[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie potrzebujesz tego księdza darmozjada, żeby dotrzeć do Boga, Beatri-ce.Stań przed Nim taka, jaką jesteś, a On cię usłyszy! Nigdy nie próbowałam odnalezć Boga poprzez ojca Otho. Beatrice zadrżała. To byłoby jak picie wina z brudnego pucharu. Dokładnie! Geralda uderzyła dłonią w ziemię. Księża służą bogowiich własnej słabości, a nie Bogowi prawdy! Każą nam wierzyć w grzech pierwo-rodny i w piekło.Skoro Jezus został poświęcony na krzyżu, żeby zmyć naszegrzechy, to po co nam Kościół? A jeśli wciąż jest na nas piętno grzechu, po co wogóle była ta ofiara? Takie okrucieństwo nie jest autorstwa Boga Zwiatła. Po-trząsnęła głową. Och, uwierzcie mi, naszymi sumieniami rządzi strach i opre-sja, a kiedy próbujemy się uwolnić, jesteśmy karani.Beatrice przykryła dłoń Geraldy swoją uspokajającym gestem. Pouczasz te, które są waszymi sympatyczkami.Od dawna podzielam ka-tarskie wierzenia, a Claire pochodzi z domu, gdzie zawsze z otwartymi ramio-nami witano Dobrych Ludzi.Claire skinęła głową w milczeniu.Jej matka często oferowała jedzenie ischronienie katarskim kapłanom.Co ciekawe, wiele było między nimi kobiet.Odtych wędrownych iudzi dowiedziała się, że według katarów do prawdy możnadotrzeć prowadząc czyste i proste życie modlitwą, celibatem i postem.Podą-żali za nauczaniem Chrystusa, ale obrzęd był ograniczony do minimum.Nie byłoSyna Boga, tylko jedno jasne Zwiatło Boskości.Jego odpowiednik, mroczny RexMundi, rządził światem i wszystkimi jego pragnieniami.Należało się go wyrzec.Tylko najbardziej ofiarni przyjmowali ostateczne, surowe śluby i stawali sięPerfecti Doskonałymi.Były jednak i inne poziomy dla tych, którzy wyznawalikatarską wiarę, ale nie byli jeszcze gotowi, żeby poddać się rygorystycznej dys-cyplinie.Niektórzy osiągali doskonałość na łożu śmierci, inni kiedy wychowalidzieci, a namiętności młodości minęły.Claire często myślała o tym czy mogłaby zostać jedną z Perfecti.Zniła o tymtak, jak inne kobiety marzyły o rycerzach w lśniącej zbroi lub trubadurach o pło-LRTnących oczach.To był tylko sen, ale na tyle żywy, że sprawiał wrażenie rzeczy-wistości. Mogłabyś przeczytać więcej poprosiła cicho zanim wrócą męż-czyzni?Lady z Lavaur spojrzała na nią z zamyśleniem i w wyrazie je twarzy Clairedostrzegła, że Geralda rozpoznała w niej bratnią duszę. Nic nie sprawi mi większej przyjemności, kochanie.* * *Po powrocie z pikniku, kobiety udały się do swoich komnat, żeby się od-świeżyć.Mężczyzni, kiedy w końcu oderwali się od klatek z sokołami, rozebralisię do pasa i zaczęli myć się wodą z koryta.Claire stała w oknie i spoglądała naRaoula, podziwiając jego naturalną grację i grę mięśni pod lśniącymi kroplamiwody.Wyjęła jeden kwiat z dzbana aksamitek, stojącego na parapecie i rzuciła wjego stronę.Nie trafiła, ale ruch przyciągnął jego uwagę.Spojrzał w górę,uśmiechnął się i posłał jej pocałunek.Claire zbiegła po schodach z wieży do sali.Na dole zaskoczył ją widok te-ścia w towarzystwie dwóch ubranych na czarno zakonników i skwaszonego ojcaOtho.Pospiesznie ukłoniła się i opuściła oczy. Córko Starszy zakonnik pozdrowił ją chłodnym, cienkim głosem.Upasa, obok drewnianego różańca, przypięty miał bicz.Jeden kciuk niemal w ca-łości przykryty miał złotym pierścieniem z szarą kameą.Skupiła wzrok na pier-ścieniu zbyt przerażona, żeby podnieść wzrok i z obawą, że z jej twarzy zakonnikodczyta herezję.Głos Berengera był oficjalny i napięty. Droga Claire, czy powiadomisz lady Beatrice, że dziś przy kolacji bę-dziemy mieli gości Brata Dominika i Brata Bernarda? Tak, oczywiście [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Nie potrzebujesz tego księdza darmozjada, żeby dotrzeć do Boga, Beatri-ce.Stań przed Nim taka, jaką jesteś, a On cię usłyszy! Nigdy nie próbowałam odnalezć Boga poprzez ojca Otho. Beatrice zadrżała. To byłoby jak picie wina z brudnego pucharu. Dokładnie! Geralda uderzyła dłonią w ziemię. Księża służą bogowiich własnej słabości, a nie Bogowi prawdy! Każą nam wierzyć w grzech pierwo-rodny i w piekło.Skoro Jezus został poświęcony na krzyżu, żeby zmyć naszegrzechy, to po co nam Kościół? A jeśli wciąż jest na nas piętno grzechu, po co wogóle była ta ofiara? Takie okrucieństwo nie jest autorstwa Boga Zwiatła. Po-trząsnęła głową. Och, uwierzcie mi, naszymi sumieniami rządzi strach i opre-sja, a kiedy próbujemy się uwolnić, jesteśmy karani.Beatrice przykryła dłoń Geraldy swoją uspokajającym gestem. Pouczasz te, które są waszymi sympatyczkami.Od dawna podzielam ka-tarskie wierzenia, a Claire pochodzi z domu, gdzie zawsze z otwartymi ramio-nami witano Dobrych Ludzi.Claire skinęła głową w milczeniu.Jej matka często oferowała jedzenie ischronienie katarskim kapłanom.Co ciekawe, wiele było między nimi kobiet.Odtych wędrownych iudzi dowiedziała się, że według katarów do prawdy możnadotrzeć prowadząc czyste i proste życie modlitwą, celibatem i postem.Podą-żali za nauczaniem Chrystusa, ale obrzęd był ograniczony do minimum.Nie byłoSyna Boga, tylko jedno jasne Zwiatło Boskości.Jego odpowiednik, mroczny RexMundi, rządził światem i wszystkimi jego pragnieniami.Należało się go wyrzec.Tylko najbardziej ofiarni przyjmowali ostateczne, surowe śluby i stawali sięPerfecti Doskonałymi.Były jednak i inne poziomy dla tych, którzy wyznawalikatarską wiarę, ale nie byli jeszcze gotowi, żeby poddać się rygorystycznej dys-cyplinie.Niektórzy osiągali doskonałość na łożu śmierci, inni kiedy wychowalidzieci, a namiętności młodości minęły.Claire często myślała o tym czy mogłaby zostać jedną z Perfecti.Zniła o tymtak, jak inne kobiety marzyły o rycerzach w lśniącej zbroi lub trubadurach o pło-LRTnących oczach.To był tylko sen, ale na tyle żywy, że sprawiał wrażenie rzeczy-wistości. Mogłabyś przeczytać więcej poprosiła cicho zanim wrócą męż-czyzni?Lady z Lavaur spojrzała na nią z zamyśleniem i w wyrazie je twarzy Clairedostrzegła, że Geralda rozpoznała w niej bratnią duszę. Nic nie sprawi mi większej przyjemności, kochanie.* * *Po powrocie z pikniku, kobiety udały się do swoich komnat, żeby się od-świeżyć.Mężczyzni, kiedy w końcu oderwali się od klatek z sokołami, rozebralisię do pasa i zaczęli myć się wodą z koryta.Claire stała w oknie i spoglądała naRaoula, podziwiając jego naturalną grację i grę mięśni pod lśniącymi kroplamiwody.Wyjęła jeden kwiat z dzbana aksamitek, stojącego na parapecie i rzuciła wjego stronę.Nie trafiła, ale ruch przyciągnął jego uwagę.Spojrzał w górę,uśmiechnął się i posłał jej pocałunek.Claire zbiegła po schodach z wieży do sali.Na dole zaskoczył ją widok te-ścia w towarzystwie dwóch ubranych na czarno zakonników i skwaszonego ojcaOtho.Pospiesznie ukłoniła się i opuściła oczy. Córko Starszy zakonnik pozdrowił ją chłodnym, cienkim głosem.Upasa, obok drewnianego różańca, przypięty miał bicz.Jeden kciuk niemal w ca-łości przykryty miał złotym pierścieniem z szarą kameą.Skupiła wzrok na pier-ścieniu zbyt przerażona, żeby podnieść wzrok i z obawą, że z jej twarzy zakonnikodczyta herezję.Głos Berengera był oficjalny i napięty. Droga Claire, czy powiadomisz lady Beatrice, że dziś przy kolacji bę-dziemy mieli gości Brata Dominika i Brata Bernarda? Tak, oczywiście [ Pobierz całość w formacie PDF ]