[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wylądował na metalowej podłodze w kałuży własnychwymiocin.Rzeznik patrzył na niego przez chwilę, potem się odwrócił, wyszedł i zatrzasnął zasobą drzwi.Znów zostawił Heather w ciemności.Przysunęła się do kraty. Panie Nowy? Widzisz? powiedział Duncan. Mówiłem ci, że to zły pomysł. Panie Nowy, żyjesz?Heather wytężyła słuch.Ktoś oddychał, ale nie wiedziała, czy to Pan Nowy, czy Mrok.Przywołała gestem Duncana. On żyje? Jeszcze tak.Ale wkrótce umrze.Otworzyła butelkę z wodą i po omacku sięgnęła przez kratę.Poczuła pod palcamizardzewiałą podłogę.Metal, metal, zimne wymiociny. Fuj!Metal, włosy.Odwróciła mu głowę twarzą do góry i polała go wodą.Kaszel.Plucie.Jęk.A potem łzy. O Jezu.Usłyszała, jak Pan Nowy dzwiga się na kolana i oddycha ze świstem.Potem rozległ sięhałas, gdy upadł z powrotem pod kratę.Zmierdział rzygowinami, strachem i krwią. On. wyrzucił z siebie. Tam jest.podziemny.labirynt.Znalazłem ją.Znalazłem Hazel. Zaczął szlochać i coraz trudniej było go zrozumieć. On ma rzeznię z.zkawałkami.Ona była moją żoną. Coś uderzyło w kratę. Ona była moją żoną! Heatherpoczuła na twarzy kwaśny oddech Pana Nowego. On nas zabije.Widziałem.części ciaławiszące na hakach pod sufitem.Nie będę ofiarą.Nie będę! Zniżył głos do szeptu, jakby torobiło jakąś różnicę Mrokowi. Jak on wróci, będę udawał, że nie żyję.Ty.ty zacznieszkrzyczeć.On podejdzie zobaczyć, co się stało.Wtedy.wtedy uderzę jego głową w kratę.Będę walił, dopóki nie zatłukę skurwiela.Złapiesz go za ręce i przytrzymasz, żeby się niewyrwał. Janie. Musisz.Inaczej oboje umrzemy w tym syfie.Chcesz tego?Duncan stanął za nim i patrzył na zamknięte drzwi. Może on ma rację, Heather? Jeśli tego nie zrobisz, umrzesz tak jak ja. Ale ja nie mogę. Możesz powiedział Pan Nowy. Nie. Heather pokręciła głową. Musimy działać razem, Heather.Inaczej umrzemy tutaj. Pan Nowy wziął głębokioddech. On wchodzi, ty krzyczysz, ja atakuję.W parę minut będzie po wszystkim iuwolnimy się stąd.Okej? I cóż powiedziała Steel, przyglądając się, jak ekipa biura identyfikacji ładuje swójsprzęt do brudnego transita wszystko okazało się stratą czasu i pieniędzy.Na dworze było zimno i ciemno, tylko wąski sierp księżyca pojawiał się międzychmurami.Wszyscy zbierali się do domu.Szef techników zdjął kombinezon ochronny. Tu nic nie zostało.Wszystko wybielili w cholerę, brakuje połowy dywanu,jakiekolwiek dowody diabli wzięli.Steel się odwróciła i szturchnęła Logana w ramię. No i co, detektywie Poirot? Wymyślił pan już, jak to wytłumaczyć zastępcykomendanta? To jakiś naśladowca.Na pewno. Bla, bla, bla.Z domu dobiegł głośny wysoki sygnał dzwiękowy i po chwili zaczął wyć alarm.Nazewnątrz wyjrzał umundurowany posterunkowy. Coś nawaliło!Logan przewrócił oczami. A wprowadziliście kod? Oczywiście.Jeden dziewięć dziewięć trzy. Pięć.Jeden dziewięć dziewięć pięć.Posterunkowy zniknął w domu, mamrocząc: Cholerne odręczne bazgroły.Logan zwrócił się do szefa ekipy: Wszystko przeszukaliśmy? Dom, ogród, garaż, samochody.Całość. Daj spokój, Aaz powiedziała Steel. Odpuść sobie, dobra?Logan znów wyjął ostatni raport z przeszukania, znalazł na końcu fotokopię planuterenu i przestudiował ją w blasku reflektorów transita.Zbadali dwa razy każdy centymetrkwadratowy posiadłości i nic.Rozejrzał się po raz ostatni wokół siebie, patrząc kolejno nadom, ogród od frontu, samochody, drogę, pola, garaż i znów na dom.Dalekie światła woknach najbliższych sąsiadów były ledwo widoczne między drzewami.Pustkowie. Jak pani myśli, mają tu sieć wodociągową? Prawdopodobnie. Steel wzruszyła ramionami. A co ze ściekami? Chwytał się ostatniej deski ratunku. Skąd mam, do cholery. Urwała i popatrzyła na niego. Bez żartów! Zbiornik musiałby być poniżej domu, ale blisko drogi, żeby szambiarka mogła goopróżniać.Logan ruszył wokół ogrodu, a Steel za nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Wylądował na metalowej podłodze w kałuży własnychwymiocin.Rzeznik patrzył na niego przez chwilę, potem się odwrócił, wyszedł i zatrzasnął zasobą drzwi.Znów zostawił Heather w ciemności.Przysunęła się do kraty. Panie Nowy? Widzisz? powiedział Duncan. Mówiłem ci, że to zły pomysł. Panie Nowy, żyjesz?Heather wytężyła słuch.Ktoś oddychał, ale nie wiedziała, czy to Pan Nowy, czy Mrok.Przywołała gestem Duncana. On żyje? Jeszcze tak.Ale wkrótce umrze.Otworzyła butelkę z wodą i po omacku sięgnęła przez kratę.Poczuła pod palcamizardzewiałą podłogę.Metal, metal, zimne wymiociny. Fuj!Metal, włosy.Odwróciła mu głowę twarzą do góry i polała go wodą.Kaszel.Plucie.Jęk.A potem łzy. O Jezu.Usłyszała, jak Pan Nowy dzwiga się na kolana i oddycha ze świstem.Potem rozległ sięhałas, gdy upadł z powrotem pod kratę.Zmierdział rzygowinami, strachem i krwią. On. wyrzucił z siebie. Tam jest.podziemny.labirynt.Znalazłem ją.Znalazłem Hazel. Zaczął szlochać i coraz trudniej było go zrozumieć. On ma rzeznię z.zkawałkami.Ona była moją żoną. Coś uderzyło w kratę. Ona była moją żoną! Heatherpoczuła na twarzy kwaśny oddech Pana Nowego. On nas zabije.Widziałem.części ciaławiszące na hakach pod sufitem.Nie będę ofiarą.Nie będę! Zniżył głos do szeptu, jakby torobiło jakąś różnicę Mrokowi. Jak on wróci, będę udawał, że nie żyję.Ty.ty zacznieszkrzyczeć.On podejdzie zobaczyć, co się stało.Wtedy.wtedy uderzę jego głową w kratę.Będę walił, dopóki nie zatłukę skurwiela.Złapiesz go za ręce i przytrzymasz, żeby się niewyrwał. Janie. Musisz.Inaczej oboje umrzemy w tym syfie.Chcesz tego?Duncan stanął za nim i patrzył na zamknięte drzwi. Może on ma rację, Heather? Jeśli tego nie zrobisz, umrzesz tak jak ja. Ale ja nie mogę. Możesz powiedział Pan Nowy. Nie. Heather pokręciła głową. Musimy działać razem, Heather.Inaczej umrzemy tutaj. Pan Nowy wziął głębokioddech. On wchodzi, ty krzyczysz, ja atakuję.W parę minut będzie po wszystkim iuwolnimy się stąd.Okej? I cóż powiedziała Steel, przyglądając się, jak ekipa biura identyfikacji ładuje swójsprzęt do brudnego transita wszystko okazało się stratą czasu i pieniędzy.Na dworze było zimno i ciemno, tylko wąski sierp księżyca pojawiał się międzychmurami.Wszyscy zbierali się do domu.Szef techników zdjął kombinezon ochronny. Tu nic nie zostało.Wszystko wybielili w cholerę, brakuje połowy dywanu,jakiekolwiek dowody diabli wzięli.Steel się odwróciła i szturchnęła Logana w ramię. No i co, detektywie Poirot? Wymyślił pan już, jak to wytłumaczyć zastępcykomendanta? To jakiś naśladowca.Na pewno. Bla, bla, bla.Z domu dobiegł głośny wysoki sygnał dzwiękowy i po chwili zaczął wyć alarm.Nazewnątrz wyjrzał umundurowany posterunkowy. Coś nawaliło!Logan przewrócił oczami. A wprowadziliście kod? Oczywiście.Jeden dziewięć dziewięć trzy. Pięć.Jeden dziewięć dziewięć pięć.Posterunkowy zniknął w domu, mamrocząc: Cholerne odręczne bazgroły.Logan zwrócił się do szefa ekipy: Wszystko przeszukaliśmy? Dom, ogród, garaż, samochody.Całość. Daj spokój, Aaz powiedziała Steel. Odpuść sobie, dobra?Logan znów wyjął ostatni raport z przeszukania, znalazł na końcu fotokopię planuterenu i przestudiował ją w blasku reflektorów transita.Zbadali dwa razy każdy centymetrkwadratowy posiadłości i nic.Rozejrzał się po raz ostatni wokół siebie, patrząc kolejno nadom, ogród od frontu, samochody, drogę, pola, garaż i znów na dom.Dalekie światła woknach najbliższych sąsiadów były ledwo widoczne między drzewami.Pustkowie. Jak pani myśli, mają tu sieć wodociągową? Prawdopodobnie. Steel wzruszyła ramionami. A co ze ściekami? Chwytał się ostatniej deski ratunku. Skąd mam, do cholery. Urwała i popatrzyła na niego. Bez żartów! Zbiornik musiałby być poniżej domu, ale blisko drogi, żeby szambiarka mogła goopróżniać.Logan ruszył wokół ogrodu, a Steel za nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]