[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie dał się tym złamasom zastraszyć.Obiecał, żeim zapłaci, ale na jego warunkach.Stary, kochany Stasiek.Nikt go nie wydyma na kasie.Kiedy zagrozili, że mogą jązabić, powiedział im to, co mówi zawsze, jak się go zbytmocno naciska.Nikt nie będzie żył wiecznie, panowie.Niby dlaczego miałaby go zmartwić śmierć żony, skoromłode skórki na wyścigi zabiegają o jego względy i pienią-dze? Tego nie przewidzieli, obserwowali ją zamiast jego.I teraz mają kłopot.Stasiek potrafi pogrywać z ludzmi.Jejteż się wydawało, że owinęła go sobie dookoła palca i bę-dzie jadł jej z ręki aż do pierwszego zawału.Wszystko sięzmieniło, kiedy po raz pierwszy dostała od niego w dziób.326Już nawet nie pamiętała za co.Pamiętała tylko, że spytał: A kto za to wszystko płaci, kotku, pomyślałaś o tym?.Do dziś nie wiedziała, co go wtedy napadło.Zapamiętałatylko, że z Gajdą w sprawie kasy nie wolno pogrywać.Nie chodzi o skąpstwo jak chce, to bywa nawet hojny.Jest po prostu bardzo przywiązany do swoich pieniędzyi boi się starości.Jej żołądek zaczął protestować przeciwko temu,co przed chwilą zjadła.Położyła się na łóżku i roz-pięła spodnie tak było znacznie lepiej.Kiedy każąjej zadzwonić do Staśka, musi mu powiedzieć coś, conaprowadzi na nich policję, a czego oni nie zrozu-mieją.Przypomniała sobie dziecięcą zabawę w sekre-ty.W skrytkach na podwórku zostawiało się zagadki,których rozwiązanie pozwalało odnalezć ukryty skarb.Najczęściej była to oranżada w proszku.Na podwórku,na którym się wychowała, stał rząd komórek z czerwo-nej cegły, w których garażowano kiedyś wychodzącez mody motocykle.Teraz ta moda wracała, ale kiedymiała siedem lat, większość komórek wykorzystywanodo przechowywania starych mebli.Tam Jolka zapaliłaswojego pierwszego papierosa i tam poznała tajemni-cę istnienia.Razem z Misią, córką dozorcy, chowały sięmiędzy starymi szafami, żeby podglądać Kryśkę Sawicką,która spotykała się tam ze swoim chłopakiem.Biedaktak ją kochał, że uciekł dla niej z wojska.Spał w skrzyniod tapczanu.Jak robiło się ciemno, to Kryśka przyno-siła mu jedzenie.Chłopak jadł, a potem kładł Kryśkę327na tapczanie.Ktoś jeszcze, oprócz Jolki i Misi, musiałsłyszeć jej jęki, ponieważ kiedyś w niedzielę przyjecha-li żandarmi i Kryśka z tym swoim absztyfikantem podachach uciekali na golasa.Misia ze strachu tak palcegryzła, że aż jej krew poszła.Jak już ich złapali, to zaczęlikipisz w tych komórkach robić.Chłopak Kryśki uciekłz tego wojska z karabinem, co było gorsze od tego, coz nią robił.Jak zaczęli szukać, to przestraszone czuły,że je znajdą, bo siedziały tuż za ścianą.Wojskowi przy-wiezli psa, który od razu je wyczuł i wsadził pysk pełenżółtych kłów do ich kryjówki.Jolka odpychała go nogą,ale zwierzę odgryzało jej tę nogę po kawałku.Obudziła się spocona.Nie potrafiła ocenić, jak długospała.W celi panowała ciemność.Radek wyłączał świa-tło, kiedy kładł się do łóżka.Była więc noc.To, co jej sięśniło, wydarzyło się naprawdę.Poza psem.Uciekły odrazu, jak na podwórku pojawiły się samochody z żandar-mami.Chłopak Kryśki poszedł do więzienia, ale częstodostawał przepustki i urodziło im się dziecko.To zdarzy-ło się prawie trzydzieści lat temu.Nie słyszało się wtedy,żeby ktoś kogoś porywał dla okupu.Poczuła pragnienie i zgagę często tak miała poszampanie.Sięgnęła po butelkę z wodą, którą zawszestawiała na noc obok posłania była pusta.Zwieżewspomnienie beztroskiego dzieciństwa i to cholernewięzienie obudziły w niej złość.Wstała i walnęła pię-ścią w drzwi.Cisza.Uderzyła kilka razy obcasem buta.Wreszcie usłyszała zgrzyt zasuwy.328 Co się dzieje? Radek zerwał się nieprzytomnyod snu i alkoholu. Nie mam wody.W mojej torebce jest lekarstwo,potrzebuję go. Nie ma tu twojej torebki. Jest mi potrzebna.Odsunęła go i weszła do pomieszczenia, gdzie stałojego łóżko.Rozejrzała się wśród leżących na stercie opa-kowań.Wzięła dwie butelki wody. Potrzebuję alkazelcer. Nie mam tu nic takiego. To pójdz i kup.Radek zapalił gaz i postawił na nim czajnik. Nie da rady. Co to znaczy, nie da rady? Nie chce ci się ruszyćtyłka?! Jestem ci potrzebna tylko wtedy, kiedy potrze-bujesz dupy? Robert ma drugi klucz.Zamyka z zewnątrz.Ja teżnie mogę stąd wyjść.Przyglądała mu się niedowierzająco.Czuła, jak paląją policzki.Niby dlaczego? Przecież wcale jej na nim niezależy.Odczuwała jednak wstyd. Przepraszam, wściekłam się.Tak mam czasem.Chciałam ci podziękować, że mnie obroniłeś przed tymchamem. Zrobić ci herbatę? Poproszę, bez cukru.Usiadła obok niego na łóżku i obserwowała, jakprzyrządza napar.Oboje patrzyli, jak wrzątek wyciąga329z torebek ciemnobrązową esencję.Delikatnie, przepra-szającym gestem położyła rękę na jego udzie.Radekrównie delikatnie odsunął jej dłoń.Nie znosiła obra-żalskich facetów.Wzięła swoją herbatę, butelkę wodyi wróciła do siebie.Aby nie miał wątpliwości, co o nimmyśli, ostentacyjnie zamknęła drzwi.Po chwili zgrzytnę-ła zasuwa.Ze złości zacisnęła pięści chciała być terazprzy nim.Poczuć siłę jego ramion i to, co działo się z niąpózniej.Nie mówiąc o tym, że mogłaby wyciągnąć odniego coś więcej na temat tego, w jaki sposób zamierzająodebrać okup.Wstała i zapukała w drzwi. Czego? W głosie Radka dało się słyszećwściekłość. Możemy chyba razem wypić tę herbatę, nie? Myślę, że twój mąż powinien mi płacić za to, żenie musi cię oglądać. Jego złość przybrała jeszcze naintensywności, bo bez uprzedzenia zgasił jej światło.Jolka wcisnęła twarz w poduszkę.Dlaczego zacho-wuje się tak jak wszyscy faceci tak głupio? Z drugiejstrony, przecież kobiety reagują podobnie.Chociaż naprzykład jej matka twardo chodziła po ziemi.Kurwa,więc od kogo nauczyłam się tych fochów? Niech to szlag!Dlaczego ryczę w poduszkę, zamiast leżeć obok niego?On jest fajny, naprawdę fajny, szkoda tylko, że zadaje sięz oprychami.Wygląda na trochę ode mnie młodszego,ale to przecież nie jest żaden problem.Dlaczego takimiły chłopak nie ma normalnej pracy?330Długo nie mogła zasnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nie dał się tym złamasom zastraszyć.Obiecał, żeim zapłaci, ale na jego warunkach.Stary, kochany Stasiek.Nikt go nie wydyma na kasie.Kiedy zagrozili, że mogą jązabić, powiedział im to, co mówi zawsze, jak się go zbytmocno naciska.Nikt nie będzie żył wiecznie, panowie.Niby dlaczego miałaby go zmartwić śmierć żony, skoromłode skórki na wyścigi zabiegają o jego względy i pienią-dze? Tego nie przewidzieli, obserwowali ją zamiast jego.I teraz mają kłopot.Stasiek potrafi pogrywać z ludzmi.Jejteż się wydawało, że owinęła go sobie dookoła palca i bę-dzie jadł jej z ręki aż do pierwszego zawału.Wszystko sięzmieniło, kiedy po raz pierwszy dostała od niego w dziób.326Już nawet nie pamiętała za co.Pamiętała tylko, że spytał: A kto za to wszystko płaci, kotku, pomyślałaś o tym?.Do dziś nie wiedziała, co go wtedy napadło.Zapamiętałatylko, że z Gajdą w sprawie kasy nie wolno pogrywać.Nie chodzi o skąpstwo jak chce, to bywa nawet hojny.Jest po prostu bardzo przywiązany do swoich pieniędzyi boi się starości.Jej żołądek zaczął protestować przeciwko temu,co przed chwilą zjadła.Położyła się na łóżku i roz-pięła spodnie tak było znacznie lepiej.Kiedy każąjej zadzwonić do Staśka, musi mu powiedzieć coś, conaprowadzi na nich policję, a czego oni nie zrozu-mieją.Przypomniała sobie dziecięcą zabawę w sekre-ty.W skrytkach na podwórku zostawiało się zagadki,których rozwiązanie pozwalało odnalezć ukryty skarb.Najczęściej była to oranżada w proszku.Na podwórku,na którym się wychowała, stał rząd komórek z czerwo-nej cegły, w których garażowano kiedyś wychodzącez mody motocykle.Teraz ta moda wracała, ale kiedymiała siedem lat, większość komórek wykorzystywanodo przechowywania starych mebli.Tam Jolka zapaliłaswojego pierwszego papierosa i tam poznała tajemni-cę istnienia.Razem z Misią, córką dozorcy, chowały sięmiędzy starymi szafami, żeby podglądać Kryśkę Sawicką,która spotykała się tam ze swoim chłopakiem.Biedaktak ją kochał, że uciekł dla niej z wojska.Spał w skrzyniod tapczanu.Jak robiło się ciemno, to Kryśka przyno-siła mu jedzenie.Chłopak jadł, a potem kładł Kryśkę327na tapczanie.Ktoś jeszcze, oprócz Jolki i Misi, musiałsłyszeć jej jęki, ponieważ kiedyś w niedzielę przyjecha-li żandarmi i Kryśka z tym swoim absztyfikantem podachach uciekali na golasa.Misia ze strachu tak palcegryzła, że aż jej krew poszła.Jak już ich złapali, to zaczęlikipisz w tych komórkach robić.Chłopak Kryśki uciekłz tego wojska z karabinem, co było gorsze od tego, coz nią robił.Jak zaczęli szukać, to przestraszone czuły,że je znajdą, bo siedziały tuż za ścianą.Wojskowi przy-wiezli psa, który od razu je wyczuł i wsadził pysk pełenżółtych kłów do ich kryjówki.Jolka odpychała go nogą,ale zwierzę odgryzało jej tę nogę po kawałku.Obudziła się spocona.Nie potrafiła ocenić, jak długospała.W celi panowała ciemność.Radek wyłączał świa-tło, kiedy kładł się do łóżka.Była więc noc.To, co jej sięśniło, wydarzyło się naprawdę.Poza psem.Uciekły odrazu, jak na podwórku pojawiły się samochody z żandar-mami.Chłopak Kryśki poszedł do więzienia, ale częstodostawał przepustki i urodziło im się dziecko.To zdarzy-ło się prawie trzydzieści lat temu.Nie słyszało się wtedy,żeby ktoś kogoś porywał dla okupu.Poczuła pragnienie i zgagę często tak miała poszampanie.Sięgnęła po butelkę z wodą, którą zawszestawiała na noc obok posłania była pusta.Zwieżewspomnienie beztroskiego dzieciństwa i to cholernewięzienie obudziły w niej złość.Wstała i walnęła pię-ścią w drzwi.Cisza.Uderzyła kilka razy obcasem buta.Wreszcie usłyszała zgrzyt zasuwy.328 Co się dzieje? Radek zerwał się nieprzytomnyod snu i alkoholu. Nie mam wody.W mojej torebce jest lekarstwo,potrzebuję go. Nie ma tu twojej torebki. Jest mi potrzebna.Odsunęła go i weszła do pomieszczenia, gdzie stałojego łóżko.Rozejrzała się wśród leżących na stercie opa-kowań.Wzięła dwie butelki wody. Potrzebuję alkazelcer. Nie mam tu nic takiego. To pójdz i kup.Radek zapalił gaz i postawił na nim czajnik. Nie da rady. Co to znaczy, nie da rady? Nie chce ci się ruszyćtyłka?! Jestem ci potrzebna tylko wtedy, kiedy potrze-bujesz dupy? Robert ma drugi klucz.Zamyka z zewnątrz.Ja teżnie mogę stąd wyjść.Przyglądała mu się niedowierzająco.Czuła, jak paląją policzki.Niby dlaczego? Przecież wcale jej na nim niezależy.Odczuwała jednak wstyd. Przepraszam, wściekłam się.Tak mam czasem.Chciałam ci podziękować, że mnie obroniłeś przed tymchamem. Zrobić ci herbatę? Poproszę, bez cukru.Usiadła obok niego na łóżku i obserwowała, jakprzyrządza napar.Oboje patrzyli, jak wrzątek wyciąga329z torebek ciemnobrązową esencję.Delikatnie, przepra-szającym gestem położyła rękę na jego udzie.Radekrównie delikatnie odsunął jej dłoń.Nie znosiła obra-żalskich facetów.Wzięła swoją herbatę, butelkę wodyi wróciła do siebie.Aby nie miał wątpliwości, co o nimmyśli, ostentacyjnie zamknęła drzwi.Po chwili zgrzytnę-ła zasuwa.Ze złości zacisnęła pięści chciała być terazprzy nim.Poczuć siłę jego ramion i to, co działo się z niąpózniej.Nie mówiąc o tym, że mogłaby wyciągnąć odniego coś więcej na temat tego, w jaki sposób zamierzająodebrać okup.Wstała i zapukała w drzwi. Czego? W głosie Radka dało się słyszećwściekłość. Możemy chyba razem wypić tę herbatę, nie? Myślę, że twój mąż powinien mi płacić za to, żenie musi cię oglądać. Jego złość przybrała jeszcze naintensywności, bo bez uprzedzenia zgasił jej światło.Jolka wcisnęła twarz w poduszkę.Dlaczego zacho-wuje się tak jak wszyscy faceci tak głupio? Z drugiejstrony, przecież kobiety reagują podobnie.Chociaż naprzykład jej matka twardo chodziła po ziemi.Kurwa,więc od kogo nauczyłam się tych fochów? Niech to szlag!Dlaczego ryczę w poduszkę, zamiast leżeć obok niego?On jest fajny, naprawdę fajny, szkoda tylko, że zadaje sięz oprychami.Wygląda na trochę ode mnie młodszego,ale to przecież nie jest żaden problem.Dlaczego takimiły chłopak nie ma normalnej pracy?330Długo nie mogła zasnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]