[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpoznaję remiks Holiday Madonny.Z chińskim tekstem.Bioręgłęboki oddech, wstaję i ruszam w kierunku parkietu.- Hej! - krzyczy Charlie, podchodząc do mnie.- Zatańczysz?- Może! - odkrzykuję.- Co?! - Unosi brwi i wchodzi na parkiet.- No chodz! Holiday!Holiday! - śpiewa i rusza się w rytm muzyki.Jest tak rozluzniony ibeztroski, że nie mogę się powstrzymać od chichotu.- No chodz, Iz!Nie zostawiaj mnie tutaj samego! - woła.Wchodzę na parkiet i nagle czuję, jak znajomy zarazliwy rytmwprawia w ruch moje biodra.Zaczynamy tańczyć na pustymparkiecie.Jeff dalej gra Madonnę i wkrótce dołączają do nas innepary, aż wreszcie parkiet jest pełen.Kiedy muzyka zwalnia, wramionach Charliego tańczę powoli i bardzo stosownie, zachowująckilka centymetrów przestrzeni między nami, jak na spokojnejpotańcówce w szkole średniej.- Bijesz Beyonce na głowę - mówi Charlie.- Nie miałem pojęcia,że potrafisz tak tańczyć!- Wszyscy mamy jakieś tajemnice.- Unoszę jedną brew.-Niektórzy z nas więcej niż inni - dodaję głośniej.Przełyka ślinę.- Jeśli chodzi o to, że jestem ambasadorem.naprawdę miprzykro.Nie chciałem stawiać cię w kłopotliwej sytuacji.- Mam tylko jedno pytanie.- Słucham?- Dlaczego mieszkasz w naszym budynku? Myślałam, żerezydencja ambasadorska mieści się przy Guanghua Lu.Uśmiecha się.- Umiesz dochować tajemnicy? Kiwam głową.Nachyla się tak blisko, że widzę na jego podbródku krótki zarost.- Tam są szczury - szepcze.- Bioniczne! Od miesięcy próbujemysię ich pozbyć.Zmieję się, a w oczach Charliego widać ulgę.- Słuchaj, Iz.Naprawdę zamierzałem ci powiedzieć.Ale napoczątku nie chciałem cię przestraszyć.A potem nie wiedziałem, jakci to powiedzieć.Od tygodni męczę się z tym.Byłem przekonany, żepomyślisz, że kłamię.Albo że jestem wariatem.Zresztą spodobało misię takie incognito.Nie czułaś się przy mnie skrępowana, a to wielka.ulga.Nie mam czasu odpowiedzieć, bo oto piosenka się kończy, a Jeffszepcze zmysłowo do mikrofonu:- Ostatni utwór chciałbym zadedykować pięknej kobiecie.Isabelle Lee.Mojej dziewczynie.%7łe co?! Obracam głowę w kierunku sceny, z której Jeff wgapiasię we mnie i Charliego.Czy mu odbiło? Dlaczego ogłasza całemuświatu, że jestem jego dziewczyną, skoro to nieprawda? A możeokreślenie dziewczyna" w Chinach znaczy co innego? Możepowinnam spytać Geraldine.Kręcę głową i marszczę brwi, patrząc naJeffa, ale on tylko zadziera podbródek, a gdy roztacza się dzwiękowachmura szybkiej muzyki dyskotekowej, odsuwa się od mikrofonu.Ześciśniętym sercem odwracam się do Charliego, który stoi jak słup soliz wyrazem zaskoczenia na twarzy.- Charlie, słuchaj.Wszystko wyjaśnię.Jeff i ja nie jesteśmy.Toznaczy on nie jest.- Kładę mu dłoń na ramieniu, ale on odsuwa się,przybierając obojętny wyraz twarzy.- Cieszę się, że mogłem znowu się z tobą zobaczyć.- Nagle jegogłos staje się tak uprzejmy, jak gdybym była żoną ambasadoraSzwecji.- Ale powinienem dotrzymać towarzystwa innym gościom.Miłego wieczoru.- Schodzi z parkietu, a ja wracam do stolika i padambezwładnie na krzesło.Nie wiem, ile czasu mija, zanim pojawia się Claire.- Iz? Wybieramy się grupą do Bellagio coś przekąsić.Chcesz iśćz nami? - Badawczo mierzy wzrokiem moją twarz.- Wszystko wporządku?- Tak.Nie.Nie wiem.- Ukrywam twarz w dłoniach.- Charlie ija.Jeff zadedykował mi piosenkę i.- milknę.Jakie to maznaczenie? Taniec z Charliem niczego nie zmienił.Jegozainteresowanie ma czysto platoniczny charakter, inaczej zadałbysobie więcej trudu, żeby się ze mną wcześniej spotkać.Dlaczego sięprzejmuję tym, co o mnie myśli? Biorę głęboki oddech i staram sięuspokoić głos.- W porządku, kochana.Jeff skończy występ i spotka się z namiw restauracji - mówi wesoło.Chcę jej powiedzieć, że Jeff jest ostatnią osobą, z jaką chcę sięzobaczyć, ale ona dodaje:- Zresztą musisz iść - ścisza głos.- Będzie tam Wang Wei, a japowiedziałam mu, że przyjdziesz.Chce cię poznać.Super, prawda? -Uśmiecha się promiennie.Ciągle jeszcze nie miałam okazji poznać Wang Weia i po tylumiesiącach umieram z ciekawości.Claire wykorzystuje każdą chwilę,żeby z nim być - gdy tylko na ekranie jej BlackBerry wyświetli sięjego imię, sięga po laptopa, żeby podczas rozmowy móc jednocześnieodwoływać inne plany.Mówi, że jest zarobiony po uszy - budowanienowych wieżowców na gruntach biednych, przesiedlonych,pozbawionych odszkodowań mieszkańców zabiera najwidoczniejdużo czasu - ale podejrzewam, że coś innego nie daje mu spokoju:żona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Rozpoznaję remiks Holiday Madonny.Z chińskim tekstem.Bioręgłęboki oddech, wstaję i ruszam w kierunku parkietu.- Hej! - krzyczy Charlie, podchodząc do mnie.- Zatańczysz?- Może! - odkrzykuję.- Co?! - Unosi brwi i wchodzi na parkiet.- No chodz! Holiday!Holiday! - śpiewa i rusza się w rytm muzyki.Jest tak rozluzniony ibeztroski, że nie mogę się powstrzymać od chichotu.- No chodz, Iz!Nie zostawiaj mnie tutaj samego! - woła.Wchodzę na parkiet i nagle czuję, jak znajomy zarazliwy rytmwprawia w ruch moje biodra.Zaczynamy tańczyć na pustymparkiecie.Jeff dalej gra Madonnę i wkrótce dołączają do nas innepary, aż wreszcie parkiet jest pełen.Kiedy muzyka zwalnia, wramionach Charliego tańczę powoli i bardzo stosownie, zachowująckilka centymetrów przestrzeni między nami, jak na spokojnejpotańcówce w szkole średniej.- Bijesz Beyonce na głowę - mówi Charlie.- Nie miałem pojęcia,że potrafisz tak tańczyć!- Wszyscy mamy jakieś tajemnice.- Unoszę jedną brew.-Niektórzy z nas więcej niż inni - dodaję głośniej.Przełyka ślinę.- Jeśli chodzi o to, że jestem ambasadorem.naprawdę miprzykro.Nie chciałem stawiać cię w kłopotliwej sytuacji.- Mam tylko jedno pytanie.- Słucham?- Dlaczego mieszkasz w naszym budynku? Myślałam, żerezydencja ambasadorska mieści się przy Guanghua Lu.Uśmiecha się.- Umiesz dochować tajemnicy? Kiwam głową.Nachyla się tak blisko, że widzę na jego podbródku krótki zarost.- Tam są szczury - szepcze.- Bioniczne! Od miesięcy próbujemysię ich pozbyć.Zmieję się, a w oczach Charliego widać ulgę.- Słuchaj, Iz.Naprawdę zamierzałem ci powiedzieć.Ale napoczątku nie chciałem cię przestraszyć.A potem nie wiedziałem, jakci to powiedzieć.Od tygodni męczę się z tym.Byłem przekonany, żepomyślisz, że kłamię.Albo że jestem wariatem.Zresztą spodobało misię takie incognito.Nie czułaś się przy mnie skrępowana, a to wielka.ulga.Nie mam czasu odpowiedzieć, bo oto piosenka się kończy, a Jeffszepcze zmysłowo do mikrofonu:- Ostatni utwór chciałbym zadedykować pięknej kobiecie.Isabelle Lee.Mojej dziewczynie.%7łe co?! Obracam głowę w kierunku sceny, z której Jeff wgapiasię we mnie i Charliego.Czy mu odbiło? Dlaczego ogłasza całemuświatu, że jestem jego dziewczyną, skoro to nieprawda? A możeokreślenie dziewczyna" w Chinach znaczy co innego? Możepowinnam spytać Geraldine.Kręcę głową i marszczę brwi, patrząc naJeffa, ale on tylko zadziera podbródek, a gdy roztacza się dzwiękowachmura szybkiej muzyki dyskotekowej, odsuwa się od mikrofonu.Ześciśniętym sercem odwracam się do Charliego, który stoi jak słup soliz wyrazem zaskoczenia na twarzy.- Charlie, słuchaj.Wszystko wyjaśnię.Jeff i ja nie jesteśmy.Toznaczy on nie jest.- Kładę mu dłoń na ramieniu, ale on odsuwa się,przybierając obojętny wyraz twarzy.- Cieszę się, że mogłem znowu się z tobą zobaczyć.- Nagle jegogłos staje się tak uprzejmy, jak gdybym była żoną ambasadoraSzwecji.- Ale powinienem dotrzymać towarzystwa innym gościom.Miłego wieczoru.- Schodzi z parkietu, a ja wracam do stolika i padambezwładnie na krzesło.Nie wiem, ile czasu mija, zanim pojawia się Claire.- Iz? Wybieramy się grupą do Bellagio coś przekąsić.Chcesz iśćz nami? - Badawczo mierzy wzrokiem moją twarz.- Wszystko wporządku?- Tak.Nie.Nie wiem.- Ukrywam twarz w dłoniach.- Charlie ija.Jeff zadedykował mi piosenkę i.- milknę.Jakie to maznaczenie? Taniec z Charliem niczego nie zmienił.Jegozainteresowanie ma czysto platoniczny charakter, inaczej zadałbysobie więcej trudu, żeby się ze mną wcześniej spotkać.Dlaczego sięprzejmuję tym, co o mnie myśli? Biorę głęboki oddech i staram sięuspokoić głos.- W porządku, kochana.Jeff skończy występ i spotka się z namiw restauracji - mówi wesoło.Chcę jej powiedzieć, że Jeff jest ostatnią osobą, z jaką chcę sięzobaczyć, ale ona dodaje:- Zresztą musisz iść - ścisza głos.- Będzie tam Wang Wei, a japowiedziałam mu, że przyjdziesz.Chce cię poznać.Super, prawda? -Uśmiecha się promiennie.Ciągle jeszcze nie miałam okazji poznać Wang Weia i po tylumiesiącach umieram z ciekawości.Claire wykorzystuje każdą chwilę,żeby z nim być - gdy tylko na ekranie jej BlackBerry wyświetli sięjego imię, sięga po laptopa, żeby podczas rozmowy móc jednocześnieodwoływać inne plany.Mówi, że jest zarobiony po uszy - budowanienowych wieżowców na gruntach biednych, przesiedlonych,pozbawionych odszkodowań mieszkańców zabiera najwidoczniejdużo czasu - ale podejrzewam, że coś innego nie daje mu spokoju:żona [ Pobierz całość w formacie PDF ]