[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo jej staroświeckich poglądów, Cam pozostawał pod wpływembabki.Cokolwiek by mówić, ona i dziadek stanowili naprawdęszczęśliwą parę.Pod wieloma względami Liz przypominała mubabkę.Na pewno by się polubiły.Czy spodoba się jego rodzicom, niepotrafił przewidzieć.Ich opinia mało go obchodziła, ale dla niej mogłamieć znaczenie.Liz tymczasem odpoczywała w pachnącej kąpieli.Fizycznieodprężyła się, próbowała też, z miernym skutkiem, zrelaksować siępsychicznie.Zrobiła sobie manicure i nałożyła na twarz maseczkęodżywczą.Zazwyczaj poświęcała tyle czasu zabiegomRLTpielęgnacyjnym tylko w niedzielę, ale dziś czynności te pozwoliły jejwypełnić czas.Kilka minut po siódmej usłyszała stukanie kołatki.Poszła wpuścić Cama.Po zmroku zrobiło się chłodniej, więc rozpaliła w kominku iwłożyła długą wełnianą spódnicę i krótki, obcisły, jasnoniebieskisweterek z angory.- Czego się napijesz? Usiądz, proszę.- Wskazała fotel przy komin-ku, kupiony, jak większość mebli, od Beatrice Maybury.- Wina.czerwonego, jeśli masz.Domyślając się, że będzie chciał napić się czerwonego wina doposiłku, już wcześniej otworzyła butelkę.Stał jeszcze, przyglądającsię kopii obrazu, którą powiesiła nad kominkiem, gdy podała mu kie-liszek.Usiadł dopiero wtedy, gdy sama zajęła miejsce.- Jak sobie radzisz z drzewem na opał? - zapytał.- Chodzi ci o to, co robię, gdy trzeba je przenieść z ulicy do ogródkaza domem? Pani Maybury nie wspominała o tym, a ja zapomniałamzapytać.Nigdy przedtem nie mieszkałam w domu bez ogrzewania.-Liz roześmiała się.- Caveat emptor - niech się martwi ten, co kupuje.Mam szczęście, że był to jedyny ukryty mankament.Mogłoby byćznacznie gorzej.Dzwiganie drewna to ciężka robota, ale dwie tony,które zgromadziłam, wy- starczą na długo.- Nie będziesz już tego robiła.Po ślubie noszeniemdrewna i rozpalaniem kominka zajmę się ja.- Myślałam, że zapłaciłeś komuś, żeby to robił.Pokręcił głową.- Lubię rąbać drewno.Patrzę potem na równo ułożony stos i odc-zuwam jakąś dziwną satysfakcję.Uwielbiam też rozpalać ogień.Toprawdziwa sztuka.RLT- Ale ty chyba jej nie znasz.- Mężczyzni w większości mają w sobie coś ze skautów.Chociaż jaskautem nigdy nie byłem.A ty?- Nie.Chodziłam na lekcje tańca.Moja mama marzyła o tym, żebyzostać tancerką.Swoje niezaspokojone ambicje przeniosła na mnie.Chciała, żebym należała do szkolnego kółka tanecznego, któreuświetniało występami imprezy charytatywne.Ale ku jej rozczarowa-niu nie zostałam wybrana.Okazałam się za mało uzdolniona, choćlubiłam tańczyć.- Pamiętasz kroki? Pokaż coś.Liz zawahała się, ale wstała, uniosła spódnicę do połowy łydek iodtańczyła krótki fragment, który zapamiętała.Czasem tańczyła wkuchni, czekając, aż zagotuje się woda.- Chciałbym zobaczyć, jak to robisz w czarnych siatkowychpończochach - powiedział Cam.- Umiesz tańczyć kankana?- Umiałam, kiedy miałam dwanaście lat, ale teraz nie zaryzykuje.- Ze śmiechem opuściła spódnicę.- Przepraszam na moment.Wstawięcoś do piecyka.- Miała być tylko sałatka.- Będzie i sałatka, ale pomyślałam, że mała gorąca przekąskadobrze nam zrobi.Kiedy wróciła z kuchni, poprosiła, żeby pomógł jej przenieść stolikna środek pokoju.Bez proszenia Cam przeniósł też dwa prostekrzesła.- Zwietnie.Posiedz tu, a ja zaraz przyniosę jedzenie.Zrobiłamzapiekankę z boczkiem.Lubisz?- Lubię.A co jest pod boczkiem?RLT- Kawałki banana.Zrobiłam też kanapki z anchois i sosem czosn-kowym.Entuzjazm Cama przerósł jej najśmielsze oczekiwania.Nie mógłbybyć sympatyczniejszy, nawet gdyby mnie kochał, pomyślała.Było tojednak wyłącznie pobożne życzenie i nie wolno jej było o tymmarzyć.Musiała stać mocno na ziemi i przypominać sobie raz po raz,że to wyłącznie dobre maniery, a nie uczucie sprawiają, że Cam jesttak miły.Owocowa sałatka wyglądała niezwykle.Liz wymieszała truskawki iagrest z kawałkami owocu granatu, a zamiast śmietanki użyłatwarożku.- Czy wiesz, że owoc granatu jest symbolem Hiszpanii? - zapytała.-Granat z koroną był znakiem Katarzyny Aragońskiej.- Skąd wiesz?- Dowiedziałam się o tym, badając w czasie nauki w college'u his-toryczne tkaniny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Mimo jej staroświeckich poglądów, Cam pozostawał pod wpływembabki.Cokolwiek by mówić, ona i dziadek stanowili naprawdęszczęśliwą parę.Pod wieloma względami Liz przypominała mubabkę.Na pewno by się polubiły.Czy spodoba się jego rodzicom, niepotrafił przewidzieć.Ich opinia mało go obchodziła, ale dla niej mogłamieć znaczenie.Liz tymczasem odpoczywała w pachnącej kąpieli.Fizycznieodprężyła się, próbowała też, z miernym skutkiem, zrelaksować siępsychicznie.Zrobiła sobie manicure i nałożyła na twarz maseczkęodżywczą.Zazwyczaj poświęcała tyle czasu zabiegomRLTpielęgnacyjnym tylko w niedzielę, ale dziś czynności te pozwoliły jejwypełnić czas.Kilka minut po siódmej usłyszała stukanie kołatki.Poszła wpuścić Cama.Po zmroku zrobiło się chłodniej, więc rozpaliła w kominku iwłożyła długą wełnianą spódnicę i krótki, obcisły, jasnoniebieskisweterek z angory.- Czego się napijesz? Usiądz, proszę.- Wskazała fotel przy komin-ku, kupiony, jak większość mebli, od Beatrice Maybury.- Wina.czerwonego, jeśli masz.Domyślając się, że będzie chciał napić się czerwonego wina doposiłku, już wcześniej otworzyła butelkę.Stał jeszcze, przyglądającsię kopii obrazu, którą powiesiła nad kominkiem, gdy podała mu kie-liszek.Usiadł dopiero wtedy, gdy sama zajęła miejsce.- Jak sobie radzisz z drzewem na opał? - zapytał.- Chodzi ci o to, co robię, gdy trzeba je przenieść z ulicy do ogródkaza domem? Pani Maybury nie wspominała o tym, a ja zapomniałamzapytać.Nigdy przedtem nie mieszkałam w domu bez ogrzewania.-Liz roześmiała się.- Caveat emptor - niech się martwi ten, co kupuje.Mam szczęście, że był to jedyny ukryty mankament.Mogłoby byćznacznie gorzej.Dzwiganie drewna to ciężka robota, ale dwie tony,które zgromadziłam, wy- starczą na długo.- Nie będziesz już tego robiła.Po ślubie noszeniemdrewna i rozpalaniem kominka zajmę się ja.- Myślałam, że zapłaciłeś komuś, żeby to robił.Pokręcił głową.- Lubię rąbać drewno.Patrzę potem na równo ułożony stos i odc-zuwam jakąś dziwną satysfakcję.Uwielbiam też rozpalać ogień.Toprawdziwa sztuka.RLT- Ale ty chyba jej nie znasz.- Mężczyzni w większości mają w sobie coś ze skautów.Chociaż jaskautem nigdy nie byłem.A ty?- Nie.Chodziłam na lekcje tańca.Moja mama marzyła o tym, żebyzostać tancerką.Swoje niezaspokojone ambicje przeniosła na mnie.Chciała, żebym należała do szkolnego kółka tanecznego, któreuświetniało występami imprezy charytatywne.Ale ku jej rozczarowa-niu nie zostałam wybrana.Okazałam się za mało uzdolniona, choćlubiłam tańczyć.- Pamiętasz kroki? Pokaż coś.Liz zawahała się, ale wstała, uniosła spódnicę do połowy łydek iodtańczyła krótki fragment, który zapamiętała.Czasem tańczyła wkuchni, czekając, aż zagotuje się woda.- Chciałbym zobaczyć, jak to robisz w czarnych siatkowychpończochach - powiedział Cam.- Umiesz tańczyć kankana?- Umiałam, kiedy miałam dwanaście lat, ale teraz nie zaryzykuje.- Ze śmiechem opuściła spódnicę.- Przepraszam na moment.Wstawięcoś do piecyka.- Miała być tylko sałatka.- Będzie i sałatka, ale pomyślałam, że mała gorąca przekąskadobrze nam zrobi.Kiedy wróciła z kuchni, poprosiła, żeby pomógł jej przenieść stolikna środek pokoju.Bez proszenia Cam przeniósł też dwa prostekrzesła.- Zwietnie.Posiedz tu, a ja zaraz przyniosę jedzenie.Zrobiłamzapiekankę z boczkiem.Lubisz?- Lubię.A co jest pod boczkiem?RLT- Kawałki banana.Zrobiłam też kanapki z anchois i sosem czosn-kowym.Entuzjazm Cama przerósł jej najśmielsze oczekiwania.Nie mógłbybyć sympatyczniejszy, nawet gdyby mnie kochał, pomyślała.Było tojednak wyłącznie pobożne życzenie i nie wolno jej było o tymmarzyć.Musiała stać mocno na ziemi i przypominać sobie raz po raz,że to wyłącznie dobre maniery, a nie uczucie sprawiają, że Cam jesttak miły.Owocowa sałatka wyglądała niezwykle.Liz wymieszała truskawki iagrest z kawałkami owocu granatu, a zamiast śmietanki użyłatwarożku.- Czy wiesz, że owoc granatu jest symbolem Hiszpanii? - zapytała.-Granat z koroną był znakiem Katarzyny Aragońskiej.- Skąd wiesz?- Dowiedziałam się o tym, badając w czasie nauki w college'u his-toryczne tkaniny [ Pobierz całość w formacie PDF ]