[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie trwa to już długo.A teraz, kiedytak wyraznie okazał jej zainteresowanie, jest za pózno.Nie może sięzaangażować po tym, co się stało.Tego wieczoru, kiedy spotkali się w centrum, czuła się najszczęśliwsządziewczyną na świecie.Przez moment wierzyła i miała nadzieję, że spełniąsię jej marzenia.Nawet wmówiła sobie, że w samochodzie nigdy nic się niestało.Ale kiedy usłyszała głos Roya rozlegający się przy ladzie, w jednejchwili wszystkie nowe nadzieje rozprysły się na drobne kawałeczki.Zdałasobie sprawę, że nigdy nie uda jej się zapomnieć tamtego tragicznegowieczoru.Nigdy nie będzie mogła związać się z Peterem.Dlatego lepiejrozczarować go teraz na samym początku, nie dać mu nadziei.W ten sposóbbyć może zdoła uchronić zarówno siebie, jak i jego, ponieważ nigdy już niebędzie dawną Sarą.Powiedziała mu, że chciałaby, żeby zostali przyjaciółmi.Tylko przyjaciółmi.Jednak czuła, że postąpiła okrutnie, odtrącając go.Kiedy poszedł, płakała z bezsilności i przeklinała własną głupotę.Ponieważwszystkiemu sama była winna.Sara westchnęła i wyjrzała przez okno.Padał śnieg.Zliczne, białe świętaBożego Narodzenia.Za kilka dni Wigilia.Jednak nie potrafiła się cieszyć.Jakże by mogła? Nic jej już nie cieszy.Radość zastąpiły strach i bezsilność.Nie miała już odwagi wybrać się do centrum handlowego z obawy, żespotka tam Roya z kumplami.Kiedy szła do szkoły i wracała do domu,zawsze się bała.Nie mogła już odwiedzać Kristiny, odkąd dowiedziała się, że ojciec maromans z Vigdis.Rozumiała, że przyjaciółce też jest ciężko, jednak kłopotyKristiny łatwiej da się rozwiązać niż jej własne.A zresztą co to za kłopot -po wielu latach dowiedzieć się, kto jest twoim ojcem.To nie powód dozmartwień! Przecież Ulf Veide wychował Petera na najfajniejszegochłopaka na świecie.Dla Sary fakt, czy jest jego ojcem, czy wujkiem, nieRS56odgrywał absolutnie żadnej roli.Jedyne, co miało jakieś znaczenie, to, to, żewszystko zniszczyła.I że nigdy do niczego nie dojdzie między nią iPeterem.Nie po tym, co się stało.Sara znowu westchnęła.Czuła na sercu ogromny ciężar, który sprawiał,że już nigdy nie będzie mogła się cieszyć.Ona, która zawsze z radościączekała na święta, tym razem się ich obawiała.Wyglądała jedynie ferii -wtedy nie będzie musiała trwać w ciągłym strachu, że spotka po drodze doszkoły Roya i jego kumpli, tylko spokojnie zaszyje się w swoim pokoju.Powinna codziennie trenować; jedynie myśl o nartach pomagała jej terazprzetrwać trudne chwile.Wyłącznie na stoku, sunąc w dół z pełnąszybkością, czuła się taka jak dawniej.Ukryła głowę w dłoniach i płakałacicho.Gdyby nie treningi, przepadłaby.Ta myśl tak ją przeraziła, żezaniosła się łkaniem.Na szczęście znowu osiągnęła dobrą formę.W ostatnich dniach świetniewypadła na treningu, wszyscy uznali, że pojechała lepiej niż kiedykolwiek.To już jakaś pociecha.Teraz tylko slalom liczył się w jej życiu.Na stoku nieczuła strachu, że pojawią się Roy i inni.Była bezpieczna i mogła całkowicieliczyć na siebie.Jej stosunki z ojcem nadal układały się nie najlepiej.On naturalnie nierozumiał, czemu tak się dzieje.Kiedy odwoził ją po treningu i chwalił, żetak dobrze się spisała, nie zareagowała.Siedziała obok niego, ponura imilcząca.Nie mogłaby już przyznać, że łączą ich serdeczne więzi.Towykluczone, skoro ojciec zdradza matkę z Vigdis Sorli.Sara nie potrafiłajuż dzielić z ojcem jego radości, mimo że wiedziała, iż jej zdawkowe,niechętne odpowiedzi ranią go i wprawiają w zakłopotanie.Zresztą wyglądana to, że matce mimo wszystko układa się teraz dużo lepiej.Sara zauważyławyraznie, że Lise bardzo odżyła, od kiedy Anette dała jej pracę organisty.Dlatego tym bardziej wydawało się niezrozumiale, że ojciec niczego niedostrzega, w każdym razie nic na ten temat nie wspomniał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.W każdym razie trwa to już długo.A teraz, kiedytak wyraznie okazał jej zainteresowanie, jest za pózno.Nie może sięzaangażować po tym, co się stało.Tego wieczoru, kiedy spotkali się w centrum, czuła się najszczęśliwsządziewczyną na świecie.Przez moment wierzyła i miała nadzieję, że spełniąsię jej marzenia.Nawet wmówiła sobie, że w samochodzie nigdy nic się niestało.Ale kiedy usłyszała głos Roya rozlegający się przy ladzie, w jednejchwili wszystkie nowe nadzieje rozprysły się na drobne kawałeczki.Zdałasobie sprawę, że nigdy nie uda jej się zapomnieć tamtego tragicznegowieczoru.Nigdy nie będzie mogła związać się z Peterem.Dlatego lepiejrozczarować go teraz na samym początku, nie dać mu nadziei.W ten sposóbbyć może zdoła uchronić zarówno siebie, jak i jego, ponieważ nigdy już niebędzie dawną Sarą.Powiedziała mu, że chciałaby, żeby zostali przyjaciółmi.Tylko przyjaciółmi.Jednak czuła, że postąpiła okrutnie, odtrącając go.Kiedy poszedł, płakała z bezsilności i przeklinała własną głupotę.Ponieważwszystkiemu sama była winna.Sara westchnęła i wyjrzała przez okno.Padał śnieg.Zliczne, białe świętaBożego Narodzenia.Za kilka dni Wigilia.Jednak nie potrafiła się cieszyć.Jakże by mogła? Nic jej już nie cieszy.Radość zastąpiły strach i bezsilność.Nie miała już odwagi wybrać się do centrum handlowego z obawy, żespotka tam Roya z kumplami.Kiedy szła do szkoły i wracała do domu,zawsze się bała.Nie mogła już odwiedzać Kristiny, odkąd dowiedziała się, że ojciec maromans z Vigdis.Rozumiała, że przyjaciółce też jest ciężko, jednak kłopotyKristiny łatwiej da się rozwiązać niż jej własne.A zresztą co to za kłopot -po wielu latach dowiedzieć się, kto jest twoim ojcem.To nie powód dozmartwień! Przecież Ulf Veide wychował Petera na najfajniejszegochłopaka na świecie.Dla Sary fakt, czy jest jego ojcem, czy wujkiem, nieRS56odgrywał absolutnie żadnej roli.Jedyne, co miało jakieś znaczenie, to, to, żewszystko zniszczyła.I że nigdy do niczego nie dojdzie między nią iPeterem.Nie po tym, co się stało.Sara znowu westchnęła.Czuła na sercu ogromny ciężar, który sprawiał,że już nigdy nie będzie mogła się cieszyć.Ona, która zawsze z radościączekała na święta, tym razem się ich obawiała.Wyglądała jedynie ferii -wtedy nie będzie musiała trwać w ciągłym strachu, że spotka po drodze doszkoły Roya i jego kumpli, tylko spokojnie zaszyje się w swoim pokoju.Powinna codziennie trenować; jedynie myśl o nartach pomagała jej terazprzetrwać trudne chwile.Wyłącznie na stoku, sunąc w dół z pełnąszybkością, czuła się taka jak dawniej.Ukryła głowę w dłoniach i płakałacicho.Gdyby nie treningi, przepadłaby.Ta myśl tak ją przeraziła, żezaniosła się łkaniem.Na szczęście znowu osiągnęła dobrą formę.W ostatnich dniach świetniewypadła na treningu, wszyscy uznali, że pojechała lepiej niż kiedykolwiek.To już jakaś pociecha.Teraz tylko slalom liczył się w jej życiu.Na stoku nieczuła strachu, że pojawią się Roy i inni.Była bezpieczna i mogła całkowicieliczyć na siebie.Jej stosunki z ojcem nadal układały się nie najlepiej.On naturalnie nierozumiał, czemu tak się dzieje.Kiedy odwoził ją po treningu i chwalił, żetak dobrze się spisała, nie zareagowała.Siedziała obok niego, ponura imilcząca.Nie mogłaby już przyznać, że łączą ich serdeczne więzi.Towykluczone, skoro ojciec zdradza matkę z Vigdis Sorli.Sara nie potrafiłajuż dzielić z ojcem jego radości, mimo że wiedziała, iż jej zdawkowe,niechętne odpowiedzi ranią go i wprawiają w zakłopotanie.Zresztą wyglądana to, że matce mimo wszystko układa się teraz dużo lepiej.Sara zauważyławyraznie, że Lise bardzo odżyła, od kiedy Anette dała jej pracę organisty.Dlatego tym bardziej wydawało się niezrozumiale, że ojciec niczego niedostrzega, w każdym razie nic na ten temat nie wspomniał [ Pobierz całość w formacie PDF ]