[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Istotnie bowiem dniatego Murat nie uniknąłby całkowitej klęski, gdybyKutuzow energicznie zaatakował Francuzów od czoła,podczas gdy Bennigsen okrążał ich lewe skrzydło.Byłato opieszałość lub bezmyślność, przywary starości, czyteż, jak utrzymywało wielu Rosjan, Kutuzow bardziejzazdrościł Bennigsenowi, niż nienawidził Napoleona idlatego atakował za słabo, za pózno i za krótko?Wilson interpeluje więc żarliwie głównodowodzącego,żądając decydującej rozprawy na dzień następny.A choćrady jego i uwagi odrzucone zostały z oburzeniem,wszelako Kutuzow, zamknięty, tak jak i Francuzi, w gra-nicach małojarosławskiego płaskowzgórza zmuszonybył wykazać jak największą potęgę militarną.25 paz-dziernika stanęły tedy pod bronią wszystkie dywizje orazartyleria złożona z siedmiuset dział.Obustronnie sądziliwszyscy, iż ostatnia wybiła godzina; uwierzył w to nawetWilson.Zauważył on, że linia rosyjska opierała się obłotnisty, grząski jar; że na poły zbutwiały, chwiejnymost wystawiony na strzały i pociski nieprzyjacielskiestanowił jedyną drogę w razie odwrotu; że wobec tegonieunikniona była walna rozprawa; że Kutuzow musizwyciężyć albo zginąć.Alternatywa ta uśmiechała sięAnglikowi.Bez względu bowiem na ostateczny wynikbitwy, na porażkę czy też zwycięstwo Napoleona, Anglia,nic nie tracąc, mogła tylko wykorzystać krwawe zapasypotężnych współzawodników.Wraz z nadejściem nocy, wciąż niespokojny, raz jesz-cze obszedł szeregi, słuchając z radością zapewnień iprzysiąg Kutuzowa, że tym razem dojdzie do walki,przyglądając się pilnie czynionym wszędzie przygotowa-niom.Jeden tylko Bennigsen do ostatka wątpił, do ostat-ka nie dowierzał.Mimo to wszakże, w mniemaniu, żezajęta przez Rosjan pozycja nie dozwoliłaby im cofać się,Anglik zasnął wreszcie, gdy wtem około godziny trzeciejz rana zbudził go niezwykły gwar i wrzawa.Armiagotowała się do odwrotu.Próżnymi były wszelkie jegoperswazje i namowy.Kutuzow postanowił nieodwołalnieujść ku południowi, najpierw do Gonczarewa,następnie zaś dalej poza Kaługę.Mosty na Oce stały jużw pogotowiu.W lej samej chwili z ust Napoleona padł rozkaz wy-marszu na Możajsk i Smoleńsk.Równocześnie więc wy-ruszyły obie armie: jedna ku północy, druga ku połud-niowi.Pozostawione na miejscu tylne straże zobopólniezmylić miały wzajemną czujność.Wilson zapewnia, że jeśli chodzi o armię Kutuzowa,wyglądało to na ucieczkę w popłochu.Nad brzeg wspom-nianego powyżej jaru, ze wszystkich stron, z centrum, odprawego i lewego skrzydła, nadciągała ku mostowikonnica, artyleria, piechota i furgony.Konie i ludziestłoczyli się w zwarty, rozkołysany tłum, niezdolny dożadnej zorganizowanej akcji.Dopiero po kilku godzinachzdołano oczyścić jako tako dostęp do mostu.Kilkazbłąkanych kartaczy francuskich zwiększyło jeszcze bez-ład i zamieszanie.Aatwo byłby mógł Napoleon odnieść wówczas świetnezwycięstwo nad stłoczonym, bezradnym tłumem.Naj-większy wysiłek bitwy pod Małojarosławcem miał już zasobą.Tymczasem on, zamiast atakować, cofał się.Takiebowiem są zmienne koleje wojny: obaj zapaśnicy,zobopólnie nieświadomi zamiarów swoich i planów,maskują się forpocztami, forpocztami osłaniają wszelkienajdrobniejsze nawet poruszenie.Przepaść dzieli zawszedwie wrogie sobie armie!Być może zresztą, iż przez nadmierną ostrożność cesarznaprawić chciał omyłkę, popełnioną pod Moskwą;znużony organizm domagał się spoczynku, ostatnie dwieutarczki z kozakami, groza krwawego pobojowiska, jęki ikrzyki rannych targały aż do głębi duszą cesarza;obawiając się zaś, że zwycięstwo nie będzie całkowite,postanowił cofać się co rychlej.Od tej chwili Paryż stał się celem i ośrodkiem wszyst-kich jego myśli, tak jak niedawno jeszcze celem i oś-rodkiem była Moskwa! 26 pazdziernika ruszyła WielkaArmia spod Małojarosławca.Davout na czele dwudziestupięciu tysięcy ludzi osłaniał odwrót [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Istotnie bowiem dniatego Murat nie uniknąłby całkowitej klęski, gdybyKutuzow energicznie zaatakował Francuzów od czoła,podczas gdy Bennigsen okrążał ich lewe skrzydło.Byłato opieszałość lub bezmyślność, przywary starości, czyteż, jak utrzymywało wielu Rosjan, Kutuzow bardziejzazdrościł Bennigsenowi, niż nienawidził Napoleona idlatego atakował za słabo, za pózno i za krótko?Wilson interpeluje więc żarliwie głównodowodzącego,żądając decydującej rozprawy na dzień następny.A choćrady jego i uwagi odrzucone zostały z oburzeniem,wszelako Kutuzow, zamknięty, tak jak i Francuzi, w gra-nicach małojarosławskiego płaskowzgórza zmuszonybył wykazać jak największą potęgę militarną.25 paz-dziernika stanęły tedy pod bronią wszystkie dywizje orazartyleria złożona z siedmiuset dział.Obustronnie sądziliwszyscy, iż ostatnia wybiła godzina; uwierzył w to nawetWilson.Zauważył on, że linia rosyjska opierała się obłotnisty, grząski jar; że na poły zbutwiały, chwiejnymost wystawiony na strzały i pociski nieprzyjacielskiestanowił jedyną drogę w razie odwrotu; że wobec tegonieunikniona była walna rozprawa; że Kutuzow musizwyciężyć albo zginąć.Alternatywa ta uśmiechała sięAnglikowi.Bez względu bowiem na ostateczny wynikbitwy, na porażkę czy też zwycięstwo Napoleona, Anglia,nic nie tracąc, mogła tylko wykorzystać krwawe zapasypotężnych współzawodników.Wraz z nadejściem nocy, wciąż niespokojny, raz jesz-cze obszedł szeregi, słuchając z radością zapewnień iprzysiąg Kutuzowa, że tym razem dojdzie do walki,przyglądając się pilnie czynionym wszędzie przygotowa-niom.Jeden tylko Bennigsen do ostatka wątpił, do ostat-ka nie dowierzał.Mimo to wszakże, w mniemaniu, żezajęta przez Rosjan pozycja nie dozwoliłaby im cofać się,Anglik zasnął wreszcie, gdy wtem około godziny trzeciejz rana zbudził go niezwykły gwar i wrzawa.Armiagotowała się do odwrotu.Próżnymi były wszelkie jegoperswazje i namowy.Kutuzow postanowił nieodwołalnieujść ku południowi, najpierw do Gonczarewa,następnie zaś dalej poza Kaługę.Mosty na Oce stały jużw pogotowiu.W lej samej chwili z ust Napoleona padł rozkaz wy-marszu na Możajsk i Smoleńsk.Równocześnie więc wy-ruszyły obie armie: jedna ku północy, druga ku połud-niowi.Pozostawione na miejscu tylne straże zobopólniezmylić miały wzajemną czujność.Wilson zapewnia, że jeśli chodzi o armię Kutuzowa,wyglądało to na ucieczkę w popłochu.Nad brzeg wspom-nianego powyżej jaru, ze wszystkich stron, z centrum, odprawego i lewego skrzydła, nadciągała ku mostowikonnica, artyleria, piechota i furgony.Konie i ludziestłoczyli się w zwarty, rozkołysany tłum, niezdolny dożadnej zorganizowanej akcji.Dopiero po kilku godzinachzdołano oczyścić jako tako dostęp do mostu.Kilkazbłąkanych kartaczy francuskich zwiększyło jeszcze bez-ład i zamieszanie.Aatwo byłby mógł Napoleon odnieść wówczas świetnezwycięstwo nad stłoczonym, bezradnym tłumem.Naj-większy wysiłek bitwy pod Małojarosławcem miał już zasobą.Tymczasem on, zamiast atakować, cofał się.Takiebowiem są zmienne koleje wojny: obaj zapaśnicy,zobopólnie nieświadomi zamiarów swoich i planów,maskują się forpocztami, forpocztami osłaniają wszelkienajdrobniejsze nawet poruszenie.Przepaść dzieli zawszedwie wrogie sobie armie!Być może zresztą, iż przez nadmierną ostrożność cesarznaprawić chciał omyłkę, popełnioną pod Moskwą;znużony organizm domagał się spoczynku, ostatnie dwieutarczki z kozakami, groza krwawego pobojowiska, jęki ikrzyki rannych targały aż do głębi duszą cesarza;obawiając się zaś, że zwycięstwo nie będzie całkowite,postanowił cofać się co rychlej.Od tej chwili Paryż stał się celem i ośrodkiem wszyst-kich jego myśli, tak jak niedawno jeszcze celem i oś-rodkiem była Moskwa! 26 pazdziernika ruszyła WielkaArmia spod Małojarosławca.Davout na czele dwudziestupięciu tysięcy ludzi osłaniał odwrót [ Pobierz całość w formacie PDF ]