[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Im lepiej jednak poznawał tę niezwykłąkrainę pustyń, równin, kanionów i lasów, tym bardziej chciał rozwikłać zagadkękamiennego kopca z Pueblo Bonito.Na czym polegała tajemnica kanionu Chaco?ROZDZIAA 35RLTBettina i Morgana mieszkały w pensjonacie dokładnie dwa miesiące, gdyBettina oznajmiła, że lokal nie spełnia jej oczekiwań.Na szczęście Albuquerque niegdyś przystanek końcowy trasy Santa Fe, a teraz jedna z ważniejszych sta-cji tej linii kolejowej nieustannie się rozwijało, więc nie brakowało nowychpensjonatów.Poza tym ściągało tu coraz więcej gruzlików i osób cierpiących nainne choroby układu oddechowego, więc w okolicy jak grzyby po deszczu wyra-stały sanatoria.Dzięki temu w mieście pojawiało się coraz więcej odpowiednie-go towarzystwa", jak to określała Bettina: lekarzy, pielęgniarek, naukowców,prawników.Pan Wheeler zauważył nawet, że dla Albuquerque największą trage-dią byłoby znalezienie lekarstwa na gruzlicę.Tak więc wszystko powoli nabrałoustalonego rytmu: Faraday wyjeżdżał z panem Wheelerem i indiańskimi prze-wodnikami na poszukiwanie swoich szamanów, a Bettina starała się jak najlepiejułożyć życie sobie i Morganie.Na szóste urodziny Faraday podarował córce indiańskie paciorki, mokasyny itradycyjną lalkę plemienia Hopi.Kiedy zabrał Morganę na przejażdżkę, zapytała,w co się ubiera fochy.Kiedy spytał, co ma na myśli, wyjaśniła, że słyszała jakpani Slocomb właścicielka pensjonatu twierdziła, jakoby Bettina Highto-wer stroiła fochy.Faraday głośno się roześmiał, pomyślał, że córka jest wprosturocza, i puścił incydent w niepamięć. Faradayu oświadczyła Bettina tonem, który zwiastował komunikat niepodlegający dyskusji musisz się zdecydować.Podróżujesz po tych przeklę-tych pustyniach od miesięcy, a wciąż nie znalazłeś swoich pogan.Twoja córkaskończyła sześć lat.Potrzebuje stałego, pewnego domu.Nie wspomniała o swoich niedawnych trzydziestych drugich urodzinach, bonie chciała przypominać szwagrowi, że przekroczyła wiek, w którym większośćkobiet była już żonami i matkami. Tak dłużej być nie może zakończyła.Poprosił ją, by przestała mu ciosać kołki na głowie.Ostatnio coraz częściejmęczyły go bóle głowy, zle sypiał.A jeśli w ogóle zasnął, nękały go dziwne,bezsensowne majaki.Kiedy nie podróżował z Wheelerem, mieszkał z Bettiną iRLTMorgana.Te wizyty jednak nie przynosiły mu ukojenia.Nie tylko dlatego, żewciąż choć minęło tyle tygodni myślał o Pueblo Bonito i dziwnej sterciekamieni na dziedzińcu, ale również dlatego, że za każdym pobytem Bettina corazwyrazniej okazywała swoje niezadowolenie.Kiedy stwierdziła, że żaden pensjonat nie spełnia jej oczekiwań, wynajął bun-galow na obrzeżach miasta.Miejsce było spokojne i zaciszne, ale Bettina skarży-ła się na smród z pobliskich pastwisk.Wtedy Faraday ulokował szwagierkę i cór-kę w powszechnie szanowanym hotelu.Bettina wydawała się w miarę kontentado chwili, gdy odkryła, że zaledwie kilka przecznic dalej znajduje się dzielnica onajgorszej reputacji.Narzekała, że ilekroć wygląda przez okno, widzi umalowanekokoty idące po zakupy.Faraday słyszał o dzielnicy czerwonych latarń przy North Third Street i o za-mieszaniu, jakie wywoływała.Przeciwnicy domagali się natychmiastowego zli-kwidowania przybytków rozkoszy.Zwolennicy utrzymania dzielnicy argumen-towali, że ich pracownice są zarejestrowane i muszą poddawać się badaniom le-karskim.W zależności od tego, które stronnictwo dochodziło do władzy, lokalebyły to zamykane, to otwierane każdorazowo pod innymi obostrzeniami.(Ostatnio wprowadzony przepis nakazywał, by udające się po zakupy panie szływ odległości czterech kroków od siebie.Dlaczego? Tego nikt nie potrafi! wyja-śnić.) Szwagier usiłował wytłumaczyć Bettinie, że przecież owe kobiety nie zja-wiają się tam służbowo, ale ona była głucha na wszelkie argumenty.Zażądała, byznalazł dla niej i Morgany inne lokum.Sytuacja tak się zaogniła, że Faraday panicznie bał się wizyt w Albuquerque iprzyjeżdżał wyłącznie z tęsknoty do córki. Zlekceważyłeś też oznajmiła z naciskiem Bettina wizytę pana Vic-kersa.Od wyjazdu z Bostonu Bettina otrzymywała karty pocztowe i listy od Zacha-riasza Vickersa, który wyruszył na misję do Afryki.Na kartach pocztowych byłyzdjęcia półnagich tubylców, w listach opisy spotkań z lwami i innymi dzikimibestiami.W końcu przybył na południowy zachód Stanów Zjednoczonych,przywożąc Biblie dla biednych Indian z Arizony", jak to ujęła Bettina [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Im lepiej jednak poznawał tę niezwykłąkrainę pustyń, równin, kanionów i lasów, tym bardziej chciał rozwikłać zagadkękamiennego kopca z Pueblo Bonito.Na czym polegała tajemnica kanionu Chaco?ROZDZIAA 35RLTBettina i Morgana mieszkały w pensjonacie dokładnie dwa miesiące, gdyBettina oznajmiła, że lokal nie spełnia jej oczekiwań.Na szczęście Albuquerque niegdyś przystanek końcowy trasy Santa Fe, a teraz jedna z ważniejszych sta-cji tej linii kolejowej nieustannie się rozwijało, więc nie brakowało nowychpensjonatów.Poza tym ściągało tu coraz więcej gruzlików i osób cierpiących nainne choroby układu oddechowego, więc w okolicy jak grzyby po deszczu wyra-stały sanatoria.Dzięki temu w mieście pojawiało się coraz więcej odpowiednie-go towarzystwa", jak to określała Bettina: lekarzy, pielęgniarek, naukowców,prawników.Pan Wheeler zauważył nawet, że dla Albuquerque największą trage-dią byłoby znalezienie lekarstwa na gruzlicę.Tak więc wszystko powoli nabrałoustalonego rytmu: Faraday wyjeżdżał z panem Wheelerem i indiańskimi prze-wodnikami na poszukiwanie swoich szamanów, a Bettina starała się jak najlepiejułożyć życie sobie i Morganie.Na szóste urodziny Faraday podarował córce indiańskie paciorki, mokasyny itradycyjną lalkę plemienia Hopi.Kiedy zabrał Morganę na przejażdżkę, zapytała,w co się ubiera fochy.Kiedy spytał, co ma na myśli, wyjaśniła, że słyszała jakpani Slocomb właścicielka pensjonatu twierdziła, jakoby Bettina Highto-wer stroiła fochy.Faraday głośno się roześmiał, pomyślał, że córka jest wprosturocza, i puścił incydent w niepamięć. Faradayu oświadczyła Bettina tonem, który zwiastował komunikat niepodlegający dyskusji musisz się zdecydować.Podróżujesz po tych przeklę-tych pustyniach od miesięcy, a wciąż nie znalazłeś swoich pogan.Twoja córkaskończyła sześć lat.Potrzebuje stałego, pewnego domu.Nie wspomniała o swoich niedawnych trzydziestych drugich urodzinach, bonie chciała przypominać szwagrowi, że przekroczyła wiek, w którym większośćkobiet była już żonami i matkami. Tak dłużej być nie może zakończyła.Poprosił ją, by przestała mu ciosać kołki na głowie.Ostatnio coraz częściejmęczyły go bóle głowy, zle sypiał.A jeśli w ogóle zasnął, nękały go dziwne,bezsensowne majaki.Kiedy nie podróżował z Wheelerem, mieszkał z Bettiną iRLTMorgana.Te wizyty jednak nie przynosiły mu ukojenia.Nie tylko dlatego, żewciąż choć minęło tyle tygodni myślał o Pueblo Bonito i dziwnej sterciekamieni na dziedzińcu, ale również dlatego, że za każdym pobytem Bettina corazwyrazniej okazywała swoje niezadowolenie.Kiedy stwierdziła, że żaden pensjonat nie spełnia jej oczekiwań, wynajął bun-galow na obrzeżach miasta.Miejsce było spokojne i zaciszne, ale Bettina skarży-ła się na smród z pobliskich pastwisk.Wtedy Faraday ulokował szwagierkę i cór-kę w powszechnie szanowanym hotelu.Bettina wydawała się w miarę kontentado chwili, gdy odkryła, że zaledwie kilka przecznic dalej znajduje się dzielnica onajgorszej reputacji.Narzekała, że ilekroć wygląda przez okno, widzi umalowanekokoty idące po zakupy.Faraday słyszał o dzielnicy czerwonych latarń przy North Third Street i o za-mieszaniu, jakie wywoływała.Przeciwnicy domagali się natychmiastowego zli-kwidowania przybytków rozkoszy.Zwolennicy utrzymania dzielnicy argumen-towali, że ich pracownice są zarejestrowane i muszą poddawać się badaniom le-karskim.W zależności od tego, które stronnictwo dochodziło do władzy, lokalebyły to zamykane, to otwierane każdorazowo pod innymi obostrzeniami.(Ostatnio wprowadzony przepis nakazywał, by udające się po zakupy panie szływ odległości czterech kroków od siebie.Dlaczego? Tego nikt nie potrafi! wyja-śnić.) Szwagier usiłował wytłumaczyć Bettinie, że przecież owe kobiety nie zja-wiają się tam służbowo, ale ona była głucha na wszelkie argumenty.Zażądała, byznalazł dla niej i Morgany inne lokum.Sytuacja tak się zaogniła, że Faraday panicznie bał się wizyt w Albuquerque iprzyjeżdżał wyłącznie z tęsknoty do córki. Zlekceważyłeś też oznajmiła z naciskiem Bettina wizytę pana Vic-kersa.Od wyjazdu z Bostonu Bettina otrzymywała karty pocztowe i listy od Zacha-riasza Vickersa, który wyruszył na misję do Afryki.Na kartach pocztowych byłyzdjęcia półnagich tubylców, w listach opisy spotkań z lwami i innymi dzikimibestiami.W końcu przybył na południowy zachód Stanów Zjednoczonych,przywożąc Biblie dla biednych Indian z Arizony", jak to ujęła Bettina [ Pobierz całość w formacie PDF ]