[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Michał zdawał sobie sprawę, że zbliża się termin jego rozprawy.Zaczynał się tym stresować, ale zdrugiej strony chciał w końcu wiedzieć, na czym stoi i co go czeka w najbliższej bądz, co gorsze, wnajdalszej przyszłości.A poza tym wiedział, że gdy już znajdzie się w więzieniu po wyroku, Magda iMarcin będą mogli go odwiedzać.Chciał, żeby coś się ruszyło w tej sprawie; najgorsze byłooczekiwanie.Po tym wszystkim uspokoił się i teraz był świadkiem szaleństwa, jakie ogarniałomłodziaka od samochodów, któremu nocami zdarzało się chlipać w poduszkę, a za dnia chodził nabu-zowany i był jak bomba z opóznionym zapłonem.Michał i reszta aresztantów tylko czekali, kiedywybuchnie. No i stało się.Którejś nocy Langer usłyszał jakieś szmery i zduszone jęki.Nie sypiał zbyt dobrze,więc od razu zorientował się, że coś jest nie tak.Poderwał się i zobaczył, jak młodziak próbuje 277udusić się poduszką.Doskoczyl do niego, budząc kolesia z łóżka obok, który po raz kolejny siedziałza kradzieże i rozboje.Złapali młodziaka za ręce, a ten rzucił się na nich, tocząc pianę z ust.Trzymaligo mocno, a pozostali więzniowie także się obudzili, jeden z nich zaczął walić w drzwi celi.Pochwili stanął w nich strażnik.Widząc, co się dzieje, natychmiast wezwał posiłki i z dwoma innymi klawiszami wyprowadziłrozszalałego chłopaka z celi, zapewne na oddział szpitalny.Michał położył się na łóżku i czuł, żeserce bije mu jak oszalałe.Czy on też tak wyglądał? A nawet gorzej, patrząc na jego ręce.Anajgorsze jest to, że w ogóle nie pamięta, żeby zadawał sobie te rany.Podobno był w stanienajwyższego pobudzenia i szoku.W takiej sytuacji często zdarza się, że gdy już wszystko wróci donormy, człowiek nie pamięta, co się stało.Ale widząc teraz tego młodego chłopaka, Michał poczuł,że musi wziąć się w garść.Postanowił, że już nigdy nie dopuści do takiej sytuacji.Od Janickiego wiedział, że Magda jakoś sobie radzi, chociaż bardzo przeżyła to, co się wydarzyło.Bardzo czekała na tamto spotkanie.Tak jak i on.Na początku marca Michał dostał dwie wiadomości od swojego adwokata, tradycyjnie złą i dobrą.Tej złej spodziewał się od dawna, mianowicie tego, że areszt został przedłużony i sąd nie zgodził sięna dozór policyjny.Natomiast dobra całkowicie go zaskoczyła.Otóż dzięki zabiegom Magdy dostałzgodę na widzenie tuż przed świętami, czyli na początku kwietnia.Adwokat jednocześniepogratulowałmu tego, że zostanie ojcem.Michał pierwszy raz, odkąd się tutaj znalazł, zaczął patrzeć w przyszłośćz pewną dozą optymizmu i nadziei.Tymczasem Magda, powiadomiona także o sytuacji narzeczonego, starała się jakoś funkcjonować.Janicki ostrzegł ją, że szanse na wyjście Langera z aresztu są niewielkie, ona jednak jeszcze sięłudziła i żyła nadzieją, że może się uda.Teraz jedyną pociechą dla niej było to, że dostali zgodę nawidzenie i będzie mogła zobaczyć się z Michałem i porozmawiać.278Pewnego dnia, kiedy siedziała w domu, a Marcina nie było, usłyszała lekkie pukanie do drzwi.Niespodziewała się nikogo.Przypuszczała, że może to być pani Maria.Kobieta, odkąd zamknęliMichała, często pomagała Magdzie, głównie gotując jej i Marcinowi obiady.Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła dwie nieznajome kobiety.Jedna była w policyjnym mundurze, adruga ubrana po cywilnemu.Trzymały jakieś dokumenty w dłoniach.Dziewczyna instynktownie wyczuła, że stanie się coś złego.Jedna z kobiet odezwała się, uważnie lustrując wnętrze i samą Magdę:- Czy to mieszkanie Michała Langera? - Tak - Magda również obrzuciła uważnym spojrzeniem kobietę.- Mamy decyzję sądu rodzinnego o umieszczeniu małoletniego Marcina Langera w placówceopiekuńczej wskutek tymczasowego aresztowania jego prawowitego opiekuna, Michała Langera -powiedziała urzędowym tonem policjantka.- Możemy wejść? - spytała, jednocześnie robiąc krok wstronę Magdy.- Ale Marcin pozostaje pod moją opieką.Jestem narzeczoną pana Langera, pracuję także w szkolejako pedagog, nie możecie go zabrać! - Lasocka tłumaczyła rozpaczliwie.- Niestety, mamy decyzję sądu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl