[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy pamiętasz Beryl Fairfield?" Czy pamiętam? Jakże mógłbym o niej zapom-nieć? Ujrzałem ją pewnego lata w Zatoce.Stała naplaży w niebieskiej.nie, w różowej.muślinowejsukience, z wielkim kremowym.nie, czarnym.słomkowym kapeluszem w ręku.Ale to było przedwielu laty." Jest tak samo piękna jak zawsze.Może nawetjeszcze piękniejsza."77/79Beryl uśmiecha się, zagryza wargę i spoglądaw ogród.Raptem widzi kogoś.jakiegośmężczyznę, który schodzi z drogi i staje koło ichparkanu, jak gdyby szedł prosto ku niej.Serce jejbije.Kto to jest? Kto to może być? To przecież niezłodziej, na pewno nie złodziej, bo pali i spacerujepowoli.Serce Beryl wali w piersiach jak młotem; apózniej zatrzymuje się.Poznała go. Dobry wieczór, panno Beryl mówi miękkomężczyzna. Dobry wieczór. Czy nie przeszłaby się pani trochę? mówiprzeciągając słowa.Przejść się trochę o tej porze? Nie, nie mogę.Wszyscy się położyli.Wszyscy śpią. Och mówi lekko głos, a do Beryl dochodzisłodkawy zapach dymu. Co nas obchodzą inni?Niech pani wyjdzie.Taka piękna noc.Nigdzie niema żywej duszy.Beryl potrząsa głową.Ale już coś porusza sięw niej, coś podnosi głowę.Głos mówi: Boi się pani? Drwi z niej: Biedna mała dziewczynka!78/79 Ani trochę odpowiada Beryl.A jed-nocześnie to coś, co było w niej dotychczas słabe,zdaje się rosnąć, staje się nagle straszliwie silne.Teraz już pragnie iść.I jakby tamta osoba doskonale to zrozumiała,głos mówi łagodnie i miękko, ale kategorycznie: Proszę tu przyjść.Beryl przechodzi przez parapet i werandę,biegnie po trawniku do furtki.On już tam czeka. To dobrze szepcze głos i zaczyna jejtrochę dokuczać: Ale nie boi się dziewczynka,prawda? Nie boi się?Otóż właśnie, że się boi.Teraz, gdy się jużtutaj znalazła, jest przerażona i wszystko wydajejej się zupełnie inne.Księżyc wpatruje się w nią ibłyszczy; cienie są niby sztaby żelaza.On bierzeją za rękę. Ani trochę mówi lekko Beryl. Dlaczegomiałabym się bać?Przyciska delikatnie jej rękę, ciągnie ją.Berylsię cofa. Nie, nie pójdę dalej protestuje. Och, głupstwo Harry Kember nie wierzyjej. Niech pani pójdzie ze mną.Tylko do tegokrzaka fuksji.Niech pani idzie.79/79Krzak fuksji jest wysoki.Zwisa nad parkanemjak kaskada.Pod nim rozciąga się ciemna jama. Nie, naprawdę, nie chcę iść mówi Beryl.Przez chwilę Harry Kember nie odpowiada.Potem podchodzi blisko, obraca się ku niej,uśmiecha i mówi szybko: Nie bądz głupia! Niebądz głupia!Nigdy jeszcze nie widziała u niego takiegouśmiechu.Czy on jest pijany? Pod wpływem tegojasnego, ślepego, straszliwego uśmiechu lodowa-cieje z przerażenia.Co ona robi? Jakim sposobemtu się znalazła? Pyta ją o to surowy ogród, gdyHarry Kember, pchnąwszy furtkę, podchodzi szy-bko jak kot i przyciąga ją ku sobie. Mały, zimny diabełku! Zimny diabełku mówi nienawistny głos.Ale Beryl jest silna.Wyślizguje się, uchyla, os-wobadza. Pan jest wstrętny, wstrętny mówi. A więc po co, na Boga, tu przyszłaś? mam-rocze Harry Kember.Nikt mu nie odpowiada.Mała, czysta chmurka przesuwa się po księży-cu.W tym momencie ciemności szum morza jestgłęboki, niespokojny.Chmurka znika i głosmorza znowu przechodzi w niewyrazny szept, jakgdyby budziło się z ponurego snu.Panuje cisza.Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp.z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji.Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnejzgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji.Zabrania się jejod-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Nexto.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Czy pamiętasz Beryl Fairfield?" Czy pamiętam? Jakże mógłbym o niej zapom-nieć? Ujrzałem ją pewnego lata w Zatoce.Stała naplaży w niebieskiej.nie, w różowej.muślinowejsukience, z wielkim kremowym.nie, czarnym.słomkowym kapeluszem w ręku.Ale to było przedwielu laty." Jest tak samo piękna jak zawsze.Może nawetjeszcze piękniejsza."77/79Beryl uśmiecha się, zagryza wargę i spoglądaw ogród.Raptem widzi kogoś.jakiegośmężczyznę, który schodzi z drogi i staje koło ichparkanu, jak gdyby szedł prosto ku niej.Serce jejbije.Kto to jest? Kto to może być? To przecież niezłodziej, na pewno nie złodziej, bo pali i spacerujepowoli.Serce Beryl wali w piersiach jak młotem; apózniej zatrzymuje się.Poznała go. Dobry wieczór, panno Beryl mówi miękkomężczyzna. Dobry wieczór. Czy nie przeszłaby się pani trochę? mówiprzeciągając słowa.Przejść się trochę o tej porze? Nie, nie mogę.Wszyscy się położyli.Wszyscy śpią. Och mówi lekko głos, a do Beryl dochodzisłodkawy zapach dymu. Co nas obchodzą inni?Niech pani wyjdzie.Taka piękna noc.Nigdzie niema żywej duszy.Beryl potrząsa głową.Ale już coś porusza sięw niej, coś podnosi głowę.Głos mówi: Boi się pani? Drwi z niej: Biedna mała dziewczynka!78/79 Ani trochę odpowiada Beryl.A jed-nocześnie to coś, co było w niej dotychczas słabe,zdaje się rosnąć, staje się nagle straszliwie silne.Teraz już pragnie iść.I jakby tamta osoba doskonale to zrozumiała,głos mówi łagodnie i miękko, ale kategorycznie: Proszę tu przyjść.Beryl przechodzi przez parapet i werandę,biegnie po trawniku do furtki.On już tam czeka. To dobrze szepcze głos i zaczyna jejtrochę dokuczać: Ale nie boi się dziewczynka,prawda? Nie boi się?Otóż właśnie, że się boi.Teraz, gdy się jużtutaj znalazła, jest przerażona i wszystko wydajejej się zupełnie inne.Księżyc wpatruje się w nią ibłyszczy; cienie są niby sztaby żelaza.On bierzeją za rękę. Ani trochę mówi lekko Beryl. Dlaczegomiałabym się bać?Przyciska delikatnie jej rękę, ciągnie ją.Berylsię cofa. Nie, nie pójdę dalej protestuje. Och, głupstwo Harry Kember nie wierzyjej. Niech pani pójdzie ze mną.Tylko do tegokrzaka fuksji.Niech pani idzie.79/79Krzak fuksji jest wysoki.Zwisa nad parkanemjak kaskada.Pod nim rozciąga się ciemna jama. Nie, naprawdę, nie chcę iść mówi Beryl.Przez chwilę Harry Kember nie odpowiada.Potem podchodzi blisko, obraca się ku niej,uśmiecha i mówi szybko: Nie bądz głupia! Niebądz głupia!Nigdy jeszcze nie widziała u niego takiegouśmiechu.Czy on jest pijany? Pod wpływem tegojasnego, ślepego, straszliwego uśmiechu lodowa-cieje z przerażenia.Co ona robi? Jakim sposobemtu się znalazła? Pyta ją o to surowy ogród, gdyHarry Kember, pchnąwszy furtkę, podchodzi szy-bko jak kot i przyciąga ją ku sobie. Mały, zimny diabełku! Zimny diabełku mówi nienawistny głos.Ale Beryl jest silna.Wyślizguje się, uchyla, os-wobadza. Pan jest wstrętny, wstrętny mówi. A więc po co, na Boga, tu przyszłaś? mam-rocze Harry Kember.Nikt mu nie odpowiada.Mała, czysta chmurka przesuwa się po księży-cu.W tym momencie ciemności szum morza jestgłęboki, niespokojny.Chmurka znika i głosmorza znowu przechodzi w niewyrazny szept, jakgdyby budziło się z ponurego snu.Panuje cisza.Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp.z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji.Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnejzgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji.Zabrania się jejod-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Nexto.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ]