[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mam nadzieję, że się przyda.Nie znalazłem niczego więcej.Należał kiedyś do Wavy'ego Gravy'ego,ale mama go wyprała. Mnie wydaje się w porządku stwierdziła Effie.Materac pachniał ziołami i kwiatami.PepperMoriarty trzymała go pewnie na zapleczu sklepu.Norman wniósł go po schodach, przechodząc obok posągubezgłowej kobiety.Ciemnogranatowe niebo połyskiwało jak lapis-lazuli i od horyzontu do horyzontu skrzyły się na nimmiliony gwiazd.To była jedna z tych rzeczy, których brakowało Effie, kiedy mieszkała w mieście.Gwiazdynadawały nocy głębię i poczucie bezczasowości.Pomyślała, że ogląda je takimi, jakimi były tysiące lat temu.Pewnie jakieś istoty daleko w kosmosie mogą, jeśli mają dość silne teleskopy, oglądać Ziemię i widzieć małąEffie, która wspina się po schodkach Red Oaks Inn, trzymając za rękę ojca.Będą mogli ją oglądać za sto idwieście lat, kiedy od dawna będzie spoczywała obok swoich rodziców na cmentarzu w Cold Spring.Jeśli ktoś w najdalszych zakątkach galaktyki wciąż widzi cię roztańczoną i roześmianą, jak możesz wogóle umrzeć? Na co tak patrzysz? zapytał Craig. Na gwiazdy.Zobacz, gwiazdozbiór Smoka, Draco.a tam jest Ursa Minor, Mała Niedzwiedzica.Craig wziął ją pod łokieć i poprowadził w stronę domu. Zawsze miałaś romantyczne usposobienie, prawda? powiedział.Ale ona myślała tylko o tym, że ciemna bryła Walhalli zasłoniła jej kompletnie cały nieboskłon.Czułaciągnący od niej chłód i kwaśną wilgoć, a kiedy Craig przekręcił klucz w zamku, odczuła również jejniegościnną atmosferę.W ciemnościach łypał na nią metalowym okiem wilczy uchwyt dzwonka i przypomniałasobie, co powiedział o nim Norman: że odgryzie ci rękę, jeśli zadzwonisz i nie jesteś mile widziany.Miaławrażenie, że prawie w to wierzy.Norman odgarnął do tyłu włosy i wszedł za nimi do pogrążonego w mroku hallu. Mojej mamie nie podobało się zbytnio to, co powiedział pan o wibracjach psychicznych. Naprawdę? mruknął Craig z widocznym brakiem zainteresowania. Powiedziała, że ludzie, którzy nie potrafią wyczuć wibracji psychicznych, cierpią na umysłowągangrenę.Tak jakby jakiś fragment ich świadomości obumarł, zaczął gnić i wydzielał bardzo nieprzyjemnyzapach.Craig odwrócił się i zmierzył go wzrokiem.Norman zaszurał najpierw jedną, potem drugą nogą,zdradzając wyrazne oznaki zakłopotania. Tak powiedziała twoja mama? Ma zwyczaj mówić, co myśli, prosto z mostu. Może powinna zachować swoje myśli dla siebie. Daj spokój, człowieku, przecież to moja mama.Ma prawo wyrażać swoje opinie.Poza tym możemieć rację. I pożyczyła nam materac, na którym spał Wavy Gravy? Norman wzruszył ramionami, a potemkrzywo się uśmiechnął. Domyślam się, że w ten sposób również wyraziła swoją opinię dodał Craig. Uspokójcie się, na litość boską! przerwała im Effie. Gdzie będziemy spać? Nie myślałam, że tomiejsce będzie w nocy takie odstręczające.Craig zatrzymał się pośrodku hallu i rozejrzał dookoła.Przez powybijane okna sączyło sięprzypominające mrożone mleko światło gwiazd.Stał na środku marmurowej posadzki, wysoki, ciemny ipoważny.Effie domyślała się, że stara się doświadczyć tego samego uczucia, które Walhalla dała mu jużprzedtem: uczucia, że tutaj należy, że ten dom nie tylko stanie się jego własnością, ale że jest w jakiś sposób nimsamym. To będzie wspaniała rezydencja powiedział Craig i echo odbiło zewsząd jego głos. Potrafisz tosobie wyobrazić? %7łyrandole, polerowane marmury, muzyka. A także izolacja odparła Effie. O czym ty mówisz, jaka izolacja? Będziemy wydawać przyjęcia w każdy weekend! Tak? Ciekawe, skąd wezmiemy na nie pieniądze. Istnieje parę karcianych gier.Można wygrać trochę tu, trochę tam.Powinno wystarczyć na drobnewydatki.Effie nie wierzyła własnym uszom. Istnieje parę karcianych gier? Nabijasz się ze mnie, czy co? Chcesz zapraszać tutaj przyjaciół iogrywać ich w pokera? Ludzie uwielbiają hazard, Effie.Zwłaszcza ci, którzy mają masę forsy.Będziemy sławni, bogaci i niebędziemy musieli się nikomu spowiadać. O czym ty, do diabła, mówisz? Nie potrafię nawet zrozumieć tego, o czym mówisz! Zabierz mnie zpowrotem do Pig Hill, naprawdę mi się tu nie podoba!Craig obrócił się i ruszył w jej stronę.Podeszwy jego butów zachrzęściły po piasku, którym pokryta byłamarmurowa posadzka.Położył dłonie na jej ramionach i popatrzył jej prosto w oczy. Effie.jeśli mnie kochasz, spróbuj polubić to miejsce.To jest miejsce, do którego należę.To jestdom, którego zawsze pragnąłem.To jest dom, którego zawsze potrzebowałem. Ale on mi się po prostu nie podoba.Poza tym jest niebezpieczny.Przypomnij sobie, co stało się z tyminspektorem. Och, Effie powiedział i poczuła na twarzy ciepło jego oddechu.Jego bliskość nie wiadomodlaczego zaczęła ją niepokoić. Czujesz się po prostu zmęczona, to wszystko.Będziemy się trzymać z dalekaod biblioteki i w ogóle od tej części, gdzie jest zmurszała podłoga.Najlepiej będzie, jeśli pójdziemy od razu nagórę, do sypialni i uwijemy sobie ciepłe gniazdko. Sięgnął do kieszeni i wyjął talię kart. Zobacz, co zesobą zabrałem.Możemy trochę poćwiczyć. Czasami zupełnie nie wiem, kim jesteś stwierdziła Effie.Nie miała pojęcia, czy ma się wściekać idenerwować, czy roześmiać i przyznać do klęski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Mam nadzieję, że się przyda.Nie znalazłem niczego więcej.Należał kiedyś do Wavy'ego Gravy'ego,ale mama go wyprała. Mnie wydaje się w porządku stwierdziła Effie.Materac pachniał ziołami i kwiatami.PepperMoriarty trzymała go pewnie na zapleczu sklepu.Norman wniósł go po schodach, przechodząc obok posągubezgłowej kobiety.Ciemnogranatowe niebo połyskiwało jak lapis-lazuli i od horyzontu do horyzontu skrzyły się na nimmiliony gwiazd.To była jedna z tych rzeczy, których brakowało Effie, kiedy mieszkała w mieście.Gwiazdynadawały nocy głębię i poczucie bezczasowości.Pomyślała, że ogląda je takimi, jakimi były tysiące lat temu.Pewnie jakieś istoty daleko w kosmosie mogą, jeśli mają dość silne teleskopy, oglądać Ziemię i widzieć małąEffie, która wspina się po schodkach Red Oaks Inn, trzymając za rękę ojca.Będą mogli ją oglądać za sto idwieście lat, kiedy od dawna będzie spoczywała obok swoich rodziców na cmentarzu w Cold Spring.Jeśli ktoś w najdalszych zakątkach galaktyki wciąż widzi cię roztańczoną i roześmianą, jak możesz wogóle umrzeć? Na co tak patrzysz? zapytał Craig. Na gwiazdy.Zobacz, gwiazdozbiór Smoka, Draco.a tam jest Ursa Minor, Mała Niedzwiedzica.Craig wziął ją pod łokieć i poprowadził w stronę domu. Zawsze miałaś romantyczne usposobienie, prawda? powiedział.Ale ona myślała tylko o tym, że ciemna bryła Walhalli zasłoniła jej kompletnie cały nieboskłon.Czułaciągnący od niej chłód i kwaśną wilgoć, a kiedy Craig przekręcił klucz w zamku, odczuła również jejniegościnną atmosferę.W ciemnościach łypał na nią metalowym okiem wilczy uchwyt dzwonka i przypomniałasobie, co powiedział o nim Norman: że odgryzie ci rękę, jeśli zadzwonisz i nie jesteś mile widziany.Miaławrażenie, że prawie w to wierzy.Norman odgarnął do tyłu włosy i wszedł za nimi do pogrążonego w mroku hallu. Mojej mamie nie podobało się zbytnio to, co powiedział pan o wibracjach psychicznych. Naprawdę? mruknął Craig z widocznym brakiem zainteresowania. Powiedziała, że ludzie, którzy nie potrafią wyczuć wibracji psychicznych, cierpią na umysłowągangrenę.Tak jakby jakiś fragment ich świadomości obumarł, zaczął gnić i wydzielał bardzo nieprzyjemnyzapach.Craig odwrócił się i zmierzył go wzrokiem.Norman zaszurał najpierw jedną, potem drugą nogą,zdradzając wyrazne oznaki zakłopotania. Tak powiedziała twoja mama? Ma zwyczaj mówić, co myśli, prosto z mostu. Może powinna zachować swoje myśli dla siebie. Daj spokój, człowieku, przecież to moja mama.Ma prawo wyrażać swoje opinie.Poza tym możemieć rację. I pożyczyła nam materac, na którym spał Wavy Gravy? Norman wzruszył ramionami, a potemkrzywo się uśmiechnął. Domyślam się, że w ten sposób również wyraziła swoją opinię dodał Craig. Uspokójcie się, na litość boską! przerwała im Effie. Gdzie będziemy spać? Nie myślałam, że tomiejsce będzie w nocy takie odstręczające.Craig zatrzymał się pośrodku hallu i rozejrzał dookoła.Przez powybijane okna sączyło sięprzypominające mrożone mleko światło gwiazd.Stał na środku marmurowej posadzki, wysoki, ciemny ipoważny.Effie domyślała się, że stara się doświadczyć tego samego uczucia, które Walhalla dała mu jużprzedtem: uczucia, że tutaj należy, że ten dom nie tylko stanie się jego własnością, ale że jest w jakiś sposób nimsamym. To będzie wspaniała rezydencja powiedział Craig i echo odbiło zewsząd jego głos. Potrafisz tosobie wyobrazić? %7łyrandole, polerowane marmury, muzyka. A także izolacja odparła Effie. O czym ty mówisz, jaka izolacja? Będziemy wydawać przyjęcia w każdy weekend! Tak? Ciekawe, skąd wezmiemy na nie pieniądze. Istnieje parę karcianych gier.Można wygrać trochę tu, trochę tam.Powinno wystarczyć na drobnewydatki.Effie nie wierzyła własnym uszom. Istnieje parę karcianych gier? Nabijasz się ze mnie, czy co? Chcesz zapraszać tutaj przyjaciół iogrywać ich w pokera? Ludzie uwielbiają hazard, Effie.Zwłaszcza ci, którzy mają masę forsy.Będziemy sławni, bogaci i niebędziemy musieli się nikomu spowiadać. O czym ty, do diabła, mówisz? Nie potrafię nawet zrozumieć tego, o czym mówisz! Zabierz mnie zpowrotem do Pig Hill, naprawdę mi się tu nie podoba!Craig obrócił się i ruszył w jej stronę.Podeszwy jego butów zachrzęściły po piasku, którym pokryta byłamarmurowa posadzka.Położył dłonie na jej ramionach i popatrzył jej prosto w oczy. Effie.jeśli mnie kochasz, spróbuj polubić to miejsce.To jest miejsce, do którego należę.To jestdom, którego zawsze pragnąłem.To jest dom, którego zawsze potrzebowałem. Ale on mi się po prostu nie podoba.Poza tym jest niebezpieczny.Przypomnij sobie, co stało się z tyminspektorem. Och, Effie powiedział i poczuła na twarzy ciepło jego oddechu.Jego bliskość nie wiadomodlaczego zaczęła ją niepokoić. Czujesz się po prostu zmęczona, to wszystko.Będziemy się trzymać z dalekaod biblioteki i w ogóle od tej części, gdzie jest zmurszała podłoga.Najlepiej będzie, jeśli pójdziemy od razu nagórę, do sypialni i uwijemy sobie ciepłe gniazdko. Sięgnął do kieszeni i wyjął talię kart. Zobacz, co zesobą zabrałem.Możemy trochę poćwiczyć. Czasami zupełnie nie wiem, kim jesteś stwierdziła Effie.Nie miała pojęcia, czy ma się wściekać idenerwować, czy roześmiać i przyznać do klęski [ Pobierz całość w formacie PDF ]