[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiciewypuścić Lee.- Ruby - zaczęła, potrząsając głową.- To zbyt niebezpieczne dla wszystkich osóbzaangażowanych w tę sprawę.- On jest Niebieski.Nie potrzebujecie go.On nigdy nie będzie w stanie walczyć tak,jakbyście tego chcieli.Jeśli tu zostanie, zabijecie go.Zabijecie w nim całe dobro.- Teraz mam dużo większą moc - powiedziałam - ale nie zobaczycie nawet odrobinytego, co potrafię, dopóki go nie wypuścicie.Dopóki nie przysięgniesz, że nie będziecie gościgać.Cate przyglądała mi się przez chwilę, przyciskając dłoń do ust.Na jej twarzymalowała się niepewność.Wykorzystałam Martina, by pokazać to, co mam im dozaoferowania, a on najwyrazniej dowiódł tego, jak przydatni potrafią być Pomarańczowi.Sama nie zaproponowałaby mi jednak takich warunków.- Dobrze - powiedziała w końcu.- Dobrze.Może odejść.- Skąd mam wiedzieć, że dotrzymasz słowa?Cate wstała i znów sięgnęła do kieszeni.Srebrna obudowa Paralizatora - jedynegoprzedmiotu, który mógł mnie powstrzymać przed wślizgnięciem się do jej głowy - nadal byłaciepła, kiedy wcisnęła mi go do ręki.Zacisnęłam palce wokół jej dłoni.- Przysięgam - wycedziłam, gdy Cate podniosła na mnie wzrok - że jeśli cofnieszobietnicę, rozerwę cię na strzępy.Nie przestanę, dopóki nie zniszczę twojego życia i życiawszystkich osób w tej organizacji.Ja, w przeciwieństwie do was, zawsze dotrzymuję słowa.Skinęła głową, a w jej oczach zalśniło nawet coś w rodzaju dumy.- Zrozumiałam - powiedziała Cate i chyba rzeczywiście tak było.Liama trzymano w pokoju po drugiej stronie korytarza.Zciany pokryte były błękitnąfarbą, której odcień przywodził na myśl kolor nieba tuż przed wschodem słońca.Kiedyś mógłto być pokoik dziecięcy.Na suficie namalowane były chmury, a meble zdawały się zbyt małedla osoby dorosłej.Liam siedział na maleńkim łóżku, zwrócony plecami do mnie.Zamknęłam za sobądrzwi i w pierwszej chwili myślałam, że spogląda przez okno, jednak kiedy się do niegozbliżyłam, dostrzegłam, że wpatruje się w trzymaną w ręce pogniecioną kartkę papieru.Materac ugiął się pod moim ciężarem, kiedy wdrapałam się na łóżko, złapałam go odtyłu i oplotłam ręce wokół jego piersi.Przycisnęłam policzek do jego policzka i pozwoliłam,by moje dłonie błądziły, dopóki nie natrafiły na miarowe tętno jego serca.Zamknął oczy iodchylił się.- Na co patrzysz? - wyszeptałam.Usiadłam obok niego, a on bez słowa podał mi kartkę.List Jacka Fieldsa.- Miałaś rację - powiedział Liam po chwili.- Miałaś absolutną rację.Powinniśmy tobyli przeczytać.Wiedzielibyśmy, że nie warto szukać jego ojca.Jego głos był tak matowy i przepełniony żalem, że zgniotłam list w dłoniach irzuciłam go w kąt.Potrząsnął głową i zakrył oczy.Przez chwilę przeszukiwałam kieszenie jego kurtki, gdzie kilka dni temu schowałamlist Pulpeta.Liam z rezygnacją patrzył, jak go wyciągam.- Powiedział, że nie napisał go do nich - wyjaśniłam.- Napisał go do ciebie.Chciał,żebyś go przeczytał.- Nie chcę.- Chcesz.Kiedy opuścisz to miejsce i znów się z nim zobaczysz, będziesz chciał mucoś powiedzieć.- Ruby - rzucił ze złością, po czym zdjął rękę z mojego ramienia i wstał.- Naprawdęmyślisz, że jeśli uda mu się przeżyć, pozwolą nam się z nim zobaczyć? Myślisz, że pozwoląnam zostać razem? Oni nie działają w ten sposób.Będą kontrolować każdy nasz krok,począwszy od tego, na co patrzymy, po to, co jemy.Wierz mi, będziemy mieli szczęście, jeśliw ogóle powiedzą nam, czy żyje, a już na pewno nie dowiemy się, czy wcielili go do Ligi.Liam trzykrotnie przemierzył długość pokoju.Miałam wrażenie, że minęła godzina,zanim zebrałam się na odwagę i sama otworzyłam list Pulpeta.W pokoju przez dłuższą chwilę panowała cisza.- No i? - zapytał w końcu.Jego głos podszyty był strachem.- Co tam jest napisane?Nic.Kartka papieru była niezapisana, jeśli nie liczyć nazwiska rodziców Pulpeta orazich adresu.Ani jednej kropli atramentu.- Nie rozumiem.- powiedziałam, podając mu list.Coś mi w tym wszystkim niepasowało.Może zgubił prawdziwy list lub wciąż miał go przy sobie? Kiedy znów podniosłamwzrok, Liam płakał.Jedną dłonią zgniótł kartkę, a drugą przycisnął do oczu.Wtedy zdałamsobie sprawę, że znam odpowiedz.Pulpet niczego nie napisał, ponieważ czuł, że nie musi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Musiciewypuścić Lee.- Ruby - zaczęła, potrząsając głową.- To zbyt niebezpieczne dla wszystkich osóbzaangażowanych w tę sprawę.- On jest Niebieski.Nie potrzebujecie go.On nigdy nie będzie w stanie walczyć tak,jakbyście tego chcieli.Jeśli tu zostanie, zabijecie go.Zabijecie w nim całe dobro.- Teraz mam dużo większą moc - powiedziałam - ale nie zobaczycie nawet odrobinytego, co potrafię, dopóki go nie wypuścicie.Dopóki nie przysięgniesz, że nie będziecie gościgać.Cate przyglądała mi się przez chwilę, przyciskając dłoń do ust.Na jej twarzymalowała się niepewność.Wykorzystałam Martina, by pokazać to, co mam im dozaoferowania, a on najwyrazniej dowiódł tego, jak przydatni potrafią być Pomarańczowi.Sama nie zaproponowałaby mi jednak takich warunków.- Dobrze - powiedziała w końcu.- Dobrze.Może odejść.- Skąd mam wiedzieć, że dotrzymasz słowa?Cate wstała i znów sięgnęła do kieszeni.Srebrna obudowa Paralizatora - jedynegoprzedmiotu, który mógł mnie powstrzymać przed wślizgnięciem się do jej głowy - nadal byłaciepła, kiedy wcisnęła mi go do ręki.Zacisnęłam palce wokół jej dłoni.- Przysięgam - wycedziłam, gdy Cate podniosła na mnie wzrok - że jeśli cofnieszobietnicę, rozerwę cię na strzępy.Nie przestanę, dopóki nie zniszczę twojego życia i życiawszystkich osób w tej organizacji.Ja, w przeciwieństwie do was, zawsze dotrzymuję słowa.Skinęła głową, a w jej oczach zalśniło nawet coś w rodzaju dumy.- Zrozumiałam - powiedziała Cate i chyba rzeczywiście tak było.Liama trzymano w pokoju po drugiej stronie korytarza.Zciany pokryte były błękitnąfarbą, której odcień przywodził na myśl kolor nieba tuż przed wschodem słońca.Kiedyś mógłto być pokoik dziecięcy.Na suficie namalowane były chmury, a meble zdawały się zbyt małedla osoby dorosłej.Liam siedział na maleńkim łóżku, zwrócony plecami do mnie.Zamknęłam za sobądrzwi i w pierwszej chwili myślałam, że spogląda przez okno, jednak kiedy się do niegozbliżyłam, dostrzegłam, że wpatruje się w trzymaną w ręce pogniecioną kartkę papieru.Materac ugiął się pod moim ciężarem, kiedy wdrapałam się na łóżko, złapałam go odtyłu i oplotłam ręce wokół jego piersi.Przycisnęłam policzek do jego policzka i pozwoliłam,by moje dłonie błądziły, dopóki nie natrafiły na miarowe tętno jego serca.Zamknął oczy iodchylił się.- Na co patrzysz? - wyszeptałam.Usiadłam obok niego, a on bez słowa podał mi kartkę.List Jacka Fieldsa.- Miałaś rację - powiedział Liam po chwili.- Miałaś absolutną rację.Powinniśmy tobyli przeczytać.Wiedzielibyśmy, że nie warto szukać jego ojca.Jego głos był tak matowy i przepełniony żalem, że zgniotłam list w dłoniach irzuciłam go w kąt.Potrząsnął głową i zakrył oczy.Przez chwilę przeszukiwałam kieszenie jego kurtki, gdzie kilka dni temu schowałamlist Pulpeta.Liam z rezygnacją patrzył, jak go wyciągam.- Powiedział, że nie napisał go do nich - wyjaśniłam.- Napisał go do ciebie.Chciał,żebyś go przeczytał.- Nie chcę.- Chcesz.Kiedy opuścisz to miejsce i znów się z nim zobaczysz, będziesz chciał mucoś powiedzieć.- Ruby - rzucił ze złością, po czym zdjął rękę z mojego ramienia i wstał.- Naprawdęmyślisz, że jeśli uda mu się przeżyć, pozwolą nam się z nim zobaczyć? Myślisz, że pozwoląnam zostać razem? Oni nie działają w ten sposób.Będą kontrolować każdy nasz krok,począwszy od tego, na co patrzymy, po to, co jemy.Wierz mi, będziemy mieli szczęście, jeśliw ogóle powiedzą nam, czy żyje, a już na pewno nie dowiemy się, czy wcielili go do Ligi.Liam trzykrotnie przemierzył długość pokoju.Miałam wrażenie, że minęła godzina,zanim zebrałam się na odwagę i sama otworzyłam list Pulpeta.W pokoju przez dłuższą chwilę panowała cisza.- No i? - zapytał w końcu.Jego głos podszyty był strachem.- Co tam jest napisane?Nic.Kartka papieru była niezapisana, jeśli nie liczyć nazwiska rodziców Pulpeta orazich adresu.Ani jednej kropli atramentu.- Nie rozumiem.- powiedziałam, podając mu list.Coś mi w tym wszystkim niepasowało.Może zgubił prawdziwy list lub wciąż miał go przy sobie? Kiedy znów podniosłamwzrok, Liam płakał.Jedną dłonią zgniótł kartkę, a drugą przycisnął do oczu.Wtedy zdałamsobie sprawę, że znam odpowiedz.Pulpet niczego nie napisał, ponieważ czuł, że nie musi [ Pobierz całość w formacie PDF ]