[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jesteśmy spóznieni, Graumann. Locke splótł ręce za plecami. Pospieszsię i pozwól temu biednemu koniowi się wykazać.Jean zło\ył cię\ary na grzbiecie ułagodzonego konia, który nie zareagowałw \aden widoczny sposób.Potem pochylił się i porządnie zapiął uprzą\ podbrzuchem zwierzęcia.Pędrak podał drąg Calo, a potem zdjął cumę i odbili odbrzegu. Czy to nie byłoby diabelnie zabawne, gdyby Don Salvara wybrał akuratdzisiejszy dzień, \eby odpuścić sobie swój mały rytuał? spytał Calo. Nie martw się odparł Locke, na chwilę zapominając o głosie i postawieLukasa Fehrwighta. Jest naprawdę wierny pamięci matki.W kwestiidotrzymywania pewnych zobowiązań sumienie potrafi być równie niezawodnejak zegar wodny. Oby bogowie cię wysłuchali. Calo odpychał się drągiem z radosnąłatwością. Ale mnie nikt jaj nie utnie.To ty nosisz dziesięciofuntowy czarnypłaszcz w środku parthisa.Płynęli Andegawenką przed siebie, mając po prawej stronie zachodnikraniec Dzielnicy Zwiątynnej, a\ przemknęli pod szerokim, szklanym łukiem.Na środku mostu, jakieś pięćdziesiąt stóp ponad wodą, stał smukły,ciemnowłosy mę\czyzna, który z wyglądu i z nosa do złudzenia przypominałCalo.Kiedy Calo przepychał barkę pod mostem, Galdo Sanza zwyczajniewypuścił z rąk do połowy zjedzone czerwone jabłko.Owoc uderzył o wodę zcichym pluskiem nie dalej ni\ jard albo dwa od Calo. Salvara jest w świątyni! powiedział Pędrak. Wyśmienicie. Locke rozło\ył ręce i wyszczerzył zęby. Czy\ niemówiłem, \e cierpi na przypadłość zwaną bezgranicznym oddaniem pamięcizmarłej matki? Tak się cieszę, \e wybierasz ofiary spośród osób o niewzruszonychzasadach stwierdził Calo. Niewłaściwi ludzie mogliby dać zły przykładPędrakowi.Jean zacumował ich w rekordowym tempie przy pomoście wyrastającym zpółnocno-zachodniego brzegu Dzielnicy Zwiątynnej, tu\ pod szczytamiogromnego, nowego Domu łono (Ojca Burz, Pana Aapczywych Wód), isprowadził z barki Zawadę, który w ka\dym calu wyglądał jak koń jucznybogatego kupca.Locke ruszył za nimi, popisując się całą nerwową godnością Fehrwighta; na\arciki i przekomarzania chwilowo nie było miejsca, znikły jak przysypanepopiołem węgielki w palenisku.Pędrak czmychnął w tłum, chcąc jaknajszybciej zająć swoją pozycję nad wylotem zaułka, gdzie ju\ wkrótce ambicjeDona Salvary miały zostać wystawione na pokuszenie.Calo dojrzał Galdo, gdyten zszedł ze szklanego mostu i jakby nigdy nic ruszył w jego stronę.Ka\dy zblizniaków pomacał nieświadomie broń ukrytą pod obszernymi koszulami.Nim bracia Sanza zrównali krok i ruszyli ramię w ramię ku miejscuspotkania przy świątyni Pomyślnych Wód, Locke i Jean byli ju\ przecznicędalej, nadchodząc z innej strony.Gra się rozpoczęła.Czwarty raz w ciągu czterech lat Niecni D\entelmeni wzięli na cel jednego znajpotę\niejszych ludzi w Camorrze.Zaplanowali spotkanie, które wostatecznym rozrachunku mogło ogołocić Dona Lorenzo Salvarę z niemalpołowy jego ziemskiego majątku, i teraz tylko od niego zale\ało, czyprzybędzie punktualnie.5Zgodnie z planem, Pędrak zajął doskonałą pozycję, z której mógł szybkodostrzec wzmocniony patrol pieszy.Sam patrol tak\e uwzględniono w planie w pewnym sensie.Pojawienie się Pędraka oznaczałoby, \e plan wziął w łeb. Będziesz naszym sokolim okiem w tej grze, Pędrak wyjaśnił mukilkakrotnie Locke, zanim Jean zaczął go z tego w kółko przepytywać.Rozmyślnie pierwszą zagrywkę z Salvarą zaplanowaliśmy na najbardziejopustoszałej ulicy w Dzielnicy Zwiątynnej.Obserwator na ziemi byłbywidoczny na milę, ale chłopiec siedzący dwa piętra nad ulicą to co innego. Czego mam wypatrywać? Ka\dego, kto się pojawi.Księcia Nicovante i Kompanię Nocnego Szkła.Króla Siedmiu śył.Staruszki z beczkowozem.Jeśli pojawi się intruz, po prostudajesz sygnał.Mo\esz spróbować odwrócić uwagę zwykłych obywateli.Jeśli tobędzie stra\ miejska, có\.Mo\emy albo udawać niewiniątka, albo zwiewać,gdzie pieprz rośnie.I oto sześciu mę\czyzn w musztardowych kasakach i dobrze naoliwionychskórzanych pancerzach, z pałkami i mieczami brzęczącymi złowieszczo opodwójne pasy, nadchodziło z południa raptem kilkadziesiąt kroków odświątyni Pomyślnych Wód.Wkrótce mieli trafić dokładnie do wylotunajwa\niejszego zaułka.Nawet gdyby Pędrak ostrzegł pozostałych i Caloschowałby sznur, Locke i Jean nadal będą cali w błocie, a blizniacy nie zdą\ązrzucić celowo przywdzianych strojów bandytów z teatrzyku, łącznie zchustkami na twarzach.Nie mieliby szansy udawać niewiniątek.Jeśli Pędrak daim sygnał, będą musieli wiać.Nigdy jeszcze nie myślał tak błyskawicznie, a serce biło mu bardzo szybko jakby ktoś kartkował strony ksią\ki tu\ przy jego piersi.Zmusił się dozachowania zimnej krwi i czujności; czekał na właściwy moment.Katalog!Musiał skatalogować wszystkie mo\liwości działania!Mo\liwości były takie, \e o kant dupy potłuc: dwunastolatek przycupnąłdwadzieścia stóp nad ziemią, na obrze\u zdziczałego ogrodu na dachunieu\ywanej świątyni, bez broni strzeleckiej i bez sensownego pomysłu naodwrócenie uwagi intruzów.Don Salvara nadal oddawał cześć bogom matki wświątyni Pomyślnych Wód.Jedynymi ludzmi w zasięgu wzroku byli pozostaliNiecni D\entelmeni i zlany potem patrol, który lada chwila popsuje im dzień.Zaraz.Dwadzieścia stóp ni\ej i sześć stóp na prawo od niego, pod ścianą walącegosię budynku, na którym siedział, le\ała sterta śmieci: zapleśniałe jutowe worki ibrunatna kupa odpadków.Roztropnie byłoby zawiadomić resztę i dać im uciec.Calo i Galdo starzywyjadacze zabawy w kotka i myszkę z \ółtymi kurtkami mogliby się poprostu wycofać, a potem wrócić i zacząć grę od nowa w przyszłym tygodniu.Mo\e.A mo\e dzisiejsza pora\ka zaalarmuje kogoś i zaowocuje pomno\eniempieszych patroli w najbli\szych tygodniach? Mo\e poniesie się wieść, \eDzielnica Zwiątynna nie jest tak spokojna, jakby się wydawało.Mo\e capaBarsavi, nękany tyloma problemami, zainteresuje się zamieszaniem, o którymnic nie wie, i osobiście przykręci śrubę? Wtedy zaś te przeklęte pieniądze DonaSalvary mogłyby równie dobrze znajdować się na księ\ycach, a NiecniD\entelmeni mogliby co najwy\ej pomarzyć o zgarnięciu ich.Nie, rozwaga nie wchodziła w grę.Pędrak musiał wygrać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Jesteśmy spóznieni, Graumann. Locke splótł ręce za plecami. Pospieszsię i pozwól temu biednemu koniowi się wykazać.Jean zło\ył cię\ary na grzbiecie ułagodzonego konia, który nie zareagowałw \aden widoczny sposób.Potem pochylił się i porządnie zapiął uprzą\ podbrzuchem zwierzęcia.Pędrak podał drąg Calo, a potem zdjął cumę i odbili odbrzegu. Czy to nie byłoby diabelnie zabawne, gdyby Don Salvara wybrał akuratdzisiejszy dzień, \eby odpuścić sobie swój mały rytuał? spytał Calo. Nie martw się odparł Locke, na chwilę zapominając o głosie i postawieLukasa Fehrwighta. Jest naprawdę wierny pamięci matki.W kwestiidotrzymywania pewnych zobowiązań sumienie potrafi być równie niezawodnejak zegar wodny. Oby bogowie cię wysłuchali. Calo odpychał się drągiem z radosnąłatwością. Ale mnie nikt jaj nie utnie.To ty nosisz dziesięciofuntowy czarnypłaszcz w środku parthisa.Płynęli Andegawenką przed siebie, mając po prawej stronie zachodnikraniec Dzielnicy Zwiątynnej, a\ przemknęli pod szerokim, szklanym łukiem.Na środku mostu, jakieś pięćdziesiąt stóp ponad wodą, stał smukły,ciemnowłosy mę\czyzna, który z wyglądu i z nosa do złudzenia przypominałCalo.Kiedy Calo przepychał barkę pod mostem, Galdo Sanza zwyczajniewypuścił z rąk do połowy zjedzone czerwone jabłko.Owoc uderzył o wodę zcichym pluskiem nie dalej ni\ jard albo dwa od Calo. Salvara jest w świątyni! powiedział Pędrak. Wyśmienicie. Locke rozło\ył ręce i wyszczerzył zęby. Czy\ niemówiłem, \e cierpi na przypadłość zwaną bezgranicznym oddaniem pamięcizmarłej matki? Tak się cieszę, \e wybierasz ofiary spośród osób o niewzruszonychzasadach stwierdził Calo. Niewłaściwi ludzie mogliby dać zły przykładPędrakowi.Jean zacumował ich w rekordowym tempie przy pomoście wyrastającym zpółnocno-zachodniego brzegu Dzielnicy Zwiątynnej, tu\ pod szczytamiogromnego, nowego Domu łono (Ojca Burz, Pana Aapczywych Wód), isprowadził z barki Zawadę, który w ka\dym calu wyglądał jak koń jucznybogatego kupca.Locke ruszył za nimi, popisując się całą nerwową godnością Fehrwighta; na\arciki i przekomarzania chwilowo nie było miejsca, znikły jak przysypanepopiołem węgielki w palenisku.Pędrak czmychnął w tłum, chcąc jaknajszybciej zająć swoją pozycję nad wylotem zaułka, gdzie ju\ wkrótce ambicjeDona Salvary miały zostać wystawione na pokuszenie.Calo dojrzał Galdo, gdyten zszedł ze szklanego mostu i jakby nigdy nic ruszył w jego stronę.Ka\dy zblizniaków pomacał nieświadomie broń ukrytą pod obszernymi koszulami.Nim bracia Sanza zrównali krok i ruszyli ramię w ramię ku miejscuspotkania przy świątyni Pomyślnych Wód, Locke i Jean byli ju\ przecznicędalej, nadchodząc z innej strony.Gra się rozpoczęła.Czwarty raz w ciągu czterech lat Niecni D\entelmeni wzięli na cel jednego znajpotę\niejszych ludzi w Camorrze.Zaplanowali spotkanie, które wostatecznym rozrachunku mogło ogołocić Dona Lorenzo Salvarę z niemalpołowy jego ziemskiego majątku, i teraz tylko od niego zale\ało, czyprzybędzie punktualnie.5Zgodnie z planem, Pędrak zajął doskonałą pozycję, z której mógł szybkodostrzec wzmocniony patrol pieszy.Sam patrol tak\e uwzględniono w planie w pewnym sensie.Pojawienie się Pędraka oznaczałoby, \e plan wziął w łeb. Będziesz naszym sokolim okiem w tej grze, Pędrak wyjaśnił mukilkakrotnie Locke, zanim Jean zaczął go z tego w kółko przepytywać.Rozmyślnie pierwszą zagrywkę z Salvarą zaplanowaliśmy na najbardziejopustoszałej ulicy w Dzielnicy Zwiątynnej.Obserwator na ziemi byłbywidoczny na milę, ale chłopiec siedzący dwa piętra nad ulicą to co innego. Czego mam wypatrywać? Ka\dego, kto się pojawi.Księcia Nicovante i Kompanię Nocnego Szkła.Króla Siedmiu śył.Staruszki z beczkowozem.Jeśli pojawi się intruz, po prostudajesz sygnał.Mo\esz spróbować odwrócić uwagę zwykłych obywateli.Jeśli tobędzie stra\ miejska, có\.Mo\emy albo udawać niewiniątka, albo zwiewać,gdzie pieprz rośnie.I oto sześciu mę\czyzn w musztardowych kasakach i dobrze naoliwionychskórzanych pancerzach, z pałkami i mieczami brzęczącymi złowieszczo opodwójne pasy, nadchodziło z południa raptem kilkadziesiąt kroków odświątyni Pomyślnych Wód.Wkrótce mieli trafić dokładnie do wylotunajwa\niejszego zaułka.Nawet gdyby Pędrak ostrzegł pozostałych i Caloschowałby sznur, Locke i Jean nadal będą cali w błocie, a blizniacy nie zdą\ązrzucić celowo przywdzianych strojów bandytów z teatrzyku, łącznie zchustkami na twarzach.Nie mieliby szansy udawać niewiniątek.Jeśli Pędrak daim sygnał, będą musieli wiać.Nigdy jeszcze nie myślał tak błyskawicznie, a serce biło mu bardzo szybko jakby ktoś kartkował strony ksią\ki tu\ przy jego piersi.Zmusił się dozachowania zimnej krwi i czujności; czekał na właściwy moment.Katalog!Musiał skatalogować wszystkie mo\liwości działania!Mo\liwości były takie, \e o kant dupy potłuc: dwunastolatek przycupnąłdwadzieścia stóp nad ziemią, na obrze\u zdziczałego ogrodu na dachunieu\ywanej świątyni, bez broni strzeleckiej i bez sensownego pomysłu naodwrócenie uwagi intruzów.Don Salvara nadal oddawał cześć bogom matki wświątyni Pomyślnych Wód.Jedynymi ludzmi w zasięgu wzroku byli pozostaliNiecni D\entelmeni i zlany potem patrol, który lada chwila popsuje im dzień.Zaraz.Dwadzieścia stóp ni\ej i sześć stóp na prawo od niego, pod ścianą walącegosię budynku, na którym siedział, le\ała sterta śmieci: zapleśniałe jutowe worki ibrunatna kupa odpadków.Roztropnie byłoby zawiadomić resztę i dać im uciec.Calo i Galdo starzywyjadacze zabawy w kotka i myszkę z \ółtymi kurtkami mogliby się poprostu wycofać, a potem wrócić i zacząć grę od nowa w przyszłym tygodniu.Mo\e.A mo\e dzisiejsza pora\ka zaalarmuje kogoś i zaowocuje pomno\eniempieszych patroli w najbli\szych tygodniach? Mo\e poniesie się wieść, \eDzielnica Zwiątynna nie jest tak spokojna, jakby się wydawało.Mo\e capaBarsavi, nękany tyloma problemami, zainteresuje się zamieszaniem, o którymnic nie wie, i osobiście przykręci śrubę? Wtedy zaś te przeklęte pieniądze DonaSalvary mogłyby równie dobrze znajdować się na księ\ycach, a NiecniD\entelmeni mogliby co najwy\ej pomarzyć o zgarnięciu ich.Nie, rozwaga nie wchodziła w grę.Pędrak musiał wygrać [ Pobierz całość w formacie PDF ]