[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dopilnuję, żeby Mara już nigdy nie mogła w żaden sposób zagrozićani tobie, ani twoim bliskim.Obiecuję ci to, choćby to miała byćostatnia rzecz, jaką zrobię.Miałam ochotę czymś rzucić, w coś uderzyć.- Wkurza mnie, że mnie okłamałeś.że cały czas mnie okłamywałeś.- Przypomniałam sobie, jak trudno mi było z nim zerwać, chociaż oncały czas planował mnie opuścić.- Kłamałem, bo cię kocham.Wszystko, co robię, robię dlatego, że ciękocham.Mimo że faktycznie tak myślał, zabrzmiało to nieszczerze.Na conam teraz miłość? Pokręciłam głową.- Widziałeś mojego ojca.jak byłeś w Podziemiach?- Nie, nie miałem nawet pojęcia, że tam jest.184 Zaczęłam znów przemywać mu ranę, ale jeszcze jedna rzecz niedawała mi spokoju.- Jak mnie dziś znalazłeś? Skoro byłeś w Podziemiach, to skądwiedziałeś, że tu jestem?- Szedłem za głosem serca - odpowiedział cicho.Jego słowa sprawiły, że moje serce zadrżało i przebiło wszystkiebariery, które usiłowałam między nami postawić.Pragnęłam dać się muznów owładnąć, wrócić do punktu wyjścia.Nie.Nie mogłam do tegodopuścić.Musiałam być silniejsza.Musiałam obudzić w sobie złość,którą jeszcze przed chwilą czułam, i mocno się jej uchwycić.Zrobiłamkrok w tył, żeby zwiększyć odległość między nami.Oczyściłam ranęmożliwie najdokładniej.Haden miał rację - już się zasklepiała.A zatem mogłam przejść do kolejnego niewykonalnego zadania namojej liście.Trudno uwierzyć, że dzień się jeszcze nie skończył.Zakażdym razem, jak wynurzałam się, żeby zaczerpnąć powietrza, głowaznów zanurzała mi się w lodowato zimnej wodzie.- Skoro śnię się gwiazdosiom, to znaczy, że to ja ich pożeram.Myślałam, że to tylko kwiaty, Haden.Przysięgam, że myślałam, że totylko kwiaty.- Dziś to nie był pierwszy raz? Powoli pokręciłam głową.- A jak się tam dostawałaś wcześniej?Umyłam roztrzęsione ręce - wreszcie zaczęło do mnie docieraćwszystko, o czym rozmawialiśmy.- Nie wiem.Po prostu się tam budziłam.Spojrzałam w lustro nadumywalką i z zaskoczeniemzobaczyłam za sobą odbicie Hadena.Od bijatyki miał posiniaczonątwarz i był zmęczony, bardzo zmęczony.Ale położył mi rękę naramieniu i pocałował mnie w potargane loki.- Możemy już zapomnieć o tym głupim rozstaniu?185 Niczego bardziej nie pragnęłam.Chciałam odpocząć.Chciałampoczuć ten spokój, który zawsze mnie ogarniał w jego ramionach.Alejak mogłam? Jak mogłam skazać Hadena na zagładę.Zwłaszcza teraz,kiedy już wiedziałam, że zupełnie nieświadomie tracę nad sobąpanowanie.- Dlaczego ciągle ci zależy, żeby być ze mną? - I jak mu znówzaufać?Odwrócił mnie twarzą do siebie i położył mi ręce na ramionach.- Zostałaś podstępnie zmuszona do wąchania tych kwiatów, Theio.Czemu miałbym przez to cię odrzucić?Pohamowałam łzy.- Powoli zabijałam kolegów z klasy.Trzeba mnie gdzieś zamknąć.- Nie jestem wcale przekonany, że to twoja wina.- Słyszałeś, co mówiła Brittany.i sam widziałeś, jak to robię.Zcisnął delikatnie moje ramiona.- Brittany nie wiedziała, co wygaduje.Była chora, a na impreziedodała do tego alkohol i nie wiadomo, co jeszcze.Ciebie zwiodłykwiaty, a ją i innych uczniów mogła zwieść Mara.To ona wywołujekoszmary, pamiętasz? To ona mogła powsadzać im je do głów.Zadrżała mi broda, łzy były tuż-tuż.Odnosiłam wrażenie, że wktórąkolwiek stronę się odwrócę, mój świat przewraca się do górynogami.- Naprawdę sądzisz, że mogę być niewinna? Och, Haden, czuję sięokropnie.Zaczęłam podejrzewać, że to ty pozbawiasz ich życia, anajprawdopodobniej od początku robiłam to ja.- Kiedy cię spotkałem, na pewno wysysałaś dusze, ale nie wydaje misię, żebyś była wystarczająco silna, żeby odpowiadać za wszystkiechoroby w Serendipity Falls.A zapewniam cię, że ja nie maczałem wtym palców.186 Mimo że powinnam to przerwać, dobrze było czuć ciężar jego dłonina swoich ramionach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl