[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezle, jak na lata osiemdziesiÄ…te.OszczÄ™dz mi szczegółów, pomyÅ›laÅ‚a Peggy, a przejdz do rzeczy.Ted wyczuÅ‚chyba jej zniecierpliwienie, ponieważ okrÄ™ciÅ‚ siÄ™ na obrotowym krzeÅ›le i powiedziaÅ‚ zmogÄ…cÄ… doprowadzać do szaÅ‚u rzeczowoÅ›ciÄ…:- WÄ…tpiÄ™, czy w caÅ‚ym Zjednoczonym Królestwie znalazÅ‚aby siÄ™ dziÅ› choć jednamaszyna, która potrafiÅ‚aby w normalny sposób odczytać tÄ™ dyskietkÄ™.- ZrobiÅ‚ minÄ™,po czym rzekÅ‚ wysokim tonem: -  Zapis jest cyfrowy, wiÄ™c przetrwa na wieki.Absolutna bzdura.Formaty zmieniajÄ… siÄ™ przynajmniej dwa razy na dekadÄ™.Dwiedekady i jesteÅ› zgubiona. - NaprawdÄ™? - rzekÅ‚a z irytacjÄ….ChÄ™tnie podzielaÅ‚a zachwyt Teda nad dyskietkÄ…, lecz chciaÅ‚a także poznać jejzawartość.I to szybko.- Pewnie chciaÅ‚abyÅ› wiedzieć, czy potrafiÄ™ odczytać to cholerstwo.- Tak - powiedziaÅ‚a z naciskiem.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, pokazujÄ…c zaskakujÄ…co zdrowo wyglÄ…dajÄ…ce zÄ™by.- Odpowiedz brzmi: nie, nie potrafiÄ™.- A kiedy Peggy zrobiÅ‚a zaÅ‚amanÄ… minÄ™,wymierzyÅ‚ w jej stronÄ™ palec.- Ale odczytam. iz nie byÅ‚a w stanie usiedzieć spokojnie.Tom Dartmouth bez przerwy mówiÅ‚o Marcepanie, lecz już po kilku pierwszych minutach przestaÅ‚a sÅ‚uchać.NiemiaÅ‚ jej nic do powiedzenia.ZresztÄ… dlaczego to on z niÄ… rozmawiaÅ‚? NieLznaÅ‚ Sohaila.Marcepan byÅ‚ jej agentem - to ona go zwerbowaÅ‚a i prowadziÅ‚a,a niemal zaraz po tym, gdy go oddaÅ‚a, pozwolili go zabić.UfaÅ‚ jej.ObiecaÅ‚a, że bÄ™dziesiÄ™ nim opiekować i nie zrobiÅ‚a tego.MusiaÅ‚a porozmawiać z Charlesem.Dlaczego niebyÅ‚o go tutaj? Dlaczego oddaÅ‚ Marcepana Dave'owi? Nie winiÅ‚a Dave'a.ByÅ‚ jejprzyjacielem i dobrze wykonywaÅ‚ swojÄ… pracÄ™.Jednak w jakiÅ› sposób ktoÅ› nie zadbaÅ‚o Sohaila.I teraz chÅ‚opak już nie żyÅ‚.Wszystkie te myÅ›li krążyÅ‚y jej po gÅ‚owie, gdy Tom wciąż mówiÅ‚, siedzÄ…c zabiurkiem w drogim granatowym garniturze.MówiÅ‚ spokojnym, rozsÄ…dnym gÅ‚osem,który coraz bardziej dziaÅ‚aÅ‚ Liz na nerwy.- Nie mogÄ™ odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania - rzekÅ‚.- Nie dlatego, żenie chcÄ™, lecz dlatego, że sam nie znam odpowiedzi.- PopatrzyÅ‚ prosto na niÄ…, niemalz chÅ‚odem, choć jego oczy nie byÅ‚y nieprzyjazne.- Ale dlaczego nie przydzielono mu kontrobserwacji? ZwÅ‚aszcza po tym, jak citrzej mężczyzni nie pokazali siÄ™? - Na kolanach trzymaÅ‚a mocno zaciÅ›niÄ™tÄ… lewÄ… pięść.- PomyÅ›leliÅ›my o tym - odparÅ‚ Dartmouth - ale nie byÅ‚o żadnego powodusÄ…dzić, iż istniaÅ‚a jakakolwiek wiÄ™z pomiÄ™dzy ich nieobecnoÅ›ciÄ… a Marcepanem.Uwierz mi, Dave bardzo starannie omówiÅ‚ to z nim nastÄ™pnego dnia.Liz przyznaÅ‚a mu racjÄ™.Ochrona Marcepana za pomocÄ… kontrobserwacjimogÅ‚aby zwiÄ™kszyć ryzyko, zamiast je zmniejszyć, w koÅ„cu zawsze istniaÅ‚oniebezpieczeÅ„stwo zauważenia.Ale co w takim razie im umknęło? A może sugerowaÅ‚, że nie istniaÅ‚o nic, comogÅ‚oby im umknąć?- Czy chcesz mi powiedzieć, iż wierzysz, że to byÅ‚o morderstwo na tle rasowym?- spytaÅ‚a, starajÄ…c siÄ™ ukryć w gÅ‚osie irytacjÄ™. - Nie, oczywiÅ›cie, że nie.I wyraznie daliÅ›my do zrozumienia metropolitalnym,że wyjÄ…tkowo siÄ™ tym interesujemy.WydziaÅ‚ Specjalny zorganizowaÅ‚ zbiórkÄ™ nagraÅ„ze wszystkich kamer telewizji przemysÅ‚owej na obszarze kilometra kwadratowego odmiejsca morderstwa.Sprawdzamy okoliczne stacje metra, przesÅ‚uchujemykonduktorów i zawiadowców stacji.A także kierowców tamtejszych autobusów.JeÅ›liktórykolwiek z tamtych trzech byÅ‚ w okolicy, mam nadziejÄ™, że ich zauważymy.Liz przytaknęła.- Czy Sohail zdążyÅ‚ spojrzeć na holenderskie zdjÄ™cia, zanim zostaÅ‚ zabity?Tom potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Nie.Dave miaÅ‚ spotkać siÄ™ z nim dziÅ› w bezpiecznym domu.- Mój Boże - powiedziaÅ‚a bliska Å‚ez Liz.Liz musiaÅ‚a wydostać siÄ™ z budynku.Nic w dotychczasowej pracy nie wpÅ‚ynęłona niÄ… bardziej niż Å›mierć Marcepana, lecz ani jej, ani nikomu innemu nie przyjdzienic z tego, jeÅ›li bÄ™dzie okazywaÅ‚a swoje zdenerwowanie.PoszÅ‚a wzdÅ‚uż Millbank,dopasowujÄ…c siÄ™ nastrojem do zmoczonych chodników i rynsztoków, gdzie wodazbieraÅ‚a siÄ™ w dÅ‚ugich, poznaczonych plamami oleju kaÅ‚użach, rozpryskiwanychwszÄ™dzie dookoÅ‚a przez przejeżdżajÄ…ce samochody.Morderstwo Sohaila Dina byÅ‚o dla Liz takim osobistym ciosem, że dopiero poopadniÄ™ciu szoku ujrzaÅ‚a rzeczywiste rozmiary katastrofy.Jego Å›mierć skutecznieodcięła ich od trójki z ksiÄ™garni, a dopóki nie uda siÄ™ ich znalezć, może zginąć o wielewiÄ™cej niewinnych osób.Ciężko jej byÅ‚o oddzielić zdenerwowanie z powodu SohailaDina od zamartwiania siÄ™ katastrofÄ…, jaka mogÅ‚a teraz nastÄ…pić.Odnalezieniezabójców Sohaila byÅ‚o teraz kluczowÄ… sprawÄ…, jeÅ›li mieli uniemożliwić imwprowadzenie w życie ich szalonych planów.Na szerokich frontowych schodach Täte skrÄ™ciÅ‚a, by wrócić do Thames House.Furgonetka z lodami znów otworzyÅ‚a siÄ™ po deszczu i sprzedawca uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ doniej.MiaÅ‚ na sobie biaÅ‚Ä… koszulÄ™ i czerwony szalik, wyglÄ…daÅ‚ tak, jakby zostaÅ‚ żywcemprzeniesiony z weneckiej gondoli [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl