[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zeskoczył z biurka i podszedł do drzwi. Cholera, ale za tobą tęskniłem  dodał na odchodnym.W Aleksandrii była tylko jedna chińska restauracja.Potrawy były tam świeże, tanie i smaczne.We wnętrzukrólował czerwony plastik.Po kolejnej sprzeczce Sandrazgodziła się zjeść przy stoliku.Uznała, że lepiej patrzeć na 98 Alicia Scottblat w drobny wzorek i hałaśliwych gości, niż siedzieć wedwoje u niego albo u niej.Zawsze wśród ludzi czuła siębezpieczna.Mike złożył zamówienie.Miał ochotę na kurczakaw sosie sojowym na ostro.Dla Sandry poprosił o kurczakaz brokułami, marudząc przy okazji, że zielenina nie pasujedo takiego lokalu.Sandra wymownym gestem wskazała jegoszpakowate skronie, przypominając mu, że pierwszą mło-dość ma już za sobą, więc powinien się zdrowo odżywiać.A on na to, że tylko kobiety rozumują w ten sposób.Odcięłasię natychmiast, mówiąc, że właśnie dlatego wiele żon żyjedłużej od swych mężów, ale zdaniem Mike a oni sami woleliumrzeć, niż mieć do czynienia ze swymi połowicami.Znużeni sprzeczką usiedli przy stoliku i zmienili temat. Twoja rodzina przestała wreszcie chichotać?  zapyta-ła Sandra, gdy kelnerka postawiła na blacie ogromne talerzez gorącymi daniami. Nadal dobrze się bawią moim kosztem.Wczorajzadzwonił do mnie ojciec i zapytał, czy nadal mierzę prawiemetr dziewięćdziesiąt.Ja mu na to, że tak.Cholerka, mówitata, myślałem, że przy niej zrobisz się malutki. Marzenie ściętej głowy  odparła, spoglądając na niegoz powątpiewaniem. Pewnie, bo języczek nadal masz ostry  przyznał. W twoich ustach to komplement. Wzięła z jegotalerza kawałek kurczaka, włożyła do ust i wstrzymałaoddech, gdy ostra papryka poraziła jej podniebienie.Sięg-nęła po szklankę wody. Litości, jak możesz to jeść! Nic takiego, skarbie.Powinnaś spróbować pieczonejryby z pieprzem, którą robi moja mama.Mówię ci, praw-dziwy ogień.Co u twoich rodziców? Mama zadzwoniła do mnie wczoraj, żeby spytać, czynareszcie odzyskałam rozsądek. Sandra wzruszyła ramio-nami. Tata osiem razy podkreślił, że moje dawne stanowi- Moja była żona 99sko w firmie ochroniarskiej nadal wakuje.Nie pogodzili sięjeszcze z moją decyzją. W waszej rodzinie nie było dotąd komendanta policji stwierdził Mike. Jesteś buntowniczką. Jasne.Prawdziwą czarną owcą. Głowa do góry, Sandro.Na pewno sobie poradzisz.Jesteś zielona, upierasz się przy swoim, za ciężko pracujesz,lecz moim zdaniem jeszcze będą z ciebie ludzie. Dzięki, Mike. Zadowoleni, przez chwilę jedli w mil-czeniu.Sandra pierwsza odłożyła widelec.%7łal jej było psućmiły nastrój, ale musiała zadać ważne pytanie. Mike, co siędzieje z Koontzem? Nie mam pojęcia, do czego zmierzasz.Może czer-wonej papryki? Daj spokój.Gdy w czasie porannego spotkania profesorMayes wspomniał o spotkaniu z Vi, Rusty okropnie sięzdenerwował, a gdy usłyszał propozycję, by pogadać z jegorówieśnikami, omal nie zemdlał z wrażenia.Taki doświadczo-ny policjant wariuje na samą myśl o rozmowie z kilkomamłodocianymi łobuziakani? A może coś mi umknęło? Skądże.Nic mu nie jest.Po prostu nie lubi próżnejgadaniny. Z tobą rozmawia godzinami.Podczas zebrania całejkomendy także nie zapominał języka w gębie.Wiesz, comyślę? Moim zdaniem nie ma ochoty spotykać się z czarnąmłodzieżą na jej terytorium.Jest przeczulony na tympunkcie, a nawet się boi. Sandy, nie jest moją rzeczą. Aresztowaliście razem wielu czarnych podejrzanych,prawda? Oczywiście. Zabieraliście ich na komendę, przesłuchiwaliściew małym, dusznym pomieszczeniu? Jasne. 100 Alicia Scott W takim razie bezpośredni kontakt z podejrzanyminie stanowi problemu.Chodzi raczej o przebywanie wewschodniej dzielnicy, zgadłam? Mamy tam rozmawiać z na-stolatkami.Dla Koontza to wyprawa na terytorium wroga.Jest przeczulony i dlatego się boi. Koontz nie czuje strachu! Nieprawda, Mike.Po prostu nie chce przyznać, żedręczą go obawy. Sandra pochyliła się do przodu. Wzię-łam sobie do serca twoje rady.Cokolwiek mi powiesz, napewno zostanie między nami.Muszę wiedzieć, co jestgrane.To bardzo istotne. Sam nie wiem, w czym rzecz, Sandro  burknął Mike. Koontz wykonuje robotę jak należy.Staramy się odnalezćtego smarkacza.Nie można powiedzieć, żeby Rusty sięobijał, drzemiąc w aucie albo popijając kawę.Czasamitylko.bywa roztargniony.Nie wiem, dlaczego. Ale nie przykłada się zbytnio do pracy? %7ładen glina się nie wychyla. Rusty jest inny.Wszystkie oceny jego pracy zawierająwzmiankę, że za wszelką cenę stara się doprowadzić śledz-two do końca.Taką ma obsesję i za to go lubisz. W tym tygodniu sobie odpuścił.Bywa i tak. Gotowa jestem się założyć, że nie pojedzie z tobą, abypogadać z tymi dzieciakami, Mike.Będzie miał umówionespotkanie, zaległą papierkową robotę albo coś w tymrodzaju.Sam wiesz, że tak się to skończy.Pewnie samprzeprowadzisz rozmowy. Nie szkodzi  odparł stanowczo Mike. Zresztą sporojuż zrobiliśmy, a po rozmowie z informatorem trzebawypełnić kwestionariusz liczący do dwudziestu stron.SkoroRusty uzna, że pora uzupełnić zapiski, chętnie pojadę, gdzietrzeba. Dobra, ale ze mną. Co?  Mike z ponurą miną odłożył widelec. Moja była żona 101 To jest niezgodne z zasadami, żeby jeden funk-cjonariusz przeprowadzał wywiad.Doskonale o tym wiesz.Co dwie głowy, to nie jedna.Jadę z tobą. Nie. Daruj, ale nie ty podejmujesz decyzje w tej. Sandy, to bez znaczenia, że jesteś moim zwierzch-nikiem.Przydzieliłaś mi sprawę, więc nie potrzebuję in-strukcji, jak mam ją prowadzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl