[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mike zaczÄ…Å‚ siÄ™ wiercić.PrzeczuwaÅ‚, że już po nim; szykowaÅ‚ siÄ™ doucieczki.- Nie sprzymierzaj siÄ™ z diabÅ‚em.Haden zna wiele sztuczek.Wszystkich was omotaÅ‚.To Mara nas ocali.- Bredzisz - rzuciÅ‚ Haden i sÅ‚ychać byÅ‚o, że już zdecydowaÅ‚, co robić.- I bez wzglÄ™du na to, jakie miaÅ‚eÅ› plany wzglÄ™dem Thei, niniejszym jeanulujÄ™.Mike wyglÄ…daÅ‚ jak zaszczute, oszalaÅ‚e zwierzÄ™.WyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszenimaÅ‚Ä… fiolkÄ™.- Mara ostrzegaÅ‚a, że prawdopodobnie nie zdoÅ‚am was wszystkichocalić.Nie chciaÅ‚em jej wierzyć, ale siÄ™ nie myliÅ‚a.PrzewidzieliÅ›my takirozwój wypadków.CisnÄ…Å‚ fiolkÄ™ na podÅ‚ogÄ™, a pokój spowiÅ‚a mgÅ‚a, ciemna i Å›mierdzÄ…casiarkÄ….Kiedy siarkowy dym wypeÅ‚niÅ‚ mi nozdrza, przytÅ‚umiajÄ…c resztÄ™zmysłów, zaczęłam opadać w jakieÅ› dziwnie ponure, opustoszaÅ‚emiejsce.CiaÅ‚o rozciÄ…gnęło mi siÄ™ jak guma i bolaÅ‚o od zbyt dużegociÅ›nienia.A potem straciÅ‚am przytomność.195RozdziaÅ‚ 14Przez firanki wpadaÅ‚o Å›wiatÅ‚o, odruchowo odwróciÅ‚am siÄ™ na drugibok.Jeszcze chwilÄ™.Znów zapadÅ‚am w drzemkÄ™, ale coÅ› mnieniepokoiÅ‚o.ByÅ‚am już spózniona? Nie mogÅ‚am sobie nawetprzypomnieć, czy dziÅ› idzie siÄ™ do szkoÅ‚y, czy nie.Uporczywa myÅ›l nie dawaÅ‚a mi jednak spokoju, aż w koÅ„cu siÄ™poddaÅ‚am i usiadÅ‚am w łóżku.No dobra.Najwidoczniej nie pamiÄ™taÅ‚amo czymÅ› bardzo ważnym.CzuÅ‚am, że jestem dziwnie otumaniona.MusiaÅ‚am zbierać siÄ™ do szkoÅ‚y, tyle do mnie docieraÅ‚o.Zerknęłamna zegarek i stwierdziÅ‚am, że jednak mam jeszcze dużo czasu - niezaspaÅ‚am, wiÄ™c zabraÅ‚am siÄ™ do wszystkich porannych czynnoÅ›ci.Ogarnęłam loki w coÅ› w rodzaju koÅ„skiego ogona i zacisnęłam zÄ™by.Jak zwykle pomyÅ›laÅ‚am przy tym o Å›ciÄ™ciu wÅ‚osów - ojciec by siÄ™ ucie-szyÅ‚, a moje życie staÅ‚oby siÄ™ pewnie Å‚atwiejsze i miaÅ‚abym jedenproblem z gÅ‚owy.Zarówno dlatego, że ojciec by siÄ™ nie czepiaÅ‚, jak idlatego, że nie musiaÅ‚abym caÅ‚y czas wiÄ…zać wÅ‚osów.WróciÅ‚o mÄ™czÄ…ce uczucie niepokoju.Co byÅ‚o ze mnÄ… nie tak?SchodzÄ…c pod schodach, spróbowaÅ‚am siÄ™ z tego otrzÄ…snąć.NieodrobiÅ‚am zadania domowego? MiaÅ‚am sprawdzian?196SÅ‚oÅ„ce przesÅ‚oniÅ‚a mgÅ‚a - podobna do tej, która spowijaÅ‚a mi myÅ›li.StwierdziÅ‚am ze zÅ‚oÅ›ciÄ…, że pewnie coÅ› mnie bierze i że to pierwszeoznaki choroby.Na wypolerowanym stoliku zobaczyÅ‚am kopertÄ™ ze swoim imieniemi miaÅ‚am wrażenie, że czas siÄ™ zatrzymaÅ‚.Krew zaszumiaÅ‚a mi w uszach.Z jakiegoÅ› powodu list mnie przeraziÅ‚.Z trudem przeÅ‚knęłam Å›linÄ™.OczywiÅ›cie zachowywaÅ‚am siÄ™ gÅ‚upio, bo co takiego mogÅ‚a mi zrobićkoperta? %7Å‚eby jÄ… otworzyć, wydrapaÅ‚am resztki odwagi z wyschniÄ™tej nawiór wewnÄ™trznej studni.Dotknęłam brzegu koperty i odczekaÅ‚am chwilÄ™, żeby zobaczyć, czynie trzaÅ›nie mnie piorun albo nie zawali mi siÄ™ caÅ‚y Å›wiat.PrzysunęłamjÄ… sobie jednym palcem.PoznaÅ‚am pismo ojca.Po co miaÅ‚by zostawiaćmi liÅ›cik?Drżącymi rÄ™kami rozdarÅ‚am papier.Bez wzglÄ™du na to, co jest wÅ›rodku, zwiastowaÅ‚o to katastrofÄ™, na to przynajmniej wskazywaÅ‚ stanmojego żoÅ‚Ä…dka.RozÅ‚ożyÅ‚am kartkÄ™.Wszystkiego najlepszego z okazji 17.urodzin, Theio.UÅ›ciski, ojciecTo jakaÅ› pomyÅ‚ka.Przecież urodziny miaÅ‚am kilka miesiÄ™cy temu?ByÅ‚am skoÅ‚owana.Nie potrafiÅ‚am sobie nic przypomnieć, choćwiedziaÅ‚am, że powinnam.WypuÅ›ciÅ‚am kartkÄ™ i odsunęłam siÄ™ odstolika, przyciskajÄ…c rÄ™ce do piersi.Co tu siÄ™, do cholery, dzieje? Czemuojciec zostawiÅ‚ mi kartkÄ™ z życzeniami urodzinowymi, skoro już dawnotemu skoÅ„czyÅ‚am siedemnaÅ›cie lat?Mniejsza z tym, musiaÅ‚am lecieć do szkoÅ‚y.- Ziemia do Theii.ZamrugaÅ‚am zaskoczona i popatrzyÅ‚am na Donny - siedziaÅ‚a poprzeciwnej stronie stolika w szkolnej stołówce.- Przepraszam.Co mówiÅ‚aÅ›?PrzewróciÅ‚a oczami i zabraÅ‚a mi z tacki kolejnego ziemniaczka.197- PytaÅ‚am, czy wymyÅ›liÅ‚aÅ› już weekendowy plan ucieczki zwiÄ™zienia.No i proszÄ™.Znów to samo.Przez caÅ‚y ranek miaÅ‚am déjà vu.Już kiedyÅ› prowadziÅ‚yÅ›my takÄ…rozmowÄ™.ZnaÅ‚am kwestie wszystkich, z którymi rozmawiaÅ‚am,jakbyÅ›my grali w jakimÅ› przedstawieniu.- Ame, pomóż mi przekonać TheiÄ™, że powinna zaszaleć z nami wten weekend.- Donny odgryzÅ‚a kawaÅ‚ek pizzy tak, że ser rozciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™niemiÅ‚osiernie, zanim siÄ™ oderwaÅ‚.Tylko ona potrafiÅ‚a to zrobić seksownie.Ja zawsze jadÅ‚am pizzÄ™maÅ‚ymi kÄ™sami.Ame rozpakowaÅ‚a lunch, który przynosiÅ‚a codziennie w rÄ™czniefarbowanej torbie wielokrotnego użytku - byÅ‚a bardzo wrażliwa nakwestie ochrony Å›rodowiska.- Theia, jeÅ›li nie pójdziesz z nami w ten weekend, bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a caÅ‚Ä…noc wysÅ‚uchiwać, jak Donny najeżdża na ciebie, a to nic fajnego.Pozatym nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚a z kim pogadać, kiedy ona rzuci mnie dla pierwszegolepszego przystojniaka, który siÄ™ nawinie.Musisz przyjść.Poza dziwnym wrażeniem, że to wszystko już byÅ‚o, w gÅ‚owiezagniezdziÅ‚a mi siÄ™ nieuchwytna myÅ›l, że coÅ› tu nie gra, przez coreagowaÅ‚am z opóznieniem.ZamrugaÅ‚am i zobaczyÅ‚am wnÄ™trze klubu,do którego Donny zawsze staraÅ‚a siÄ™ mnie zaciÄ…gnąć.SÅ‚yszaÅ‚ammuzykÄ™, czuÅ‚am w piersiach dudnienie ostrego rytmu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Mike zaczÄ…Å‚ siÄ™ wiercić.PrzeczuwaÅ‚, że już po nim; szykowaÅ‚ siÄ™ doucieczki.- Nie sprzymierzaj siÄ™ z diabÅ‚em.Haden zna wiele sztuczek.Wszystkich was omotaÅ‚.To Mara nas ocali.- Bredzisz - rzuciÅ‚ Haden i sÅ‚ychać byÅ‚o, że już zdecydowaÅ‚, co robić.- I bez wzglÄ™du na to, jakie miaÅ‚eÅ› plany wzglÄ™dem Thei, niniejszym jeanulujÄ™.Mike wyglÄ…daÅ‚ jak zaszczute, oszalaÅ‚e zwierzÄ™.WyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszenimaÅ‚Ä… fiolkÄ™.- Mara ostrzegaÅ‚a, że prawdopodobnie nie zdoÅ‚am was wszystkichocalić.Nie chciaÅ‚em jej wierzyć, ale siÄ™ nie myliÅ‚a.PrzewidzieliÅ›my takirozwój wypadków.CisnÄ…Å‚ fiolkÄ™ na podÅ‚ogÄ™, a pokój spowiÅ‚a mgÅ‚a, ciemna i Å›mierdzÄ…casiarkÄ….Kiedy siarkowy dym wypeÅ‚niÅ‚ mi nozdrza, przytÅ‚umiajÄ…c resztÄ™zmysłów, zaczęłam opadać w jakieÅ› dziwnie ponure, opustoszaÅ‚emiejsce.CiaÅ‚o rozciÄ…gnęło mi siÄ™ jak guma i bolaÅ‚o od zbyt dużegociÅ›nienia.A potem straciÅ‚am przytomność.195RozdziaÅ‚ 14Przez firanki wpadaÅ‚o Å›wiatÅ‚o, odruchowo odwróciÅ‚am siÄ™ na drugibok.Jeszcze chwilÄ™.Znów zapadÅ‚am w drzemkÄ™, ale coÅ› mnieniepokoiÅ‚o.ByÅ‚am już spózniona? Nie mogÅ‚am sobie nawetprzypomnieć, czy dziÅ› idzie siÄ™ do szkoÅ‚y, czy nie.Uporczywa myÅ›l nie dawaÅ‚a mi jednak spokoju, aż w koÅ„cu siÄ™poddaÅ‚am i usiadÅ‚am w łóżku.No dobra.Najwidoczniej nie pamiÄ™taÅ‚amo czymÅ› bardzo ważnym.CzuÅ‚am, że jestem dziwnie otumaniona.MusiaÅ‚am zbierać siÄ™ do szkoÅ‚y, tyle do mnie docieraÅ‚o.Zerknęłamna zegarek i stwierdziÅ‚am, że jednak mam jeszcze dużo czasu - niezaspaÅ‚am, wiÄ™c zabraÅ‚am siÄ™ do wszystkich porannych czynnoÅ›ci.Ogarnęłam loki w coÅ› w rodzaju koÅ„skiego ogona i zacisnęłam zÄ™by.Jak zwykle pomyÅ›laÅ‚am przy tym o Å›ciÄ™ciu wÅ‚osów - ojciec by siÄ™ ucie-szyÅ‚, a moje życie staÅ‚oby siÄ™ pewnie Å‚atwiejsze i miaÅ‚abym jedenproblem z gÅ‚owy.Zarówno dlatego, że ojciec by siÄ™ nie czepiaÅ‚, jak idlatego, że nie musiaÅ‚abym caÅ‚y czas wiÄ…zać wÅ‚osów.WróciÅ‚o mÄ™czÄ…ce uczucie niepokoju.Co byÅ‚o ze mnÄ… nie tak?SchodzÄ…c pod schodach, spróbowaÅ‚am siÄ™ z tego otrzÄ…snąć.NieodrobiÅ‚am zadania domowego? MiaÅ‚am sprawdzian?196SÅ‚oÅ„ce przesÅ‚oniÅ‚a mgÅ‚a - podobna do tej, która spowijaÅ‚a mi myÅ›li.StwierdziÅ‚am ze zÅ‚oÅ›ciÄ…, że pewnie coÅ› mnie bierze i że to pierwszeoznaki choroby.Na wypolerowanym stoliku zobaczyÅ‚am kopertÄ™ ze swoim imieniemi miaÅ‚am wrażenie, że czas siÄ™ zatrzymaÅ‚.Krew zaszumiaÅ‚a mi w uszach.Z jakiegoÅ› powodu list mnie przeraziÅ‚.Z trudem przeÅ‚knęłam Å›linÄ™.OczywiÅ›cie zachowywaÅ‚am siÄ™ gÅ‚upio, bo co takiego mogÅ‚a mi zrobićkoperta? %7Å‚eby jÄ… otworzyć, wydrapaÅ‚am resztki odwagi z wyschniÄ™tej nawiór wewnÄ™trznej studni.Dotknęłam brzegu koperty i odczekaÅ‚am chwilÄ™, żeby zobaczyć, czynie trzaÅ›nie mnie piorun albo nie zawali mi siÄ™ caÅ‚y Å›wiat.PrzysunęłamjÄ… sobie jednym palcem.PoznaÅ‚am pismo ojca.Po co miaÅ‚by zostawiaćmi liÅ›cik?Drżącymi rÄ™kami rozdarÅ‚am papier.Bez wzglÄ™du na to, co jest wÅ›rodku, zwiastowaÅ‚o to katastrofÄ™, na to przynajmniej wskazywaÅ‚ stanmojego żoÅ‚Ä…dka.RozÅ‚ożyÅ‚am kartkÄ™.Wszystkiego najlepszego z okazji 17.urodzin, Theio.UÅ›ciski, ojciecTo jakaÅ› pomyÅ‚ka.Przecież urodziny miaÅ‚am kilka miesiÄ™cy temu?ByÅ‚am skoÅ‚owana.Nie potrafiÅ‚am sobie nic przypomnieć, choćwiedziaÅ‚am, że powinnam.WypuÅ›ciÅ‚am kartkÄ™ i odsunęłam siÄ™ odstolika, przyciskajÄ…c rÄ™ce do piersi.Co tu siÄ™, do cholery, dzieje? Czemuojciec zostawiÅ‚ mi kartkÄ™ z życzeniami urodzinowymi, skoro już dawnotemu skoÅ„czyÅ‚am siedemnaÅ›cie lat?Mniejsza z tym, musiaÅ‚am lecieć do szkoÅ‚y.- Ziemia do Theii.ZamrugaÅ‚am zaskoczona i popatrzyÅ‚am na Donny - siedziaÅ‚a poprzeciwnej stronie stolika w szkolnej stołówce.- Przepraszam.Co mówiÅ‚aÅ›?PrzewróciÅ‚a oczami i zabraÅ‚a mi z tacki kolejnego ziemniaczka.197- PytaÅ‚am, czy wymyÅ›liÅ‚aÅ› już weekendowy plan ucieczki zwiÄ™zienia.No i proszÄ™.Znów to samo.Przez caÅ‚y ranek miaÅ‚am déjà vu.Już kiedyÅ› prowadziÅ‚yÅ›my takÄ…rozmowÄ™.ZnaÅ‚am kwestie wszystkich, z którymi rozmawiaÅ‚am,jakbyÅ›my grali w jakimÅ› przedstawieniu.- Ame, pomóż mi przekonać TheiÄ™, że powinna zaszaleć z nami wten weekend.- Donny odgryzÅ‚a kawaÅ‚ek pizzy tak, że ser rozciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™niemiÅ‚osiernie, zanim siÄ™ oderwaÅ‚.Tylko ona potrafiÅ‚a to zrobić seksownie.Ja zawsze jadÅ‚am pizzÄ™maÅ‚ymi kÄ™sami.Ame rozpakowaÅ‚a lunch, który przynosiÅ‚a codziennie w rÄ™czniefarbowanej torbie wielokrotnego użytku - byÅ‚a bardzo wrażliwa nakwestie ochrony Å›rodowiska.- Theia, jeÅ›li nie pójdziesz z nami w ten weekend, bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a caÅ‚Ä…noc wysÅ‚uchiwać, jak Donny najeżdża na ciebie, a to nic fajnego.Pozatym nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚a z kim pogadać, kiedy ona rzuci mnie dla pierwszegolepszego przystojniaka, który siÄ™ nawinie.Musisz przyjść.Poza dziwnym wrażeniem, że to wszystko już byÅ‚o, w gÅ‚owiezagniezdziÅ‚a mi siÄ™ nieuchwytna myÅ›l, że coÅ› tu nie gra, przez coreagowaÅ‚am z opóznieniem.ZamrugaÅ‚am i zobaczyÅ‚am wnÄ™trze klubu,do którego Donny zawsze staraÅ‚a siÄ™ mnie zaciÄ…gnąć.SÅ‚yszaÅ‚ammuzykÄ™, czuÅ‚am w piersiach dudnienie ostrego rytmu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]