[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W gruncie rzeczy, mamo, zjawiłem się tutaj po to, żeby się dowiedzieć, czy pojedzieszz nami na Florydę czy nie.Mój kumpel w Globe Travel zaoferował mi naprawdę tanie bilety,muszę je jednak wykupić do końca dnia. Aha, rozumiem.Jesteś pewien, że nie chcesz herbaty? Mamo, nie możesz już dłużej odkładać decyzji.Jean i ja powiedzieliśmy sobie dzisiaj, żejeśli ta niepoprawna stara kobieta chce spędzić Boże Narodzenie w samotności, zamarzającw pustym domu gdzieś w Connecticut, prosimy bardzo, to jej wybór.A jednak martwimy sięo ciebie, mamo, i zamierzamy otaczać się właściwą opieką. Tak powiedziała Sissy.Oczyma wyobrazni widziała Gerry ego, uśmiechającego się doniej z kominka.Och, Gerry, tak mi przykro, że cię zdradziłam.I byłam takim tchórzem, że niepowiedziałam ci, co zrobiłam, nawet wtedy, gdy leżałeś na łożu śmierci. Pojedz ze mną już dziś kontynuował Trevor. Spakuj się, a ja cię zabiorę, kiedy będęwracał z biura.Do dziewiętnastego pobędziesz z nami w Danbury, a potem razem polecimy naFlorydę. Naprawdę uważasz, że wytrzymacie ze mną tak długo? Z moimi papierosami i z moimwróżeniem. Mamo, razem z Jean przedyskutowaliśmy to wszystko aż do najdrobniejszego szczegółu.Jean tak samo pragnie, żebyś była z nami na Florydzie, jak tego pragnę ja.Tak samozachowujemy się wobec jej rodziców, Neda i Marylin.Regularnie ich odwiedzamy i pilnujemy,żeby mieli wszystko, czego potrzebują.Uważamy, że to nasz obowiązek.Sissy widziała swoje odbicie w lustrze wiszącym na ścianie w hallu.I oprawione w ramkifotografie z podróży do Włoch, zawieszone na ścianie przy drzwiach salonu.Takie blade, takiestare.Tak wiele różnych Sissy. Moje serce należy do tego miejsca, Trevor.To tutaj zawsze spędzam Boże Narodzenie. Twoje serce ma dusznicę bolesną, mamo. Chodzi mi także o karty.Wiem, że będziesz zły.Wiem, że nie zrozumiesz.Ale dzisiaj ranow Canaan zastrzelono pewną kobietę.Wierzę, że karty to przepowiedziały.Trevor wbił w nią pełne niedowierzania spojrzenie.Włosy wciąż mu sterczały. Na miłość boską, mamo, przecież to nie ma sensu! Karty pokazały mi lalkę bez głowy, a kiedy karty pokazują lalkę bez głowy, oznacza to, żezostanie osierocone dziecko.To się właśnie wydarzyło. Mamo, to szaleństwo! Karty to po prostu karty, oznaczają tylko to, co byś chciała, żebyoznaczały.Posłuchaj, decyzja naprawdę należy tylko do ciebie.Jeśli nie chcesz polecieć naFlorydę, to nie polecisz.Ale powiedz mi to prosto z mostu, zamiast wymyślać jakieś dziwacznepreteksty z kartami. Ale ja mówię prawdę.Karty usiłują mi powiedzieć, że wydarzy się coś strasznego.Niewidzisz? To już się zaczęło i będzie jeszcze dziesięć razy gorzej! W porządku! krzyknął Trevor. Dobrze.Przypuśćmy, że karty mają rację, przypuśćmy,że naprawdę potrafisz przewidzieć przyszłość i że będzie ona straszna.W jaki sposób będzieszchciała się jej przeciwstawić, co? Zatelefonujesz na policję? A może wezwiesz GwardięNarodową? Jestem sześćdziesięciosiedmioletnią wdową i karty przepowiedziały mi, że wydarzysię coś strasznego.Jak myślisz, jak ludzie będą reagować na takie oświadczenie?Sissy podeszła do stolika, sięgnęła po paczkę marlboro, wyciągnęła jednego papierosai zapaliła go z buntowniczą miną.Wypuściła dym i dopiero wtedy odezwała się: Ty i Jean jesteście przekonani, że macie wobec mnie jakieś zobowiązania.Ja też mamswoje zobowiązania.Kocham cię, Trevor, i wiesz doskonale, że kocham także Jean i małegoJake a.Ale w najbliższych dniach ludzie w najbliższej okolicy będą mnie potrzebowali,rozumiesz? Czuję to w kościach.Inaczej nie potrafię ci tego wytłumaczyć.Trevor wymownie rozejrzał się po pokoju.Na ścianach wisiało mnóstwo fotografii.Wszystkie stare krzesła wyściełane były atłasowymi obiciami.Na małych stolikach stałomnóstwo bibelotów.Wielki dywan, który leżał na podłodze, Sissy utkała osobiście.Przykominku piętrzyły się sterty starych gazet. Jasne westchnęła Sissy. Kiedy umrę, możesz to wszystko powyrzucać.Nie będę zła.Ale na razie to jest moje życie i ja chcę o nim decydować.Trevor nadął policzki i głośno wypuścił powietrze.Po chwili powiedział: Dobrze, skoro tego pragniesz, niech tak będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. W gruncie rzeczy, mamo, zjawiłem się tutaj po to, żeby się dowiedzieć, czy pojedzieszz nami na Florydę czy nie.Mój kumpel w Globe Travel zaoferował mi naprawdę tanie bilety,muszę je jednak wykupić do końca dnia. Aha, rozumiem.Jesteś pewien, że nie chcesz herbaty? Mamo, nie możesz już dłużej odkładać decyzji.Jean i ja powiedzieliśmy sobie dzisiaj, żejeśli ta niepoprawna stara kobieta chce spędzić Boże Narodzenie w samotności, zamarzającw pustym domu gdzieś w Connecticut, prosimy bardzo, to jej wybór.A jednak martwimy sięo ciebie, mamo, i zamierzamy otaczać się właściwą opieką. Tak powiedziała Sissy.Oczyma wyobrazni widziała Gerry ego, uśmiechającego się doniej z kominka.Och, Gerry, tak mi przykro, że cię zdradziłam.I byłam takim tchórzem, że niepowiedziałam ci, co zrobiłam, nawet wtedy, gdy leżałeś na łożu śmierci. Pojedz ze mną już dziś kontynuował Trevor. Spakuj się, a ja cię zabiorę, kiedy będęwracał z biura.Do dziewiętnastego pobędziesz z nami w Danbury, a potem razem polecimy naFlorydę. Naprawdę uważasz, że wytrzymacie ze mną tak długo? Z moimi papierosami i z moimwróżeniem. Mamo, razem z Jean przedyskutowaliśmy to wszystko aż do najdrobniejszego szczegółu.Jean tak samo pragnie, żebyś była z nami na Florydzie, jak tego pragnę ja.Tak samozachowujemy się wobec jej rodziców, Neda i Marylin.Regularnie ich odwiedzamy i pilnujemy,żeby mieli wszystko, czego potrzebują.Uważamy, że to nasz obowiązek.Sissy widziała swoje odbicie w lustrze wiszącym na ścianie w hallu.I oprawione w ramkifotografie z podróży do Włoch, zawieszone na ścianie przy drzwiach salonu.Takie blade, takiestare.Tak wiele różnych Sissy. Moje serce należy do tego miejsca, Trevor.To tutaj zawsze spędzam Boże Narodzenie. Twoje serce ma dusznicę bolesną, mamo. Chodzi mi także o karty.Wiem, że będziesz zły.Wiem, że nie zrozumiesz.Ale dzisiaj ranow Canaan zastrzelono pewną kobietę.Wierzę, że karty to przepowiedziały.Trevor wbił w nią pełne niedowierzania spojrzenie.Włosy wciąż mu sterczały. Na miłość boską, mamo, przecież to nie ma sensu! Karty pokazały mi lalkę bez głowy, a kiedy karty pokazują lalkę bez głowy, oznacza to, żezostanie osierocone dziecko.To się właśnie wydarzyło. Mamo, to szaleństwo! Karty to po prostu karty, oznaczają tylko to, co byś chciała, żebyoznaczały.Posłuchaj, decyzja naprawdę należy tylko do ciebie.Jeśli nie chcesz polecieć naFlorydę, to nie polecisz.Ale powiedz mi to prosto z mostu, zamiast wymyślać jakieś dziwacznepreteksty z kartami. Ale ja mówię prawdę.Karty usiłują mi powiedzieć, że wydarzy się coś strasznego.Niewidzisz? To już się zaczęło i będzie jeszcze dziesięć razy gorzej! W porządku! krzyknął Trevor. Dobrze.Przypuśćmy, że karty mają rację, przypuśćmy,że naprawdę potrafisz przewidzieć przyszłość i że będzie ona straszna.W jaki sposób będzieszchciała się jej przeciwstawić, co? Zatelefonujesz na policję? A może wezwiesz GwardięNarodową? Jestem sześćdziesięciosiedmioletnią wdową i karty przepowiedziały mi, że wydarzysię coś strasznego.Jak myślisz, jak ludzie będą reagować na takie oświadczenie?Sissy podeszła do stolika, sięgnęła po paczkę marlboro, wyciągnęła jednego papierosai zapaliła go z buntowniczą miną.Wypuściła dym i dopiero wtedy odezwała się: Ty i Jean jesteście przekonani, że macie wobec mnie jakieś zobowiązania.Ja też mamswoje zobowiązania.Kocham cię, Trevor, i wiesz doskonale, że kocham także Jean i małegoJake a.Ale w najbliższych dniach ludzie w najbliższej okolicy będą mnie potrzebowali,rozumiesz? Czuję to w kościach.Inaczej nie potrafię ci tego wytłumaczyć.Trevor wymownie rozejrzał się po pokoju.Na ścianach wisiało mnóstwo fotografii.Wszystkie stare krzesła wyściełane były atłasowymi obiciami.Na małych stolikach stałomnóstwo bibelotów.Wielki dywan, który leżał na podłodze, Sissy utkała osobiście.Przykominku piętrzyły się sterty starych gazet. Jasne westchnęła Sissy. Kiedy umrę, możesz to wszystko powyrzucać.Nie będę zła.Ale na razie to jest moje życie i ja chcę o nim decydować.Trevor nadął policzki i głośno wypuścił powietrze.Po chwili powiedział: Dobrze, skoro tego pragniesz, niech tak będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]