[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poważne życie intelektualne było dlań polem bitwywielkich decyzji, podejmowanych wyłącznie w sfe-rze ducha czy wartościowań".Nie można już dziś przedstawić jednej wizji człowiekawykształconego lub cywilizowanego jako obowiązującej; dlatego należystwierdzić, iż wykształcenie polega na zapoznaniu się, wnikliwym iwszechstronnym, z pewną nie-wielką liczbą takich wizji.Wokół rozróżnienia nasprawy głębokie i płytkie choć wyparło ono rozróżnienia na dobro i zło,prawdę i fałsz mogły się ześrodkować poważne studia, lecz zniosła jewrodzona demokracji skłonność, by wszystko kwitować słowami: Czemu tosłuży?" Pierwsze zamieszki uniwersyteckie w Berke-ley były wprostwymierzone przeciwko wielodyscyplinarności i muszę przyznać, że przezmoment prywatnie solidaryzowałem się ze studentami.Niewykluczone, że jednąz ich motywacji była tęsknota za prawdziwym wykształceniem.Nie uczynionojednak nic, aby nadać tej energii jakiś kierunek i treść, przeto skutek był taki, żedo wielości specjalizacji dodano wielość stylów życia,402403a różnorodność dyscyplin uzupełniono różnorodnością formnie-zdyscyplinowania.Powtórzyło się zjawisko znane ogólnie z życialudzkiego: próba narzucenia siłą większej wspólnoty doprowadzi-ła do większejizolacji.Dawnych porozumień, przyzwyczajeń i tradycji nie dało się tak łatwozastąpić innymi.Reasumując, kiedy student przychodzi na uniwersytet, znajdu-je tamdezorientującą różnorodność wydziałów, a w nich dezorien-tującą różnorodnośćkursów.Ponieważ uniwersytetjako całość nie jest w tej sprawie zgodny, studentnie otrzymuje żadnych oficjal-nych wskazówek, co powinien studiować.Zazwyczaj nie do-ciera też do przykładów czy to wśród studentów, czywśród profesorów zunifikowanego wykorzystania dostarczanej przezuniwersytet wiedzy.Najprościej jest zdecydować się na jakąś karierę i pod jejkątem dobrać sobie kursy.Programy przeznaczo-ne dla studentów, którzypodjęli taką decyzję, znieczulają ich na ponęty, które mogłyby ich odwieść odtego, co cieszy się prestiżem ogółu.Syreny śpiewają dziś sotto voce, a młodzieżma już wystar-czająco dużo wosku w uszach, żeby bezpiecznie płynąć dalej.Specjalizacje proponują program na tyle szeroki, że pochłania on studentomwiększość czasu z czterech lat przygotowań do dal-szych studiów.Znielicznymi kursami fakultatywnymi mogą zro-bić, co zechcą, liznąć trochę totu, to tam.%7ładna z dzisiejszych karier publicznych lekarza, prawnika,polityka, dziennikarza, przedsiębiorcy czy specjalisty od reklamy nie ma zbytwiele wspólnego z humanistyką.Wykształcenie inne od czysto zawodo-wegoczy technicznego może nawet sprawiać wrażenie obciąże-nia.Dlatego też, abystudenci zagustowali w rozkoszach intelektu i mogli stwierdzić, że się do tegonadają, na uniwersytetach mu-siałaby powstać atmosfera przeciwwagi dla tegoutylitaryzmu.Prawdziwy problem stanowią niezdecydowani: studenci, któ-rzy przychodzą znadzieją, że dowiedzą się na miejscu, jakiej chcą kariery, bądz pragną po prostuprzeżyć przygodę.Czeka ich obfi-tość możliwości kursów i dyscyplin jesttyle, że wystarczyłoby na wiele żywotów.Każdy wydział czy inna jednostkaadministra-cyjna uniwersytetu ciągnie do siebie, proponuje kurs, zapewniają-cystudentowi wtajemniczenie.Ale na jakiej podstawie wybraćmiędzy nimi? Jak one się do siebie mają? Prawda jest taka, że wydziały zupełnienie koordynują swych programów.Rywalizują ze sobą i proponują sprzecznecele, nie mając tego świadomości.Samo istnienie specjalizacji stawiadramatyczne pytanie o całość, lecz nie jest ono podejmowane.Gdy studentdostanie w swe ręce katalog kursów, skutkiem jest przede wszystkimdezorientacja, a bardzo często zniechęcenie.Jeżeli znajdzie się jakiś profesor,który zapozna go z jedną z tych wielkich wizji wykształcenia, będącychwyróżnikiem każdego cywilizowanego narodu, to tylko przez przypadek.Większość profesorów to specjaliści, zajęci wy-łącznie swą własną dziedziną,zainteresowani postępami tej dziedzi-ny (zgodnie z kryteriami, które samiustalają) lub swymi własnymi postępami w świecie wynagradzającym tylkoosiągnięcia specja-listyczne.Zupełnie się wyemancypowali z dawnej strukturyuniwer-sytetu, która przynajmniej przypominała im o ich niezupełności, o tym,że są tylko częściami nieodkrytej i niezgłębionej całości.Student musi więclawirować pomiędzy chmarą karnawałowych naganiaczy, z których każdyzachęca ich do oglądnięcia jakiegoś konkretnego widowiska.Tenniezdecydowany nowicjusz jest zmorą większości uniwersytetów, ponieważzdaje się mówić: Jestem zupełną istotą ludzką.Pomóżcie mi ukształtować się wtej zupeł-ności i pozwólcie mi rozwinąć mój rzeczywisty potencjał", a one niemają mu nic do powiedzenia.Podobnie jak pod wieloma innymi względami, Cornell Univer-sity wyprzedził wtej kwestii swoje czasy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Poważne życie intelektualne było dlań polem bitwywielkich decyzji, podejmowanych wyłącznie w sfe-rze ducha czy wartościowań".Nie można już dziś przedstawić jednej wizji człowiekawykształconego lub cywilizowanego jako obowiązującej; dlatego należystwierdzić, iż wykształcenie polega na zapoznaniu się, wnikliwym iwszechstronnym, z pewną nie-wielką liczbą takich wizji.Wokół rozróżnienia nasprawy głębokie i płytkie choć wyparło ono rozróżnienia na dobro i zło,prawdę i fałsz mogły się ześrodkować poważne studia, lecz zniosła jewrodzona demokracji skłonność, by wszystko kwitować słowami: Czemu tosłuży?" Pierwsze zamieszki uniwersyteckie w Berke-ley były wprostwymierzone przeciwko wielodyscyplinarności i muszę przyznać, że przezmoment prywatnie solidaryzowałem się ze studentami.Niewykluczone, że jednąz ich motywacji była tęsknota za prawdziwym wykształceniem.Nie uczynionojednak nic, aby nadać tej energii jakiś kierunek i treść, przeto skutek był taki, żedo wielości specjalizacji dodano wielość stylów życia,402403a różnorodność dyscyplin uzupełniono różnorodnością formnie-zdyscyplinowania.Powtórzyło się zjawisko znane ogólnie z życialudzkiego: próba narzucenia siłą większej wspólnoty doprowadzi-ła do większejizolacji.Dawnych porozumień, przyzwyczajeń i tradycji nie dało się tak łatwozastąpić innymi.Reasumując, kiedy student przychodzi na uniwersytet, znajdu-je tamdezorientującą różnorodność wydziałów, a w nich dezorien-tującą różnorodnośćkursów.Ponieważ uniwersytetjako całość nie jest w tej sprawie zgodny, studentnie otrzymuje żadnych oficjal-nych wskazówek, co powinien studiować.Zazwyczaj nie do-ciera też do przykładów czy to wśród studentów, czywśród profesorów zunifikowanego wykorzystania dostarczanej przezuniwersytet wiedzy.Najprościej jest zdecydować się na jakąś karierę i pod jejkątem dobrać sobie kursy.Programy przeznaczo-ne dla studentów, którzypodjęli taką decyzję, znieczulają ich na ponęty, które mogłyby ich odwieść odtego, co cieszy się prestiżem ogółu.Syreny śpiewają dziś sotto voce, a młodzieżma już wystar-czająco dużo wosku w uszach, żeby bezpiecznie płynąć dalej.Specjalizacje proponują program na tyle szeroki, że pochłania on studentomwiększość czasu z czterech lat przygotowań do dal-szych studiów.Znielicznymi kursami fakultatywnymi mogą zro-bić, co zechcą, liznąć trochę totu, to tam.%7ładna z dzisiejszych karier publicznych lekarza, prawnika,polityka, dziennikarza, przedsiębiorcy czy specjalisty od reklamy nie ma zbytwiele wspólnego z humanistyką.Wykształcenie inne od czysto zawodo-wegoczy technicznego może nawet sprawiać wrażenie obciąże-nia.Dlatego też, abystudenci zagustowali w rozkoszach intelektu i mogli stwierdzić, że się do tegonadają, na uniwersytetach mu-siałaby powstać atmosfera przeciwwagi dla tegoutylitaryzmu.Prawdziwy problem stanowią niezdecydowani: studenci, któ-rzy przychodzą znadzieją, że dowiedzą się na miejscu, jakiej chcą kariery, bądz pragną po prostuprzeżyć przygodę.Czeka ich obfi-tość możliwości kursów i dyscyplin jesttyle, że wystarczyłoby na wiele żywotów.Każdy wydział czy inna jednostkaadministra-cyjna uniwersytetu ciągnie do siebie, proponuje kurs, zapewniają-cystudentowi wtajemniczenie.Ale na jakiej podstawie wybraćmiędzy nimi? Jak one się do siebie mają? Prawda jest taka, że wydziały zupełnienie koordynują swych programów.Rywalizują ze sobą i proponują sprzecznecele, nie mając tego świadomości.Samo istnienie specjalizacji stawiadramatyczne pytanie o całość, lecz nie jest ono podejmowane.Gdy studentdostanie w swe ręce katalog kursów, skutkiem jest przede wszystkimdezorientacja, a bardzo często zniechęcenie.Jeżeli znajdzie się jakiś profesor,który zapozna go z jedną z tych wielkich wizji wykształcenia, będącychwyróżnikiem każdego cywilizowanego narodu, to tylko przez przypadek.Większość profesorów to specjaliści, zajęci wy-łącznie swą własną dziedziną,zainteresowani postępami tej dziedzi-ny (zgodnie z kryteriami, które samiustalają) lub swymi własnymi postępami w świecie wynagradzającym tylkoosiągnięcia specja-listyczne.Zupełnie się wyemancypowali z dawnej strukturyuniwer-sytetu, która przynajmniej przypominała im o ich niezupełności, o tym,że są tylko częściami nieodkrytej i niezgłębionej całości.Student musi więclawirować pomiędzy chmarą karnawałowych naganiaczy, z których każdyzachęca ich do oglądnięcia jakiegoś konkretnego widowiska.Tenniezdecydowany nowicjusz jest zmorą większości uniwersytetów, ponieważzdaje się mówić: Jestem zupełną istotą ludzką.Pomóżcie mi ukształtować się wtej zupeł-ności i pozwólcie mi rozwinąć mój rzeczywisty potencjał", a one niemają mu nic do powiedzenia.Podobnie jak pod wieloma innymi względami, Cornell Univer-sity wyprzedził wtej kwestii swoje czasy [ Pobierz całość w formacie PDF ]