[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wujek był dumnym posiadaczem czarnego austina, pierwszegotego typu samochodu w okolicy, więc bardzo chętnie pre-zentował go na ulicy.Gdy siedziałam obok niego na fotelu pasa-żera, wdychając zapach skórzanej tapicerki i benzyny, czułam sięnaprawdę wyjątkowo.Znalezliśmy się za miastem, w miejscu położonym wysoko nawzgórzu, z którego roztaczał się piękny widok.Bardzo je lubiłam, a wujek o rym wiedział.Dzień był cudowny i sło-neczny.Okazało się, że wujek Bill miał ze sobą wszystko, copotrzebne jest na piknik: herbatniki, owoce i lemoniadę.Wręczyłmi również paczkę moich ulubionych cukierkowych cygaretek.Rozłożył na trawie koc, żebyśmy mogli usiąść.Najpierw trochęzjedliśmy, potem rzucaliśmy piłką, łapaliśmy motyle izbieraliśmy kwiaty.Przez chwilę poczułam się kochana, bez-pieczna i wyjątkowa.Po tej całej emocjonalnej burzy ogarnęłomnie szczęście, więc kiedy zbliżał się wieczór i trzeba było wra-cać do domu, zrobiło mi się smutno.Wujek objął mnie ramieniem i powiedział:-Usiądzmy i poprzytulajmy się chwilę.To będzie miłezakończenie dnia.Cudowne popołudnie spędzone na powietrzu wprawiło mnie wtaki nastrój, że nie miałam powodu, aby czegokolwiek się oba-wiać, więc bez wahania usiadłam na tylnej kanapie samochodu, awujek obok i mocno mnie przytulił.Ale nagle zaczął mnie cało-wać po twarzy z taką gwałtownością, której nigdy nie zaznałam, agdy chciałam się wyrwać, przytrzymał mi głowę.Poczułam jegoręce na całym ciele - dotykał mnie po plecach, pośladkach i mię-dzy nogami.Wtedy już wiedziałam, że dzieje się coś złego.- Nie, to boli! - krzyknęłam.- Proszę, nie rób tego.Proszę,przestań.Zachowywał się tak, jakby w ogóle mnie nie słyszał.Byłdużym, silnym mężczyzną, więc moje próby odepchnięcia go nicnie dawały.Nie przestawał.Na swoim chudym ciele czułammocny dotyk jego szorstkich dłoni.Wkładał mi palce międzynogi, co sprawiało mi ból.Byłam przerażona. - Proszę, przestań, proszę, nie rób tego - mówiłam przez łzy.Chyba mój płacz sprawił, że ostatecznie się opanował i odsunął.- Już dobrze, dobrze.Zabiorę cię do domu - rzucił ze złością wgłosie.Przeszedł na przednie siedzenie, a potem odwrócił się ipowiedział z wściekłością:- Nie wolno ci nikomu o rym wspomnieć, słyszysz? Nie możesztego zrobić, bo i tak wszyscy pomyślą, że to twoja wina.Byłam zdezorientowana.Dlaczego to miała być moja wina?Czym sobie na to zasłużyłam?- Nikt ci nie uwierzy, jeśli powiesz, %7łe przeze mnie płakałaś.Wkońcu przecież cię nie zmusiłem, żebyś usiadła na tylnymsiedzeniu, prawda? - dodał, co spowodowało, że poczułam sięjeszcze gorzej, a potem podle się roześmiał.Trzęsłam się ze strachu.Dlaczego on mi to robił? Gdzie siępodział ten dobry wujek, który mówił, że mnie kocha? Niepowinien tak się zachowywać.Całą drogę do domu przejechaliśmy w milczeniu.Jak mógłmnie skrzywdzić w ten sposób? Nie byłam w stanie tegozrozumieć.Przecież mnie kochał, prawda? Byłam zupełniezdezorientowana.Jak tylko dojechaliśmy, uciekłam do łazienki.Wydawało misię, że jestem brudna.Czułam obtarcia między nogami.Natychmiast weszłam do wanny i zaczęłam się myć.Piekło mniewszystko, ale nie przestawałam się szorować.W ten sposóbchciałam zmyć z siebie pamięć o tym, co się stało.Wszędzie,gdzie mnie dotykał, miałam siniaki, ale gorsze od fizycznego bólu były uczucia osamotnienia i strachu.Kto mi teraz pozo-stał? Czy kiedykolwiek poczuję się bezpiecznie? Nie miałam jużnikogo.Gdy skończyłam się myć, położyłam się do łóżka ipłakałam tak długo, aż zasnęłam z wycieńczenia.Wkrótce, podczas niedzielnego śniadania, mama oznajmiła, żespędzę dzień z wujkiem Billem.Kilka tygodni wcześniej mojesiostry wróciły ze szkoły z internatem i zabierały Toma na pan-tomimę (oczywiście nie byłam brana pod uwagę), a rodzicechcieli pojechać na zakupy.- Poradzę sobie sama w domu - odpowiedziałam szybko,przerażona myślą o tym, że sytuacja mogłaby się powtórzyć.- Nie bądz niewdzięczna - warknęła mama. Zostajesz zBillem.To postanowione.Wujek zjawił się z szerokim uśmiechem na ustach.Nie mogłamsię zmusić, żeby na niego spojrzeć.Gdy tylko mama i tata wyszli,powiedziałam, że chciałabym pójść na dwór pobawić się zkolegami, ale nie chciał się na to zgodzić.- Możemy się bawić we dwójkę, będzie fajnie - odparł.Zaczęłam prawie trząść się ze strachu.Nie chciałamsię  bawić".Czułam się zdradzona.Wcześniej uważałam go zajedyną osobę, która o mnie się troszczyła, której zależało na tym,żebym była szczęśliwa, a on mnie skrzywdził.Ruszył przez pokój w moją stronę, cały czas się uśmiechając.- No chodz, przecież to lubisz.Sprawię, że poczujesz sięcudownie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl