[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko umyj przedtem garnek.— Myślisz, że w nie mytym będę gotował?— A na nie myte ciało włożyłeś czystą koszulę.— Co dzień mam niszczyć sobie skórę?— Częste mycie skraca życie! — zawołał chudy chłopiec o łobuzerskich, wesołych oczach i bujnej czuprynie.— Zobaczysz, Chochlik, sprawię ci kiedy lanie za te wiersze.Nazbierało ci się.— Tylko się, Piotrek, nie odgrażaj.„Oprócz bogów i filozofów są tu i zwykli ludzie — pomyślał Wojtek, mimo woli roz-śmieszony — którzy nawet myć się nie lubią.Niepotrzebnie się dręczę, to jakieś sympatyczne bractwo.Tylko co tu robi ten Rysiek?”— Pluton, masz jeszcze trochę mamony? Warto byłoby dla Wojtka kupić ze dwie bułki.— Mam jeszcze piętnaście złotych, ale potrzebna jest jodyna i bandaże.Wczoraj wyszło wszystko.Wojtek chrząknął, otworzył oko.Odwrócili się w jego stronę.Pluton podszedł do łóżka.— Wyspałeś się? Jak się czujesz?— Dobrze — wyszeptał Wojtek.— W kieszeni spodni są w portfelu pieniądze.weź-cie.jeśli tamci nie ukradli.— Są — Pluton wyjął skórzany, zniszczony portfelik.— Co ci kupić?— Kup, co potrzeba.i bułek dla wszystkich.Zauważył wahanie na szczupłej, wychudzonej twarzy Plutona i dodał głośniej:— Należy mi się jeszcze cała tygodniówka od Kisiela.przewoźnika, u którego pracuję.pewno mnie teraz wywali — dodał z niepokojem.— Kisiela? Znam go — powiedział Sokrates, młodzieniec o wspaniałej czuprynie, za-czesanej do góry, spadającej aż na kark.— Pójdę do niego i wytłumaczę cię.Jeśli się zgodzi, zastąpię cię przez parę dni, aż będziesz na chodzie.— Dziękuję wam.— Skierka, podaj mu kawę — zarządził Pluton.— Chłopcy, odmarsz, już czas.Cześć, Wojtek!W ludnej i gwarnej przed chwilą piwnicy został tylko jasnowłosy chłopiec przezywany Skierką i kędzierzawy Piotruś, który zajął się gotowaniem ryżu.Skierka przyniósł w fajansowym kubku ciepłą kawę.Podał ją Wojtkowi, usiadł na krawędzi łóżka.Pimpuś skoczył mu na kolana.Chłopiec zaczął go głaskać.— Bardzo cię boli? — zapytał po chwili, przypatrując się ze współczuciem Wojtkowi.— Niewiele.Wczoraj to bolało solidnie.Czuję się tylko osłabiony.— Jak zjesz ryżu, to od razu będziesz mocniejszy.Pewno jesteś bardzo głodny.— Nawet nie.Słuchaj, co to jest za dom czy mieszkanie?— To? Hades.— Jak?— Hades.Królestwo boga podziemi, Plutona.— Nie błaznuj, powiedz na serio.— Mówię serio.Widzisz, Pluton, to jest Krzysiek, wynalazł tę piwnicę wśród gruzów.Zamieszkał tu najpierw z Achillesem, czyli Sylwkiem, tym w okularach.To jest jego przyjaciel, razem byli w powstaniu, teraz są razem w liceum.walczyli razem.tak jak i ja.ale mój przyjaciel zginął.Cienki głosik Skierki załamał się.Chłopiec spuścił oczy.Ciężkie milczenie przerwałWojtek:— Walczyłeś? Byłeś w Szarych Szeregach?— Tak.Razem z Warszawiakiem.Słyszałeś o kapralu Warszawiaku? Był ode mnie starszy o pół roku.Nasza drużyna, co to była za drużyna, mówię ci! A najodważniejszy byłWarszawiak.Dlatego zginął.— W powstaniu śmierć nie wybierała — odpowiedział cicho Wojtek — różni ginęli.i ci, co brali udział, i ci, którzy jeszcze nie potrafili czy nie mogli walczyć.— Prawda.Hania też zginęła, choć jeszcze nie potrafiła walczyć — szepnął Skierka.— Czy to twoja siostrzyczka?— Nie.Koleżanka z podwórka.Razem bawiliśmy się w berka i w chowanego.Potem ja poszedłem do powstania.A kiedy raz przyszedłem do naszej kamienicy.to i kamienicy nie było.i podwórka nie było.Na gruzach, tam gdzie dawniej pośrodku podwórza rósł bez, znalazłem mały kopczyk.a na nim drewnianą tabliczkę z napisem: „Śp.Hania Krawczyk, lat 10.Zginęła dnia 15 sierpnia 1944 r.”Głos Skierki znowu się załamał.Od „kozy” dochodziło bulgotanie ryżu w garnku i pogwizdywanie Piotrka.— Dlaczego tak się dziwnie poprzezywaliście?— Tomek Zieliński, nie wiem, czy go zauważyłeś, taki mały w zielonej wiatrówce, tak nas poprzezywał.On, widzisz, mówi, że będzie się uczył na takiego, co bada przeszłość.Mó-wi, że musi odnaleźć najstarsze pamiątki ze Starówki, że zapisze się do takiej szkoły, gdzie uczą, jak kopać ziemię, aby wynaleźć te.tam no, zabytki.— Chce zostać archeologiem? Ale to najpierw trzeba by zdać dużą maturę, a potem pójść na uniwersytet.— On jest w pierwszej liceum.— A co ma wspólnego Hades ze Starówką?— Nic.Tylko Tomek ma dwie książki.Grecja niepodległa i Starość bajeczna.— Starożytność bajeczna — poprawił Wojtek.— Tak, tak — ucieszył się Skierka — napisana przez Tadeusza Zielińskiego.— To jego rodzina?— Chyba nie.Gdyby to była rodzina, Tomek by się tym chwalił.Ja bardzo lubię, jak on nam czyta bajki z tych książek.— Ale ty nie masz starożytnego przezwiska.— Nie.To znowu Apollo, to jest Mirek, tak nas przezwał.— Któryż to?— Ten taki.jak panna.jak się raz przebrał za dziewczynę, to nikt by nie uwierzył, że to chłopak.On się tym martwi, ale Sokrates go pociesza.Mirek chce grać w teatrze i Sokrates mówi, że tam to nic nie szkodzi taka uroda.Mirek lubi deklamować wiersze.I czytał nam Balladynę.To o takiej złej siostrze, co zamordowała swoją siostrzyczkę, bo jej nie chciała dać dzbanka malin.Czytałeś może? A tam występuje taki łobuziak, co się Chochlik nazywa.Więc Adaś został Chochlikiem, bo on ciągle płata figle.I przez niego ja zostałem Skierką.Ale to chyba nie jest paskudnie?— To całkiem ładnie.I pasuje do ciebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Tylko umyj przedtem garnek.— Myślisz, że w nie mytym będę gotował?— A na nie myte ciało włożyłeś czystą koszulę.— Co dzień mam niszczyć sobie skórę?— Częste mycie skraca życie! — zawołał chudy chłopiec o łobuzerskich, wesołych oczach i bujnej czuprynie.— Zobaczysz, Chochlik, sprawię ci kiedy lanie za te wiersze.Nazbierało ci się.— Tylko się, Piotrek, nie odgrażaj.„Oprócz bogów i filozofów są tu i zwykli ludzie — pomyślał Wojtek, mimo woli roz-śmieszony — którzy nawet myć się nie lubią.Niepotrzebnie się dręczę, to jakieś sympatyczne bractwo.Tylko co tu robi ten Rysiek?”— Pluton, masz jeszcze trochę mamony? Warto byłoby dla Wojtka kupić ze dwie bułki.— Mam jeszcze piętnaście złotych, ale potrzebna jest jodyna i bandaże.Wczoraj wyszło wszystko.Wojtek chrząknął, otworzył oko.Odwrócili się w jego stronę.Pluton podszedł do łóżka.— Wyspałeś się? Jak się czujesz?— Dobrze — wyszeptał Wojtek.— W kieszeni spodni są w portfelu pieniądze.weź-cie.jeśli tamci nie ukradli.— Są — Pluton wyjął skórzany, zniszczony portfelik.— Co ci kupić?— Kup, co potrzeba.i bułek dla wszystkich.Zauważył wahanie na szczupłej, wychudzonej twarzy Plutona i dodał głośniej:— Należy mi się jeszcze cała tygodniówka od Kisiela.przewoźnika, u którego pracuję.pewno mnie teraz wywali — dodał z niepokojem.— Kisiela? Znam go — powiedział Sokrates, młodzieniec o wspaniałej czuprynie, za-czesanej do góry, spadającej aż na kark.— Pójdę do niego i wytłumaczę cię.Jeśli się zgodzi, zastąpię cię przez parę dni, aż będziesz na chodzie.— Dziękuję wam.— Skierka, podaj mu kawę — zarządził Pluton.— Chłopcy, odmarsz, już czas.Cześć, Wojtek!W ludnej i gwarnej przed chwilą piwnicy został tylko jasnowłosy chłopiec przezywany Skierką i kędzierzawy Piotruś, który zajął się gotowaniem ryżu.Skierka przyniósł w fajansowym kubku ciepłą kawę.Podał ją Wojtkowi, usiadł na krawędzi łóżka.Pimpuś skoczył mu na kolana.Chłopiec zaczął go głaskać.— Bardzo cię boli? — zapytał po chwili, przypatrując się ze współczuciem Wojtkowi.— Niewiele.Wczoraj to bolało solidnie.Czuję się tylko osłabiony.— Jak zjesz ryżu, to od razu będziesz mocniejszy.Pewno jesteś bardzo głodny.— Nawet nie.Słuchaj, co to jest za dom czy mieszkanie?— To? Hades.— Jak?— Hades.Królestwo boga podziemi, Plutona.— Nie błaznuj, powiedz na serio.— Mówię serio.Widzisz, Pluton, to jest Krzysiek, wynalazł tę piwnicę wśród gruzów.Zamieszkał tu najpierw z Achillesem, czyli Sylwkiem, tym w okularach.To jest jego przyjaciel, razem byli w powstaniu, teraz są razem w liceum.walczyli razem.tak jak i ja.ale mój przyjaciel zginął.Cienki głosik Skierki załamał się.Chłopiec spuścił oczy.Ciężkie milczenie przerwałWojtek:— Walczyłeś? Byłeś w Szarych Szeregach?— Tak.Razem z Warszawiakiem.Słyszałeś o kapralu Warszawiaku? Był ode mnie starszy o pół roku.Nasza drużyna, co to była za drużyna, mówię ci! A najodważniejszy byłWarszawiak.Dlatego zginął.— W powstaniu śmierć nie wybierała — odpowiedział cicho Wojtek — różni ginęli.i ci, co brali udział, i ci, którzy jeszcze nie potrafili czy nie mogli walczyć.— Prawda.Hania też zginęła, choć jeszcze nie potrafiła walczyć — szepnął Skierka.— Czy to twoja siostrzyczka?— Nie.Koleżanka z podwórka.Razem bawiliśmy się w berka i w chowanego.Potem ja poszedłem do powstania.A kiedy raz przyszedłem do naszej kamienicy.to i kamienicy nie było.i podwórka nie było.Na gruzach, tam gdzie dawniej pośrodku podwórza rósł bez, znalazłem mały kopczyk.a na nim drewnianą tabliczkę z napisem: „Śp.Hania Krawczyk, lat 10.Zginęła dnia 15 sierpnia 1944 r.”Głos Skierki znowu się załamał.Od „kozy” dochodziło bulgotanie ryżu w garnku i pogwizdywanie Piotrka.— Dlaczego tak się dziwnie poprzezywaliście?— Tomek Zieliński, nie wiem, czy go zauważyłeś, taki mały w zielonej wiatrówce, tak nas poprzezywał.On, widzisz, mówi, że będzie się uczył na takiego, co bada przeszłość.Mó-wi, że musi odnaleźć najstarsze pamiątki ze Starówki, że zapisze się do takiej szkoły, gdzie uczą, jak kopać ziemię, aby wynaleźć te.tam no, zabytki.— Chce zostać archeologiem? Ale to najpierw trzeba by zdać dużą maturę, a potem pójść na uniwersytet.— On jest w pierwszej liceum.— A co ma wspólnego Hades ze Starówką?— Nic.Tylko Tomek ma dwie książki.Grecja niepodległa i Starość bajeczna.— Starożytność bajeczna — poprawił Wojtek.— Tak, tak — ucieszył się Skierka — napisana przez Tadeusza Zielińskiego.— To jego rodzina?— Chyba nie.Gdyby to była rodzina, Tomek by się tym chwalił.Ja bardzo lubię, jak on nam czyta bajki z tych książek.— Ale ty nie masz starożytnego przezwiska.— Nie.To znowu Apollo, to jest Mirek, tak nas przezwał.— Któryż to?— Ten taki.jak panna.jak się raz przebrał za dziewczynę, to nikt by nie uwierzył, że to chłopak.On się tym martwi, ale Sokrates go pociesza.Mirek chce grać w teatrze i Sokrates mówi, że tam to nic nie szkodzi taka uroda.Mirek lubi deklamować wiersze.I czytał nam Balladynę.To o takiej złej siostrze, co zamordowała swoją siostrzyczkę, bo jej nie chciała dać dzbanka malin.Czytałeś może? A tam występuje taki łobuziak, co się Chochlik nazywa.Więc Adaś został Chochlikiem, bo on ciągle płata figle.I przez niego ja zostałem Skierką.Ale to chyba nie jest paskudnie?— To całkiem ładnie.I pasuje do ciebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]