[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak wiedziałam, że jest martwa jak tylko powiedziałeś postanowiła graćkogoś naprawdę twardego. Martwa? zdziwił się Hekke. Będzie dopiero dwa dni, jak ją nawlekli.Pewniejeszcze żyje bidna.Achaja poczuła, że oczy uciekają jej gdzieś w głąb czaszki.Z całą pewnością nie czułajuż rąk, które ją podtrzymują przed upadkiem.Tak skończył się pierwszy dzień spędzonywśród budujących cesarską drogę niewolników.ROZDZIAA 18ały dzień zajęła pielęgnacja młodego księcia tak, by przestał nareszcie przypominaćbarbarzyńcę.Zaan mógł go zobaczyć dopiero wieczorem.Stał właśnie przedCprowadzącymi do jego komnat rzezbionymi drzwiami, kiedy te uchyliły się,przepuszczając starszego już dworzanina. Książę prosi cichemu głosowi towarzyszyło westchnięcie. Jak nastrój? odważył się spytać Zaan. O Bogowie dworzanin wzniósł ręce i szybko ruszył wzdłuż korytarza. Jeśli tylkomożesz, lepiej tam nie wchodz.Zaan przełknął ślinę.Zaciekawiony otworzył drzwi szerzej i przekroczył próg.Zmieniony nie do poznania Sirius stał przed lustrem i klął w żywy kamień.Na widokswojego giermka złość w jego oczach zamieniła się we wściekłość. O żesz twoja mać! No i coś narobił?!Zaan zagryzł wargi.Widok był rzeczywiście niesamowity. No i czego nic nie gadasz? Ogłuchłeś? Ciiiii. Co ciiii , co ciiii ? No psiamać dziewczynę ze mnie zrobili, psy! No nie przesadzaj.Sirius rozjuszony rzucił się w jego stronę. %7łeby cię zaraza dopadła!!! A co to jest? wskazał sięgającą do połowy ud spódniczkę, którą miał na sobie Normalnie w kieckę mnieubrali! No tu.południe.Sam widziałeś na ulicach, tu się ubierają inaczej.Gdyby Sirius był psem, piana już dawno musiałaby pojawić się na jego ustach. Jak kto chce latać z gołym tyłkiem, niech lata.Ale nie może być, że mnie na dziewkęprzerobili.Zaan skrzywił się, usiłując powstrzymać uśmiech. No, widziałeś jak oni chodzą.To.eee.chitony i hlamidy.to ze starożytności sięwzięło, te stroje.Oni tu spodni nie noszą. Co ty mi nie powiesz? Spodni nie noszą? Aaaaaaach! ryknął nagle Sirius. Alemnie w spódnicę przebrali! A to? wskazał na wystające spod bogato haftowanejspódniczki, lśniącobiałe koronki. Normalnie baba! A to? szarpnął na sobie wzorzysty,krótki kaftan z podbitymi ramionami. Na północy mógłbym wyjść na róg ulicy, podlatarnię, pieniądze zarabiać. No nie przesadzaj. Ja przesadzam?! Sirius szarpnął Zaana i pociągnął go przed wielkie lustro naścianie. To patrz! przeczesał swoje pomalowane na czerwono włosy. Jakieśwarkoczyki, błyskotki, loczki, srał pies, a tooooo?!!! chwycił najgrubszy warkoczupleciony z tyłu głowy i przesunął naprzód. Co to jest? No.warkocz powiedział cicho Zaan. A na końcu co, pytam? No.ta. Zaan odkaszlnął, usiłując zapanować nad głosem. No, kokarda wypalił wreszcie. No i co? Nie przerobili na dziewczynę? Psia ich mać! robił miny przed lustrem.Włosy na czerwono, brwi na czarno, do rzęs coś przylepili, psy, mordę pudrem wysmarowali,na policzkach róż, na ustach szminka, co oni tu wszyscy, pederasty? Oj, no widziałeś księcia Oriona, nie? Taka tu moda.Starożytność. Stara rzyć, nie starożytność! Sirius spojrzał z obrzydzeniem na własne dłonie oopiłowanych, pomalowanych na czerwono paznokciach. Był tu jeden taki gnój, wszystkiewłosy na nogach i rękach ogniem usunął. Wiem uśmiechnął się Zaan. Czytałem.To robota depilatora, zwanego też. Mam w dupie tego debila Tora, czy jak mu tam.Co innego czytać, co innego byćżywym ogniem przypalanym! Oj Zaan przeszedł na ton ugodowy. Z tym można żyć. Taaaaaak?!!! rozjuszył się Sirius jeszcze bardziej. To patrz! Usiadł nakomódce i wyciągnął obutą w złocisty sandał stopę wprost do twarzy swojego giermka. Coto? N.noga. Nie o to pytam! No.stopa?Sirius znowu zaczął kląć.Na szczęście nie miał dużego zapasu przekleństw, więc już podłuższej chwili mógł powiedzieć normalnie. Powąchaj. No? Nie czujesz? Nawet nogę pachnidłami namaścili!Zaan wzruszył ramionami. Wiesz.To akurat może i dobrze przypomniał sobie wieczór przy ognisku kiedy szlachetny rycerz zdjął buty, bo chciał osuszyć onuce. No nie Sirius usiadł na złoconym zydlu, ale zaraz zerwał się znowu i zaczął krążyćpo komnacie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.I tak wiedziałam, że jest martwa jak tylko powiedziałeś postanowiła graćkogoś naprawdę twardego. Martwa? zdziwił się Hekke. Będzie dopiero dwa dni, jak ją nawlekli.Pewniejeszcze żyje bidna.Achaja poczuła, że oczy uciekają jej gdzieś w głąb czaszki.Z całą pewnością nie czułajuż rąk, które ją podtrzymują przed upadkiem.Tak skończył się pierwszy dzień spędzonywśród budujących cesarską drogę niewolników.ROZDZIAA 18ały dzień zajęła pielęgnacja młodego księcia tak, by przestał nareszcie przypominaćbarbarzyńcę.Zaan mógł go zobaczyć dopiero wieczorem.Stał właśnie przedCprowadzącymi do jego komnat rzezbionymi drzwiami, kiedy te uchyliły się,przepuszczając starszego już dworzanina. Książę prosi cichemu głosowi towarzyszyło westchnięcie. Jak nastrój? odważył się spytać Zaan. O Bogowie dworzanin wzniósł ręce i szybko ruszył wzdłuż korytarza. Jeśli tylkomożesz, lepiej tam nie wchodz.Zaan przełknął ślinę.Zaciekawiony otworzył drzwi szerzej i przekroczył próg.Zmieniony nie do poznania Sirius stał przed lustrem i klął w żywy kamień.Na widokswojego giermka złość w jego oczach zamieniła się we wściekłość. O żesz twoja mać! No i coś narobił?!Zaan zagryzł wargi.Widok był rzeczywiście niesamowity. No i czego nic nie gadasz? Ogłuchłeś? Ciiiii. Co ciiii , co ciiii ? No psiamać dziewczynę ze mnie zrobili, psy! No nie przesadzaj.Sirius rozjuszony rzucił się w jego stronę. %7łeby cię zaraza dopadła!!! A co to jest? wskazał sięgającą do połowy ud spódniczkę, którą miał na sobie Normalnie w kieckę mnieubrali! No tu.południe.Sam widziałeś na ulicach, tu się ubierają inaczej.Gdyby Sirius był psem, piana już dawno musiałaby pojawić się na jego ustach. Jak kto chce latać z gołym tyłkiem, niech lata.Ale nie może być, że mnie na dziewkęprzerobili.Zaan skrzywił się, usiłując powstrzymać uśmiech. No, widziałeś jak oni chodzą.To.eee.chitony i hlamidy.to ze starożytności sięwzięło, te stroje.Oni tu spodni nie noszą. Co ty mi nie powiesz? Spodni nie noszą? Aaaaaaach! ryknął nagle Sirius. Alemnie w spódnicę przebrali! A to? wskazał na wystające spod bogato haftowanejspódniczki, lśniącobiałe koronki. Normalnie baba! A to? szarpnął na sobie wzorzysty,krótki kaftan z podbitymi ramionami. Na północy mógłbym wyjść na róg ulicy, podlatarnię, pieniądze zarabiać. No nie przesadzaj. Ja przesadzam?! Sirius szarpnął Zaana i pociągnął go przed wielkie lustro naścianie. To patrz! przeczesał swoje pomalowane na czerwono włosy. Jakieśwarkoczyki, błyskotki, loczki, srał pies, a tooooo?!!! chwycił najgrubszy warkoczupleciony z tyłu głowy i przesunął naprzód. Co to jest? No.warkocz powiedział cicho Zaan. A na końcu co, pytam? No.ta. Zaan odkaszlnął, usiłując zapanować nad głosem. No, kokarda wypalił wreszcie. No i co? Nie przerobili na dziewczynę? Psia ich mać! robił miny przed lustrem.Włosy na czerwono, brwi na czarno, do rzęs coś przylepili, psy, mordę pudrem wysmarowali,na policzkach róż, na ustach szminka, co oni tu wszyscy, pederasty? Oj, no widziałeś księcia Oriona, nie? Taka tu moda.Starożytność. Stara rzyć, nie starożytność! Sirius spojrzał z obrzydzeniem na własne dłonie oopiłowanych, pomalowanych na czerwono paznokciach. Był tu jeden taki gnój, wszystkiewłosy na nogach i rękach ogniem usunął. Wiem uśmiechnął się Zaan. Czytałem.To robota depilatora, zwanego też. Mam w dupie tego debila Tora, czy jak mu tam.Co innego czytać, co innego byćżywym ogniem przypalanym! Oj Zaan przeszedł na ton ugodowy. Z tym można żyć. Taaaaaak?!!! rozjuszył się Sirius jeszcze bardziej. To patrz! Usiadł nakomódce i wyciągnął obutą w złocisty sandał stopę wprost do twarzy swojego giermka. Coto? N.noga. Nie o to pytam! No.stopa?Sirius znowu zaczął kląć.Na szczęście nie miał dużego zapasu przekleństw, więc już podłuższej chwili mógł powiedzieć normalnie. Powąchaj. No? Nie czujesz? Nawet nogę pachnidłami namaścili!Zaan wzruszył ramionami. Wiesz.To akurat może i dobrze przypomniał sobie wieczór przy ognisku kiedy szlachetny rycerz zdjął buty, bo chciał osuszyć onuce. No nie Sirius usiadł na złoconym zydlu, ale zaraz zerwał się znowu i zaczął krążyćpo komnacie [ Pobierz całość w formacie PDF ]