[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolejny wybuch mocnoprzechylił statek na bok. Koralowa Wanda miała solidną konstrukcję, ale Han wiedział, że statek nie wytrzyma zbyt dłu-go tej kanonady.Wcześniej czy pózniej będzie się musiał poddać i wypłynąć na powierzchnię.A wtedy zjawią się sztur-mowcy.Do tego czasu musiał znalezć sposób, żeby się wydostać z tej pułapki.Ponownie odezwały się turbolaserowe działa Chimery.Na hologramie taktycznym ognista smuga wniknęła w mo-rze w pobliżu czarnego, cylindrycznego kształtu, który wskazywał położenie Koralowej Wandy.Przez ułamek sekundyjaskrawoczerwona linia odcinała się wyraznie na tle bladozielonej morskiej wody.Niemal natychmiast jednak woda za-mieniła się w przegrzaną parę, a bladozielony kolor rozlał się we wszystkich kierunkach.Fala uderzeniowa wyraznie za-trzęsła statkiem.- Trzeba przyznać, że są uparci - zauważył Pellaeon.- Mają na pokładzie mnóstwo bogatych klientów - przypomniał mu Thrawn.- Wielu z nich woli się utopić niż oddaćswe pieniądze pod grozbą siły.- Już niedługo staną przed koniecznością wyboru - oznajmił Pellaeon, zerkając na przyrządy.- Uległ zniszczeniugłówny napęd, a na spojeniach kadłuba zaczynają się pojawiać mikropęknięcia.Komputer przewiduje, że jeśli nie wynurząsię w ciągu dziesięciu minut, to potem nie będą już w stanie wykonać tego manewru.- Ten statek jest pełen hazardzistów, kapitanie.Zaryzykują, licząc na wytrzymałość Koralowej Wandy , i będą w tymczasie szukać innego wyjścia.Pellaeon omiótł zdumionym spojrzeniem hologram.- A jakie mogą mieć inne wyjście?- Niech pan popatrzy.- Thrawn dotknął klawiatury i na hologramie przed Koralową Wandą pojawiło się niewielkie,białe kółko, od którego odchodziła w tył kreta linia.- Wygląda na to, że pod tym odcinkiem rafy jest przejście, które po-zwoli im - przynajmniej na jakiś czas - przed nami umknąć.Myślę, że tam właśnie płyną.- To im się nie uda - stwierdził kapitan z przekonaniem.- Za bardzo nimi rzuca.Ale lepiej nie ryzykować: strzał pro-sto w wejście do tego labiryntu powinien rozwiązać sprawę.- Tak - powiedział admirał w zamyśleniu.- Szkoda jednak, że musimy zniszczyć kawałek tej rafy.To są prawdziwedzieła sztuki.Unikalne choćby z tego względu, że stworzyły je istoty żywe, ale pozbawione uczuć.Chciałbym mieć okazjęprzyjrzeć się tym rafom z bliska.- Odwrócił się do Pellaeona i skinął głową.- Proszę otworzyć ogień, kiedy będzie pan go-towy.Rozległ się kolejny huk, a woda tuż przed statkiem zakotłowała się od wybuchu. Koralowa Wanda przechyliła sięna bok i w tym momencie Han przystąpił do działania.Poddając się kołysaniu statku, zatoczył się i wpadł na jedną ze stert skrzynek, przy czym w ostatniej chwili odwróciłsię do nich plecami.Wyrzucił ręce do góry, jakby usiłując złapać równowagę i namacał brzegi skrzynki stojącej na szczy-cie.Kiedy cała sterta zatrzęsła się pod uderzeniem jego ciała, pociągnął skrzynkę do siebie.Gdy kontener zaczął spadać,mocniej zacisnął na nim dłonie i z całej siły cisnął go w stronę upiora.Skrzynka trafiła obcego w piersi; cień stracił równowagę i zwalił się na podłogę.Han w jednej chwili znalazł się przy nim; wykopał mu z ręki blaster i skoczył, by podnieść broń.Chwycił blaster iodwrócił się twarzą do upiora.Cień wydostał się już spod skrzynki i teraz gramolił się ze śliskiej, zalanej koniakiem Men-kuro podłogi.- Nie ruszaj się! - rozkazał Solo, wymachując przy tym blasterem.Równie dobrze mógł przemawiać do ściany.Upiór w dalszym ciągu usiłował się podnieść.Jeśli Han nie chciał go zabić, to pozostawała mu już tylko jedna możliwość.Opuścił nieco broń i strzelił w kałużę al-koholu.Rozległo się ciche syknięcie, po czym ze środka pomieszczenia buchnęły niebieskawe płomienie.Obcy wyskoczył z kręgu ognia w tył, krzycząc coś w swoim języku, którego Solo - ku swojej uciesze - nie rozumiał.Upiór z rozpędu uderzył o stertę skrzynek, omal nie zwalając ich na podłogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Kolejny wybuch mocnoprzechylił statek na bok. Koralowa Wanda miała solidną konstrukcję, ale Han wiedział, że statek nie wytrzyma zbyt dłu-go tej kanonady.Wcześniej czy pózniej będzie się musiał poddać i wypłynąć na powierzchnię.A wtedy zjawią się sztur-mowcy.Do tego czasu musiał znalezć sposób, żeby się wydostać z tej pułapki.Ponownie odezwały się turbolaserowe działa Chimery.Na hologramie taktycznym ognista smuga wniknęła w mo-rze w pobliżu czarnego, cylindrycznego kształtu, który wskazywał położenie Koralowej Wandy.Przez ułamek sekundyjaskrawoczerwona linia odcinała się wyraznie na tle bladozielonej morskiej wody.Niemal natychmiast jednak woda za-mieniła się w przegrzaną parę, a bladozielony kolor rozlał się we wszystkich kierunkach.Fala uderzeniowa wyraznie za-trzęsła statkiem.- Trzeba przyznać, że są uparci - zauważył Pellaeon.- Mają na pokładzie mnóstwo bogatych klientów - przypomniał mu Thrawn.- Wielu z nich woli się utopić niż oddaćswe pieniądze pod grozbą siły.- Już niedługo staną przed koniecznością wyboru - oznajmił Pellaeon, zerkając na przyrządy.- Uległ zniszczeniugłówny napęd, a na spojeniach kadłuba zaczynają się pojawiać mikropęknięcia.Komputer przewiduje, że jeśli nie wynurząsię w ciągu dziesięciu minut, to potem nie będą już w stanie wykonać tego manewru.- Ten statek jest pełen hazardzistów, kapitanie.Zaryzykują, licząc na wytrzymałość Koralowej Wandy , i będą w tymczasie szukać innego wyjścia.Pellaeon omiótł zdumionym spojrzeniem hologram.- A jakie mogą mieć inne wyjście?- Niech pan popatrzy.- Thrawn dotknął klawiatury i na hologramie przed Koralową Wandą pojawiło się niewielkie,białe kółko, od którego odchodziła w tył kreta linia.- Wygląda na to, że pod tym odcinkiem rafy jest przejście, które po-zwoli im - przynajmniej na jakiś czas - przed nami umknąć.Myślę, że tam właśnie płyną.- To im się nie uda - stwierdził kapitan z przekonaniem.- Za bardzo nimi rzuca.Ale lepiej nie ryzykować: strzał pro-sto w wejście do tego labiryntu powinien rozwiązać sprawę.- Tak - powiedział admirał w zamyśleniu.- Szkoda jednak, że musimy zniszczyć kawałek tej rafy.To są prawdziwedzieła sztuki.Unikalne choćby z tego względu, że stworzyły je istoty żywe, ale pozbawione uczuć.Chciałbym mieć okazjęprzyjrzeć się tym rafom z bliska.- Odwrócił się do Pellaeona i skinął głową.- Proszę otworzyć ogień, kiedy będzie pan go-towy.Rozległ się kolejny huk, a woda tuż przed statkiem zakotłowała się od wybuchu. Koralowa Wanda przechyliła sięna bok i w tym momencie Han przystąpił do działania.Poddając się kołysaniu statku, zatoczył się i wpadł na jedną ze stert skrzynek, przy czym w ostatniej chwili odwróciłsię do nich plecami.Wyrzucił ręce do góry, jakby usiłując złapać równowagę i namacał brzegi skrzynki stojącej na szczy-cie.Kiedy cała sterta zatrzęsła się pod uderzeniem jego ciała, pociągnął skrzynkę do siebie.Gdy kontener zaczął spadać,mocniej zacisnął na nim dłonie i z całej siły cisnął go w stronę upiora.Skrzynka trafiła obcego w piersi; cień stracił równowagę i zwalił się na podłogę.Han w jednej chwili znalazł się przy nim; wykopał mu z ręki blaster i skoczył, by podnieść broń.Chwycił blaster iodwrócił się twarzą do upiora.Cień wydostał się już spod skrzynki i teraz gramolił się ze śliskiej, zalanej koniakiem Men-kuro podłogi.- Nie ruszaj się! - rozkazał Solo, wymachując przy tym blasterem.Równie dobrze mógł przemawiać do ściany.Upiór w dalszym ciągu usiłował się podnieść.Jeśli Han nie chciał go zabić, to pozostawała mu już tylko jedna możliwość.Opuścił nieco broń i strzelił w kałużę al-koholu.Rozległo się ciche syknięcie, po czym ze środka pomieszczenia buchnęły niebieskawe płomienie.Obcy wyskoczył z kręgu ognia w tył, krzycząc coś w swoim języku, którego Solo - ku swojej uciesze - nie rozumiał.Upiór z rozpędu uderzył o stertę skrzynek, omal nie zwalając ich na podłogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]