[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani Czogłokow oznajmiła, że JejCesarska Mość uznała to, co wy-104Gostilice miejscowość koło Peterhofu, majątek A Razumowskiego105o śmierci mojego ojca książę Chrystian August zmarł w1747r106Santi Franciszek Matwiejewicz (1683 1764), wielki mistrz ceremonii nadworze cesarzowej Elżbiety.rzekłam do hrabiego Santi, za bardzo nieroztropne, mniezaś za nazbyt dumną, choć winnam pamiętać przecież, żemój ojciec nie był królem i że z tej właśnie przyczyny niepowinnam rościć pretensji do tego, by ministrowie obcychpaństw składali mi kondolencje.To, co powiedziała paniCzogłokow, wprawiło mnie w osłupienie.Odparłam, żejeśli hrabia Santi napisał lub powiedział, że wyrzekłamchoć jedno takie słowo w tym przedmiocie, jestnajwiększym łgarzem, że nic podobnego w głowie minigdy nie postało, a więc ani z nim, ani z nikim innym niemogłam mieć podobnej rozmowy.Było to najściślejprawdziwe, przyjęłam bowiem zasadę nie rościć sobie wżadnym wypadku najmniejszej pretensji i zgadzać się wewszystkim z wolą Jej Cesarskiej Mości, postępując tak, jakmi rozkaże.Najwidoczniej szczerość, z jaką towypowiedziałam, przekonała panią Czogłokow.Powiedziała, że nie omieszka przedstawić cesarzowej, żezaprzeczam słowom hrabiego Santi.Udała się rzeczywiściedo Jej Cesarskiej Mości i wróciła, aby mi powiedzieć, żecesarzowa jest bardzo zagniewana na hrabiego Santi za tozmyślenie i że poleciła, aby go skarcono.W kilka dnipózniej przybyło do mnie od hrabiego Santi kilka osób, wtej liczbie szambelan hrabia Nikita Panin i wicekanclerzWoroncow, aby mi rzec, że hrabia Bestużew wymusił nanim to kłamstwo i że bardzo go martwi, iż mam go przez tow niełasce.Odrzekłam tym panom, że kłamca zawszepozostaje kłamcą, nie bacząc na powód, jaki go do tegoskłonił, ażeby zaś ten pan nie wplątywał mnie w swojełgarstwa, postanowiłam wcale z nim nie rozmawiać.A otoco sądzę o tej sprawie.Santi był Włochem.Miałzamiłowanie do wszelkiego pośrednictwa i ogromnie byłprzejęty swymi obowiązkami mistrza ceremonii.Rozmawiałam z mm zawsze tak samo jak z innymi.Pomyślał on zapewne, ze byłoby stosowne, gdyby korpusdyplomatyczny złożył kondolencje z okazji śmierci megoojca, i liczył, że będę mu wdzięczna za taką paradę.Udałsię więc do hrabiego Bestużewa, wielkiego kanclerza iswego przełożonego, mówiąc mu, że wyszłam po razpierwszy i że wydałam mu się bardzo strapiona, brak zaśkondolencji powiększyłzapewne to strapienie.Hrabia Bestużew, zawsze przykry iskory do dokuczenia mi, polecił niezwłocznie zapisać to, comu hrabia Santi powiedział bądz tez doradził, rzekomo wmoim imieniu, i kazał mu podpisać się pod tymprotokołem.Tamten, lękając się swego zwierzchnika jakognia, a przede wszystkim z obawy, ze utraci stanowisko,bez wahania podpisał owo kłamstwo, byle ocalić siebieWielki kanclerz przekazał dokument cesarzowej, którazirytowała się moimi roszczeniami i wysłała do mnie paniąCzogłokow, jak to wyżej opisałam.Odpowiedz mojajednakowoż zasadzała się na szczerej prawdzie, więc niedało to wszystko innego skutku jak ten, ze pan wielkimistrz ceremonii wyszedł na głupca.Na wsi wielki książę urządził sobie psiarnię i zaczął tre-sować psy.Kiedy miał dosyć dręczenia ich, brał się doskrzypiec.Nie znał ani jednej nuty, ale miał dobry słuch isądził, ze piękno gry na tym polega, aby jak najmocniejpociągnąć smyczkiem i wydobywać jak najgłośniejszedzwięki.Ci, co go słuchali, chętnie zatkaliby sobie uszy,gdyby tylko śmieli, bowiem raził je okropnie.%7łyliśmyjednakim trybem tak na wsi, jak w mieście.Po powrocie doPałacu Letniego pani Kruse, choć me przestała byćargusem, bardzo w swym zachowaniu złagodniała, do tegostopnia, ze razem z nami zwodziła państwa Czogłokow,którzy stali się wszystkim nienawistni.Czyniła więcej, bodostarczała wielkiemu księciu zabawek, lalek i innychdziecinnych ucieszności, które do szaleństwa uwielbiał.Wednie chowano je pod moim łóżkiem.Wielki książę od razupo wieczerzy szedł do sypialni, a gdy już leżeliśmy włóżkach, pani Kruse zamykała drzwi na klucz i wtedywielki książę bawił się zabawkami do pierwszej lub drugiejw nocy.Chcąc nie chcąc musiałam wraz z panią Kruseuczestniczyć w tej pięknej rozrywce.Czasami mnie tobawiło, ale częściej nużyło, a nawet bywało niedogodnecałe łoże pokrywały i wypełniały lalki i zabawki, często-kroć bardzo ciężkie.Nie wiem, czy pani Czogłokow dowie-działa się o tych nocnych zabawach, lecz pewnegowieczoru około północy zapukała do naszej sypialni.Zanimjej otwo-rzyliśmy, wielki książę, pani Kruse i ja jak najśpieszniejuprzątnęliśmy łóżko i schowaliśmy wszystkie zabawki, doczego znakomicie posłużyła nam kołdra, pod którą je umie-ściliśmy.Potem otwarliśmy drzwi, pani Czogłokow zaśgniewała się okropnie, że kazaliśmy jej czekać, i oznajmiła,że cesarzowa będzie bardzo niezadowolona, gdy się dowie,że do tej pory nie śpimy.Odeszła rozzłoszczona, aleniczego nie wykryła.Gdy znikła, wielki książę wrócił doswego zajęcia i bawił się dopóty, dopóki nie zachciało musię spać.Na początku jesieni zamieszkaliśmy znowu w tych po-kojach Pałacu Zimowego, które zajmowaliśmy po naszymślubie.Tu Jej Cesarska Mość za pośrednictwem pana Czo-głokowa wydała surowy zakaz wstępu do apartamentówwielkiego księcia i moich komukolwiek prócz państwaCzogłokowów: kawalerom i damom naszego dworu taksamo jak i służbie nakazano pod grozbą wydalenia, bypozostawali zawsze w antyszambrze, nie przekraczającjego progu i nie rozmawiali z nami po cichu.Wielki książęi ja mogliśmy więc porozumiewać się tylko ze sobąwzajem, toteż szeptaliśmy we dwoje i mówiliśmy jednodrugiemu, co myślimy o tego rodzaju więzieniu, na któreżadne z nas nie zasłużyło.Wielki książę, ażeby mieć wzimie więcej rozrywki, kazał przyprowadzić ze wsi osiemczy dziesięć psów, które pomieszczono w drewnianejkomorze, dzielącej alkowę mojej sypialni od wielkiej sieniza naszymi apartamentami.Ponieważ alkowę oddzielały odkomory tylko deski, przenikał do niej psi fetor, a myśmyspali w tym zaduchu.Gdy się na to uskarżałam, wielkiksiążę rzekł, iż nie ma sposobu inaczej tego urządzić.Psiarnia założona została w wielkiej tajemnicy, toteżznosiłam tę niedogodę, by się sekret Jego CesarskiejWysokości nie odkrył.W tym karnawale nie było na dworze żadnych zabaw, toteżwielki książę wpadł na pomysł, by urządzić maskaradę wmoim pokoju.Ubierał swoich i moich służących i mojepokojowe w różne maski i kazał im tańczyć w mojejsypialni.Sam grał na skrzypcach i tańczył z nimi, co trwałodo pózna w noc.Pod różnymi pretekstami, czy to bólugłowy, czy zmę-czenia, układałam się na kanapce, ale w stroju maskarado-wym, i nudziłam się śmiertelnie oglądaniem tych maskarad,które nieskończenie wielkiego księcia bawiły.Gdy nastałwielki post, zabrano mu jeszcze czterech ludzi, w tymtrzech paziów, których lubił bardziej niż innych.Te częsteodwołania gniewały go, nie uczynił jednak ani kroku, abysię im sprzeciwić, a jeśli uczynił, to tak niezręcznie, żesprawę tylko pogarszał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pani Czogłokow oznajmiła, że JejCesarska Mość uznała to, co wy-104Gostilice miejscowość koło Peterhofu, majątek A Razumowskiego105o śmierci mojego ojca książę Chrystian August zmarł w1747r106Santi Franciszek Matwiejewicz (1683 1764), wielki mistrz ceremonii nadworze cesarzowej Elżbiety.rzekłam do hrabiego Santi, za bardzo nieroztropne, mniezaś za nazbyt dumną, choć winnam pamiętać przecież, żemój ojciec nie był królem i że z tej właśnie przyczyny niepowinnam rościć pretensji do tego, by ministrowie obcychpaństw składali mi kondolencje.To, co powiedziała paniCzogłokow, wprawiło mnie w osłupienie.Odparłam, żejeśli hrabia Santi napisał lub powiedział, że wyrzekłamchoć jedno takie słowo w tym przedmiocie, jestnajwiększym łgarzem, że nic podobnego w głowie minigdy nie postało, a więc ani z nim, ani z nikim innym niemogłam mieć podobnej rozmowy.Było to najściślejprawdziwe, przyjęłam bowiem zasadę nie rościć sobie wżadnym wypadku najmniejszej pretensji i zgadzać się wewszystkim z wolą Jej Cesarskiej Mości, postępując tak, jakmi rozkaże.Najwidoczniej szczerość, z jaką towypowiedziałam, przekonała panią Czogłokow.Powiedziała, że nie omieszka przedstawić cesarzowej, żezaprzeczam słowom hrabiego Santi.Udała się rzeczywiściedo Jej Cesarskiej Mości i wróciła, aby mi powiedzieć, żecesarzowa jest bardzo zagniewana na hrabiego Santi za tozmyślenie i że poleciła, aby go skarcono.W kilka dnipózniej przybyło do mnie od hrabiego Santi kilka osób, wtej liczbie szambelan hrabia Nikita Panin i wicekanclerzWoroncow, aby mi rzec, że hrabia Bestużew wymusił nanim to kłamstwo i że bardzo go martwi, iż mam go przez tow niełasce.Odrzekłam tym panom, że kłamca zawszepozostaje kłamcą, nie bacząc na powód, jaki go do tegoskłonił, ażeby zaś ten pan nie wplątywał mnie w swojełgarstwa, postanowiłam wcale z nim nie rozmawiać.A otoco sądzę o tej sprawie.Santi był Włochem.Miałzamiłowanie do wszelkiego pośrednictwa i ogromnie byłprzejęty swymi obowiązkami mistrza ceremonii.Rozmawiałam z mm zawsze tak samo jak z innymi.Pomyślał on zapewne, ze byłoby stosowne, gdyby korpusdyplomatyczny złożył kondolencje z okazji śmierci megoojca, i liczył, że będę mu wdzięczna za taką paradę.Udałsię więc do hrabiego Bestużewa, wielkiego kanclerza iswego przełożonego, mówiąc mu, że wyszłam po razpierwszy i że wydałam mu się bardzo strapiona, brak zaśkondolencji powiększyłzapewne to strapienie.Hrabia Bestużew, zawsze przykry iskory do dokuczenia mi, polecił niezwłocznie zapisać to, comu hrabia Santi powiedział bądz tez doradził, rzekomo wmoim imieniu, i kazał mu podpisać się pod tymprotokołem.Tamten, lękając się swego zwierzchnika jakognia, a przede wszystkim z obawy, ze utraci stanowisko,bez wahania podpisał owo kłamstwo, byle ocalić siebieWielki kanclerz przekazał dokument cesarzowej, którazirytowała się moimi roszczeniami i wysłała do mnie paniąCzogłokow, jak to wyżej opisałam.Odpowiedz mojajednakowoż zasadzała się na szczerej prawdzie, więc niedało to wszystko innego skutku jak ten, ze pan wielkimistrz ceremonii wyszedł na głupca.Na wsi wielki książę urządził sobie psiarnię i zaczął tre-sować psy.Kiedy miał dosyć dręczenia ich, brał się doskrzypiec.Nie znał ani jednej nuty, ale miał dobry słuch isądził, ze piękno gry na tym polega, aby jak najmocniejpociągnąć smyczkiem i wydobywać jak najgłośniejszedzwięki.Ci, co go słuchali, chętnie zatkaliby sobie uszy,gdyby tylko śmieli, bowiem raził je okropnie.%7łyliśmyjednakim trybem tak na wsi, jak w mieście.Po powrocie doPałacu Letniego pani Kruse, choć me przestała byćargusem, bardzo w swym zachowaniu złagodniała, do tegostopnia, ze razem z nami zwodziła państwa Czogłokow,którzy stali się wszystkim nienawistni.Czyniła więcej, bodostarczała wielkiemu księciu zabawek, lalek i innychdziecinnych ucieszności, które do szaleństwa uwielbiał.Wednie chowano je pod moim łóżkiem.Wielki książę od razupo wieczerzy szedł do sypialni, a gdy już leżeliśmy włóżkach, pani Kruse zamykała drzwi na klucz i wtedywielki książę bawił się zabawkami do pierwszej lub drugiejw nocy.Chcąc nie chcąc musiałam wraz z panią Kruseuczestniczyć w tej pięknej rozrywce.Czasami mnie tobawiło, ale częściej nużyło, a nawet bywało niedogodnecałe łoże pokrywały i wypełniały lalki i zabawki, często-kroć bardzo ciężkie.Nie wiem, czy pani Czogłokow dowie-działa się o tych nocnych zabawach, lecz pewnegowieczoru około północy zapukała do naszej sypialni.Zanimjej otwo-rzyliśmy, wielki książę, pani Kruse i ja jak najśpieszniejuprzątnęliśmy łóżko i schowaliśmy wszystkie zabawki, doczego znakomicie posłużyła nam kołdra, pod którą je umie-ściliśmy.Potem otwarliśmy drzwi, pani Czogłokow zaśgniewała się okropnie, że kazaliśmy jej czekać, i oznajmiła,że cesarzowa będzie bardzo niezadowolona, gdy się dowie,że do tej pory nie śpimy.Odeszła rozzłoszczona, aleniczego nie wykryła.Gdy znikła, wielki książę wrócił doswego zajęcia i bawił się dopóty, dopóki nie zachciało musię spać.Na początku jesieni zamieszkaliśmy znowu w tych po-kojach Pałacu Zimowego, które zajmowaliśmy po naszymślubie.Tu Jej Cesarska Mość za pośrednictwem pana Czo-głokowa wydała surowy zakaz wstępu do apartamentówwielkiego księcia i moich komukolwiek prócz państwaCzogłokowów: kawalerom i damom naszego dworu taksamo jak i służbie nakazano pod grozbą wydalenia, bypozostawali zawsze w antyszambrze, nie przekraczającjego progu i nie rozmawiali z nami po cichu.Wielki książęi ja mogliśmy więc porozumiewać się tylko ze sobąwzajem, toteż szeptaliśmy we dwoje i mówiliśmy jednodrugiemu, co myślimy o tego rodzaju więzieniu, na któreżadne z nas nie zasłużyło.Wielki książę, ażeby mieć wzimie więcej rozrywki, kazał przyprowadzić ze wsi osiemczy dziesięć psów, które pomieszczono w drewnianejkomorze, dzielącej alkowę mojej sypialni od wielkiej sieniza naszymi apartamentami.Ponieważ alkowę oddzielały odkomory tylko deski, przenikał do niej psi fetor, a myśmyspali w tym zaduchu.Gdy się na to uskarżałam, wielkiksiążę rzekł, iż nie ma sposobu inaczej tego urządzić.Psiarnia założona została w wielkiej tajemnicy, toteżznosiłam tę niedogodę, by się sekret Jego CesarskiejWysokości nie odkrył.W tym karnawale nie było na dworze żadnych zabaw, toteżwielki książę wpadł na pomysł, by urządzić maskaradę wmoim pokoju.Ubierał swoich i moich służących i mojepokojowe w różne maski i kazał im tańczyć w mojejsypialni.Sam grał na skrzypcach i tańczył z nimi, co trwałodo pózna w noc.Pod różnymi pretekstami, czy to bólugłowy, czy zmę-czenia, układałam się na kanapce, ale w stroju maskarado-wym, i nudziłam się śmiertelnie oglądaniem tych maskarad,które nieskończenie wielkiego księcia bawiły.Gdy nastałwielki post, zabrano mu jeszcze czterech ludzi, w tymtrzech paziów, których lubił bardziej niż innych.Te częsteodwołania gniewały go, nie uczynił jednak ani kroku, abysię im sprzeciwić, a jeśli uczynił, to tak niezręcznie, żesprawę tylko pogarszał [ Pobierz całość w formacie PDF ]