[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lisette wstała z uśmiechem, żałując, że nie potrafi lepiej pokazać, jakbardzo jest wdzięczna. Dam ci teraz odpocząć i sprawdzę, co u mojego ojca. Impulsywniepodniosła jego dłoń i przycisnęła do niej usta. Dziękuję szepnęła, po czym uciekła.Jay spoglądał na swoją rękę, jakby do niego nie należała.Na litośćboską, co skłoniło Lisette do tego pocałunku? Doszedł do wniosku, że była po70RLTprostu wyczerpana nerwowo, co ani trochę go nie dziwiło.Teraz, gdyniebezpieczeństwo minęło, powinna się odprężyć i zająć ojcem.Zastanawiałsię, co zrobią, gdy trafią do Anglii, ile mają pieniędzy, czy dadzą radę sięutrzymać.Nie wiedział, czy w ogóle mieli przyjaciół, do których mogli sięudać, czy też zdani byli na łaskę i niełaskę hrabiego Wentwortha.Teraz hrabią nie był ten, który wyrzekł się córki, lecz jego syn, zapewnestryj Lisette.Jay miał nadzieję, że powita ją z otwartymi ramionami.Niewiedział tylko, dlaczego to w ogóle go obchodzi, skoro wypełnił swójobowiązek i wywiózł tę dwójkę z Francji.Miał dosyć leżenia i wspominania przeszłości.Potrzebował rozrywki.Zawołał Sama, który zjawił się niemal natychmiast. Tak, jaśnie panie? Daj czystą koszulę i frak zażądał. Wstaję. Nie sądzę. Nie interesuje mnie, co sądzisz, Sam.Masz mi znalezć ubranie. Tak jest, jaśnie panie. Zganiony Sam zrobił, co do niego należało.Jay usiadł i popatrzył na swoje pogniecione bryczesy. Spodnie też.Na tych jest krew.Po chwili przebrał się w granatowe bryczesy i czystą luzną koszulę,jednak miał problemy z frakiem.Był on szyty na miarę i nie wchodził nabandaż, a samo wkładanie go sprawiało Jayowi ból. Wiedziałem, że jaśnie pan nie powinien się ubierać mruknął Sam.Porucznik Sandford bez trudu sobie ze wszystkim poradzi. Jasne, że tak.Przecież za to dostaje pieniądze burknął Jay. Niezamierzałem przejmować dowództwa, ale nie mam ochoty tkwić podpokładem.Jest ciepło, obejdę się bez fraka.Pod moją nieobecność posprzątajkabinę, proszę.71RLT Tak jest, jaśnie panie.Jay wyszedł na pokład i odetchnął głęboko morskim powietrzem.Poczuł się tak, jakby wrócił do marynarki, tyle że wtedy dowodził statkamiznacznie większymi niż Lady Amy.Jego ojciec zwykle nie pozwalał sobiena ekstrawagancję, tym razem jednak nie dbał o koszty.Choć niewielki, jachtbył luksusowo wyposażony.Jay wiedział, że Lisette i Hortense będziewygodnie w największej kabinie.Hrabia i dziadek Jaya dzielili drugą, niecomniejszą.Spacerując po pokładzie, zauważył, że załoga wypełnia swojeobowiązki sprawnie i z werwą, pod pełnymi żaglami.Nagle podszedł doniego porucznik Sandford. Wieczorem powinniśmy dotrzeć do Kentu oznajmił. Czy zacumujemy w Dover? Raczej nie.Płyńmy dalej wzdłuż wybrzeża, do Lynn, dopóki wiatrnam sprzyja.Szybciej będziemy w domu. Zastanawiałem się, czy pasażerowie nie życzą sobie jechać doLondynu. Hrabia nie jest w stanie jechać dokądkolwiek, mając do pomocyjedynie córkę.Jeśli chcą udać się do stolicy, zrobią to po tym, jak hrabiawydobrzeje i nabierze sił w Highbeck. Panna Giradet może nie chcieć przebywać tak daleko od Londynu iswoich rodaków.To mu nie przyszło do głowy.Niewiele osób odmawiało zaproszenia doBlackfen Manor.Gościnność matki Jaya była legendarna.Lisette, która siedziała przy koi i patrzyła na śpiącego ojca, wstała, abyotworzyć drzwi.Na progu stał Jay w samych bryczesach i koszuli.Nie miałna sobie fraka, fularu ani kapelusza.Ranioną i zabandażowaną rękę trzymał72RLTukrytą pod koszulą, a z boku zwisał pusty rękaw.Choć teraz był niecobardziej osłonięty niż wtedy, gdy go odwiedziła w kajucie, na policzkachLisette i tak pojawił się rumieniec.Przypomniała sobie, jak ucałowała dłońJaya.Gdy potem wybiegła z jego kabiny, zamknęła się z ojcem, aby ochłonąć,i postanowiła unikać Jaya Drymore'a, dopóki nie dotrą na ląd i się nierozstaną.Na tak małym statku byłoby to możliwe, tylko gdyby ani na momentnie opuściła kabiny, swojej lub ojca.I to nie wyszło, gdyż Jay sam do niejprzyszedł, a teraz patrzył na nią tak, jakby nic się nie zdarzyło. Papa śpi wyszeptała. Wobec tego może powinniśmy wyjść na pokład. Jay również mówiłcicho. Chciałbym z tobą porozmawiać. Chyba nie powinnam zostawiać papy.Mógłby się przebudzić. Poproszę dziadka, by dotrzymał mu towarzystwa, a poza tym tozajmie tylko kilka minut.Zabrakło jej argumentów, więc posłusznie opuściła kajutę i zamknęła zasobą drzwi.Oboje wyszli na pokład, gdzie natknęli się na sir Johna.Stał przyburcie i czekał, aż nareszcie ujrzy Anglię.Natychmiast zgodził się zejść podpokład i popilnować przyjaciela. Może przejdziemy się po pokładzie? zaproponował Jay. Niedoskwiera ci choroba morska? Nie, morze jest spokojne. Wygodnie ci w kajucie? Tak.Nie sądziłam, że tak mały statek może być tak wygodny. Jacht zbudowano według projektu ojca.Często pływałaś po morzu? Dawniej tak, razem z rodzicami, jeszcze gdy papa zajmował sięhandlem.Ale już od wielu lat nie.Zmierć matki bardzo się na nim odbiła i nie73RLTchciał opuszczać Villarive.Ta rozmowa była całkiem zwyczajna, jednak Lisette odpowiadała ztrudem.Pełna obaw, wciąż czekała, aż Jay wyjawi, dlaczego pragnąłzamienić z nią słowo. Rozumiem. No tak, oczywiście.Sam poniosłeś wielką stratę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Lisette wstała z uśmiechem, żałując, że nie potrafi lepiej pokazać, jakbardzo jest wdzięczna. Dam ci teraz odpocząć i sprawdzę, co u mojego ojca. Impulsywniepodniosła jego dłoń i przycisnęła do niej usta. Dziękuję szepnęła, po czym uciekła.Jay spoglądał na swoją rękę, jakby do niego nie należała.Na litośćboską, co skłoniło Lisette do tego pocałunku? Doszedł do wniosku, że była po70RLTprostu wyczerpana nerwowo, co ani trochę go nie dziwiło.Teraz, gdyniebezpieczeństwo minęło, powinna się odprężyć i zająć ojcem.Zastanawiałsię, co zrobią, gdy trafią do Anglii, ile mają pieniędzy, czy dadzą radę sięutrzymać.Nie wiedział, czy w ogóle mieli przyjaciół, do których mogli sięudać, czy też zdani byli na łaskę i niełaskę hrabiego Wentwortha.Teraz hrabią nie był ten, który wyrzekł się córki, lecz jego syn, zapewnestryj Lisette.Jay miał nadzieję, że powita ją z otwartymi ramionami.Niewiedział tylko, dlaczego to w ogóle go obchodzi, skoro wypełnił swójobowiązek i wywiózł tę dwójkę z Francji.Miał dosyć leżenia i wspominania przeszłości.Potrzebował rozrywki.Zawołał Sama, który zjawił się niemal natychmiast. Tak, jaśnie panie? Daj czystą koszulę i frak zażądał. Wstaję. Nie sądzę. Nie interesuje mnie, co sądzisz, Sam.Masz mi znalezć ubranie. Tak jest, jaśnie panie. Zganiony Sam zrobił, co do niego należało.Jay usiadł i popatrzył na swoje pogniecione bryczesy. Spodnie też.Na tych jest krew.Po chwili przebrał się w granatowe bryczesy i czystą luzną koszulę,jednak miał problemy z frakiem.Był on szyty na miarę i nie wchodził nabandaż, a samo wkładanie go sprawiało Jayowi ból. Wiedziałem, że jaśnie pan nie powinien się ubierać mruknął Sam.Porucznik Sandford bez trudu sobie ze wszystkim poradzi. Jasne, że tak.Przecież za to dostaje pieniądze burknął Jay. Niezamierzałem przejmować dowództwa, ale nie mam ochoty tkwić podpokładem.Jest ciepło, obejdę się bez fraka.Pod moją nieobecność posprzątajkabinę, proszę.71RLT Tak jest, jaśnie panie.Jay wyszedł na pokład i odetchnął głęboko morskim powietrzem.Poczuł się tak, jakby wrócił do marynarki, tyle że wtedy dowodził statkamiznacznie większymi niż Lady Amy.Jego ojciec zwykle nie pozwalał sobiena ekstrawagancję, tym razem jednak nie dbał o koszty.Choć niewielki, jachtbył luksusowo wyposażony.Jay wiedział, że Lisette i Hortense będziewygodnie w największej kabinie.Hrabia i dziadek Jaya dzielili drugą, niecomniejszą.Spacerując po pokładzie, zauważył, że załoga wypełnia swojeobowiązki sprawnie i z werwą, pod pełnymi żaglami.Nagle podszedł doniego porucznik Sandford. Wieczorem powinniśmy dotrzeć do Kentu oznajmił. Czy zacumujemy w Dover? Raczej nie.Płyńmy dalej wzdłuż wybrzeża, do Lynn, dopóki wiatrnam sprzyja.Szybciej będziemy w domu. Zastanawiałem się, czy pasażerowie nie życzą sobie jechać doLondynu. Hrabia nie jest w stanie jechać dokądkolwiek, mając do pomocyjedynie córkę.Jeśli chcą udać się do stolicy, zrobią to po tym, jak hrabiawydobrzeje i nabierze sił w Highbeck. Panna Giradet może nie chcieć przebywać tak daleko od Londynu iswoich rodaków.To mu nie przyszło do głowy.Niewiele osób odmawiało zaproszenia doBlackfen Manor.Gościnność matki Jaya była legendarna.Lisette, która siedziała przy koi i patrzyła na śpiącego ojca, wstała, abyotworzyć drzwi.Na progu stał Jay w samych bryczesach i koszuli.Nie miałna sobie fraka, fularu ani kapelusza.Ranioną i zabandażowaną rękę trzymał72RLTukrytą pod koszulą, a z boku zwisał pusty rękaw.Choć teraz był niecobardziej osłonięty niż wtedy, gdy go odwiedziła w kajucie, na policzkachLisette i tak pojawił się rumieniec.Przypomniała sobie, jak ucałowała dłońJaya.Gdy potem wybiegła z jego kabiny, zamknęła się z ojcem, aby ochłonąć,i postanowiła unikać Jaya Drymore'a, dopóki nie dotrą na ląd i się nierozstaną.Na tak małym statku byłoby to możliwe, tylko gdyby ani na momentnie opuściła kabiny, swojej lub ojca.I to nie wyszło, gdyż Jay sam do niejprzyszedł, a teraz patrzył na nią tak, jakby nic się nie zdarzyło. Papa śpi wyszeptała. Wobec tego może powinniśmy wyjść na pokład. Jay również mówiłcicho. Chciałbym z tobą porozmawiać. Chyba nie powinnam zostawiać papy.Mógłby się przebudzić. Poproszę dziadka, by dotrzymał mu towarzystwa, a poza tym tozajmie tylko kilka minut.Zabrakło jej argumentów, więc posłusznie opuściła kajutę i zamknęła zasobą drzwi.Oboje wyszli na pokład, gdzie natknęli się na sir Johna.Stał przyburcie i czekał, aż nareszcie ujrzy Anglię.Natychmiast zgodził się zejść podpokład i popilnować przyjaciela. Może przejdziemy się po pokładzie? zaproponował Jay. Niedoskwiera ci choroba morska? Nie, morze jest spokojne. Wygodnie ci w kajucie? Tak.Nie sądziłam, że tak mały statek może być tak wygodny. Jacht zbudowano według projektu ojca.Często pływałaś po morzu? Dawniej tak, razem z rodzicami, jeszcze gdy papa zajmował sięhandlem.Ale już od wielu lat nie.Zmierć matki bardzo się na nim odbiła i nie73RLTchciał opuszczać Villarive.Ta rozmowa była całkiem zwyczajna, jednak Lisette odpowiadała ztrudem.Pełna obaw, wciąż czekała, aż Jay wyjawi, dlaczego pragnąłzamienić z nią słowo. Rozumiem. No tak, oczywiście.Sam poniosłeś wielką stratę [ Pobierz całość w formacie PDF ]