[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Trans! zameldowaÅ‚a doÅ›wiadczona panna Kleefeld.Muzyka umilkÅ‚a.Roz-mowa urwaÅ‚a siÄ™.W nagÅ‚ej ciszy rozlegÅ‚ siÄ™ przeciÄ…gajÄ…cy miÄ™kko wyrazy barytondoktora: Czy Holger jest wÅ›ród nas?Elly znów zadrżaÅ‚a.ZachwiaÅ‚a siÄ™ na krzeÅ›le.Potem Hans Castorp poczuÅ‚, żeuÅ›cisnęła mocno i krótko obie jego dÅ‚onie. Zcisnęła mi dÅ‚onie! doniósÅ‚. To on poprawiÅ‚ go doktor. On Å›cisnÄ…Å‚ panu dÅ‚onie.A wiÄ™c jest obecny. Pozddawiamy ciÄ™, Holger ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej z namaszczeniem. Z serca ciÄ™witamy, przyjacielu! Pozwól, że ci przypomnÄ™! Kiedy po raz; ostatni przebywaÅ‚eÅ›wÅ›ród nas, obiecywaÅ‚eÅ›, że wezwiesz i ukażesz naszym Å›miertelnym oczom duchajakiegokolwiek zmarÅ‚ego, mężczyzny czy kobiety, których wymieni ktoÅ› z naszegogrona.Czy chcesz i potrafisz dotrzymać dziÅ› tego przyrzeczenia?Elly wzdrygnęła siÄ™ ponownie.Westchnęła i zwlekaÅ‚a z odpowiedziÄ….PowolipodniosÅ‚a ku skroniom rÄ™ce wÅ‚asne i te, które jÄ… trzymaÅ‚y w uÅ›cisku, i trwaÅ‚a przezchwilÄ™ w tej pozycji.Potem szepnęła tuż przy uchu Hansa Castorpa gorÄ…ce Tak!Podrażnienie ucha prÄ…dem powietrza sprawiÅ‚o, że nasz przyjaciel poczuÅ‚ ówrodzaj naskórkowego dreszczu, zwany popularnie gÄ™siÄ… skórkÄ… , którego istotÄ™- 327 -wyjaÅ›niÅ‚ mu niegdyÅ› radca.Nazywamy to dreszczem, aby wyraznie odróżnić pier-wiastek fizyczny od psychicznego o przerażeniu bowiem nie mogÅ‚o być mowy.SÅ‚yszÄ…c szept, myÅ›laÅ‚ mniej wiÄ™cej tak: Ależ dziewczÄ…tku nie zbywa na odwadze! RównoczeÅ›nie jednak doznaÅ‚ wzruszenia, a nawet wstrzÄ…su, którym towarzy-szyÅ‚o zmieszanie na skutek zÅ‚udnej zresztÄ… okolicznoÅ›ci, że mÅ‚ode stworzenie, któretrzyma za rÄ™ce, szepnęło mu do ucha Tak. PowiedziaÅ‚: Tak zaraportowaÅ‚ i zawstydziÅ‚ siÄ™. A wiÄ™c dobrze, Holger! mówiÅ‚ dr Krokowski. Trzymamy ciÄ™ za sÅ‚owo.Ufamy wszyscy, że uczciwie speÅ‚nisz przyrzeczenie.Wymienimy ci zaraz imiÄ™ tegoukochanego, którego chcielibyÅ›my widzieć.Koledzy zwróciÅ‚ siÄ™ do caÅ‚ego towa-rzystwa czy ktoÅ› ma jakieÅ› życzenie w pogotowiu? Kogo ma nam ukazać naszprzyjaciel HoÅ‚ger?ZapadÅ‚o milczenie.Każdy czekaÅ‚, by siÄ™ ktoÅ› inny odezwaÅ‚.W ciÄ…gu ostatnichdni ten i ów zastanawiaÅ‚ siÄ™, kogo pragnÄ…Å‚by wywoÅ‚ać, ale powrót umarÅ‚ych,a raczej to, czy powrót ten jest pożądany, jest sprawÄ… zÅ‚ożonÄ… i drażliwÄ….W gruncierzeczy i szczerze mówiÄ…c, pragnienie ich powrotu jest zÅ‚udÄ…, jest omyÅ‚kÄ…; jest,patrzÄ…c na to trzezwo, równie niemożliwe, jak sam powrót, a wyszÅ‚oby to na jaw,gdyby natura chciaÅ‚a to niepodobieÅ„stwo powrotu choć na jeden raz odwoÅ‚ać; tozaÅ›, co nazywamy żaÅ‚obÄ…, jest może nie tyle bólem z powodu niemożliwoÅ›ci zmar-twychwstania zmarÅ‚ych, ile z powodu niemożnoÅ›ci pragnienia ich powrotu.Czuli to wszyscy niejasno; lÄ™kali siÄ™ wiÄ™c widoku tego, o kim myÅ›leli, choć niechodziÅ‚o tu przecież o rzeczywisty i majÄ…cy praktyczne znaczenie powrót do życia,lecz tylko o sentymentalne, teatralne przedstawienie, podczas którego można byzobaczyć zmarÅ‚ego bez dalszych życiowych konsekwencji.Każdy byÅ‚by wolaÅ‚odstÄ…pić blizniemu prawo wyrażania życzeÅ„.WahaÅ‚ siÄ™ również Hans Castorp, choćsÅ‚yszaÅ‚ owo poczciwe i wyrozumiaÅ‚e Ależ proszÄ™! dochodzÄ…ce go z nocy, i skÅ‚on-ny byÅ‚ w ostatniej chwili ustÄ…pić pierwszeÅ„stwa komuÅ› innemu.TrwaÅ‚o to jednakzbyt dÅ‚ugo, rzekÅ‚ wiÄ™c przytÅ‚umionym gÅ‚osem, zwracajÄ…c gÅ‚owÄ™; do przewodniczÄ…-cego zebrania: ChciaÅ‚bym zobaczyć mojego zmarÅ‚ego kuzyna, Joachima Ziemssena.Wszyscy odczuli ulgÄ™.ZmarÅ‚ego nie znali spoÅ›ród obecnych tylko dr Ting-Fu,Czech WacÅ‚aw i samo medium.Inni Ferge, Wehsal, pan Albin, prokurator, pani pani Magnus, panie: Stöhr, Levi i Kleefeld, Wyrazili swÄ… zgodÄ™ gÅ‚oÅ›no i z rado-Å›ciÄ….Nawet dr Krokowski skinÄ…Å‚ z zadowoleniem, choć jego stosunek do JoachimabyÅ‚ zawsze chÅ‚odny, bo ten odnosiÅ‚ siÄ™ niechÄ™tnie do spraw analizy. Bardzo dobrze rzekÅ‚ lekarz. SÅ‚yszaÅ‚eÅ›, Holger? Tego, który zostaÅ‚- 328 -wymieniony, nie znaÅ‚eÅ› za życia.Czy rozpoznasz go na tamtym Å›wiecie i zechceszgo nam tu sprowadzić?NapiÄ™cie osiÄ…gnęło swój szczyt.UÅ›piona chwiaÅ‚a siÄ™, wzdychaÅ‚a i drżaÅ‚a.Zda-waÅ‚o siÄ™, że szuka i walczy, kiedy, przechylajÄ…c siÄ™ to w przód, to znów ku tyÅ‚owi,szeptaÅ‚a do ucha Hansowi Castorpowi, to znów pannie Kleefeld jakieÅ› niezrozu-miaÅ‚e wyrazy.Wreszcie Hans Castorp odczuÅ‚ uÅ›cisk obu dÅ‚oni, który miaÅ‚ znaczyć Tak.ZameldowaÅ‚ o tym i Doskonale zawoÅ‚aÅ‚ dr Krokowski Holger, dopracy! Muzyka! woÅ‚aÅ‚. Rozmowa! I powtórzyÅ‚ raz jeszcze, że nie należytrzymać siÄ™ kurczowo myÅ›li o tym, czego siÄ™ oczekuje, bo swobodna i niewymu-szona uwaga jest w tym wypadku najkorzystniejsza.Teraz nastÄ…piÅ‚y najdziwniejsze godziny, jakie dotÄ…d przeżyÅ‚ nasz mÅ‚ody bohater;i choć niezupeÅ‚nie jesteÅ›my pewni, jakie w przyszÅ‚oÅ›ci bÄ™dÄ… jego losy, choć stra-cimy go z oczu w pewnym punkcie opowieÅ›ci, to jednak skÅ‚onni jesteÅ›my przypusz-czać, że godziny te byÅ‚y w ogóle najdziwniejsze ze wszystkich, które kiedykolwiekprzeżyÅ‚.ByÅ‚y to dwie godziny, przeszÅ‚o dwie mówimy to od razu wliczajÄ…c krótkÄ…przerwÄ™ w pracy Holgera, a raczej maÅ‚ej Elly.Praca dÅ‚użyÅ‚a siÄ™ tak strasznie, żewszyscy zaczynali już wÄ…tpić, czy da jakiekolwiek wyniki, a ponadto chcieli jÄ…przerwać z samej już tylko litoÅ›ci; byÅ‚o to bowiem zadanie niezwykle ciężkie i prze-kraczaÅ‚o wÄ…tÅ‚e siÅ‚y medium, na którego barki je wÅ‚ożono.My, mężczyzni, o ile niewyÅ‚amujemy siÄ™ ze spraw ludzkich, znamy z pewnych sytuacji życiowych owo nie-znoÅ›ne współczucie, które nikomu nie przynosi korzyÅ›ci, a może jest nawet caÅ‚kiemniewÅ‚aÅ›ciwe, owo buntownicze dość , wyrywajÄ…ce siÄ™ z naszej piersi, choć to coÅ› , co siÄ™ dzieje, ustać nie chce ani nie powinno i tak czy inaczej musi byćdoprowadzone do koÅ„ca [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Trans! zameldowaÅ‚a doÅ›wiadczona panna Kleefeld.Muzyka umilkÅ‚a.Roz-mowa urwaÅ‚a siÄ™.W nagÅ‚ej ciszy rozlegÅ‚ siÄ™ przeciÄ…gajÄ…cy miÄ™kko wyrazy barytondoktora: Czy Holger jest wÅ›ród nas?Elly znów zadrżaÅ‚a.ZachwiaÅ‚a siÄ™ na krzeÅ›le.Potem Hans Castorp poczuÅ‚, żeuÅ›cisnęła mocno i krótko obie jego dÅ‚onie. Zcisnęła mi dÅ‚onie! doniósÅ‚. To on poprawiÅ‚ go doktor. On Å›cisnÄ…Å‚ panu dÅ‚onie.A wiÄ™c jest obecny. Pozddawiamy ciÄ™, Holger ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej z namaszczeniem. Z serca ciÄ™witamy, przyjacielu! Pozwól, że ci przypomnÄ™! Kiedy po raz; ostatni przebywaÅ‚eÅ›wÅ›ród nas, obiecywaÅ‚eÅ›, że wezwiesz i ukażesz naszym Å›miertelnym oczom duchajakiegokolwiek zmarÅ‚ego, mężczyzny czy kobiety, których wymieni ktoÅ› z naszegogrona.Czy chcesz i potrafisz dotrzymać dziÅ› tego przyrzeczenia?Elly wzdrygnęła siÄ™ ponownie.Westchnęła i zwlekaÅ‚a z odpowiedziÄ….PowolipodniosÅ‚a ku skroniom rÄ™ce wÅ‚asne i te, które jÄ… trzymaÅ‚y w uÅ›cisku, i trwaÅ‚a przezchwilÄ™ w tej pozycji.Potem szepnęła tuż przy uchu Hansa Castorpa gorÄ…ce Tak!Podrażnienie ucha prÄ…dem powietrza sprawiÅ‚o, że nasz przyjaciel poczuÅ‚ ówrodzaj naskórkowego dreszczu, zwany popularnie gÄ™siÄ… skórkÄ… , którego istotÄ™- 327 -wyjaÅ›niÅ‚ mu niegdyÅ› radca.Nazywamy to dreszczem, aby wyraznie odróżnić pier-wiastek fizyczny od psychicznego o przerażeniu bowiem nie mogÅ‚o być mowy.SÅ‚yszÄ…c szept, myÅ›laÅ‚ mniej wiÄ™cej tak: Ależ dziewczÄ…tku nie zbywa na odwadze! RównoczeÅ›nie jednak doznaÅ‚ wzruszenia, a nawet wstrzÄ…su, którym towarzy-szyÅ‚o zmieszanie na skutek zÅ‚udnej zresztÄ… okolicznoÅ›ci, że mÅ‚ode stworzenie, któretrzyma za rÄ™ce, szepnęło mu do ucha Tak. PowiedziaÅ‚: Tak zaraportowaÅ‚ i zawstydziÅ‚ siÄ™. A wiÄ™c dobrze, Holger! mówiÅ‚ dr Krokowski. Trzymamy ciÄ™ za sÅ‚owo.Ufamy wszyscy, że uczciwie speÅ‚nisz przyrzeczenie.Wymienimy ci zaraz imiÄ™ tegoukochanego, którego chcielibyÅ›my widzieć.Koledzy zwróciÅ‚ siÄ™ do caÅ‚ego towa-rzystwa czy ktoÅ› ma jakieÅ› życzenie w pogotowiu? Kogo ma nam ukazać naszprzyjaciel HoÅ‚ger?ZapadÅ‚o milczenie.Każdy czekaÅ‚, by siÄ™ ktoÅ› inny odezwaÅ‚.W ciÄ…gu ostatnichdni ten i ów zastanawiaÅ‚ siÄ™, kogo pragnÄ…Å‚by wywoÅ‚ać, ale powrót umarÅ‚ych,a raczej to, czy powrót ten jest pożądany, jest sprawÄ… zÅ‚ożonÄ… i drażliwÄ….W gruncierzeczy i szczerze mówiÄ…c, pragnienie ich powrotu jest zÅ‚udÄ…, jest omyÅ‚kÄ…; jest,patrzÄ…c na to trzezwo, równie niemożliwe, jak sam powrót, a wyszÅ‚oby to na jaw,gdyby natura chciaÅ‚a to niepodobieÅ„stwo powrotu choć na jeden raz odwoÅ‚ać; tozaÅ›, co nazywamy żaÅ‚obÄ…, jest może nie tyle bólem z powodu niemożliwoÅ›ci zmar-twychwstania zmarÅ‚ych, ile z powodu niemożnoÅ›ci pragnienia ich powrotu.Czuli to wszyscy niejasno; lÄ™kali siÄ™ wiÄ™c widoku tego, o kim myÅ›leli, choć niechodziÅ‚o tu przecież o rzeczywisty i majÄ…cy praktyczne znaczenie powrót do życia,lecz tylko o sentymentalne, teatralne przedstawienie, podczas którego można byzobaczyć zmarÅ‚ego bez dalszych życiowych konsekwencji.Każdy byÅ‚by wolaÅ‚odstÄ…pić blizniemu prawo wyrażania życzeÅ„.WahaÅ‚ siÄ™ również Hans Castorp, choćsÅ‚yszaÅ‚ owo poczciwe i wyrozumiaÅ‚e Ależ proszÄ™! dochodzÄ…ce go z nocy, i skÅ‚on-ny byÅ‚ w ostatniej chwili ustÄ…pić pierwszeÅ„stwa komuÅ› innemu.TrwaÅ‚o to jednakzbyt dÅ‚ugo, rzekÅ‚ wiÄ™c przytÅ‚umionym gÅ‚osem, zwracajÄ…c gÅ‚owÄ™; do przewodniczÄ…-cego zebrania: ChciaÅ‚bym zobaczyć mojego zmarÅ‚ego kuzyna, Joachima Ziemssena.Wszyscy odczuli ulgÄ™.ZmarÅ‚ego nie znali spoÅ›ród obecnych tylko dr Ting-Fu,Czech WacÅ‚aw i samo medium.Inni Ferge, Wehsal, pan Albin, prokurator, pani pani Magnus, panie: Stöhr, Levi i Kleefeld, Wyrazili swÄ… zgodÄ™ gÅ‚oÅ›no i z rado-Å›ciÄ….Nawet dr Krokowski skinÄ…Å‚ z zadowoleniem, choć jego stosunek do JoachimabyÅ‚ zawsze chÅ‚odny, bo ten odnosiÅ‚ siÄ™ niechÄ™tnie do spraw analizy. Bardzo dobrze rzekÅ‚ lekarz. SÅ‚yszaÅ‚eÅ›, Holger? Tego, który zostaÅ‚- 328 -wymieniony, nie znaÅ‚eÅ› za życia.Czy rozpoznasz go na tamtym Å›wiecie i zechceszgo nam tu sprowadzić?NapiÄ™cie osiÄ…gnęło swój szczyt.UÅ›piona chwiaÅ‚a siÄ™, wzdychaÅ‚a i drżaÅ‚a.Zda-waÅ‚o siÄ™, że szuka i walczy, kiedy, przechylajÄ…c siÄ™ to w przód, to znów ku tyÅ‚owi,szeptaÅ‚a do ucha Hansowi Castorpowi, to znów pannie Kleefeld jakieÅ› niezrozu-miaÅ‚e wyrazy.Wreszcie Hans Castorp odczuÅ‚ uÅ›cisk obu dÅ‚oni, który miaÅ‚ znaczyć Tak.ZameldowaÅ‚ o tym i Doskonale zawoÅ‚aÅ‚ dr Krokowski Holger, dopracy! Muzyka! woÅ‚aÅ‚. Rozmowa! I powtórzyÅ‚ raz jeszcze, że nie należytrzymać siÄ™ kurczowo myÅ›li o tym, czego siÄ™ oczekuje, bo swobodna i niewymu-szona uwaga jest w tym wypadku najkorzystniejsza.Teraz nastÄ…piÅ‚y najdziwniejsze godziny, jakie dotÄ…d przeżyÅ‚ nasz mÅ‚ody bohater;i choć niezupeÅ‚nie jesteÅ›my pewni, jakie w przyszÅ‚oÅ›ci bÄ™dÄ… jego losy, choć stra-cimy go z oczu w pewnym punkcie opowieÅ›ci, to jednak skÅ‚onni jesteÅ›my przypusz-czać, że godziny te byÅ‚y w ogóle najdziwniejsze ze wszystkich, które kiedykolwiekprzeżyÅ‚.ByÅ‚y to dwie godziny, przeszÅ‚o dwie mówimy to od razu wliczajÄ…c krótkÄ…przerwÄ™ w pracy Holgera, a raczej maÅ‚ej Elly.Praca dÅ‚użyÅ‚a siÄ™ tak strasznie, żewszyscy zaczynali już wÄ…tpić, czy da jakiekolwiek wyniki, a ponadto chcieli jÄ…przerwać z samej już tylko litoÅ›ci; byÅ‚o to bowiem zadanie niezwykle ciężkie i prze-kraczaÅ‚o wÄ…tÅ‚e siÅ‚y medium, na którego barki je wÅ‚ożono.My, mężczyzni, o ile niewyÅ‚amujemy siÄ™ ze spraw ludzkich, znamy z pewnych sytuacji życiowych owo nie-znoÅ›ne współczucie, które nikomu nie przynosi korzyÅ›ci, a może jest nawet caÅ‚kiemniewÅ‚aÅ›ciwe, owo buntownicze dość , wyrywajÄ…ce siÄ™ z naszej piersi, choć to coÅ› , co siÄ™ dzieje, ustać nie chce ani nie powinno i tak czy inaczej musi byćdoprowadzone do koÅ„ca [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]