[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naokręcie nie było ani jednego ponurego zakątka, wszystko lśniło czystością i szpitalną wręczbielą.Wielu kolegów dziwiło się: po co pomalowałeś okręt jasną farbą, trudno będzie jąutrzymać w nienagannym porządku, zaraz będzie brudna - na białym wszystko widać!Okazało się, że było akurat odwrotnie - marynarzy i oficerów nauczyłem utrzymywaćczystość na okręcie i dostrzegać każdy, nawet najmniejszy brud.Pózniej wszystkie okrętypodwodne wszystkich projektów zaczęto malować jasnymi farbami - podwodniacy powinnibyć mi wdzięczni, że pierwszy zerwałem z szarzyzną wystroju wewnętrznego okrętówpodwodnych.Pózniej mówili mi, że latami pływali i nie dostrzegali, że żyją w szarymświecie.Do momentu włączenia okrętów podwodnych w skład floty w 1955 roku niewypływaliśmy doNikołajewa na przeglądy.Na terenie stoczni w Sewastopolu działała bazazdawczoodbiorcza, w której dokonywano przeglądów wszystkich mechanizmów i urządzeń.Na początku września podpisałem dokumenty przyjęcia okrętu i rozkazem Naczelnegodowódcy Floty Czarnomorskiej z dnia 16 września 1955 roku okręt podwodny S-98 zostałwłączony do 153 Brygady OkrętówPodwodnych, stacjonującej w Sewastopolu.Nie musiałem przeprowadzać się nigdziedaleko.Sewastopol był ostatnim miejscem mojej służby na Morzu Czarnym.W przyszłościczekało mnie wiele wyjazdów i przeprowadzek.Kilka słów o próbach państwowych.Przewodniczącym komisji przyjmującej okrętpodwodny S-98 był kontradmirał Aleksiej Stiepanowicz %7łdanow, osobnik niezbyt mądry,za to wielki despota i grubianin, ale na szczęście niezbyt pamiętliwy.Lubił wypić i pohulać, bratał się się z podwładnymi, aby potem nie wiadomo za co zmieszać człowieka z błotem.Właśnie w związku z nim zapamiętałem jeden epizod.Według programu prób państwowychmieliśmy wykonać kilka ataków torpedowych, aby sprawdzić działanie automatycznegoaparatu torpedowego TASL2 i przyrządu Zygzak(stanowiącego część automatu torpedowego).%7łdanow lubił wtrącać się dowszystkiego.Podczas jednego z ataków, w trakcie którego mieliśmy wystrzelić torpedę,%7łdanow kilka razy zajmował moje miejsce przy peryskopie.Miał ogromną ochotęprzeprowadzić cały atak, tak że byłem zmuszony odnotować w dzienniku okrętowym, żedowództwo nad okrętem przejął kontradmirał %7łdanow, i pójść do drugiego przedziału doswojej kabiny.Do admirała widocznie dotarło, że postąpił głupio i zmusił dowódcę dotakiego kroku, a to pociągało za sobą odpowiedzialność za okręt, załogę, chociaż zgodnie zregulaminem przewodniczący komisji odbiorczej i tak jest przełożonym i ma uprawnieniadowódcy związku taktycznego, Ale jednocześnie regulamin okrętowy stwierdza, że obecnośćna pokładzie wyższego przełożonego nie zwalnia dowódcy jednostki od odpowiedzialności zabezpieczeństwo okrętu.Siedzę w kabinie i czekam na dalszy rozwój wydarzeo.Czas upływa, atak powinienzakończyć się odpaleniem torpedy.Czekam dalej.Po piętnastu minutach już wiem, że ataknie dojdzie do skutku, a okręt - cel (był nim niszczyciel) na próżno wykonywał zaplanowanemanewry.Właśnie wtedy słyszę polecenie przez radio: Dowódca proszony jest nastanowisko dowodzenia! Postanowiłem odczekać, do sterówki nie idę.Czuję, że coś się tamdzieje.Wtedy właśnie do mojej kabiny puka %7łdanow i przepraszającym tonem prosi, bywybaczyć mu zbytnią zapalczywość, z którą przejął dowodzenie okrętem.Mówię: AleksiejuStiepanowiczu, proszę mnie zrozumieć - przecież tak nie można, program prób jasno określa,że atak torpedowy przeprowadza dowódca okrętu zgodnie z regulaminem strzelaniatorpedowego, a nie na oko , jak pan chciał.I co teraz mamy zrobid? Niszczyciel dostaliśmyna dwie godziny, czas już upłynął.Aleksiej Stiepanowicz odpowiedział, że nic takiego,zatrzymamy go na tak długo, jak będzie potrzeba, a ja mam iść dowodzić.Tak z nim zawszebyło: najpierw się szarogęsił, potem przepraszał, a nazajutrz wszystko zaczynało się odpoczątku.Inne zdarzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Naokręcie nie było ani jednego ponurego zakątka, wszystko lśniło czystością i szpitalną wręczbielą.Wielu kolegów dziwiło się: po co pomalowałeś okręt jasną farbą, trudno będzie jąutrzymać w nienagannym porządku, zaraz będzie brudna - na białym wszystko widać!Okazało się, że było akurat odwrotnie - marynarzy i oficerów nauczyłem utrzymywaćczystość na okręcie i dostrzegać każdy, nawet najmniejszy brud.Pózniej wszystkie okrętypodwodne wszystkich projektów zaczęto malować jasnymi farbami - podwodniacy powinnibyć mi wdzięczni, że pierwszy zerwałem z szarzyzną wystroju wewnętrznego okrętówpodwodnych.Pózniej mówili mi, że latami pływali i nie dostrzegali, że żyją w szarymświecie.Do momentu włączenia okrętów podwodnych w skład floty w 1955 roku niewypływaliśmy doNikołajewa na przeglądy.Na terenie stoczni w Sewastopolu działała bazazdawczoodbiorcza, w której dokonywano przeglądów wszystkich mechanizmów i urządzeń.Na początku września podpisałem dokumenty przyjęcia okrętu i rozkazem Naczelnegodowódcy Floty Czarnomorskiej z dnia 16 września 1955 roku okręt podwodny S-98 zostałwłączony do 153 Brygady OkrętówPodwodnych, stacjonującej w Sewastopolu.Nie musiałem przeprowadzać się nigdziedaleko.Sewastopol był ostatnim miejscem mojej służby na Morzu Czarnym.W przyszłościczekało mnie wiele wyjazdów i przeprowadzek.Kilka słów o próbach państwowych.Przewodniczącym komisji przyjmującej okrętpodwodny S-98 był kontradmirał Aleksiej Stiepanowicz %7łdanow, osobnik niezbyt mądry,za to wielki despota i grubianin, ale na szczęście niezbyt pamiętliwy.Lubił wypić i pohulać, bratał się się z podwładnymi, aby potem nie wiadomo za co zmieszać człowieka z błotem.Właśnie w związku z nim zapamiętałem jeden epizod.Według programu prób państwowychmieliśmy wykonać kilka ataków torpedowych, aby sprawdzić działanie automatycznegoaparatu torpedowego TASL2 i przyrządu Zygzak(stanowiącego część automatu torpedowego).%7łdanow lubił wtrącać się dowszystkiego.Podczas jednego z ataków, w trakcie którego mieliśmy wystrzelić torpedę,%7łdanow kilka razy zajmował moje miejsce przy peryskopie.Miał ogromną ochotęprzeprowadzić cały atak, tak że byłem zmuszony odnotować w dzienniku okrętowym, żedowództwo nad okrętem przejął kontradmirał %7łdanow, i pójść do drugiego przedziału doswojej kabiny.Do admirała widocznie dotarło, że postąpił głupio i zmusił dowódcę dotakiego kroku, a to pociągało za sobą odpowiedzialność za okręt, załogę, chociaż zgodnie zregulaminem przewodniczący komisji odbiorczej i tak jest przełożonym i ma uprawnieniadowódcy związku taktycznego, Ale jednocześnie regulamin okrętowy stwierdza, że obecnośćna pokładzie wyższego przełożonego nie zwalnia dowódcy jednostki od odpowiedzialności zabezpieczeństwo okrętu.Siedzę w kabinie i czekam na dalszy rozwój wydarzeo.Czas upływa, atak powinienzakończyć się odpaleniem torpedy.Czekam dalej.Po piętnastu minutach już wiem, że ataknie dojdzie do skutku, a okręt - cel (był nim niszczyciel) na próżno wykonywał zaplanowanemanewry.Właśnie wtedy słyszę polecenie przez radio: Dowódca proszony jest nastanowisko dowodzenia! Postanowiłem odczekać, do sterówki nie idę.Czuję, że coś się tamdzieje.Wtedy właśnie do mojej kabiny puka %7łdanow i przepraszającym tonem prosi, bywybaczyć mu zbytnią zapalczywość, z którą przejął dowodzenie okrętem.Mówię: AleksiejuStiepanowiczu, proszę mnie zrozumieć - przecież tak nie można, program prób jasno określa,że atak torpedowy przeprowadza dowódca okrętu zgodnie z regulaminem strzelaniatorpedowego, a nie na oko , jak pan chciał.I co teraz mamy zrobid? Niszczyciel dostaliśmyna dwie godziny, czas już upłynął.Aleksiej Stiepanowicz odpowiedział, że nic takiego,zatrzymamy go na tak długo, jak będzie potrzeba, a ja mam iść dowodzić.Tak z nim zawszebyło: najpierw się szarogęsił, potem przepraszał, a nazajutrz wszystko zaczynało się odpoczątku.Inne zdarzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]