[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili poczuł, jaktysiące grubych igieł przeszywają jego, prawdziwe tym razem, mięśnie.Gdy próbował zmienić pozycję orazwyciągnąć nogi i wyprostował przy tym zaciśnięte palce dłoni, drobny przedmiot wyleciał mu z ręki i potoczyłsię po podłodze.Fenton rzucił się za nim jak lew, by się przyjrzeć, jaką postać przyjął vrill w jego własnymświecie - lapis-lazuli, jadeitu, czy może drogocennego kryształu?Nie wierząc własnym oczom stwierdził, że trzyma w ręku kawałek najzwyklejszego plastyku.ROZDZIAA 15Fenton czuł obezwładniający ból w kolanach, co mu uświadomiło, że stawy zastały się po wielu godzinach natwardej podłodze w niewygodnej, nieruchomej pozycji.Z trudem udało mu się wstać.Uczuciu odrętwieniazaczęło po chwili towarzyszyć nieprzeparte pragnienie.Wszystko wskazywało na to, że miał bardzo odwodnionyorganizm.Z myślą o szklance wody ruszył w stronę małej kuchenki znajdującej się przy wejściu do mieszkania;po drodze wciąż się potykał.Dotarł w końcu do zlewu i schylił się nad nim.Odkręcił.kran i nie sięgnąwszynawet po szklankę przylgnął ustami do jego wylotu.Gdy ugasił pragnienie i był w stanie pomyśleć oczymkolwiek poza wodą, uświadomił sobie coś, co sprawiło, że wyprostował się przerażony.Rozejrzał siędokoła, żeby się upewnić.Nie miał najmniejszych wątpliwości.Jego mieszkanie zostało splądrowane.Puszki i inne opakowania po jedzeniu walały się po podłodze.Na półkach kuchennych wszystko byłopoprzewracane, a w zlewie leżała rozerwana paczka makaronu.Pod stopami chrzęścił Fentonowi cukier zrozprutego dwukilogramowego opakowania, po którym pracowicie krzątały się małe mrówki.Cam wyjrzał przez okno.Na zewnątrz szarzał blady świt.Tarcza zegara kuchennego wskazywała piątątrzydzieści.Fenton nie był jednak pewien daty rozpoczynającego się dnia.Jak długo przebywał poza ciałem?Jeden, dwa, a może nawet trzy dni?Zastanawiał się, kto jest autorem tego potwornego bałaganu.Zawartość wszystkich szuflad kuchennychrozmyślnie wyrzucono na podłogę.Kiedy wrócił do pokoju, stwierdził z przerażeniem, że po jego biurkuprzeszedł tajfun, który porozrzucał papiery i książki, a przy okazji wywalił zawartość wszystkich szuflad biurka.Poduszki z kanapy i foteli leżały po kątach podobnie jak zrzucone z półek książki.Stolik, na którym Fentonzostawił pozostałe pigułki antarilu, był pusty.Wszystko co na nim wcześniej leżało, było zwalone w stertę nadywanie.Fenton wrócił do kuchni, wyłowił plastykowy kubek z przedmiotów znajdujących się na podłodze,napełnił go wodą i wypił duszkiem.Miał wrażenie, że już do końca życia będzie mu się chciało pić.Smętnymokiem patrzył teraz na pobojowisko.Wszystko wskazywało na to, że będąc poza ciałem nie odbierało się najsilniejszych nawet bodzcówzmysłowych.Złodzieje - a było ich w Berkeley pełno mogli spokojnie wynieść rzeczy z mieszkania Fentona.Zdziwił się więc bardzo, gdy zobaczył swoją elektryczną maszynę do pisania pod ocalałymi papieramiporozwalanymi na biurku.W wałek była wkręcona do połowy kartka ze sprawozdaniem z eksperymentu, którewcześniej napisał.List z instrukcjami dla osoby mającej go ewentualnie znalezć nieprzytomnego leżał wdalszym ciągu na podłodze obok kanapy w miejscu, w którym Cam go pozostawił.Również zestawstereofoniczny stał nie tknięty na swym miejscu, odziedziczona zaś po ojcu kolekcja płyt analogowych znagraniami Marii Callas i jego własne najwcześniejsze płyty długogrające Beatlesów stały oparte obokgramofonu.Nie było to więc włamanie rabunkowe, albo złodzieje szukali czegoś konkretnego.Nie umiał tegoinaczej wytłumaczyć.Aż podskoczył, gdy usłyszał odgłosy dochodzące z głębi sypialni.Nie przyszło mu do głowy, że złodziejemogą jeszcze być w mieszkaniu.Zastanawiał się przez chwilę, czy nie schować się za zasłoną, ale kiedy ruszyłdo okna, potknął się o jedną z poduszek i wyrżnął jak długi.Zza drzwi sypialni wyszła Amy Brittman;trzymała pistolet w ręku.- Więc wróciliśmy - zaczęła ironicznie.- I czegóż się pan profesor dowiedział tym razem? - ciągnęła kpiąco [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Po chwili poczuł, jaktysiące grubych igieł przeszywają jego, prawdziwe tym razem, mięśnie.Gdy próbował zmienić pozycję orazwyciągnąć nogi i wyprostował przy tym zaciśnięte palce dłoni, drobny przedmiot wyleciał mu z ręki i potoczyłsię po podłodze.Fenton rzucił się za nim jak lew, by się przyjrzeć, jaką postać przyjął vrill w jego własnymświecie - lapis-lazuli, jadeitu, czy może drogocennego kryształu?Nie wierząc własnym oczom stwierdził, że trzyma w ręku kawałek najzwyklejszego plastyku.ROZDZIAA 15Fenton czuł obezwładniający ból w kolanach, co mu uświadomiło, że stawy zastały się po wielu godzinach natwardej podłodze w niewygodnej, nieruchomej pozycji.Z trudem udało mu się wstać.Uczuciu odrętwieniazaczęło po chwili towarzyszyć nieprzeparte pragnienie.Wszystko wskazywało na to, że miał bardzo odwodnionyorganizm.Z myślą o szklance wody ruszył w stronę małej kuchenki znajdującej się przy wejściu do mieszkania;po drodze wciąż się potykał.Dotarł w końcu do zlewu i schylił się nad nim.Odkręcił.kran i nie sięgnąwszynawet po szklankę przylgnął ustami do jego wylotu.Gdy ugasił pragnienie i był w stanie pomyśleć oczymkolwiek poza wodą, uświadomił sobie coś, co sprawiło, że wyprostował się przerażony.Rozejrzał siędokoła, żeby się upewnić.Nie miał najmniejszych wątpliwości.Jego mieszkanie zostało splądrowane.Puszki i inne opakowania po jedzeniu walały się po podłodze.Na półkach kuchennych wszystko byłopoprzewracane, a w zlewie leżała rozerwana paczka makaronu.Pod stopami chrzęścił Fentonowi cukier zrozprutego dwukilogramowego opakowania, po którym pracowicie krzątały się małe mrówki.Cam wyjrzał przez okno.Na zewnątrz szarzał blady świt.Tarcza zegara kuchennego wskazywała piątątrzydzieści.Fenton nie był jednak pewien daty rozpoczynającego się dnia.Jak długo przebywał poza ciałem?Jeden, dwa, a może nawet trzy dni?Zastanawiał się, kto jest autorem tego potwornego bałaganu.Zawartość wszystkich szuflad kuchennychrozmyślnie wyrzucono na podłogę.Kiedy wrócił do pokoju, stwierdził z przerażeniem, że po jego biurkuprzeszedł tajfun, który porozrzucał papiery i książki, a przy okazji wywalił zawartość wszystkich szuflad biurka.Poduszki z kanapy i foteli leżały po kątach podobnie jak zrzucone z półek książki.Stolik, na którym Fentonzostawił pozostałe pigułki antarilu, był pusty.Wszystko co na nim wcześniej leżało, było zwalone w stertę nadywanie.Fenton wrócił do kuchni, wyłowił plastykowy kubek z przedmiotów znajdujących się na podłodze,napełnił go wodą i wypił duszkiem.Miał wrażenie, że już do końca życia będzie mu się chciało pić.Smętnymokiem patrzył teraz na pobojowisko.Wszystko wskazywało na to, że będąc poza ciałem nie odbierało się najsilniejszych nawet bodzcówzmysłowych.Złodzieje - a było ich w Berkeley pełno mogli spokojnie wynieść rzeczy z mieszkania Fentona.Zdziwił się więc bardzo, gdy zobaczył swoją elektryczną maszynę do pisania pod ocalałymi papieramiporozwalanymi na biurku.W wałek była wkręcona do połowy kartka ze sprawozdaniem z eksperymentu, którewcześniej napisał.List z instrukcjami dla osoby mającej go ewentualnie znalezć nieprzytomnego leżał wdalszym ciągu na podłodze obok kanapy w miejscu, w którym Cam go pozostawił.Również zestawstereofoniczny stał nie tknięty na swym miejscu, odziedziczona zaś po ojcu kolekcja płyt analogowych znagraniami Marii Callas i jego własne najwcześniejsze płyty długogrające Beatlesów stały oparte obokgramofonu.Nie było to więc włamanie rabunkowe, albo złodzieje szukali czegoś konkretnego.Nie umiał tegoinaczej wytłumaczyć.Aż podskoczył, gdy usłyszał odgłosy dochodzące z głębi sypialni.Nie przyszło mu do głowy, że złodziejemogą jeszcze być w mieszkaniu.Zastanawiał się przez chwilę, czy nie schować się za zasłoną, ale kiedy ruszyłdo okna, potknął się o jedną z poduszek i wyrżnął jak długi.Zza drzwi sypialni wyszła Amy Brittman;trzymała pistolet w ręku.- Więc wróciliśmy - zaczęła ironicznie.- I czegóż się pan profesor dowiedział tym razem? - ciągnęła kpiąco [ Pobierz całość w formacie PDF ]