[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciągle paliło mu się mieszkanie i na skutek tego musiał przebywać częściej uznajomych i obcych niż w swoim własnym domu.Kilkakrotnie zjawiała się u niego policja iraz jakiś Niemiec po cywilnemu, ale usłyszawszy, że młodego pana Konrada Okolskiego niema w domu - odchodzili.Na skutek swych perypetii Kuba tak często zmieniał dowody osobiste i nazwisko, żew końcu sam się w tym nie mógł połapać.Parokrotnie, czerwieniąc się z zakłopotania, musiałpodczas legitymowania się dyskretnie zerkać na otwierany dowód osobisty, aby przypomniećsobie własne nazwisko! Ale zawsze zdążył końcem oka uchwycić na czas swojepersonalia i jakoś unikał groznej wpadki.W oczach ideowych przywódców Grup Szturmowych Kuba przejawiał taką samą jakMaciek czułość wobec wszystkiego, co wojskowe, zarówno tego, co w treści wojska jestpiękne i wielkie, jak i tego, co w obyczajowości wojskowych jest nieciekawe.Kuba zdawałsię nasiąkać obyczajowością wojska i na niektóre dawne ideały zaczynał spoglądać z lekkimuśmieszkiem.Tylko w tępieniu picia alkoholu był twardy.Jakże ten Kuba był morowy ! Nawet wówczas, gdy w grę wchodziły kule - u Kubykończyły się sprawy na wesoło.W czasie którejś akcji dostał w nogę.Pocisk rykoszetemzranił Kubę w nogę i utkwił w mięśniu tuż przy kości.Przez dłuższy czas Kuba pysznił się tąkulą w nodze i tonem protekcyjnym odzywał się do kolegów: - No i cóż? Czy jest kto w Zośce , kto by chodził zdrów i cały z kulą w ciele? Oczywiście Andrzeja Długiego, którynosił swoją kulę w czaszce, nie liczę, bo co tam jakaś głupia czaszka, ale noga, podstawowyorgan żołnierza, kto z was nosi kulę w nodze? Wkrótce jednak Kuba prześcignął Długiegobezapelacyjnie.Któregoś dnia, zatrzymany przez patrol niemiecki, połknął nabój pistoletowyzapomniany w kieszeni! Odtąd miał już dwa pociski w organizmie, o ile, rzecz naturalna,temu drugiemu nie dokuczył pobyt w Kubowym żołądku.Jeśli chodzi o broń, to specjalnością Kuby było nie tyle połykanie pocisków, cogubienie pistoletów.Opowiadano w Zośce , że w czasie swej kariery w GrupachSzturmowych Kuba zdążył zgubić cztery pistolety.Liczba ta zresztą wymaga korekty, z koleibowiem zdarzyło się Kubie również znalezć pewnego dnia czterdziestkę.Krążyływprawdzie pogłoski, że znaleziony pistolet ma numer jednego ze zgubionych przez Kubę, aleKuba traktował te pogłoski jako rozsiewane przez wrogą agenturę.A jego tubalny głos! Gdy kiedyś rozgadał się w nocy opowiadając Leszczycowikonspiracyjne anegdoty, zapukała do drzwi delegacja zaniepokojonych lokatorów: czy niemożna by nieco ciszej mówić o tej konspiracji?Zmiali się z tych przygód Kuby jego koledzy, śmiał się i sam Kuba.Ale te małe,wesołe przygody za każdym razem graniczyły z czymś, co łatwo mogło uśmiech dowcipuprzekrzywić w grymas lęku i spazm bólu.Uwaga! Dotknęliśmy oto jednego z najpoważniejszych niebezpieczeństw GrupSzturmowych, niebezpieczeństwa społeczno-moralnego.Był mianowicie w ich niepisanymkodeksie punkt, który przyjmowano ze szczególną łatwością i aprobatą: nawet w najcięższychokolicznościach trzeba umieć zagwizdać.Ten fason manifestacyjnego pokpiwania wsytuacjach poważnych i groznych przeradzał się w atmosferę błyskotliwego humoru podczascodziennego życia ludzi Grup Szturmowych.Widzieli w tym swoistą formę protestuprzeciwko wytwarzanej przez wroga atmosferze lęku, przygnębienia, beznadziei.A zresztą -byli tacy młodzi.I oto akcja bojowa staje się w ich oczach grą.Niekiedy mówią: Wielka Gra.Określenie to zostanie ulubioną formułą Szarych Szeregów.Trzon formuły jest niewątpliwiezdrowy - promieniuje męską dzielnością.Ale na jego otoczce czyhają niebezpiecznepotknięcia.Na przykład - jakże łatwo ześliznąć się na traktowanie samej wojny jako gry.Albo - jakże łatwo uważać, że tylko gracze się liczą, gdyż oni decydują o wynikach gry.To drugie niebezpieczeństwo wypaczeń szczególnie blisko nawiedzało niektórychludzi Grup Szturmowych i niektóre ich zespoły.Przejęci swą rolą często nie dostrzegali, nieodczuwali sytuacji swego otoczenia.Gotowi byli traktować sprawy swego otoczenia, jegotroski i niebezpieczeństwa jako coś mniej ważnego od trosk i niebezpieczeństw własnych,ludzi prowadzących grę.Na przykład Piłowi ciągle paliło się mieszkanie, zgłaszał się docoraz innych przyjaciół, krewnych, znajomych po schronienie.Nie odmawiano, przyjmowano- ruchliwy, bojowy Fil palił po pewnym czasie dom, który go gościł.Czy losy gospodarzy palonych mieszkań zawsze kończyły się dobrze? Plutony potrzebowały dziesiątków lokalina kontakty, pocztę, magazyny - mieszkań tych dostarczali często stuprocentowi cywile ,ludzie zapracowani zdobywaniem środków na utrzymanie rodzin - ich losów, gdy pośliznęłasię noga któremuś z konspiratorów, nie utrwaliła legenda, choć imię ich Dziesiątki Tysięcy.A matki, ojcowie, dziadowie prowadzących grę?Któż, o Boże, spośród nas, pędzących czynne w czasie pięciolecia okupacyjnegożycie, nie jest nawiedzany podczas bezsennych nocy przez twarz lub twarze nieaktywnych ,których naraził na cierpienia? Były to często postacie o najwyższych cnotach narodowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ciągle paliło mu się mieszkanie i na skutek tego musiał przebywać częściej uznajomych i obcych niż w swoim własnym domu.Kilkakrotnie zjawiała się u niego policja iraz jakiś Niemiec po cywilnemu, ale usłyszawszy, że młodego pana Konrada Okolskiego niema w domu - odchodzili.Na skutek swych perypetii Kuba tak często zmieniał dowody osobiste i nazwisko, żew końcu sam się w tym nie mógł połapać.Parokrotnie, czerwieniąc się z zakłopotania, musiałpodczas legitymowania się dyskretnie zerkać na otwierany dowód osobisty, aby przypomniećsobie własne nazwisko! Ale zawsze zdążył końcem oka uchwycić na czas swojepersonalia i jakoś unikał groznej wpadki.W oczach ideowych przywódców Grup Szturmowych Kuba przejawiał taką samą jakMaciek czułość wobec wszystkiego, co wojskowe, zarówno tego, co w treści wojska jestpiękne i wielkie, jak i tego, co w obyczajowości wojskowych jest nieciekawe.Kuba zdawałsię nasiąkać obyczajowością wojska i na niektóre dawne ideały zaczynał spoglądać z lekkimuśmieszkiem.Tylko w tępieniu picia alkoholu był twardy.Jakże ten Kuba był morowy ! Nawet wówczas, gdy w grę wchodziły kule - u Kubykończyły się sprawy na wesoło.W czasie którejś akcji dostał w nogę.Pocisk rykoszetemzranił Kubę w nogę i utkwił w mięśniu tuż przy kości.Przez dłuższy czas Kuba pysznił się tąkulą w nodze i tonem protekcyjnym odzywał się do kolegów: - No i cóż? Czy jest kto w Zośce , kto by chodził zdrów i cały z kulą w ciele? Oczywiście Andrzeja Długiego, którynosił swoją kulę w czaszce, nie liczę, bo co tam jakaś głupia czaszka, ale noga, podstawowyorgan żołnierza, kto z was nosi kulę w nodze? Wkrótce jednak Kuba prześcignął Długiegobezapelacyjnie.Któregoś dnia, zatrzymany przez patrol niemiecki, połknął nabój pistoletowyzapomniany w kieszeni! Odtąd miał już dwa pociski w organizmie, o ile, rzecz naturalna,temu drugiemu nie dokuczył pobyt w Kubowym żołądku.Jeśli chodzi o broń, to specjalnością Kuby było nie tyle połykanie pocisków, cogubienie pistoletów.Opowiadano w Zośce , że w czasie swej kariery w GrupachSzturmowych Kuba zdążył zgubić cztery pistolety.Liczba ta zresztą wymaga korekty, z koleibowiem zdarzyło się Kubie również znalezć pewnego dnia czterdziestkę.Krążyływprawdzie pogłoski, że znaleziony pistolet ma numer jednego ze zgubionych przez Kubę, aleKuba traktował te pogłoski jako rozsiewane przez wrogą agenturę.A jego tubalny głos! Gdy kiedyś rozgadał się w nocy opowiadając Leszczycowikonspiracyjne anegdoty, zapukała do drzwi delegacja zaniepokojonych lokatorów: czy niemożna by nieco ciszej mówić o tej konspiracji?Zmiali się z tych przygód Kuby jego koledzy, śmiał się i sam Kuba.Ale te małe,wesołe przygody za każdym razem graniczyły z czymś, co łatwo mogło uśmiech dowcipuprzekrzywić w grymas lęku i spazm bólu.Uwaga! Dotknęliśmy oto jednego z najpoważniejszych niebezpieczeństw GrupSzturmowych, niebezpieczeństwa społeczno-moralnego.Był mianowicie w ich niepisanymkodeksie punkt, który przyjmowano ze szczególną łatwością i aprobatą: nawet w najcięższychokolicznościach trzeba umieć zagwizdać.Ten fason manifestacyjnego pokpiwania wsytuacjach poważnych i groznych przeradzał się w atmosferę błyskotliwego humoru podczascodziennego życia ludzi Grup Szturmowych.Widzieli w tym swoistą formę protestuprzeciwko wytwarzanej przez wroga atmosferze lęku, przygnębienia, beznadziei.A zresztą -byli tacy młodzi.I oto akcja bojowa staje się w ich oczach grą.Niekiedy mówią: Wielka Gra.Określenie to zostanie ulubioną formułą Szarych Szeregów.Trzon formuły jest niewątpliwiezdrowy - promieniuje męską dzielnością.Ale na jego otoczce czyhają niebezpiecznepotknięcia.Na przykład - jakże łatwo ześliznąć się na traktowanie samej wojny jako gry.Albo - jakże łatwo uważać, że tylko gracze się liczą, gdyż oni decydują o wynikach gry.To drugie niebezpieczeństwo wypaczeń szczególnie blisko nawiedzało niektórychludzi Grup Szturmowych i niektóre ich zespoły.Przejęci swą rolą często nie dostrzegali, nieodczuwali sytuacji swego otoczenia.Gotowi byli traktować sprawy swego otoczenia, jegotroski i niebezpieczeństwa jako coś mniej ważnego od trosk i niebezpieczeństw własnych,ludzi prowadzących grę.Na przykład Piłowi ciągle paliło się mieszkanie, zgłaszał się docoraz innych przyjaciół, krewnych, znajomych po schronienie.Nie odmawiano, przyjmowano- ruchliwy, bojowy Fil palił po pewnym czasie dom, który go gościł.Czy losy gospodarzy palonych mieszkań zawsze kończyły się dobrze? Plutony potrzebowały dziesiątków lokalina kontakty, pocztę, magazyny - mieszkań tych dostarczali często stuprocentowi cywile ,ludzie zapracowani zdobywaniem środków na utrzymanie rodzin - ich losów, gdy pośliznęłasię noga któremuś z konspiratorów, nie utrwaliła legenda, choć imię ich Dziesiątki Tysięcy.A matki, ojcowie, dziadowie prowadzących grę?Któż, o Boże, spośród nas, pędzących czynne w czasie pięciolecia okupacyjnegożycie, nie jest nawiedzany podczas bezsennych nocy przez twarz lub twarze nieaktywnych ,których naraził na cierpienia? Były to często postacie o najwyższych cnotach narodowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]