[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz dopiero zauważyła wyrazny niepokój na twarzy młodej kobiety.W drzwiach pojawił się doktor Jay. Jak się masz, Regan.Gdzie twój ojciec? Opóznia mój urlop. Miałam nadzieję, że go tu złapię. Powinien być lada chwila.Czekam na niego od pół godziny. To niepodobne do mojego ojca tak się spózniać. Dzisiaj są spore korki. Doktor Jay wykonał szeroki, usprawiedliwiający gestdłonią.Mimo to mina Regan pozostała wyraznie zatroskana. Czy coś się stało?  spytał ją doktor.Regan podeszła do niego bliżej i zniżyła głos  próżny trud, gdyż Alvirah usłyszała-by kichnięcie myszy trzy pokoje dalej. Przydarzyło się zupełnie nieoczekiwanego. Regan zaczęła opowiadać o wypad-ku matki.A więc to ona!  pomyślała Alvirah.Córka Nory, Regan Reilly.Oczywiście!Wyglądała jakoś znajomo.Jest prywatnym detektywem, jak ja.Tyle tylko, że ona ma li-cencję.Alvirah stała nieruchomo, nadstawiając uszu, i modliła się, żeby ci dwoje nieprzeszli do gabinetu doktora Jaya. Pomyślałam, że pomogę ojcu w robieniu zakupów, jak już wyjdzie od pana  mó-wiła Regan  bo mieliśmy wyjechać na Hawaje i nie mamy w domu ani choinki, aninic do jedzenia.Uwielbiam Hawaje, skomentowała w duchu Alvirah. Martwię się  ciągnęła dalej Regan  ponieważ ojciec nie odbiera telefonu ko-mórkowego i nie zadzwonił do mamy od chwili, gdy wyszedł od niej ze szpitala dzisiajrano.A teraz tutaj też go nie ma.To do niego zupełnie niepodobne. Głos miała zgnę-biony.Oho!  pomyślała Alvirah.Dziewczyna ma rację.Jest niedobrze. No cóż, poczekamy i zobaczymy  rzekł doktor Jay pocieszająco. Pewnie siętu zaraz zjawi.Jeżeli nie przyjdzie, to znaczy, biorąc pod uwagę wszystko, co się dzisiajwydarzyło, że po prostu zapomniał o wizycie.Ma na pewno sporo spraw na głowie.Toz pewnością jedyne logiczne wyjaśnienie.22 Zwrócił spojrzenie na Alvirah. Willy będzie gotowy do wyjścia za jakieś piętnaście minut. Nie ma pośpiechu  rzekła Alvirah zadowolona, że Willy musi jeszcze trochę zo-stać.Obserwowała, jak Regan niespokojnie podchodzi do okna, wygląda na parking,a potem siada sztywno na twardym krześle. Chciałam tylko powiedzieć, że czytałam wszystkie książki pani mamy i szaleniemi się podobały.Bardzo mi przykro z powodu jej wypadku.Widzę, że martwi się panio ojca, ale proszę mi wierzyć, jeżeli coś przydarza się żonie, z mężów nie ma żadnegopożytku.O wszystkim zapominają.Regan uśmiechnęła się blado. Oby pani miała rację.Jeszcze raz do niego zadzwonię. Wyjęła telefon komórko-wy i wystukała numer. Nie odpowiada  rzekła. Spróbuję do szpitala.Niech on tam będzie, albo żeby choć była od niego wiadomość, modliła się w duchuAlvirah podczas rozmowy Regan z pielęgniarką matki.Regan wyłączyła telefon. Mama nadal śpi, i to jest dobry znak.Ojciec nie dzwonił, i to jest zły omen. Wstała z krzesła i ponownie podeszła do okna.Alvirah chciała powiedzieć coś pocieszającego, ale wiedziała, że nic takiego nie da sięwymyślić.Czy Luke owi Reilly emu coś się stało? Minęło już prawie dwadzieścia minut,a jego ciągle tu nie było. No, Alvirah, może pani zabrać swego pacjenta  zezwolił doktor Jay, prowadzącWilly ego pod rękę. Cześć, złotko  odezwał się Willy słabym głosem. Proszę wziąć go do domu i pozwolić mu to odespać  pouczył Alvirah dentysta. I wesołych świąt. Zwrócił się do Regan:  %7ładnej wiadomości? Panie doktorze, chyba nie ma wątpliwości, że ojciec dzisiaj już nie przyjdzie.Wezwę taksówkę i pojadę do domu.Tam go na pewno przydybię. Czy nie mieszka pani w Summit?  spytała Alvirah, lecz nie czekała na odpo-wiedz. Wiem, że tak.To jest napisane na okładkach książek.My tu mamy samochódz kierowcą.Podrzucimy panią do domu.Zanim Regan zdążyła zaprotestować, siedziała już koło Alvirah na tylnym siedze-niu lśniącej czarnej limuzyny.Po przeciwnej stronie rozłożył się Willy z wyciągniętymiprzed siebie nogami. Robiłam kurs prawa jazdy trzy razy w ciągu ubiegłych trzech lat  wyjaśnia-ła Alvirah. Instruktorzy zawsze znajdowali jakieś wymówki, dlaczego ktoś inny zdałegzamin, a ja nie. Roześmiała się. Nie mam do nich żalu.Nie uwierzyłaby pani, ilepachołków drogowych rozpłaszczyłam na placach manewrowych.23 Regan odpowiedziała jej uśmiechem.Poczuła instynktowną sympatię do Alvirahi teraz uświadomiła sobie, że już kiedyś jej imię słyszała.Gdy samochód wjechał nagłówną drogę, odezwała się: Odnoszę wrażenie, że skądś panią znam.Pani imię wydaje mi się znajome.Alvirah rozpromieniła się. Wiem, że jest pani prywatnym detektywem, a ja chyba mogłabym powiedzieć, żew pewnej mierze jestem osobą z pani branży.Tak się przypadkiem dzieje, że znajdujęsię w pobliżu, gdy policja potrzebuje wsparcia.Potem opisuję to, co się wydarzyło, dla Globe.Można by mnie nazwać wędrownym reporterem od spraw kryminalnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl