[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chodzi opocaÅ‚unek byÅ‚ najwspanialszy na Å›wiecie ale o to, że ci nie powiedziaÅ‚em, dlaczego ciÄ™zostawiÅ‚em.PobiegÅ‚em za Meredith ze wzglÄ™du na ciebie.Dotknij mnie jeszcze raz.BÅ‚agam, dotknij jeszcze raz. MyÅ›laÅ‚em tylko o tym, co ci zrobiÅ‚ w Å›wiÄ™ta ten sukinsyn.Toph nie próbowaÅ‚ aniprzeprosić, ani wyjaÅ›nić.Jak mogÅ‚em to samo zrobić Mer? I powinienem byÅ‚ zadzwonić do ciebie,zanim pojechaÅ‚em do Ellie, ale tak bardzo chciaÅ‚em z niÄ… zerwać i skoÅ„czyć tamten zwiÄ…zek, że niemyÅ›laÅ‚em logicznie.WyciÄ…gam do niego rÄ™kÄ™. St.Clair.Odsuwa siÄ™. I jeszcze to.Czemu już nie mówisz Étienne? Ale.nikt inny ciÄ™ tak nie nazywa.To brzmiaÅ‚o trochÄ™ dziwacznie, nie sÄ…dzisz? Nie, nie sÄ…dzÄ™. Robi siÄ™ smutny. Zawsze kiedy nazywasz mnie St.Clair , mamwrażenie, że znowu mnie odtrÄ…casz. Nigdy ciÄ™ nie odtrÄ…ciÅ‚am. Ależ odtrÄ…ciÅ‚aÅ›.I to dla Dave a. W jego gÅ‚osie sÅ‚ychać zjadliwość. A ty dla Ellie, i to w moje urodziny.Niczego już nie pojmujÄ™.JeÅ›li tak bardzo ci siÄ™podobaÅ‚am, czemu z niÄ… nie zerwaÅ‚eÅ›?Zerka na rzekÄ™. MiaÅ‚em zamÄ™t w gÅ‚owie.ByÅ‚em gÅ‚upi. Tak, byÅ‚eÅ›. Masz peÅ‚ne prawo tak mówić. Tak, mam. MilknÄ™. Ale ja też byÅ‚am gÅ‚upia.Nie myliÅ‚eÅ› siÄ™, gdy mówiÅ‚eÅ› o.lÄ™kuprzed samotnoÅ›ciÄ….Siedzimy w milczeniu. Ostatnio dużo myÅ›laÅ‚em odzywa siÄ™ w koÅ„cu. O mamie i ojcu.O tym, że mamajest taka ulegÅ‚a.I że nie odchodzi od ojca.I że jej za to nienawidzÄ™, choć w ogóle bardzo jÄ… kocham.Nie rozumiem, czemu mu siÄ™ nie postawi, dlaczego nie robi tego, co chce.Ale ja postÄ™pujÄ™ taksamo.Jestem taki jak ona.PotrzÄ…sam gÅ‚owÄ…. Nie jesteÅ› taki jak twoja mama. Jestem, ale już nie chcÄ™ taki być.ChcÄ™ robić to, na co mam ochotÄ™. Znowu na mniespoglÄ…da.Jest podenerwowany. PowiedziaÅ‚em znajomym ojca, że w przyszÅ‚ym roku idÄ™ naBerkeley.PodziaÅ‚aÅ‚o.Strasznie siÄ™ na mnie wÅ›ciekÅ‚, ale podziaÅ‚aÅ‚o.PoradziÅ‚aÅ›, żebym wszedÅ‚ muna dumÄ™, i miaÅ‚aÅ› racjÄ™. To znaczy, że przeprowadzisz siÄ™ do Kalifornii? pytam ostrożnie.Ledwie Å›miemuwierzyć w to, co sÅ‚yszÄ™. MuszÄ™. No tak. PrzeÅ‚ykam Å›linÄ™. Ze wzglÄ™du na mamÄ™. Ze wzglÄ™du na ciebie.BÄ™dÄ™ tylko dwadzieÅ›cia minut drogi od twojej szkoÅ‚y.I bÄ™dÄ™przyjeżdżaÅ‚ każdego wieczoru.JezdziÅ‚bym o wiele dalej, żeby tylko móc być z tobÄ….To niesamowite, co mówi.Pewnie zle go zrozumiaÅ‚am.Na pewno zle zrozumiaÅ‚am. JesteÅ› najwspanialszÄ… dziewczynÄ…, jakÄ… poznaÅ‚em w życiu.PiÄ™knÄ…, mÄ…drÄ… i rozÅ›mieszaszmnie jak nikt.I można z tobÄ… pogadać.Wiem, że po tym wszystkim nie zasÅ‚ugujÄ™ na ciebie, alemimo to chcÄ™ ci powiedzieć, że ciÄ™ kocham, Anno.Bardzo kocham.WstrzymujÄ™ oddech.Nie mogÄ™ mówić, ale oczy napeÅ‚niajÄ… mi siÄ™ Å‚zami.St.Clair odczytuje to bÅ‚Ä™dnie. O Boże.Znów coÅ› schrzaniÅ‚em, prawda? Nie chciaÅ‚em tak na ciebie napaść.To znaczy,zrobiÅ‚em to.ale.No dobrze. GÅ‚os mu siÄ™ zaÅ‚amuje. PójdÄ™ już.Albo ty idz pierwsza, a jazejdÄ™ po tobie.I obiecujÄ™, że już nigdy wiÄ™cej nie bÄ™dÄ™ ci siÄ™ naprzykrzaÅ‚.Zaczyna siÄ™ podnosić, ale ja Å‚apiÄ™ go za rÄ™kÄ™. Nie!Zamiera w bezruchu. Przepraszam mamrocze. Nie chciaÅ‚em zrobić ci przykroÅ›ci.Przesuwam palcem po jego policzku.Nadal stoi jak zamurowany. BÅ‚agam, skoÅ„cz z tymi przeprosinami, Étienne. Powiedz to jeszcze raz prosi szeptem.Zamykam oczy i nachylam siÄ™ do niego. Étienne.Bierze moje dÅ‚onie w swoje.W te wspaniaÅ‚e, które tak Å›wietnie pasujÄ… do moich. Anno?Stykamy siÄ™ czoÅ‚ami. Tak? Powiedz, proszÄ™, że ty też mnie kochasz.Bo inaczej zaraz tu umrÄ™.A potem wybuchamy Å›miechem i padamy sobie w ramiona.I siÄ™ caÅ‚ujemy.Najpierwszybko żeby nadrobić stracony czas potem coraz wolniej, bo przed nami caÅ‚a wieczność.Jegousta sÄ… miÄ™kkie i sÅ‚odkie jak miód, delikatne, namiÄ™tne.I wiem, po sposobie, w jaki mnie caÅ‚uje, żeÉtienne myÅ›li to samo o moich.A pózniej, miÄ™dzy pocaÅ‚unkami, mówiÄ™ mu, że go kocham. RozdziaÅ‚ 47Rashmi chrzÄ…ka i rzuca nam poirytowane spojrzenie. My chyba nigdy tacy nie byliÅ›my,co? pyta Josh.Mer wydaje gÅ‚oÅ›ny jÄ™k i ciska w niego dÅ‚ugopisem.Josh i Rashmi zerwali zesobÄ….W pewnym sensie to aż dziwne, że tak dÅ‚ugo z tym zwlekali.Koniec wydawaÅ‚ siÄ™nieuchronny, choć z drugiej strony, podobnie byÅ‚o w przypadku wielu innych spraw.Które równieżdość dÅ‚ugo siÄ™ rozwiÄ…zywaÅ‚y.Rozstali siÄ™ w przyjazni.Uznali, że nie ma sensu utrzymywać zwiÄ…zku na odlegÅ‚ość.Ichyba obojgu ulżyÅ‚o.Rashmi jest zaaferowana przyszÅ‚ymi studiami, a Josh.cóż, musi siÄ™ jeszczepogodzić z faktem, że my wyjeżdżamy, a on zostaje.Bo zostaje, choć, szczęśliwie, jakoÅ› udaÅ‚o musiÄ™ przejść do nastÄ™pnej klasy.O dziwo, bo przecież nic nie robi, tylko ciÄ…gle szkicuje i ciÄ…gledostaje kurczów w palcach.Szczerze mówiÄ…c, martwiÄ™ siÄ™ o niego.Wiem, jakie to uczucie byćsamemu.Ale Josh to atrakcyjny, zabawny chÅ‚opak.Aatwo nawiąże nowe znajomoÅ›ci.Przygotowujemy siÄ™ do egzaminów w moim pokoju.Już zmierzcha i wpadajÄ…ca przez oknolekka bryza porusza zasÅ‚onami.Lato jest blisko.Wkrótce znowu zobaczÄ™ Bridge.NapisaÅ‚a minowego mejla.MiÄ™dzy nami nadal jest trochÄ™ dziwnie, ale siÄ™ staramy.Siedzimy z Étienne em obok siebie, spleceni nogami.Jego palce krążą delikatnie po moimramieniu.Wtulam siÄ™ w niego, wdychajÄ…c zapach szamponu i kremu do golenia, i jeszcze tegoczegoÅ›, co jest charakterystyczne tylko dla niego, a czym caÅ‚y czas nie mogÄ™ siÄ™ nasycić.CaÅ‚ujemoje pasemko, ja przesuwam rÄ™kÄ… po jego wspaniaÅ‚ych, skoÅ‚tunionych wÅ‚osach.Kocham te wÅ‚osy i mogÄ™ ich teraz dotykać, gdy tylko przyjdzie mi na to ochota.A Étienne siÄ™ nawet nie irytuje.Zazwyczaj.Meredith zaakceptowaÅ‚a nasz zwiÄ…zek, choć oczywiÅ›cie dobrze siÄ™ skÅ‚ada, że wyjeżdża nastudia do Rzymu. Tylko sobie wyobrazcie.CaÅ‚e miasto peÅ‚ne cudownych WÅ‚ochów mówiÅ‚a, gdy siÄ™zarejestrowaÅ‚a. Cokolwiek powiedzÄ…, zawsze bÄ™dzie brzmiaÅ‚o superseksownie. No pewnie.Kelner w pizzerii zapyta, jakÄ… chcesz pizzÄ™, a ty zaczniesz dyszeć i bÅ‚agać: Bierz mnie Marco nabijaÅ‚a siÄ™ Rashmi. Ciekawe, czy Marco bÄ™dzie lubiÅ‚ piÅ‚kÄ™ nożnÄ… fantazjowaÅ‚a Mer.Co do nas, Étienne miaÅ‚ racjÄ™.MiÄ™dzy naszymi szkoÅ‚ami jest tylko dwadzieÅ›cia minutdrogi.W weekendy bÄ™dzie zostawaÅ‚ u mnie, a w ciÄ…gu tygodnia bÄ™dziemy siÄ™ widywali tak czÄ™sto,jak to tylko możliwe.BÄ™dziemy razem.Obojgu nam speÅ‚niÅ‚y siÄ™ życzenia wypowiedziane przyPunkcie Zero prosiliÅ›my o siebie.Étienne powiedziaÅ‚, że prosiÅ‚ o mnie za każdym razem.Takżewtedy, gdy poszÅ‚am na dzwonnicÄ™. Mhm mruczÄ™, bo caÅ‚uje mnie po szyi. Dosyć tego oÅ›wiadcza Rashmi. IdÄ™ stÄ…d, bo zwariujÄ™.Ulegajcie dalej czarowihormonów, ja siÄ™ żegnam.Josh i Mer też wychodzÄ….Zostajemy sami.Tak jak lubiÄ™. Ha! odzywa siÄ™ Étienne. To wÅ‚aÅ›nie lubiÄ™.Sadza mnie sobie na kolana, a ja opasujÄ™ go nogami.Jego usta sÄ… miÄ™kkie jak atÅ‚as.CaÅ‚ujemy siÄ™, aż na zewnÄ…trz zapalajÄ… siÄ™ latarnie.Aż diwa operowa nie rozpocznie swojego staÅ‚egowystÄ™pu. BÄ™dzie mi jej brakowaÅ‚o wyznajÄ™. ZastÄ…piÄ™ jÄ…. ZakÅ‚ada mi pasemko za ucho. Albo wybierzemy siÄ™ do opery.JakbÄ™dziesz wolaÅ‚a.Splatam palce dÅ‚oni z jego palcami. Najbardziej podoba mi siÄ™ tutaj.Ta chwila. Czy to przypadkiem nie tytuÅ‚ ostatniej powieÅ›ci Jamesa Ashleya? Ta chwila? Uważaj.KiedyÅ› go poznasz i sam siÄ™ przekonasz, że wcale nie jest tak zabawny, jak tosiÄ™ wydaje.Étienne siÄ™ krzywi. Och, wiÄ™c bÄ™dzie tylko nieco mniej zabawny, tak? W takim razie jakoÅ› to chyba zniosÄ™. MówiÄ™ serio! Musisz mi obiecać, tu i teraz, natychmiast, że mnie nie zostawisz, kiedy gopoznasz.Bo wiÄ™kszość ludzi by uciekÅ‚a. Nie jestem jak wiÄ™kszość ludzi.UÅ›miecham siÄ™. Wiem, ale i tak obiecaj [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nie chodzi opocaÅ‚unek byÅ‚ najwspanialszy na Å›wiecie ale o to, że ci nie powiedziaÅ‚em, dlaczego ciÄ™zostawiÅ‚em.PobiegÅ‚em za Meredith ze wzglÄ™du na ciebie.Dotknij mnie jeszcze raz.BÅ‚agam, dotknij jeszcze raz. MyÅ›laÅ‚em tylko o tym, co ci zrobiÅ‚ w Å›wiÄ™ta ten sukinsyn.Toph nie próbowaÅ‚ aniprzeprosić, ani wyjaÅ›nić.Jak mogÅ‚em to samo zrobić Mer? I powinienem byÅ‚ zadzwonić do ciebie,zanim pojechaÅ‚em do Ellie, ale tak bardzo chciaÅ‚em z niÄ… zerwać i skoÅ„czyć tamten zwiÄ…zek, że niemyÅ›laÅ‚em logicznie.WyciÄ…gam do niego rÄ™kÄ™. St.Clair.Odsuwa siÄ™. I jeszcze to.Czemu już nie mówisz Étienne? Ale.nikt inny ciÄ™ tak nie nazywa.To brzmiaÅ‚o trochÄ™ dziwacznie, nie sÄ…dzisz? Nie, nie sÄ…dzÄ™. Robi siÄ™ smutny. Zawsze kiedy nazywasz mnie St.Clair , mamwrażenie, że znowu mnie odtrÄ…casz. Nigdy ciÄ™ nie odtrÄ…ciÅ‚am. Ależ odtrÄ…ciÅ‚aÅ›.I to dla Dave a. W jego gÅ‚osie sÅ‚ychać zjadliwość. A ty dla Ellie, i to w moje urodziny.Niczego już nie pojmujÄ™.JeÅ›li tak bardzo ci siÄ™podobaÅ‚am, czemu z niÄ… nie zerwaÅ‚eÅ›?Zerka na rzekÄ™. MiaÅ‚em zamÄ™t w gÅ‚owie.ByÅ‚em gÅ‚upi. Tak, byÅ‚eÅ›. Masz peÅ‚ne prawo tak mówić. Tak, mam. MilknÄ™. Ale ja też byÅ‚am gÅ‚upia.Nie myliÅ‚eÅ› siÄ™, gdy mówiÅ‚eÅ› o.lÄ™kuprzed samotnoÅ›ciÄ….Siedzimy w milczeniu. Ostatnio dużo myÅ›laÅ‚em odzywa siÄ™ w koÅ„cu. O mamie i ojcu.O tym, że mamajest taka ulegÅ‚a.I że nie odchodzi od ojca.I że jej za to nienawidzÄ™, choć w ogóle bardzo jÄ… kocham.Nie rozumiem, czemu mu siÄ™ nie postawi, dlaczego nie robi tego, co chce.Ale ja postÄ™pujÄ™ taksamo.Jestem taki jak ona.PotrzÄ…sam gÅ‚owÄ…. Nie jesteÅ› taki jak twoja mama. Jestem, ale już nie chcÄ™ taki być.ChcÄ™ robić to, na co mam ochotÄ™. Znowu na mniespoglÄ…da.Jest podenerwowany. PowiedziaÅ‚em znajomym ojca, że w przyszÅ‚ym roku idÄ™ naBerkeley.PodziaÅ‚aÅ‚o.Strasznie siÄ™ na mnie wÅ›ciekÅ‚, ale podziaÅ‚aÅ‚o.PoradziÅ‚aÅ›, żebym wszedÅ‚ muna dumÄ™, i miaÅ‚aÅ› racjÄ™. To znaczy, że przeprowadzisz siÄ™ do Kalifornii? pytam ostrożnie.Ledwie Å›miemuwierzyć w to, co sÅ‚yszÄ™. MuszÄ™. No tak. PrzeÅ‚ykam Å›linÄ™. Ze wzglÄ™du na mamÄ™. Ze wzglÄ™du na ciebie.BÄ™dÄ™ tylko dwadzieÅ›cia minut drogi od twojej szkoÅ‚y.I bÄ™dÄ™przyjeżdżaÅ‚ każdego wieczoru.JezdziÅ‚bym o wiele dalej, żeby tylko móc być z tobÄ….To niesamowite, co mówi.Pewnie zle go zrozumiaÅ‚am.Na pewno zle zrozumiaÅ‚am. JesteÅ› najwspanialszÄ… dziewczynÄ…, jakÄ… poznaÅ‚em w życiu.PiÄ™knÄ…, mÄ…drÄ… i rozÅ›mieszaszmnie jak nikt.I można z tobÄ… pogadać.Wiem, że po tym wszystkim nie zasÅ‚ugujÄ™ na ciebie, alemimo to chcÄ™ ci powiedzieć, że ciÄ™ kocham, Anno.Bardzo kocham.WstrzymujÄ™ oddech.Nie mogÄ™ mówić, ale oczy napeÅ‚niajÄ… mi siÄ™ Å‚zami.St.Clair odczytuje to bÅ‚Ä™dnie. O Boże.Znów coÅ› schrzaniÅ‚em, prawda? Nie chciaÅ‚em tak na ciebie napaść.To znaczy,zrobiÅ‚em to.ale.No dobrze. GÅ‚os mu siÄ™ zaÅ‚amuje. PójdÄ™ już.Albo ty idz pierwsza, a jazejdÄ™ po tobie.I obiecujÄ™, że już nigdy wiÄ™cej nie bÄ™dÄ™ ci siÄ™ naprzykrzaÅ‚.Zaczyna siÄ™ podnosić, ale ja Å‚apiÄ™ go za rÄ™kÄ™. Nie!Zamiera w bezruchu. Przepraszam mamrocze. Nie chciaÅ‚em zrobić ci przykroÅ›ci.Przesuwam palcem po jego policzku.Nadal stoi jak zamurowany. BÅ‚agam, skoÅ„cz z tymi przeprosinami, Étienne. Powiedz to jeszcze raz prosi szeptem.Zamykam oczy i nachylam siÄ™ do niego. Étienne.Bierze moje dÅ‚onie w swoje.W te wspaniaÅ‚e, które tak Å›wietnie pasujÄ… do moich. Anno?Stykamy siÄ™ czoÅ‚ami. Tak? Powiedz, proszÄ™, że ty też mnie kochasz.Bo inaczej zaraz tu umrÄ™.A potem wybuchamy Å›miechem i padamy sobie w ramiona.I siÄ™ caÅ‚ujemy.Najpierwszybko żeby nadrobić stracony czas potem coraz wolniej, bo przed nami caÅ‚a wieczność.Jegousta sÄ… miÄ™kkie i sÅ‚odkie jak miód, delikatne, namiÄ™tne.I wiem, po sposobie, w jaki mnie caÅ‚uje, żeÉtienne myÅ›li to samo o moich.A pózniej, miÄ™dzy pocaÅ‚unkami, mówiÄ™ mu, że go kocham. RozdziaÅ‚ 47Rashmi chrzÄ…ka i rzuca nam poirytowane spojrzenie. My chyba nigdy tacy nie byliÅ›my,co? pyta Josh.Mer wydaje gÅ‚oÅ›ny jÄ™k i ciska w niego dÅ‚ugopisem.Josh i Rashmi zerwali zesobÄ….W pewnym sensie to aż dziwne, że tak dÅ‚ugo z tym zwlekali.Koniec wydawaÅ‚ siÄ™nieuchronny, choć z drugiej strony, podobnie byÅ‚o w przypadku wielu innych spraw.Które równieżdość dÅ‚ugo siÄ™ rozwiÄ…zywaÅ‚y.Rozstali siÄ™ w przyjazni.Uznali, że nie ma sensu utrzymywać zwiÄ…zku na odlegÅ‚ość.Ichyba obojgu ulżyÅ‚o.Rashmi jest zaaferowana przyszÅ‚ymi studiami, a Josh.cóż, musi siÄ™ jeszczepogodzić z faktem, że my wyjeżdżamy, a on zostaje.Bo zostaje, choć, szczęśliwie, jakoÅ› udaÅ‚o musiÄ™ przejść do nastÄ™pnej klasy.O dziwo, bo przecież nic nie robi, tylko ciÄ…gle szkicuje i ciÄ…gledostaje kurczów w palcach.Szczerze mówiÄ…c, martwiÄ™ siÄ™ o niego.Wiem, jakie to uczucie byćsamemu.Ale Josh to atrakcyjny, zabawny chÅ‚opak.Aatwo nawiąże nowe znajomoÅ›ci.Przygotowujemy siÄ™ do egzaminów w moim pokoju.Już zmierzcha i wpadajÄ…ca przez oknolekka bryza porusza zasÅ‚onami.Lato jest blisko.Wkrótce znowu zobaczÄ™ Bridge.NapisaÅ‚a minowego mejla.MiÄ™dzy nami nadal jest trochÄ™ dziwnie, ale siÄ™ staramy.Siedzimy z Étienne em obok siebie, spleceni nogami.Jego palce krążą delikatnie po moimramieniu.Wtulam siÄ™ w niego, wdychajÄ…c zapach szamponu i kremu do golenia, i jeszcze tegoczegoÅ›, co jest charakterystyczne tylko dla niego, a czym caÅ‚y czas nie mogÄ™ siÄ™ nasycić.CaÅ‚ujemoje pasemko, ja przesuwam rÄ™kÄ… po jego wspaniaÅ‚ych, skoÅ‚tunionych wÅ‚osach.Kocham te wÅ‚osy i mogÄ™ ich teraz dotykać, gdy tylko przyjdzie mi na to ochota.A Étienne siÄ™ nawet nie irytuje.Zazwyczaj.Meredith zaakceptowaÅ‚a nasz zwiÄ…zek, choć oczywiÅ›cie dobrze siÄ™ skÅ‚ada, że wyjeżdża nastudia do Rzymu. Tylko sobie wyobrazcie.CaÅ‚e miasto peÅ‚ne cudownych WÅ‚ochów mówiÅ‚a, gdy siÄ™zarejestrowaÅ‚a. Cokolwiek powiedzÄ…, zawsze bÄ™dzie brzmiaÅ‚o superseksownie. No pewnie.Kelner w pizzerii zapyta, jakÄ… chcesz pizzÄ™, a ty zaczniesz dyszeć i bÅ‚agać: Bierz mnie Marco nabijaÅ‚a siÄ™ Rashmi. Ciekawe, czy Marco bÄ™dzie lubiÅ‚ piÅ‚kÄ™ nożnÄ… fantazjowaÅ‚a Mer.Co do nas, Étienne miaÅ‚ racjÄ™.MiÄ™dzy naszymi szkoÅ‚ami jest tylko dwadzieÅ›cia minutdrogi.W weekendy bÄ™dzie zostawaÅ‚ u mnie, a w ciÄ…gu tygodnia bÄ™dziemy siÄ™ widywali tak czÄ™sto,jak to tylko możliwe.BÄ™dziemy razem.Obojgu nam speÅ‚niÅ‚y siÄ™ życzenia wypowiedziane przyPunkcie Zero prosiliÅ›my o siebie.Étienne powiedziaÅ‚, że prosiÅ‚ o mnie za każdym razem.Takżewtedy, gdy poszÅ‚am na dzwonnicÄ™. Mhm mruczÄ™, bo caÅ‚uje mnie po szyi. Dosyć tego oÅ›wiadcza Rashmi. IdÄ™ stÄ…d, bo zwariujÄ™.Ulegajcie dalej czarowihormonów, ja siÄ™ żegnam.Josh i Mer też wychodzÄ….Zostajemy sami.Tak jak lubiÄ™. Ha! odzywa siÄ™ Étienne. To wÅ‚aÅ›nie lubiÄ™.Sadza mnie sobie na kolana, a ja opasujÄ™ go nogami.Jego usta sÄ… miÄ™kkie jak atÅ‚as.CaÅ‚ujemy siÄ™, aż na zewnÄ…trz zapalajÄ… siÄ™ latarnie.Aż diwa operowa nie rozpocznie swojego staÅ‚egowystÄ™pu. BÄ™dzie mi jej brakowaÅ‚o wyznajÄ™. ZastÄ…piÄ™ jÄ…. ZakÅ‚ada mi pasemko za ucho. Albo wybierzemy siÄ™ do opery.JakbÄ™dziesz wolaÅ‚a.Splatam palce dÅ‚oni z jego palcami. Najbardziej podoba mi siÄ™ tutaj.Ta chwila. Czy to przypadkiem nie tytuÅ‚ ostatniej powieÅ›ci Jamesa Ashleya? Ta chwila? Uważaj.KiedyÅ› go poznasz i sam siÄ™ przekonasz, że wcale nie jest tak zabawny, jak tosiÄ™ wydaje.Étienne siÄ™ krzywi. Och, wiÄ™c bÄ™dzie tylko nieco mniej zabawny, tak? W takim razie jakoÅ› to chyba zniosÄ™. MówiÄ™ serio! Musisz mi obiecać, tu i teraz, natychmiast, że mnie nie zostawisz, kiedy gopoznasz.Bo wiÄ™kszość ludzi by uciekÅ‚a. Nie jestem jak wiÄ™kszość ludzi.UÅ›miecham siÄ™. Wiem, ale i tak obiecaj [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]