zle o mniemyślisz?Beatrice nie przypomina sobie, kiedy mąż podniósł na nią głos.Chyba nie uczyniłtego nigdy.- Nie podoba mi się to nieustanne mierzenie w moją siostrę albo szwagra, którzy są cioddani jak mało kto.- Czego on od nich chce? I od wszystkich innych? - Mój panie,nie pojmuję, skąd u ciebie tak gorzki nastrój w dniu, w którym osiągnąłeś szczytswojego triumfu.Zbudowałeś najmocniejszy sojusz w historii Italii, za którym stoinajwiększa armia, jaką tu oglądaliśmy.Ludovico nie odpowiada.Patrzy tylko przez chwilę, dwie, a potem podnosi ręce iwychodzi z pokoju.Beatrice nie widzi go przez dwa następne dni.Od służby dowiaduje się, że Ludovico wyjechał do Vigevano, aby odzyskać siły pomęczących uroczystościach.Aby uciąć plotki, jakie zaczynają krążyć po Castello,Beatrice udaje, że doskonale o tym wie.Nie rozumie, czym spowodowała ten nagływyjazd.Przez wszystkie lata znajdował w niej ciepło i dobre towarzystwo.Dlaczegostała się dla niego kimś, od kogo musi uciec?Kiedy wraca, jest na granicy śmierci.Zatrwożony posłaniec wyciąga Beatrice z kąpieli, którą chciała ochłodzić sobieupalne popołudnie.Książę zachorował i wzywa księżną.Jest w drodze do zamkurazem z astrologiem Ambrogiem.Przygotować pokoje!- Zaraza? - pyta krótko Beatrice, czując, jak śniadanie w żołądku podchodzi jej dopoziomu łomoczącego serca.- Nie.To coś innego - odpowiada posłaniec, odwracając wzrok od księżnej w negliżu,owijanej pośpiesznie w płócienną koszulę,252z warkoczami rozsypującymi się w mokre kosmyki.- Doznał jakiegoś dziwnegoataku po otrzymaniu złych wiadomości.Niestety nie byłem upoważniony do ichpoznania.Beatrice tak się niecierpliwi ubieraniem, że wierzgając nogą, kopie piętą w goleńdziewczynę, która próbuje zawiązać jej z tyłu gorset.Słyszy nadciągający orszakLudovica i wybiega na korytarz, wpółubrana, z mokrymi włosami, z których zimnestrużki wody ściekają jej po karku.Ludovico idzie w jej kierunku, ale po bokachwspierają go Ambrogio i jego uczeń.Książę ma poluzniony kołnierz.Jedwab jegoszat pod pachami szpecą ogromne plamy potu.Wodzi oczami nieprzytomnie.Napodbródku i piersiach widać ślady śliny.Beatrice zauważa, że lewa strona jego ciaławydaje się dziwnie nieruchoma, jakby bezwiednie dawała się ciągnąć przez prawą.Skamieniała się wydaje także lewa strona jego ust, które wyglądają jak rozrywany nadwoje półksiężyc.Beatrice otwiera z hukiem drzwi do jego komnaty, a medycyukładają księcia na łożu.Ludovico jęczy.Nie mówi nic do Beatrice, ale wzrokiemusiłuje przyciągnąć jej uwagę.Wydaje się zagubiony, jakby zmagał się z czymś,czego mocy nie pojmuje.Pomocnik medyka ujmuje ręką głowę księcia i wlewa mu w usta jakieś lekarstwo.Ludovico się krztusi, próbuje je wypluć, ale widać, że nie panuje nad ruchami języka.W końcu daje za wygraną i pozwala, by resztka płynu spłynęła krtanią do żołądka.- Dałem mu coś na uspokojenie - mówi do Beatrice messere Ambrogio.- Co się stało? - pyta księżna.- Zepsute jadło?Jest przerażona, widząc męża i władcę w takim stanie, ale coś w jej wnętrzu, jakaśdominująca w niej duma nie pozwała jej odsłonić uczuć przed człowiekiem, któremunie ufa.Jest w medyku jakaś marność duszy, która uwidacznia się nawet w jegolichej fizjonomii.253- Nie.Paroksyzm.Skutek złych wieści.Widziałem to już wcześniej u mężczyzn wjego wieku.Potrzebny mu odpoczynek.Medyk odciąga ją od łoża księcia, a jego pomocnik próbuje złagodzić ból Ludovica,przykładając mu do twarzy mokry, zimny ręcznik.- Co to były za wieści? - pyta Beatrice.Medyk milczy, być może waży w myślach, czy będzie właściwe, jeśli zaufa księżnejMediolanu, zdradzając jej sekret.Tło tej konwersacji stanowią coraz głośniejszepojękiwania Ludovica.Beatrice zaczyna się coraz bardziej irytować.- Przypominam ci, że jestem regentką księstwa - mówi stanowczym głosem doastrologa.- Dziś rano dotarła do nas wiadomość, że Ludwik, książę Orleanu, zajął Novarę.- Ale to przecież nasze miasto.Niespełna trzydzieści kilometrów od Mediolanu!- Nie inaczej.Ludwik wyprowadził ofensywę zaczepną z Asti, zupełnienieoczekiwaną.Nadciągnął pod bramy miasta z potężną armią i dał magistratowiwybór [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Nic nam nie wiadomo", odpowiadali odpowiedniopoinstruowani posłowie Ludovica. Nie wiemy, o co tu chodzi, ale zapewniamy, żeksiążę nie ma z tym nic wspólnego".Beatrice postanawia nie odpowiadać na pytanie męża w kwestii, czyje pieniądzetrafiają do czyjej kieszeni.- Nie zamienił z tobą słowa na temat wojny z Francuzami? Przez cały wieczór byłtaki czarujący.Nie chce mi się wierzyć, by tak zlekceważył ciebie w dniu twojejkoronacji.W końcu nie jest głupcem.Na czole Ludovica występuje nabrzmiała, ciemna żyła.Beatrice nie jest pewna, czywidziała ją wcześniej, ale dostrzega, że czyni go bardziej wiekowym, jakimśsurowszym i gniewnym, bardziej wrogim.- Najwyrazniej całą swą grzeczność i czar spożytkował na flirtowanie z tobą i innymidamami w pobliżu.Aż zesztywniał, kiedy zapytałem go, jak postępują przygotowaniado marszu przeciw Francuzom.Z typową dla siebie arogancką butą odpowiedział, że nie ma zamiaru bić Francuzów, lecz ich wytępić".Po tych słowach miał czelnośćodejść, jakbym dogłębnie go czymś uraził.- Może uraziłeś? Może pomyślał, że podajesz w wątpliwość jego talent lub osądspraw wojskowych? Jesteś wielkim księciem, Ludovicu, ale przecież nie żołnierzem,prawda? A może niechętnie rozmawia251z tobą otwarcie, bo raz słyszy zapewnienia o twym trwałym sojuszu z Francuzami, azaraz potem o układach z Wenecją?- Dlaczego go bronisz i stajesz przeciw mnie? - krzyczy Ludovico.- Czy zle o mniemyślisz?Beatrice nie przypomina sobie, kiedy mąż podniósł na nią głos.Chyba nie uczyniłtego nigdy.- Nie podoba mi się to nieustanne mierzenie w moją siostrę albo szwagra, którzy są cioddani jak mało kto.- Czego on od nich chce? I od wszystkich innych? - Mój panie,nie pojmuję, skąd u ciebie tak gorzki nastrój w dniu, w którym osiągnąłeś szczytswojego triumfu.Zbudowałeś najmocniejszy sojusz w historii Italii, za którym stoinajwiększa armia, jaką tu oglądaliśmy.Ludovico nie odpowiada.Patrzy tylko przez chwilę, dwie, a potem podnosi ręce iwychodzi z pokoju.Beatrice nie widzi go przez dwa następne dni.Od służby dowiaduje się, że Ludovico wyjechał do Vigevano, aby odzyskać siły pomęczących uroczystościach.Aby uciąć plotki, jakie zaczynają krążyć po Castello,Beatrice udaje, że doskonale o tym wie.Nie rozumie, czym spowodowała ten nagływyjazd.Przez wszystkie lata znajdował w niej ciepło i dobre towarzystwo.Dlaczegostała się dla niego kimś, od kogo musi uciec?Kiedy wraca, jest na granicy śmierci.Zatrwożony posłaniec wyciąga Beatrice z kąpieli, którą chciała ochłodzić sobieupalne popołudnie.Książę zachorował i wzywa księżną.Jest w drodze do zamkurazem z astrologiem Ambrogiem.Przygotować pokoje!- Zaraza? - pyta krótko Beatrice, czując, jak śniadanie w żołądku podchodzi jej dopoziomu łomoczącego serca.- Nie.To coś innego - odpowiada posłaniec, odwracając wzrok od księżnej w negliżu,owijanej pośpiesznie w płócienną koszulę,252z warkoczami rozsypującymi się w mokre kosmyki.- Doznał jakiegoś dziwnegoataku po otrzymaniu złych wiadomości.Niestety nie byłem upoważniony do ichpoznania.Beatrice tak się niecierpliwi ubieraniem, że wierzgając nogą, kopie piętą w goleńdziewczynę, która próbuje zawiązać jej z tyłu gorset.Słyszy nadciągający orszakLudovica i wybiega na korytarz, wpółubrana, z mokrymi włosami, z których zimnestrużki wody ściekają jej po karku.Ludovico idzie w jej kierunku, ale po bokachwspierają go Ambrogio i jego uczeń.Książę ma poluzniony kołnierz.Jedwab jegoszat pod pachami szpecą ogromne plamy potu.Wodzi oczami nieprzytomnie.Napodbródku i piersiach widać ślady śliny.Beatrice zauważa, że lewa strona jego ciaławydaje się dziwnie nieruchoma, jakby bezwiednie dawała się ciągnąć przez prawą.Skamieniała się wydaje także lewa strona jego ust, które wyglądają jak rozrywany nadwoje półksiężyc.Beatrice otwiera z hukiem drzwi do jego komnaty, a medycyukładają księcia na łożu.Ludovico jęczy.Nie mówi nic do Beatrice, ale wzrokiemusiłuje przyciągnąć jej uwagę.Wydaje się zagubiony, jakby zmagał się z czymś,czego mocy nie pojmuje.Pomocnik medyka ujmuje ręką głowę księcia i wlewa mu w usta jakieś lekarstwo.Ludovico się krztusi, próbuje je wypluć, ale widać, że nie panuje nad ruchami języka.W końcu daje za wygraną i pozwala, by resztka płynu spłynęła krtanią do żołądka.- Dałem mu coś na uspokojenie - mówi do Beatrice messere Ambrogio.- Co się stało? - pyta księżna.- Zepsute jadło?Jest przerażona, widząc męża i władcę w takim stanie, ale coś w jej wnętrzu, jakaśdominująca w niej duma nie pozwała jej odsłonić uczuć przed człowiekiem, któremunie ufa.Jest w medyku jakaś marność duszy, która uwidacznia się nawet w jegolichej fizjonomii.253- Nie.Paroksyzm.Skutek złych wieści.Widziałem to już wcześniej u mężczyzn wjego wieku.Potrzebny mu odpoczynek.Medyk odciąga ją od łoża księcia, a jego pomocnik próbuje złagodzić ból Ludovica,przykładając mu do twarzy mokry, zimny ręcznik.- Co to były za wieści? - pyta Beatrice.Medyk milczy, być może waży w myślach, czy będzie właściwe, jeśli zaufa księżnejMediolanu, zdradzając jej sekret.Tło tej konwersacji stanowią coraz głośniejszepojękiwania Ludovica.Beatrice zaczyna się coraz bardziej irytować.- Przypominam ci, że jestem regentką księstwa - mówi stanowczym głosem doastrologa.- Dziś rano dotarła do nas wiadomość, że Ludwik, książę Orleanu, zajął Novarę.- Ale to przecież nasze miasto.Niespełna trzydzieści kilometrów od Mediolanu!- Nie inaczej.Ludwik wyprowadził ofensywę zaczepną z Asti, zupełnienieoczekiwaną.Nadciągnął pod bramy miasta z potężną armią i dał magistratowiwybór [ Pobierz całość w formacie PDF ]