[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Najśmieszniejsze jeszcze przed nami zauważył pan Roman, zapalając silnik.Zaraz zobaczycie, jak wygląda szosa.* * *Algier spodobał się im nadzwyczajnie, a osławiona droga przez góry Atlas spełniławszelkie oczekiwania Pawełka.Ulokował się wygodnie, tak żeby wszystko dobrze widzieć, iwypoczywał po pracy, którą dopiero teraz zaczynał czuć we wszystkich mięśniach.Widoczność była doskonała i panią Krystynę zachwyciły pejzaże.Szosa od KhemisMiliany pięła się wciąż pod górę i zaczynała kręcić.Coraz częściej z jednej strony wyrastałostrome zbocze, z drugiej zaś, daleko w dole, rozciągały się pagórki i doliny aż po horyzont.Pan Roman usłużnie udzielał informacji mrożących krew w żyłach. Tutaj się zabiło dwoje naszych powiedział, dojeżdżając do zwężenia na mostku.Auk jest łagodny, ale akurat spadło trochę deszczu, a po deszczu ta glinka robi się gorsza niżgołoledz.Wyniosło ich na lewo, prosto pod autobus.Za chwilę będzie miejsce, gdzie komuśsię wydawało, że to już powinien być koniec zakrętu.Resztki karoserii widać tam w dole. To była ciężarówka zauważył Pawełek po chwili milczenia. Ja też jestem zdania, że to już powinien być koniec zakrętu rzekła cierpko paniKrystyna. Przeciwnie, zakręt jest dalej i nawet się ścieśnia. Osobowy też tam leży zwróciła uwagę Janeczka. Zdaje się, że był biały.Po następnym kwadransie pani Krystyna wydała wyrok. To nie jest żadna szosa, tylko baranie kiszki oznajmiła stanowczo. Piękne tobardzo, przyznaję, ale trochę przerażające.Pan Roman zwolnił nieco. Tu była najgłupsza historia.Przyjrzyjcie się, tam przed nami widać dalszy odcinekszosy.Jeden facet jechał tu w nocy, nie znał tej drogi, zobaczył naprzeciwko światła innegosamochodu, no i pojechał prosto.Widać go tam, na dole, do tej pory leży. Ten facet leży? Jako szkielet? Nie, karoseria.Faceta chyba zabrali.Przepaść ma siedemdziesiąt metrów. To ja już dokładnie rozumiem, dlaczego cię ostrzegali przed jazdą w nocy powiedziała pani Krystyna. Czy to długo tak jeszcze? Razem ten najgorszy odcinek ma około stu czterdziestu kilometrów.Za godzinę jużbędziemy na płaskim.To kręci tak okropnie dlatego, że droga idzie po naturalnym zboczu.Włazi we wszystkie szczeliny, okrąża wszystkie wypukłości, nigdzie nie jest sztuczniewyprostowana.Nikt nie lubi tędy jezdzić.Chociaż znam jednego, który musiał się okropnieśpieszyć w ciemnościach, w zimie, w czasie zadymki śnieżnej. I co? Nic.Zdążył na czas do Algieru. Nieprawdopodobne& Naliczyłem już jedenaście resztek tam w dole oznajmił z satysfakcją Pawełek.Głównie ciężarówki, ale trafiają się i osobowe.Pierwszorzędna droga& !Do domu dotarli już po zachodzie słońca.Pawełek zabrał z samochodu kupioną ranolampę i ulokował ją pieczołowicie na turystycznym stoliku w pokoju Janeczki. Ze wszystkiego wynika, że będziemy musieli pojechać do tego wąwozu jeszcze raz rzekł w zamyśleniu. Już wykombinowałem, co zrobię.Janeczka zatrzymała się w drodze do mycia rąk. No? Wysadzę tę kupę w powietrze.Zrobię taki mały wybuszek, żeby tylko kamieniepoleciały i żeby pień się wypsnął. A sam gdzie będziesz? Na zewnątrz.Podpalę lont.Trzeba to załatwić przy pierwszej okazji. Myślisz, że to wytrzyma do jakiejś okazji? Jak będzie chciało, to wytrzyma i rok, ale wolę tyle nie czekać.Nie życzę sobie mieć nasumieniu tego, co tam wejdzie. Dzieci, kolacja na stole! zawołała z kuchni pani Krystyna.Dopiero po kolacji i po myciu mogli spokojnie usiąść i obejrzeć swój nabytek.Chaberwziął udział w oględzinach, wspiął się na kolana Pawełka i wsparty na nim przednimi łapamizaczął węszyć. Też chcesz zobaczyć? Proszę bardzo zgodził się Pawełek i podał mu lampę.Przeczekali obwąchiwanie cierpliwie, wiadomo było bowiem, że wszelka wiedza Chabrajest bezcenna i nie ma takich okoliczności, w których nie okazałaby się przydatna.Po psie dozapoznania się z przedmiotem przystąpiły dzieci. A jakby tak ją oczyścić? zaproponował z wahaniem Pawełek. Przecież jest czysta odparła zimno Janeczka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Najśmieszniejsze jeszcze przed nami zauważył pan Roman, zapalając silnik.Zaraz zobaczycie, jak wygląda szosa.* * *Algier spodobał się im nadzwyczajnie, a osławiona droga przez góry Atlas spełniławszelkie oczekiwania Pawełka.Ulokował się wygodnie, tak żeby wszystko dobrze widzieć, iwypoczywał po pracy, którą dopiero teraz zaczynał czuć we wszystkich mięśniach.Widoczność była doskonała i panią Krystynę zachwyciły pejzaże.Szosa od KhemisMiliany pięła się wciąż pod górę i zaczynała kręcić.Coraz częściej z jednej strony wyrastałostrome zbocze, z drugiej zaś, daleko w dole, rozciągały się pagórki i doliny aż po horyzont.Pan Roman usłużnie udzielał informacji mrożących krew w żyłach. Tutaj się zabiło dwoje naszych powiedział, dojeżdżając do zwężenia na mostku.Auk jest łagodny, ale akurat spadło trochę deszczu, a po deszczu ta glinka robi się gorsza niżgołoledz.Wyniosło ich na lewo, prosto pod autobus.Za chwilę będzie miejsce, gdzie komuśsię wydawało, że to już powinien być koniec zakrętu.Resztki karoserii widać tam w dole. To była ciężarówka zauważył Pawełek po chwili milczenia. Ja też jestem zdania, że to już powinien być koniec zakrętu rzekła cierpko paniKrystyna. Przeciwnie, zakręt jest dalej i nawet się ścieśnia. Osobowy też tam leży zwróciła uwagę Janeczka. Zdaje się, że był biały.Po następnym kwadransie pani Krystyna wydała wyrok. To nie jest żadna szosa, tylko baranie kiszki oznajmiła stanowczo. Piękne tobardzo, przyznaję, ale trochę przerażające.Pan Roman zwolnił nieco. Tu była najgłupsza historia.Przyjrzyjcie się, tam przed nami widać dalszy odcinekszosy.Jeden facet jechał tu w nocy, nie znał tej drogi, zobaczył naprzeciwko światła innegosamochodu, no i pojechał prosto.Widać go tam, na dole, do tej pory leży. Ten facet leży? Jako szkielet? Nie, karoseria.Faceta chyba zabrali.Przepaść ma siedemdziesiąt metrów. To ja już dokładnie rozumiem, dlaczego cię ostrzegali przed jazdą w nocy powiedziała pani Krystyna. Czy to długo tak jeszcze? Razem ten najgorszy odcinek ma około stu czterdziestu kilometrów.Za godzinę jużbędziemy na płaskim.To kręci tak okropnie dlatego, że droga idzie po naturalnym zboczu.Włazi we wszystkie szczeliny, okrąża wszystkie wypukłości, nigdzie nie jest sztuczniewyprostowana.Nikt nie lubi tędy jezdzić.Chociaż znam jednego, który musiał się okropnieśpieszyć w ciemnościach, w zimie, w czasie zadymki śnieżnej. I co? Nic.Zdążył na czas do Algieru. Nieprawdopodobne& Naliczyłem już jedenaście resztek tam w dole oznajmił z satysfakcją Pawełek.Głównie ciężarówki, ale trafiają się i osobowe.Pierwszorzędna droga& !Do domu dotarli już po zachodzie słońca.Pawełek zabrał z samochodu kupioną ranolampę i ulokował ją pieczołowicie na turystycznym stoliku w pokoju Janeczki. Ze wszystkiego wynika, że będziemy musieli pojechać do tego wąwozu jeszcze raz rzekł w zamyśleniu. Już wykombinowałem, co zrobię.Janeczka zatrzymała się w drodze do mycia rąk. No? Wysadzę tę kupę w powietrze.Zrobię taki mały wybuszek, żeby tylko kamieniepoleciały i żeby pień się wypsnął. A sam gdzie będziesz? Na zewnątrz.Podpalę lont.Trzeba to załatwić przy pierwszej okazji. Myślisz, że to wytrzyma do jakiejś okazji? Jak będzie chciało, to wytrzyma i rok, ale wolę tyle nie czekać.Nie życzę sobie mieć nasumieniu tego, co tam wejdzie. Dzieci, kolacja na stole! zawołała z kuchni pani Krystyna.Dopiero po kolacji i po myciu mogli spokojnie usiąść i obejrzeć swój nabytek.Chaberwziął udział w oględzinach, wspiął się na kolana Pawełka i wsparty na nim przednimi łapamizaczął węszyć. Też chcesz zobaczyć? Proszę bardzo zgodził się Pawełek i podał mu lampę.Przeczekali obwąchiwanie cierpliwie, wiadomo było bowiem, że wszelka wiedza Chabrajest bezcenna i nie ma takich okoliczności, w których nie okazałaby się przydatna.Po psie dozapoznania się z przedmiotem przystąpiły dzieci. A jakby tak ją oczyścić? zaproponował z wahaniem Pawełek. Przecież jest czysta odparła zimno Janeczka [ Pobierz całość w formacie PDF ]