[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz stwierdził, że jeszcze chwila, a zbzikuje, po czym spytał,kto chce z nim iść do kina.Poza kinem sa mo cho do wym w Co usins było tylko jed no kino i to małe, a mieściło się w ga le rii han dlo wej.Conrad był w swoim pokoju.Kiedy Jeremi poszedł i zapytał go, czy chce iść, odmówił.Spędzał mnóstwo czasu samotnie, cosprawiało Stevenowi wyrazną przykrość.Chodziło o to, że już niedługo miał się wybrać z ojcem na wyprawę po college ach, a Conradajak by to nie ob cho dziło.Kie dy Con rad nie był w pra cy, pobrzękiwał na gita rze albo słuchał mu zy ki.Wybraliśmy się więc we trójkę: Jeremi, Steven i ja.Namówiłam ich na romantyczną komedię o dwojgu ludzi, którzy wyprowadzają psyna spacer, poznają się, a potem zakochują w sobie.Zresztą niczego innego nie grali.Następny film zacząłby się dopiero za godzinę.Pomniej więcej pięciu minu tach Ste ven wstał. Nie mogę na to pa trzeć stwier dził. Wy cho dzisz, Je re mi?Od po wie dział: Nie, zo stanę z Belly.Ste ven wyraznie się zdziwił.Wzru szył ra mio na mi. Spo tka my się po filmie.Też się zdziwiłam.Ten film naprawdę był dość okropny.W dodatku niedługo po tym, jak Steven wyszedł, na siedzeniu tuż przede mnąusiadł wielki, zwa listy koleś. Za mie nimy się za pro po no wał Je re mi szep tem.Nawet miałam machnąć ręką i udawać, że nic nie szkodzi, ale uznałam, że czemu nie.Przecież to tylko Jeremi.Nie musiałam bawić sięz nim w grzeczności.Podziękowałam więc i zamieniliśmy się miejscami.%7łeby widzieć ekran, Jeremi musiał wykręcać szyję i pochylać sięw moją stronę.Jego włosy pachniały azjatyckimi gruszkami, zupełnie jak drogi szampon, którego używała Susanna.Zmieszne wrażenie.Rosły, barczysty futbolista i taki słodki zapach.Za każdym razem, gdy się nachylał, wciągałam nosem ten zapach.Chciałabym, żeby mojewłosy tak pachniały.W połowie filmu Jeremi nagle wstał i znikł na kilka minut.Kiedy wrócił, przyniósł dużą butelkę coli i paczkętwizzlerów.Sięgnęłam po bu telkę, żeby napić się łyczek, ale nie było słomek. Za po mniałeś o słomkach za uważyłam.A on wtedy rozerwał opakowanie twizzlerów i odgryzł oba końce dwóch paluszków, po czym wetknął je do kubka.Uśmiechnął się,najwyrazniej bardzo z siebie zadowolony.A ja zupełnie zapomniałam o tym, że z twizzlerów można zrobić słomki.Przecież zawsze takro biliśmy.Sączyliśmy napój przez te słomki jednocześnie, jak na reklamie coli z lat pięćdziesiątych z pochylonymi głowami, niemal dotykając sięczołami.Na pew no lu dzie w kinie sądzili, że je steśmy na rand ce.Jeremi spojrzał na mnie i uśmiechnął się dobrze mi znanym uśmiechem, a wtedy przyszła mi do głowy zwariowana myśl. O rany pomyślałam Je re mi Fisher chce mnie pocałować.No, zupełnie zwariowany pomysł.Przecież to był Jeremi.Nigdy przedtem tak na mnie nie patrzył, zresztą przecież zawsze wolałamConrada, nawet gdy stawał się taki mrukliwy i niedostępny jak teraz.Tak, zawsze chodziło mi o Conrada.Jeremiego nigdy nawet niebrałam pod uwagę.No, bo skoro był Conrad& I przecież to nic dziwnego, że Jeremi nigdy przedtem tak na mnie nie patrzył.Byłam jegokum pelą.Dziew czyną, z którą się cho dziło do kina, z którą dzie liło się łazienkę i różne se kre ty.Ale nie dziew czyną, którą by się całowało!roz dział szes na sty14 LATWiedziałam, że sprowadzenie Taylor nad morze to błąd.Z góry wiedziałam.Wiedziałam, a i tak ten błąd popełniłam.Taylor Jewel tomoja najlepsza przyjaciółka.Chłopcy z naszej klasy nazywają ją po prostu Jewel i ona podobno strasznie tego nie lubi, ale tak naprawdęjej się to po do ba.Taylor często mówiła, że za każdym razem, gdy wracam z wakacji, musi mnie na nowo zdobywać dla siebie.Nie tyle dla siebie, copostarać się, żebym chciała być obecna nie tylko ciałem w moim prawdziwym życiu, w szkole i z chłopakami ze szkoły czy przyjaciółkami.Próbowała skojarzyć mnie z najprzystojniejszym kumplem chłopaka, na punkcie którego akurat wtedy miała obsesję, czy z jakimś innym.Owszem, zgadzałam się, chodziłam z nimi do kina albo do Waffle House, ale nigdy tak naprawdę się w to wszystko nie angażowałam.Niecałko wicie.Tych chłopców nie dało się na wet porówny wać z Con ra dem albo Je re mim, więc po co.To Taylor była zawsze tą ładniejszą z nas, to za nią oglądali się chłopcy.Ja byłam tą zabawną, tą dziewczyną, która rozśmieszałachłopców.Ubzdurałam sobie, że jeśli ją przywiozę, to będzie dowód, że ja też jestem ładna.Patrzcie.Widzicie? Jestem taka jak ona.To mojaprzyjaciółka.Jesteśmy takie same.No, ale nigdy nie byłyśmy takie same i widać to było gołym okiem.Myślałam, że jeżeli sprowadzęTaylor, zapewni mi to udział w nocnych włóczęgach chłopaków i noclegach na plaży.Miałam nadzieję, że w ten sposób otworzy sięcałkiem nowy rozdział mo je go życia to wa rzy skie go, że tam te go lata wreszcie znajdę się w sa mym cen trum wy da rzeń.Przy najm niej pod tym ostat nim względem moje prze widy wa nia oka zały się trafne.Od niepamiętnych czasów Taylor dopominała się, żebym zaprosiła ją na swoje wakacje.Opierałam się, tłumaczyłam, że będzie nas zadużo, ale Taylor potrafiła być przekonująca.Cóż, sama sobie byłam winna.Za bardzo przechwalałam się chłopakami.A zresztą w głębiduszy chciałam, żeby przyjechała.Była przecież moją najlepszą przyjaciółką.Chciała, żebyśmy dzieliły wszystko każdą chwilę, każdedoświad cze nie.Kie dy wstąpiła do klu bu hiszpańskie go, na le gała, żebym i ja się za pisała, cho ciaż nie cho dziłam na hiszpański. Bo wiesz, kie dy skończy się szkoła, po je dzie my do Cabo San Lu cas prze ko ny wała mnie.Po ukończeniu szkoły chciałam pojechać na Wyspy Galapagos, zawsze o tym marzyłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Teraz stwierdził, że jeszcze chwila, a zbzikuje, po czym spytał,kto chce z nim iść do kina.Poza kinem sa mo cho do wym w Co usins było tylko jed no kino i to małe, a mieściło się w ga le rii han dlo wej.Conrad był w swoim pokoju.Kiedy Jeremi poszedł i zapytał go, czy chce iść, odmówił.Spędzał mnóstwo czasu samotnie, cosprawiało Stevenowi wyrazną przykrość.Chodziło o to, że już niedługo miał się wybrać z ojcem na wyprawę po college ach, a Conradajak by to nie ob cho dziło.Kie dy Con rad nie był w pra cy, pobrzękiwał na gita rze albo słuchał mu zy ki.Wybraliśmy się więc we trójkę: Jeremi, Steven i ja.Namówiłam ich na romantyczną komedię o dwojgu ludzi, którzy wyprowadzają psyna spacer, poznają się, a potem zakochują w sobie.Zresztą niczego innego nie grali.Następny film zacząłby się dopiero za godzinę.Pomniej więcej pięciu minu tach Ste ven wstał. Nie mogę na to pa trzeć stwier dził. Wy cho dzisz, Je re mi?Od po wie dział: Nie, zo stanę z Belly.Ste ven wyraznie się zdziwił.Wzru szył ra mio na mi. Spo tka my się po filmie.Też się zdziwiłam.Ten film naprawdę był dość okropny.W dodatku niedługo po tym, jak Steven wyszedł, na siedzeniu tuż przede mnąusiadł wielki, zwa listy koleś. Za mie nimy się za pro po no wał Je re mi szep tem.Nawet miałam machnąć ręką i udawać, że nic nie szkodzi, ale uznałam, że czemu nie.Przecież to tylko Jeremi.Nie musiałam bawić sięz nim w grzeczności.Podziękowałam więc i zamieniliśmy się miejscami.%7łeby widzieć ekran, Jeremi musiał wykręcać szyję i pochylać sięw moją stronę.Jego włosy pachniały azjatyckimi gruszkami, zupełnie jak drogi szampon, którego używała Susanna.Zmieszne wrażenie.Rosły, barczysty futbolista i taki słodki zapach.Za każdym razem, gdy się nachylał, wciągałam nosem ten zapach.Chciałabym, żeby mojewłosy tak pachniały.W połowie filmu Jeremi nagle wstał i znikł na kilka minut.Kiedy wrócił, przyniósł dużą butelkę coli i paczkętwizzlerów.Sięgnęłam po bu telkę, żeby napić się łyczek, ale nie było słomek. Za po mniałeś o słomkach za uważyłam.A on wtedy rozerwał opakowanie twizzlerów i odgryzł oba końce dwóch paluszków, po czym wetknął je do kubka.Uśmiechnął się,najwyrazniej bardzo z siebie zadowolony.A ja zupełnie zapomniałam o tym, że z twizzlerów można zrobić słomki.Przecież zawsze takro biliśmy.Sączyliśmy napój przez te słomki jednocześnie, jak na reklamie coli z lat pięćdziesiątych z pochylonymi głowami, niemal dotykając sięczołami.Na pew no lu dzie w kinie sądzili, że je steśmy na rand ce.Jeremi spojrzał na mnie i uśmiechnął się dobrze mi znanym uśmiechem, a wtedy przyszła mi do głowy zwariowana myśl. O rany pomyślałam Je re mi Fisher chce mnie pocałować.No, zupełnie zwariowany pomysł.Przecież to był Jeremi.Nigdy przedtem tak na mnie nie patrzył, zresztą przecież zawsze wolałamConrada, nawet gdy stawał się taki mrukliwy i niedostępny jak teraz.Tak, zawsze chodziło mi o Conrada.Jeremiego nigdy nawet niebrałam pod uwagę.No, bo skoro był Conrad& I przecież to nic dziwnego, że Jeremi nigdy przedtem tak na mnie nie patrzył.Byłam jegokum pelą.Dziew czyną, z którą się cho dziło do kina, z którą dzie liło się łazienkę i różne se kre ty.Ale nie dziew czyną, którą by się całowało!roz dział szes na sty14 LATWiedziałam, że sprowadzenie Taylor nad morze to błąd.Z góry wiedziałam.Wiedziałam, a i tak ten błąd popełniłam.Taylor Jewel tomoja najlepsza przyjaciółka.Chłopcy z naszej klasy nazywają ją po prostu Jewel i ona podobno strasznie tego nie lubi, ale tak naprawdęjej się to po do ba.Taylor często mówiła, że za każdym razem, gdy wracam z wakacji, musi mnie na nowo zdobywać dla siebie.Nie tyle dla siebie, copostarać się, żebym chciała być obecna nie tylko ciałem w moim prawdziwym życiu, w szkole i z chłopakami ze szkoły czy przyjaciółkami.Próbowała skojarzyć mnie z najprzystojniejszym kumplem chłopaka, na punkcie którego akurat wtedy miała obsesję, czy z jakimś innym.Owszem, zgadzałam się, chodziłam z nimi do kina albo do Waffle House, ale nigdy tak naprawdę się w to wszystko nie angażowałam.Niecałko wicie.Tych chłopców nie dało się na wet porówny wać z Con ra dem albo Je re mim, więc po co.To Taylor była zawsze tą ładniejszą z nas, to za nią oglądali się chłopcy.Ja byłam tą zabawną, tą dziewczyną, która rozśmieszałachłopców.Ubzdurałam sobie, że jeśli ją przywiozę, to będzie dowód, że ja też jestem ładna.Patrzcie.Widzicie? Jestem taka jak ona.To mojaprzyjaciółka.Jesteśmy takie same.No, ale nigdy nie byłyśmy takie same i widać to było gołym okiem.Myślałam, że jeżeli sprowadzęTaylor, zapewni mi to udział w nocnych włóczęgach chłopaków i noclegach na plaży.Miałam nadzieję, że w ten sposób otworzy sięcałkiem nowy rozdział mo je go życia to wa rzy skie go, że tam te go lata wreszcie znajdę się w sa mym cen trum wy da rzeń.Przy najm niej pod tym ostat nim względem moje prze widy wa nia oka zały się trafne.Od niepamiętnych czasów Taylor dopominała się, żebym zaprosiła ją na swoje wakacje.Opierałam się, tłumaczyłam, że będzie nas zadużo, ale Taylor potrafiła być przekonująca.Cóż, sama sobie byłam winna.Za bardzo przechwalałam się chłopakami.A zresztą w głębiduszy chciałam, żeby przyjechała.Była przecież moją najlepszą przyjaciółką.Chciała, żebyśmy dzieliły wszystko każdą chwilę, każdedoświad cze nie.Kie dy wstąpiła do klu bu hiszpańskie go, na le gała, żebym i ja się za pisała, cho ciaż nie cho dziłam na hiszpański. Bo wiesz, kie dy skończy się szkoła, po je dzie my do Cabo San Lu cas prze ko ny wała mnie.Po ukończeniu szkoły chciałam pojechać na Wyspy Galapagos, zawsze o tym marzyłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]