[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Składała się na nią bardziej obawa przed Mahometem niż przed Arystotelesem.A kryła się w tym ironia, gdyż trudniej było pogodzić Arystotelesa z Mahometem, niż z Chrystusem.Islam to zasadniczo prosta wiara dla prostych ludzi, a nikt nie potrafi przerobić panteizmu na jakąś prostą wiarę.Jest on zarazem i zbyt abstrakcyjny, i zbyt skomplikowany.Są prości wyznawcy Boga osobowego, a są ateiści bardziej prostoduszni od wszelkich wyznawców Boga osobowego.Ale mało kto może dla uproszczenia rzeczy przyjąć wszechświat bez Boga jako Boga.I gdy muzułmanin w porównaniu z chrześcijaninem ma Boga może mniej ludzkiego, to ma — o ile to możliwe — zarazem Boga bardziej osobistego.Wola Allacha była bardzo wyraźnie wolą i nie można by jej było przetworzyć w jakiś strumień dążności.We wszystkich tych kosmicznych i abstrakcyjnych sprawach do pewnego stopnia łatwiej można by się było porozumieć z katolikiem niż z muzułmaninem.Katolik mógłby ostatecznie przyznać słuszność Arystotelesowi co do nie-osobowych pierwiastków w osobowym Bogu.Stąd też z grubsza możemy powiedzieć o filozofach muzułmańskich, że ci z nich, którzy się stali dobrymi filozofami, stali się złymi muzułmanami.Jest też rzeczą całkiem naturalną, że wielu biskupów i doktorów żywiło obawę, iż tomiści mogą się stać dobrymi filozofami, a złymi chrześcijanami.Ale byli również liczni zwolennicy szkoły Platona i Augustyna, którzy wyraźnie odmawiali im prawa nazywania się nawet dobrymi filozofami.Między tymi dwoma raczej sprzecznymi namiętnościami — miłością do Platona, a strachem przed Mahometem — były chwile, kiedy wszelkie widoki na rozwój filozofii arystotelesowskiej były rzeczywiście bardzo marne.Gromy za gromami spadały z najwyższych szczytów, a w cieniu prześladowań — jak to się często zdarza — zdawało się, że tylko dwie postacie miotane burzą stoją na pustkowiu, obie w czarno-białych habitach dominikańskich, gdyż Albert i Akwinata trzymali się mocno.W tego rodzaju walkach zwykle panuje zamieszanie i często — jakby za sprawą czarów — większość staje się mniejszością, i odwrotnie.Zawsze trudno zauważyć dokładny moment, kiedy przypływ się cofa, gdyż wydaje się on raczej kłębowiskiem wirów; daty się mieszają i wzmagają chaos.Ale zmiana, która nastąpiła od chwili, kiedy dwaj dominikanie samotnie stali, do chwili, kiedy cały Kościół przyłączył się do nich, da się może najlepiej zaobserwować w momencie, kiedy wezwano ich przed nieprzyjaznego dla nich, ale sprawiedliwego sędziego.Stefan Tempier, biskup paryski, był ciekawym okazem starego fanatycznego dostojnika kościelnego, który mniemał, że wyznawanie greckiej filozofii Arystotelesa było czymś, za czym mogła iść tylko cześć dla greckiego boga Apol-lona.Był on również, niestety, jednym z tych społecznych zacofańców, którzy byli gorącymi przeciwnikami rewolucji ludowej braci zakonu kaznodziejskiego.Lecz był on zarazem człowiekiem uczciwym, a o to tylko chodziło Tomaszowi z Akwinu, by mógł się zwracać do uczciwych ludzi.Poza tym wokół niego byli inni rewolucjoniści spod znaku Arystotelesa, ale znacznie bardziej wątpliwego gatunku.Był tu Siger, sofista z Brabancji, który całego swego arystotelizmu nauczył się od Arabów i wyznawał ciekawą teorię, że agnostyk arabski mógłby być zarazem chrześcijaninem.Były też tysiące młodych, którzy niegdyś tak entuzjastycznie przyjmowali Abelarda; młodych młodością XIII wieku i upojonych greckim winem ze Stagiry.Z drugiej strony byli posępni i nie-poskromieni zwolennicy dawnego purytańskie-go stronnictwa augustynistów, radzi, że mogą racjonalistów Alberta i Tomasza zaklasyfikować razem z dwuznacznymi muzułmańskimi metafizykami.Moglibyśmy sądzić, że tryumf Tomasza był istotnie osobistym jego tryumfem.Nie wycofał się z ani jednego ze swych stwierdzeń, choć mówią, że reakcyjny biskup potępił kilka z nich po jego śmierci.Akwinata jednak przekonał większość swych krytyków, że był równie dobrym katolikiem jak oni.W następstwie tego zasadniczego kryzysu wynikł potem jeszcze szereg sporów między zakonami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Składała się na nią bardziej obawa przed Mahometem niż przed Arystotelesem.A kryła się w tym ironia, gdyż trudniej było pogodzić Arystotelesa z Mahometem, niż z Chrystusem.Islam to zasadniczo prosta wiara dla prostych ludzi, a nikt nie potrafi przerobić panteizmu na jakąś prostą wiarę.Jest on zarazem i zbyt abstrakcyjny, i zbyt skomplikowany.Są prości wyznawcy Boga osobowego, a są ateiści bardziej prostoduszni od wszelkich wyznawców Boga osobowego.Ale mało kto może dla uproszczenia rzeczy przyjąć wszechświat bez Boga jako Boga.I gdy muzułmanin w porównaniu z chrześcijaninem ma Boga może mniej ludzkiego, to ma — o ile to możliwe — zarazem Boga bardziej osobistego.Wola Allacha była bardzo wyraźnie wolą i nie można by jej było przetworzyć w jakiś strumień dążności.We wszystkich tych kosmicznych i abstrakcyjnych sprawach do pewnego stopnia łatwiej można by się było porozumieć z katolikiem niż z muzułmaninem.Katolik mógłby ostatecznie przyznać słuszność Arystotelesowi co do nie-osobowych pierwiastków w osobowym Bogu.Stąd też z grubsza możemy powiedzieć o filozofach muzułmańskich, że ci z nich, którzy się stali dobrymi filozofami, stali się złymi muzułmanami.Jest też rzeczą całkiem naturalną, że wielu biskupów i doktorów żywiło obawę, iż tomiści mogą się stać dobrymi filozofami, a złymi chrześcijanami.Ale byli również liczni zwolennicy szkoły Platona i Augustyna, którzy wyraźnie odmawiali im prawa nazywania się nawet dobrymi filozofami.Między tymi dwoma raczej sprzecznymi namiętnościami — miłością do Platona, a strachem przed Mahometem — były chwile, kiedy wszelkie widoki na rozwój filozofii arystotelesowskiej były rzeczywiście bardzo marne.Gromy za gromami spadały z najwyższych szczytów, a w cieniu prześladowań — jak to się często zdarza — zdawało się, że tylko dwie postacie miotane burzą stoją na pustkowiu, obie w czarno-białych habitach dominikańskich, gdyż Albert i Akwinata trzymali się mocno.W tego rodzaju walkach zwykle panuje zamieszanie i często — jakby za sprawą czarów — większość staje się mniejszością, i odwrotnie.Zawsze trudno zauważyć dokładny moment, kiedy przypływ się cofa, gdyż wydaje się on raczej kłębowiskiem wirów; daty się mieszają i wzmagają chaos.Ale zmiana, która nastąpiła od chwili, kiedy dwaj dominikanie samotnie stali, do chwili, kiedy cały Kościół przyłączył się do nich, da się może najlepiej zaobserwować w momencie, kiedy wezwano ich przed nieprzyjaznego dla nich, ale sprawiedliwego sędziego.Stefan Tempier, biskup paryski, był ciekawym okazem starego fanatycznego dostojnika kościelnego, który mniemał, że wyznawanie greckiej filozofii Arystotelesa było czymś, za czym mogła iść tylko cześć dla greckiego boga Apol-lona.Był on również, niestety, jednym z tych społecznych zacofańców, którzy byli gorącymi przeciwnikami rewolucji ludowej braci zakonu kaznodziejskiego.Lecz był on zarazem człowiekiem uczciwym, a o to tylko chodziło Tomaszowi z Akwinu, by mógł się zwracać do uczciwych ludzi.Poza tym wokół niego byli inni rewolucjoniści spod znaku Arystotelesa, ale znacznie bardziej wątpliwego gatunku.Był tu Siger, sofista z Brabancji, który całego swego arystotelizmu nauczył się od Arabów i wyznawał ciekawą teorię, że agnostyk arabski mógłby być zarazem chrześcijaninem.Były też tysiące młodych, którzy niegdyś tak entuzjastycznie przyjmowali Abelarda; młodych młodością XIII wieku i upojonych greckim winem ze Stagiry.Z drugiej strony byli posępni i nie-poskromieni zwolennicy dawnego purytańskie-go stronnictwa augustynistów, radzi, że mogą racjonalistów Alberta i Tomasza zaklasyfikować razem z dwuznacznymi muzułmańskimi metafizykami.Moglibyśmy sądzić, że tryumf Tomasza był istotnie osobistym jego tryumfem.Nie wycofał się z ani jednego ze swych stwierdzeń, choć mówią, że reakcyjny biskup potępił kilka z nich po jego śmierci.Akwinata jednak przekonał większość swych krytyków, że był równie dobrym katolikiem jak oni.W następstwie tego zasadniczego kryzysu wynikł potem jeszcze szereg sporów między zakonami [ Pobierz całość w formacie PDF ]