[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nastąpiło długie oczekiwanie, przerywane okrzykami dochodzącymi zdomu.Napięcie w kuchni wyraznie rosło.Potem dał się słyszeć podwójnywybuch złości, głośny trzask i zapadła cisza.Bruno wstał. Chyba powinienem ruszyć z pomocą  zwrócił się do swojego roz-mówcy.Mężczyzna spojrzał na niego przerażony. Zwariował pan? Tam są noże.A może mi pan wierzyć, że kobiety wtej rodzinie potrafią być porywcze.Wszyscy to wiedzą.Bruno wzruszył ramionami. Tak czy owak, lepiej zobaczę, co się da zrobić.Wszedł do małego baru, a stamtąd do leżącej na tyłachkuchni, która była niewiele większa.Gusta i jej córka stały na dwóchkrańcach kuchennego stołu, patrząc na siebie spode łba.Najwyrazniejwkroczył w sam środek kłótni. Przepraszam  powiedział uprzejmie  przyszedłem zobaczyć, czynie mógłbym w czymś pomóc.LRT  Wszystko jest w najlepszym porządku warknęła Gusta, wyganiającgo ścierką. Niech pan idzie i poczeka na zewnątrz.I wezmie ze sobą Be-nedettę. Wbiła wściekły wzrok w córkę. Mógłbym na przykład  ciągnął Bruno niezrażony  zrobić z resz-tek wczorajszej porchetta klopsiki, pani córka zrobiłaby sos z pomidorów ioliwy, a pani, signora, przygotowałaby trochę finocchio fritto.Zapadła krótka cisza, podczas której obie kobiety rozważały tę propozy-cję. Jeśli już o to chodzi  odezwała się w końcu Benedetta  mamyjeszcze trochę rozwałkowanego ciasta, które zostało po taglierini.Mogliby-śmy zrobić coś w rodzaju vincisgrassi*15. Nie mamy robota kuchennego  zwróciła jej uwagę Gusta. Jeśliprzyjdzie nam siekać ręcznie, to nie nakarmimy ludzi do wieczornej mszy. Z całym szacunkiem, signora, mam wprawę w siekaniu. Jest pan mężczyzną  skwitowała Gusta, jakby było oczywiste, żeto wyklucza zarówno jego umiejętności kucharskie, jak i wprawę w czym-kolwiek.Bruno zaczął się zastanawiać, czy istniał kiedyś jakiś signor Gu-sta. To prawda, ale. Porco Dio!  krzyknęła Benedetta. Czy możemy przestać gadaći zacząć gotować?Bruno sięgnął po nóż, deskę do krojenia i  ponieważ nikt go nie po-wstrzymywał  wyjął z lodówki resztki porchetta.Zostało mniej, niż pa-miętał.Nawet gdyby oskrobał kości do czysta, trudno będzie nakarmić tymdwadzieścia czy trzydzieści głodnych osób czekających na zewnątrz.15*lasagne z regionu Le Marche, nazwane tak na cześć austriackiego generała, księcia Windisch-Graetza, który walczył przeciw Napoleonowi; klasyczne virtcisgrassi robi się z sosem beszamelo-wym i farszem mięsnym z jagnięcych jąder, wątróbki i kogucich podrobów, bez pomidorów, ale podobnie jak w przypadku pizzy  istnieje wiele wariacji tego daniaLRT  Przyda się trochę czerstwego chleba  zdecydował. Namoczymygo w oliwie i użyjemy jako wypełniacza.Z dodatkiem ziół, oczywiście.Copani ma w ogrodzie, signora? Szałwię, tymianek, majeranek, oregano, liście laurowe, bazylię. A z jarzyn? Seler, cukinię, groszek, pomidory. Proszę przynieść wszystko, co pani ma.Zwłaszcza seler i zucchini. Mówiąc, niemal mechanicznie obierał nożem resztki mięsa z prosięcia.Zauważył, że Benedetta zerknęła na jego ręce, oczy się jej rozszerzyły, alenic nie powiedziała.Sięgnęła po kiść pomidorów, jeszcze na gałązce, iwzięła się do ich krojenia, nie zadając sobie nawet trudu, żeby je oderwać.Bruno zaczął siekać obrzynki mięsa, zerkając jednocześnie na poczyna-nia Benedetty.Jest dobra, pomyślał, musi gotować od lat.Jej nóż z błyska-wiczną szybkością śmigał teraz nad łodyżką selera.Zdał sobie sprawę, żeBenedetta także nie patrzy na swoje ręce, tylko na jego.W tym samymmomencie oboje podnieśli głowy i ich oczy się spotkały.Nie przestał siekać, ale poczuł głęboki wstrząs.To było jak spojrzenie wlustro. Jesteś leworęczna  powiedział. A ty jesteś kucharzem  odparła sucho. Tak. Więc co robisz w Galtenie? Tylko tędy przejeżdżałem. Doprawdy? Ta droga nigdzie dalej nie prowadzi.Otworzył usta i nagle przeszył go ostry ból.Zaciął się głęboko w palec. Cholera jasna! Przy zlewie są plastry  poinformowała go z lekkim rozbawieniem.Opłukał rankę i owinął plastrem, znów sięgając po nóż.LRT  Trochę wyszedłem z wprawy  mruknął. Widzę.Nic nie szkodzi, przyda się każdy kawałek mięsa, nawet ztwojego palca.Zły na siebie za zrobienie tak elementarnego błędu, Bruno zabrał sięjeszcze szybciej do roboty, tym bardziej że wróciła już Gusta z jarzynami.W ciągu pół godziny przygotowali w trójkę posiłek, który normalnie za-jąłby cztery do pięciu godzin.Nie było to najlepsze danie, jakie w życiuzrobił, przyznał w duchu Bruno, wysyłając pierwsze talerze na placyk, ale zpewnością jedno z tych, które na zawsze zapamięta.Zwłaszcza sposób, wjaki pracowali ramię w ramię z Benedettą, w milczeniu, lecz w idealnejsymbiozie.W końcu zostały tylko trzy talerze, a chłopak, który pełnił funkcję po-magiera, zameldował, że wszyscy już jedzą. Wobec tego te są dla nas  zdecydowała Gusta, zdejmując fartuch. Idziemy do stołu.Jeśli goście byli zniecierpliwieni długim oczekiwaniem, to tego nie oka-zali.Znów zaczęły przygrywać akordeony, dzieciaki, którym pozwolonopobiegać, bawiły się w różne gry i zabawy, droczyły się z psami i robiłyogólny harmider [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl