[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzwoniła do mnie kilka razy, potem kontakt urwał siędo czasu mojego powrotu do Anglii.Bez Jos i Moniki zaczęłam popadać w depresję.Byłomi bardzo smutno i czułam się samotna.Jos chciał przyjechaćna widzenie, ale go uprzedzono, że nie zostanie wpuszczony.Którejś nocy zadzwonił.- Nie mogę tego dłużej znieść, oszaleję.Muszę cię zobaczyć.Dzwonił do mnie z różnych imprez, na których próbowałsię bawić, ale cały czas myślał tylko o mnie.Miał chipową kartętelefoniczną, praktycznie bez żadnych ograniczeń, jeśli chodzio czas rozmowy.Kiedyś całą noc dzwonił do mnie z jakiegośprzyjęcia.On też nie chciał być nigdzie beze mnie, podobnie jakja bez niego.W końcu obmyśliliśmy plan.Miałam zamówić duży worekcukru do sklepu, bo potem zawsze musiałam go podzielić, a do tego potrzebna była waga, po którą należało pójśćdo kuchni.- Zrób to, kiedy w annexo będzie sympatyczna zmiana -radził. Najlepiej jak najwcześniej rano.Jak ktoś mnie zobaczy, natychmiast mnie wyrzucą, a rano w kuchni nie powinnobyć strażników.Nie do końca przekonana zrobiłam, jak kazał, choć podejrzewałam, że nawet nie wyjdę poza teren annexo.Wtedy niespodziewanie pomogła nam Penelope.Obiecała, że przyjdziepo mnie, kiedy Jos się zjawi.Nadal miałam mnóstwo wątpliwości.Jos miał jechać całą dobę tylko po to, by się ze mną widziećprzez kilka minut, a potem znów wracać całą dobę do siebie.Byłam tak podekscytowana perspektywą spotkania, choćbynajkrótszego, że wróciły mi chęci do życia.Nikomu nie mogłamsię zwierzyć z naszych planów.Ustaliliśmy datę na przyszłytydzień.Zgodnie planem Jos dzień wcześniej wyjechał autobusem z Caracas.O piątej, przed numero, Penelope przyszłapo mnie.- Już jest - szepnęła, uśmiechając się od ucha do ucha.-Udało mu się! Miłość jest wielka!Wyprowadziła mnie z annexo.Idąc jak najciszej, dotarłyśmydo kuchni.Nagle aż podskoczyłam, bo zza ścianki niespodziewanie wyszedł Jos.Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę przyjechał.Wziął mnie w ramiona, a ja tuliłam się do niego jak szalona,rozkoszując się jego bliskością.Było tak ciemno, że nie widzieliśmy się dobrze.Penelope stała na straży.Całowaliśmy się jak nieprzytomnii oboje płakaliśmy.Tyle trudu sobie zadał, żeby tu przyjechaći zobaczyć się ze mną.Nasza miłość stała się jeszcze głębsza.Ach, jakże pragnęłam, by nikt już nas nigdy nie rozdzielił.- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś szeptałam.- Tak bardzo cię kocham - zapewnił mnie gorąco.- Mamnadzieję, że teraz mi wierzysz.A ja skinęłam głową.Płakałam z radości i wzruszenia.Musiał wyjść przed numero, zanim przyjdą strażnicy.Wiedziałam o tym, ale jeszcze na chwilę rozpaczliwie go objęłam.- Jos, musisz już iść - szeptała nerwowo Penelope.Spojrzeliśmy na siebie z bólem, a ona, żeby nas choć trochę rozweselić,dodała: - Jesteś jedynym znanym mi strażnikiem, który się włamuje do więzienia.Oboje się roześmialiśmy.- Za dwa miesiące będziesz się mogła starać o stałą przepustkę - powiedział, z żalem uwalniając się z moich objęć.-Dostaniesz ją, a wtedy będziemy razem.Gotowa byłam zrobić wszystko, co w ludzkiej mocy, żebyją zdobyć.Zamierzałam poświęcić na to cały swój czas i całąenergię.Mam nadzieję, że to moje ostatnie święta w więzieniui za rok o tej porze będę mieć stałą przepustkę.A po kolejnymroku może już wrócę do Anglii.Już prawie nie pamiętam,jak to jest mówić cały czas po angielsku i przebywać wśródnormalnych ludzi, a nie stukniętych psychopatów.Gdy jużwrócę, czas, który Nikita spędziła z Tobą, będzie dłuższyniż czas spędzony ze mną, gdy byłam na wolności.Ciekawe,czy w ogóle mnie pozna.List Natalie do Eve, listopad 2003 rokupieniędzy przysłanych z Anglii opłaciłam poleconegoprzez kogoś prawnika.Błagałam, by zrobił wszystko,żebym dostała stałą przepustkę.O moich zamiarach powiadomiłam naczelnika.Zgodził sięmi pomóc.Martwiłam się, że przeszkodą mogą się okazać tedwa nieszczęsne telefony wpisane do akt.- Pogadam z sędzią, może da się coś zrobić - obiecał.%7łeby dostać stałą przepustkę, trzeba było mieć poręczenie- ktoś musiał pójść do sądu i je oficjalnie złożyć - oraz ofertępracy.Więzienie w tym nie pomagało, wszystko człowiek musiałzałatwiać sam, nieodzowna więc była pomoc z zewnątrz.Prosiłam o to kilka osób, ale jak dotąd wszyscy tylko brali pieniądze,a potem nic nie załatwiali.Taką stałą przepustkę miała Vivi, moja znajoma jeszczez INOF-u.Codziennie wyjeżdżała do miasta do pracy i wracaławieczorem.Nie była moją bliską przyjaciółką, ale postanowiłamzwrócić się do niej o pomoc.- Chciałabym dostać stałą przepustkę, ale nie bardzo wiem,jak się do tego zabrać.To bardziej skomplikowane w przypadkucudzoziemca.Vivi stanęła na wysokości zadania.Obiecała pomóc i dotrzymała słowa, w przeciwieństwie do tylu innych, którzy mniewystawili do wiatru.Najpierw dokładnie sprawdziła, co trzebazrobić, potem znalazła mi pracę w salonie fryzjerskim, wyszukała prawnika, wzięła z sądu formularze i złożyła papiery.Właściwie to ona wszystko załatwiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Dzwoniła do mnie kilka razy, potem kontakt urwał siędo czasu mojego powrotu do Anglii.Bez Jos i Moniki zaczęłam popadać w depresję.Byłomi bardzo smutno i czułam się samotna.Jos chciał przyjechaćna widzenie, ale go uprzedzono, że nie zostanie wpuszczony.Którejś nocy zadzwonił.- Nie mogę tego dłużej znieść, oszaleję.Muszę cię zobaczyć.Dzwonił do mnie z różnych imprez, na których próbowałsię bawić, ale cały czas myślał tylko o mnie.Miał chipową kartętelefoniczną, praktycznie bez żadnych ograniczeń, jeśli chodzio czas rozmowy.Kiedyś całą noc dzwonił do mnie z jakiegośprzyjęcia.On też nie chciał być nigdzie beze mnie, podobnie jakja bez niego.W końcu obmyśliliśmy plan.Miałam zamówić duży worekcukru do sklepu, bo potem zawsze musiałam go podzielić, a do tego potrzebna była waga, po którą należało pójśćdo kuchni.- Zrób to, kiedy w annexo będzie sympatyczna zmiana -radził. Najlepiej jak najwcześniej rano.Jak ktoś mnie zobaczy, natychmiast mnie wyrzucą, a rano w kuchni nie powinnobyć strażników.Nie do końca przekonana zrobiłam, jak kazał, choć podejrzewałam, że nawet nie wyjdę poza teren annexo.Wtedy niespodziewanie pomogła nam Penelope.Obiecała, że przyjdziepo mnie, kiedy Jos się zjawi.Nadal miałam mnóstwo wątpliwości.Jos miał jechać całą dobę tylko po to, by się ze mną widziećprzez kilka minut, a potem znów wracać całą dobę do siebie.Byłam tak podekscytowana perspektywą spotkania, choćbynajkrótszego, że wróciły mi chęci do życia.Nikomu nie mogłamsię zwierzyć z naszych planów.Ustaliliśmy datę na przyszłytydzień.Zgodnie planem Jos dzień wcześniej wyjechał autobusem z Caracas.O piątej, przed numero, Penelope przyszłapo mnie.- Już jest - szepnęła, uśmiechając się od ucha do ucha.-Udało mu się! Miłość jest wielka!Wyprowadziła mnie z annexo.Idąc jak najciszej, dotarłyśmydo kuchni.Nagle aż podskoczyłam, bo zza ścianki niespodziewanie wyszedł Jos.Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę przyjechał.Wziął mnie w ramiona, a ja tuliłam się do niego jak szalona,rozkoszując się jego bliskością.Było tak ciemno, że nie widzieliśmy się dobrze.Penelope stała na straży.Całowaliśmy się jak nieprzytomnii oboje płakaliśmy.Tyle trudu sobie zadał, żeby tu przyjechaći zobaczyć się ze mną.Nasza miłość stała się jeszcze głębsza.Ach, jakże pragnęłam, by nikt już nas nigdy nie rozdzielił.- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś szeptałam.- Tak bardzo cię kocham - zapewnił mnie gorąco.- Mamnadzieję, że teraz mi wierzysz.A ja skinęłam głową.Płakałam z radości i wzruszenia.Musiał wyjść przed numero, zanim przyjdą strażnicy.Wiedziałam o tym, ale jeszcze na chwilę rozpaczliwie go objęłam.- Jos, musisz już iść - szeptała nerwowo Penelope.Spojrzeliśmy na siebie z bólem, a ona, żeby nas choć trochę rozweselić,dodała: - Jesteś jedynym znanym mi strażnikiem, który się włamuje do więzienia.Oboje się roześmialiśmy.- Za dwa miesiące będziesz się mogła starać o stałą przepustkę - powiedział, z żalem uwalniając się z moich objęć.-Dostaniesz ją, a wtedy będziemy razem.Gotowa byłam zrobić wszystko, co w ludzkiej mocy, żebyją zdobyć.Zamierzałam poświęcić na to cały swój czas i całąenergię.Mam nadzieję, że to moje ostatnie święta w więzieniui za rok o tej porze będę mieć stałą przepustkę.A po kolejnymroku może już wrócę do Anglii.Już prawie nie pamiętam,jak to jest mówić cały czas po angielsku i przebywać wśródnormalnych ludzi, a nie stukniętych psychopatów.Gdy jużwrócę, czas, który Nikita spędziła z Tobą, będzie dłuższyniż czas spędzony ze mną, gdy byłam na wolności.Ciekawe,czy w ogóle mnie pozna.List Natalie do Eve, listopad 2003 rokupieniędzy przysłanych z Anglii opłaciłam poleconegoprzez kogoś prawnika.Błagałam, by zrobił wszystko,żebym dostała stałą przepustkę.O moich zamiarach powiadomiłam naczelnika.Zgodził sięmi pomóc.Martwiłam się, że przeszkodą mogą się okazać tedwa nieszczęsne telefony wpisane do akt.- Pogadam z sędzią, może da się coś zrobić - obiecał.%7łeby dostać stałą przepustkę, trzeba było mieć poręczenie- ktoś musiał pójść do sądu i je oficjalnie złożyć - oraz ofertępracy.Więzienie w tym nie pomagało, wszystko człowiek musiałzałatwiać sam, nieodzowna więc była pomoc z zewnątrz.Prosiłam o to kilka osób, ale jak dotąd wszyscy tylko brali pieniądze,a potem nic nie załatwiali.Taką stałą przepustkę miała Vivi, moja znajoma jeszczez INOF-u.Codziennie wyjeżdżała do miasta do pracy i wracaławieczorem.Nie była moją bliską przyjaciółką, ale postanowiłamzwrócić się do niej o pomoc.- Chciałabym dostać stałą przepustkę, ale nie bardzo wiem,jak się do tego zabrać.To bardziej skomplikowane w przypadkucudzoziemca.Vivi stanęła na wysokości zadania.Obiecała pomóc i dotrzymała słowa, w przeciwieństwie do tylu innych, którzy mniewystawili do wiatru.Najpierw dokładnie sprawdziła, co trzebazrobić, potem znalazła mi pracę w salonie fryzjerskim, wyszukała prawnika, wzięła z sądu formularze i złożyła papiery.Właściwie to ona wszystko załatwiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]