[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Choć to żadne usprawiedliwienie tego, co zrobiÅ‚.co oboje zrobili.- Bardzo ciÄ™ przepraszam, to wszystko mojawina.BiorÄ™ na siebie odpowiedzialność za to, cosiÄ™ staÅ‚o.NaprawdÄ™ tego nie chciaÅ‚em, samo takwyszÅ‚o - mówiÅ‚.- SpiÅ‚em siÄ™ i straciÅ‚em nad sobÄ…kontrolÄ™.SÄ…dzÄ…c po jej minie, to wyznanie chyba sprawiÅ‚o jej przyjemność.- Cóż, staÅ‚o siÄ™ - powiedziaÅ‚a lekko.- Poprostu zapomnijmy o tym, nie wracajmy dotego wiÄ™cej.Znamy siÄ™ już tyle lat, bywaliÅ›my110 Bez zobowiÄ…zaÅ„w gorszych opaÅ‚ach i jakoÅ› sobie poradziliÅ›my.Teraz też tak bÄ™dzie, zobaczysz.- Tak myÅ›lisz? Bo bardzo bym nie chciaÅ‚, żebyta wspólna noc zaburzyÅ‚a nasze relacje.JesteÅ›moim najlepszym przyjacielem, bardzo mi natobie zależy.- Za bardzo, dodaÅ‚ w duchu, aleszybko odepchnÄ…Å‚ od siebie tÄ™ myÅ›l.Samanta uÅ›miechnęła siÄ™ do niego ciepÅ‚o.- Ty też jesteÅ› moim najlepszym przyjacielem.Nic nie popsuje naszej przyjazni.Nie przejmuj siÄ™tak.Nie jestem jakÄ…Å› cnotkÄ…, miaÅ‚am paru chÅ‚opaków, znaczyli dla mnie mniej niż ty.Po prostuzapomnijmy o tym.To staÅ‚o siÄ™ niechcÄ…cy, przypadkiem.Jack skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, odetchnÄ…Å‚ lżej.Za nic niechciaÅ‚ zmieniać charakteru ich znajomoÅ›ci, boromantyczny ukÅ‚ad nigdy by miÄ™dzy nimi niewypaliÅ‚.Byli dobrymi kumplami, Å›wietnie im siÄ™mieszkaÅ‚o pod jednym dachem, ale nic innego niewchodziÅ‚o w grÄ™.Za bardzo siÄ™ różnili, podkażdym wzglÄ™dem.Nawet nie oglÄ…dali tych samych filmów.- ZejdÄ™ do recepcji, dowiem siÄ™, kiedy od-holujÄ… nam samochód.Może przez ten czas wezmiesz prysznic? Ja siÄ™ wykÄ…piÄ™, jak wrócÄ™.- Dobrze.ZaÅ‚ożyÅ‚ koszulÄ™, ruszyÅ‚ do drzwi.- Czyli wiÄ™cej do tego nie wracamy?Samanta uÅ›miechnęła siÄ™ do niego.Millie Criswell 111- Do czego?NajchÄ™tniej natychmiast by jÄ… za to ucaÅ‚owaÅ‚,lecz rozsÄ…dek zwyciężyÅ‚.Jack zdecydowanymruchem otworzyÅ‚ drzwi.WolaÅ‚ wyjść z pokoju,zanim zmieni zdanie.Co z tego, że w drodze do domu ani sÅ‚owem niewspominali wczorajszej nocy, skoro Å›wiadomośćtego, co siÄ™ staÅ‚o, ani na moment ich nie opuszczaÅ‚a.Czas upÅ‚ywaÅ‚ w milczeniu, padaÅ‚y jedyniezdawkowe uwagi.Samanta czuÅ‚a siÄ™ coraz bardziejnieswojo, zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy teraz, po tej wspólnej nocy, Jack bÄ™dzie odnosić siÄ™ do niej inaczejniż poprzednio.Faceci majÄ… dziwne podejÅ›cie do tych rzeczy,już dawno siÄ™ o tym przekonaÅ‚a.Budzi siÄ™ w nichpoczucie wÅ‚asnoÅ›ci, poczucie winy lub, co jeszczegorsze, podejrzenie, że wpadli w zastawionÄ… nanich puÅ‚apkÄ™.Czy tak jest z Jackiem? Boi siÄ™, że chciaÅ‚a gousidlić?- Dobrze, że już nie ma takiego sÅ‚oÅ„ca, co?- zagadnęła, by przerwać przedÅ‚użajÄ…cÄ… siÄ™ ciszÄ™.- Uhm - mruknÄ…Å‚, nie patrzÄ…c na niÄ….- Samochód już chyba dobrze chodzi, co?- Uhm.- Cieszysz siÄ™, że zaczynasz dziaÅ‚ać na wÅ‚asnyrachunek?112 Bez zobowiÄ…zaÅ„- Uh m.Samanta mruknęła z irytacjÄ….- MogÄ™ pomalować twój pokój na różowoi dodać żółte różyczki?- Uhm.No tak, jej podejrzenia siÄ™ potwierdzajÄ….Jestzle, a nawet fatalnie.Jack zawsze zdecydowanieodmawiaÅ‚, gdy chciaÅ‚a cokolwiek ruszyć w jegopokoju.Najwyrazniej byÅ‚ teraz nie w formie.- Jak nie masz ochoty ze mnÄ… rozmawiać, topowiedz mi to wprost - zdenerwowaÅ‚a siÄ™.- Mamjuż dość tego twojego uhm".ZerknÄ…Å‚ na niÄ… z ukosa.MiaÅ‚ niewyraznÄ… minÄ™.- MówiÅ‚aÅ› coÅ›? Przepraszam, zamyÅ›liÅ‚em siÄ™.Jakbym nie wiedziaÅ‚a na jaki temat.- Już ci powiedziaÅ‚am, że nie ma co rozwodzićsiÄ™ nad tym, co siÄ™ staÅ‚o.Niewiele z tego pamiÄ™tam, czyli nie byÅ‚o to jakieÅ› wielkie halo.- WiedziaÅ‚a, że kÅ‚amie, bo choć miaÅ‚a jedynie przebÅ‚yskipamiÄ™ci, tamta noc byÅ‚a speÅ‚nieniem jej marzeÅ„.Które teraz zmieniajÄ… siÄ™ w koszmar.- Daruj sobie tÄ™ uszczypliwość.Wczoraj caÅ‚kiem ci siÄ™ podobaÅ‚o.- SkÄ…d wiesz? Też byÅ‚eÅ› wstawiony.- Wiem.JÄ™czaÅ‚aÅ› tak gÅ‚oÅ›no, że aż siÄ™ baÅ‚em,że sÄ…siedzi zacznÄ… stukać w Å›cianÄ™.- Co ty bredzisz? Ja nigdy nie jÄ™czÄ™.Wiemo tym.- MówiÅ‚em prawdÄ™.Millie Criswell 113- Niby dlaczego miaÅ‚abym ci uwierzyć? Możecelowo to tak ubarwiasz, by podbudować swojeego? Faceci majÄ… do tego dryg.Wszyscy uważaciesiÄ™ za prawdziwy dar od Boga.- Zostawmy tÄ™ dyskusjÄ™, bo.zaczynasz zachowywać siÄ™ irracjonalnie.- Irracjonalnie? Przecież w ogóle mieliÅ›my dotego nie wracać, tak siÄ™ umówiliÅ›my.ZapomniaÅ‚eÅ›już?- Nie zapomniaÅ‚em.Dobrze, zostawmy to.Samanta skrzyżowaÅ‚a ramiona na piersi.- No dobra.ROZDZIAA ÓSMYOd tamtej nocy w motelu ich ukÅ‚ady bardzo siÄ™zmieniÅ‚y.Atmosfera miÄ™dzy nimi stawaÅ‚a siÄ™coraz bardziej napiÄ™ta; Samanta na serio zaczęłasiÄ™ bać, że ich przyjazÅ„ nie wytrzyma próby.- Jack! - zawoÅ‚aÅ‚a, idÄ…c w stronÄ™ Å‚azienki.JackwÅ‚aÅ›nie braÅ‚ prysznic.Zwykle podÅ›piewywaÅ‚ sobieprzy kÄ…pieli, lecz przez ostatnie dni tego nie robiÅ‚.- Nie widziaÅ‚eÅ› gdzieÅ› mojej szczotki do wÅ‚osów?Nie mogÄ™ jej nigdzie znalezć i.UrwaÅ‚a w poÅ‚owie zdania, bo w otwartychdrzwiach Å‚azienki stanÄ…Å‚ Jack.- Co siÄ™ staÅ‚o? - zapytaÅ‚a, starajÄ…c siÄ™ niezauważać dziwnie pofaÅ‚dowanego rÄ™cznika osÅ‚aniajÄ…cego mu biodra.- yle siÄ™ czujesz?- Dlaczego chodzisz po mieszkaniu półnaga?Nie masz szlafroka?Ze zdumienia aż otworzyÅ‚a usta.Millie Criswell 115- Jack, co jest z tobÄ…? WstaÅ‚eÅ› dziÅ› lewÄ… nogÄ…?Od szeÅ›ciu lat chodzÄ™ po tym mieszkaniu w bieliz-nie i jakoÅ› nigdy ci to nie przeszkadzaÅ‚o.Czemunagle masz takie obiekcje? - Nie dopuszczaÅ‚a dosiebie myÅ›li, że zaczęła mu siÄ™ podobać, choć tenwybrzuszony rÄ™cznik.- MyÅ›lÄ™.- ByÅ‚ coraz bardziej zmieszany,twarz mu poczerwieniaÅ‚a.PoprawiÅ‚ sobie rÄ™cznik.- ByÅ‚oby lepiej, gdybyÅ›my oboje przestali paradować nago.PopatrzyÅ‚a na jego szeroki tors.Kropelki wodylÅ›niÅ‚y na ciemnych wÅ‚oskach; pamiÄ™taÅ‚a ciepÅ‚ojego skóry, gdy przesuwaÅ‚a po niej palcami, jedwabisty dotyk tych miÄ™kkich wÅ‚osków, gdy.Opanuj siÄ™, przykazaÅ‚a sobie natychmiast.- Czyli ty możesz chodzić goÅ‚y, a ja nie.O to cichodzi? - Ponieważ nie odpowiadaÅ‚, dodaÅ‚a: - Jamam na sobie majtki, w razie gdybyÅ› tego niezauważyÅ‚.Jack przesunÄ…Å‚ wzrok niżej.Cienka biaÅ‚a baweÅ‚na lekko przeÅ›witywaÅ‚a.PrzeÅ‚knÄ…Å‚ z trudem Å›linÄ™, wpatrujÄ…c siÄ™ nadal jakurzeczony.- PowinnaÅ› być bardziej powÅ›ciÄ…gliwa.- Dlaczego? WidziaÅ‚eÅ› mnie nagÄ….Nie mamnic do ukrycia.Dlaczego zachowujÄ™ siÄ™ tak perwersyjnie?Bo on mnie wkurza, dlatego.I dlatego, że znowu mÄ™czyÅ‚a siÄ™ przez caÅ‚Ä… noc,116 Bez zobowiÄ…zaÅ„gdy nagle skoÅ„czyÅ‚ siÄ™ piÄ™kny, upojny sen, w którym Jack byÅ‚ przy niej.gorÄ…cy, namiÄ™tny, zmysÅ‚owy kochanek.ObudziÅ‚a siÄ™ i byÅ‚a sama.Nicdziwnego, że przez te sny zaczynaÅ‚a wariować.- Owszem, widziaÅ‚em ciÄ™ nagÄ….WiÄ™c jeÅ›li niechcesz pójść tÄ… samÄ… drogÄ….- Czy to ma być grozba?- ProponujÄ™ ci, byÅ› zaÅ‚ożyÅ‚a coÅ› na siebiei przestaÅ‚a obnosić siÄ™.- Obnosić! Jak Å›miesz tak mówić? Nigdy tegonie robiÅ‚am, to nie w moim stylu.Sam dobrzeo tym wiesz.WyglÄ…daÅ‚o, że Jack zamierza jeszcze coÅ› dodać,lecz nagle odwróciÅ‚ siÄ™ i pognaÅ‚ do swojej sypialni,zatrzaskujÄ…c za sobÄ… drzwi.- PiÄ™kne zachowanie! -podsumowaÅ‚a Samanta, kierujÄ…c siÄ™ do swojego pokoju, żeby coÅ› nasiebie zaÅ‚ożyć.ZastanawiaÅ‚a siÄ™, czy teraz wciążbÄ™dÄ… siÄ™ boczyć i o każdÄ… rzecz skakać sobie dooczu.Co to siÄ™ porobiÅ‚o? Przez tyle lat ludzie - w każdym razie hippisi - gÅ‚osili hasÅ‚o CzyÅ„cie miÅ‚ość,nie wojnÄ™".WiÄ™c czemu ona i Jack po tej wspólnejmiÅ‚osnej nocy sÄ… w stanie wojny? Trudno to pojąć.Cóż, tak czy inaczej spróbuje jakoÅ› to zaÅ‚agodzić.Zależy jej, by ich przyjazÅ„ nie ucierpiaÅ‚a.W koÅ„cuJack byÅ‚ jej najlepszym przyjacielem.A ona.też byÅ‚a jego najlepszym kumplem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Choć to żadne usprawiedliwienie tego, co zrobiÅ‚.co oboje zrobili.- Bardzo ciÄ™ przepraszam, to wszystko mojawina.BiorÄ™ na siebie odpowiedzialność za to, cosiÄ™ staÅ‚o.NaprawdÄ™ tego nie chciaÅ‚em, samo takwyszÅ‚o - mówiÅ‚.- SpiÅ‚em siÄ™ i straciÅ‚em nad sobÄ…kontrolÄ™.SÄ…dzÄ…c po jej minie, to wyznanie chyba sprawiÅ‚o jej przyjemność.- Cóż, staÅ‚o siÄ™ - powiedziaÅ‚a lekko.- Poprostu zapomnijmy o tym, nie wracajmy dotego wiÄ™cej.Znamy siÄ™ już tyle lat, bywaliÅ›my110 Bez zobowiÄ…zaÅ„w gorszych opaÅ‚ach i jakoÅ› sobie poradziliÅ›my.Teraz też tak bÄ™dzie, zobaczysz.- Tak myÅ›lisz? Bo bardzo bym nie chciaÅ‚, żebyta wspólna noc zaburzyÅ‚a nasze relacje.JesteÅ›moim najlepszym przyjacielem, bardzo mi natobie zależy.- Za bardzo, dodaÅ‚ w duchu, aleszybko odepchnÄ…Å‚ od siebie tÄ™ myÅ›l.Samanta uÅ›miechnęła siÄ™ do niego ciepÅ‚o.- Ty też jesteÅ› moim najlepszym przyjacielem.Nic nie popsuje naszej przyjazni.Nie przejmuj siÄ™tak.Nie jestem jakÄ…Å› cnotkÄ…, miaÅ‚am paru chÅ‚opaków, znaczyli dla mnie mniej niż ty.Po prostuzapomnijmy o tym.To staÅ‚o siÄ™ niechcÄ…cy, przypadkiem.Jack skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, odetchnÄ…Å‚ lżej.Za nic niechciaÅ‚ zmieniać charakteru ich znajomoÅ›ci, boromantyczny ukÅ‚ad nigdy by miÄ™dzy nimi niewypaliÅ‚.Byli dobrymi kumplami, Å›wietnie im siÄ™mieszkaÅ‚o pod jednym dachem, ale nic innego niewchodziÅ‚o w grÄ™.Za bardzo siÄ™ różnili, podkażdym wzglÄ™dem.Nawet nie oglÄ…dali tych samych filmów.- ZejdÄ™ do recepcji, dowiem siÄ™, kiedy od-holujÄ… nam samochód.Może przez ten czas wezmiesz prysznic? Ja siÄ™ wykÄ…piÄ™, jak wrócÄ™.- Dobrze.ZaÅ‚ożyÅ‚ koszulÄ™, ruszyÅ‚ do drzwi.- Czyli wiÄ™cej do tego nie wracamy?Samanta uÅ›miechnęła siÄ™ do niego.Millie Criswell 111- Do czego?NajchÄ™tniej natychmiast by jÄ… za to ucaÅ‚owaÅ‚,lecz rozsÄ…dek zwyciężyÅ‚.Jack zdecydowanymruchem otworzyÅ‚ drzwi.WolaÅ‚ wyjść z pokoju,zanim zmieni zdanie.Co z tego, że w drodze do domu ani sÅ‚owem niewspominali wczorajszej nocy, skoro Å›wiadomośćtego, co siÄ™ staÅ‚o, ani na moment ich nie opuszczaÅ‚a.Czas upÅ‚ywaÅ‚ w milczeniu, padaÅ‚y jedyniezdawkowe uwagi.Samanta czuÅ‚a siÄ™ coraz bardziejnieswojo, zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy teraz, po tej wspólnej nocy, Jack bÄ™dzie odnosić siÄ™ do niej inaczejniż poprzednio.Faceci majÄ… dziwne podejÅ›cie do tych rzeczy,już dawno siÄ™ o tym przekonaÅ‚a.Budzi siÄ™ w nichpoczucie wÅ‚asnoÅ›ci, poczucie winy lub, co jeszczegorsze, podejrzenie, że wpadli w zastawionÄ… nanich puÅ‚apkÄ™.Czy tak jest z Jackiem? Boi siÄ™, że chciaÅ‚a gousidlić?- Dobrze, że już nie ma takiego sÅ‚oÅ„ca, co?- zagadnęła, by przerwać przedÅ‚użajÄ…cÄ… siÄ™ ciszÄ™.- Uhm - mruknÄ…Å‚, nie patrzÄ…c na niÄ….- Samochód już chyba dobrze chodzi, co?- Uhm.- Cieszysz siÄ™, że zaczynasz dziaÅ‚ać na wÅ‚asnyrachunek?112 Bez zobowiÄ…zaÅ„- Uh m.Samanta mruknęła z irytacjÄ….- MogÄ™ pomalować twój pokój na różowoi dodać żółte różyczki?- Uhm.No tak, jej podejrzenia siÄ™ potwierdzajÄ….Jestzle, a nawet fatalnie.Jack zawsze zdecydowanieodmawiaÅ‚, gdy chciaÅ‚a cokolwiek ruszyć w jegopokoju.Najwyrazniej byÅ‚ teraz nie w formie.- Jak nie masz ochoty ze mnÄ… rozmawiać, topowiedz mi to wprost - zdenerwowaÅ‚a siÄ™.- Mamjuż dość tego twojego uhm".ZerknÄ…Å‚ na niÄ… z ukosa.MiaÅ‚ niewyraznÄ… minÄ™.- MówiÅ‚aÅ› coÅ›? Przepraszam, zamyÅ›liÅ‚em siÄ™.Jakbym nie wiedziaÅ‚a na jaki temat.- Już ci powiedziaÅ‚am, że nie ma co rozwodzićsiÄ™ nad tym, co siÄ™ staÅ‚o.Niewiele z tego pamiÄ™tam, czyli nie byÅ‚o to jakieÅ› wielkie halo.- WiedziaÅ‚a, że kÅ‚amie, bo choć miaÅ‚a jedynie przebÅ‚yskipamiÄ™ci, tamta noc byÅ‚a speÅ‚nieniem jej marzeÅ„.Które teraz zmieniajÄ… siÄ™ w koszmar.- Daruj sobie tÄ™ uszczypliwość.Wczoraj caÅ‚kiem ci siÄ™ podobaÅ‚o.- SkÄ…d wiesz? Też byÅ‚eÅ› wstawiony.- Wiem.JÄ™czaÅ‚aÅ› tak gÅ‚oÅ›no, że aż siÄ™ baÅ‚em,że sÄ…siedzi zacznÄ… stukać w Å›cianÄ™.- Co ty bredzisz? Ja nigdy nie jÄ™czÄ™.Wiemo tym.- MówiÅ‚em prawdÄ™.Millie Criswell 113- Niby dlaczego miaÅ‚abym ci uwierzyć? Możecelowo to tak ubarwiasz, by podbudować swojeego? Faceci majÄ… do tego dryg.Wszyscy uważaciesiÄ™ za prawdziwy dar od Boga.- Zostawmy tÄ™ dyskusjÄ™, bo.zaczynasz zachowywać siÄ™ irracjonalnie.- Irracjonalnie? Przecież w ogóle mieliÅ›my dotego nie wracać, tak siÄ™ umówiliÅ›my.ZapomniaÅ‚eÅ›już?- Nie zapomniaÅ‚em.Dobrze, zostawmy to.Samanta skrzyżowaÅ‚a ramiona na piersi.- No dobra.ROZDZIAA ÓSMYOd tamtej nocy w motelu ich ukÅ‚ady bardzo siÄ™zmieniÅ‚y.Atmosfera miÄ™dzy nimi stawaÅ‚a siÄ™coraz bardziej napiÄ™ta; Samanta na serio zaczęłasiÄ™ bać, że ich przyjazÅ„ nie wytrzyma próby.- Jack! - zawoÅ‚aÅ‚a, idÄ…c w stronÄ™ Å‚azienki.JackwÅ‚aÅ›nie braÅ‚ prysznic.Zwykle podÅ›piewywaÅ‚ sobieprzy kÄ…pieli, lecz przez ostatnie dni tego nie robiÅ‚.- Nie widziaÅ‚eÅ› gdzieÅ› mojej szczotki do wÅ‚osów?Nie mogÄ™ jej nigdzie znalezć i.UrwaÅ‚a w poÅ‚owie zdania, bo w otwartychdrzwiach Å‚azienki stanÄ…Å‚ Jack.- Co siÄ™ staÅ‚o? - zapytaÅ‚a, starajÄ…c siÄ™ niezauważać dziwnie pofaÅ‚dowanego rÄ™cznika osÅ‚aniajÄ…cego mu biodra.- yle siÄ™ czujesz?- Dlaczego chodzisz po mieszkaniu półnaga?Nie masz szlafroka?Ze zdumienia aż otworzyÅ‚a usta.Millie Criswell 115- Jack, co jest z tobÄ…? WstaÅ‚eÅ› dziÅ› lewÄ… nogÄ…?Od szeÅ›ciu lat chodzÄ™ po tym mieszkaniu w bieliz-nie i jakoÅ› nigdy ci to nie przeszkadzaÅ‚o.Czemunagle masz takie obiekcje? - Nie dopuszczaÅ‚a dosiebie myÅ›li, że zaczęła mu siÄ™ podobać, choć tenwybrzuszony rÄ™cznik.- MyÅ›lÄ™.- ByÅ‚ coraz bardziej zmieszany,twarz mu poczerwieniaÅ‚a.PoprawiÅ‚ sobie rÄ™cznik.- ByÅ‚oby lepiej, gdybyÅ›my oboje przestali paradować nago.PopatrzyÅ‚a na jego szeroki tors.Kropelki wodylÅ›niÅ‚y na ciemnych wÅ‚oskach; pamiÄ™taÅ‚a ciepÅ‚ojego skóry, gdy przesuwaÅ‚a po niej palcami, jedwabisty dotyk tych miÄ™kkich wÅ‚osków, gdy.Opanuj siÄ™, przykazaÅ‚a sobie natychmiast.- Czyli ty możesz chodzić goÅ‚y, a ja nie.O to cichodzi? - Ponieważ nie odpowiadaÅ‚, dodaÅ‚a: - Jamam na sobie majtki, w razie gdybyÅ› tego niezauważyÅ‚.Jack przesunÄ…Å‚ wzrok niżej.Cienka biaÅ‚a baweÅ‚na lekko przeÅ›witywaÅ‚a.PrzeÅ‚knÄ…Å‚ z trudem Å›linÄ™, wpatrujÄ…c siÄ™ nadal jakurzeczony.- PowinnaÅ› być bardziej powÅ›ciÄ…gliwa.- Dlaczego? WidziaÅ‚eÅ› mnie nagÄ….Nie mamnic do ukrycia.Dlaczego zachowujÄ™ siÄ™ tak perwersyjnie?Bo on mnie wkurza, dlatego.I dlatego, że znowu mÄ™czyÅ‚a siÄ™ przez caÅ‚Ä… noc,116 Bez zobowiÄ…zaÅ„gdy nagle skoÅ„czyÅ‚ siÄ™ piÄ™kny, upojny sen, w którym Jack byÅ‚ przy niej.gorÄ…cy, namiÄ™tny, zmysÅ‚owy kochanek.ObudziÅ‚a siÄ™ i byÅ‚a sama.Nicdziwnego, że przez te sny zaczynaÅ‚a wariować.- Owszem, widziaÅ‚em ciÄ™ nagÄ….WiÄ™c jeÅ›li niechcesz pójść tÄ… samÄ… drogÄ….- Czy to ma być grozba?- ProponujÄ™ ci, byÅ› zaÅ‚ożyÅ‚a coÅ› na siebiei przestaÅ‚a obnosić siÄ™.- Obnosić! Jak Å›miesz tak mówić? Nigdy tegonie robiÅ‚am, to nie w moim stylu.Sam dobrzeo tym wiesz.WyglÄ…daÅ‚o, że Jack zamierza jeszcze coÅ› dodać,lecz nagle odwróciÅ‚ siÄ™ i pognaÅ‚ do swojej sypialni,zatrzaskujÄ…c za sobÄ… drzwi.- PiÄ™kne zachowanie! -podsumowaÅ‚a Samanta, kierujÄ…c siÄ™ do swojego pokoju, żeby coÅ› nasiebie zaÅ‚ożyć.ZastanawiaÅ‚a siÄ™, czy teraz wciążbÄ™dÄ… siÄ™ boczyć i o każdÄ… rzecz skakać sobie dooczu.Co to siÄ™ porobiÅ‚o? Przez tyle lat ludzie - w każdym razie hippisi - gÅ‚osili hasÅ‚o CzyÅ„cie miÅ‚ość,nie wojnÄ™".WiÄ™c czemu ona i Jack po tej wspólnejmiÅ‚osnej nocy sÄ… w stanie wojny? Trudno to pojąć.Cóż, tak czy inaczej spróbuje jakoÅ› to zaÅ‚agodzić.Zależy jej, by ich przyjazÅ„ nie ucierpiaÅ‚a.W koÅ„cuJack byÅ‚ jej najlepszym przyjacielem.A ona.też byÅ‚a jego najlepszym kumplem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]