[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dojdzietu do zmian.Wielkich zmian.Marcinkus miał rację, Luciani oświadczył Villotowi po południu, owego 28 września,że Marcinkusa należy natychmiast zmienić.Nie za miesiąc czy tydzień, lecz następnego dnia.Udzieli się mu urlopu i znajdzie odpowiednie stanowisko, gdy tylko zostanie rozwiązanyproblem Cody ego.Papież powiedział Villotowi, że na miejsce Marcinkusa przyjdzie monsignoreGiovanni Angelo Abbo, sekretarz Prefektury ds.Gospodarczych Stolicy Apostolskiej.Jakojeden z najważniejszych funkcjonariuszy watykańskiego aparatu finansowego, monsignoreAbbo wniósłby do swojego nowego urzędu, co jest logiczne, wiele fachowej wiedzy z zakresuspraw finansowych.Bez wątpienia przykład pełnych rozmachu pierwszych 100 dni papieża Jana pobudziłAlbino Lucianiego.Jeżeli ci, którzy dobrze znali Lucianiego, czekali od chwili jego wyboruna to, aż lew pokaże pazury, to doczekali się właśnie owego 28 września, a Villot był tym,który tego doświadczył.Nie rzucający się w oczy, skromny człowiek, jakim był AlbinoLuciani, zanim został papieżem, wielu wydawał się jeszcze mniejszym, niż był wrzeczywistości ze swoim 175-centymetrowym wzrostem.Obecności tego niepozornego icichego człowieka nie dostrzegali niektórzy uczestnicy nawet wielogodzinnych posiedzeń.Dla Villota jednak obecność Albino Lucianiego tego wrześniowego wieczoru była nieodpartąrzeczywistością.Papież oświadczył mu:Są jeszcze inne zmiany w Istituto per le Opere di Religione, które chciałbymnatychmiast przeprowadzić.Zmienić należy Menniniego, de Strobela i monsignore de Bonisa.Natychmiast.Miejsce de Bonisa powinien zająć monsignore Antonetti.Na temat następcówobu pozostałych będę jeszcze rozmawiał z monsignore Abbo.%7łyczę sobie zerwania wszystkichnaszych kontaktów z grupą Banco Ambrosiano i ma to nastąpić w najbliższej przyszłości.Uważam, że uczynienie tego kroku będzie niemożliwe, dopóki cugle znajdują się w rękachludzi obecnie piastujących swoje urzędy.Ojciec Magee powiedział mi na ten temat: On wiedział, czego chciał.Wiedział nawetbardzo dokładnie, czego chciał.Sposób, w jaki zapowiedział swoje zamierzenia, był bardzodelikatny.Przymiotnik delikatny wynikał z uzasadnienia, jakie przytoczył Villotowi.Obajwiedzieli, że Marcinkus, Mennini, de Strobel i de Bonis byli przypięci złotymi łańcuszkaminie tylko do Calviego, lecz także do Sindony.Nie trzeba było tego mówić wprost, a tego,czego nie powiedziano, nie można było potem cytować w sposób wypaczony.Kardynał Villot przyjął polecenia Lucianiego prawie bez komentarza.Przez lata sporosię nauczył.W Watykanie było wielu takich, którzy uważali Villota za mało uzdolnionego,ale niezupełnie odpowiadało to prawdzie; często uważał, że mądrzej będzie trzymać się zdaleka od pewnych problemów.W watykańskiej wiosce była to znakomita technikaprzeżycia.Luciani zaczął mówić o problemie Chicago i o swojej dyskusji z Baggiem na tematultimatum, jakie ma być postawione kardynałowi Johnowi Cody emu.Villot mruczącowyraził swoją aprobatę.Podobnie jak Baggio, on także uważał Cody ego za wrzód na cieleKościoła amerykańskiego.Zapowiedz wypalenia tej rany sekretarz stanu przyjął zzadowoleniem.Luciani oświadczył, że życzy sobie, by sekretariat stanu nawiązał przezprzedstawiciela papieskiego w Watykanie kontakt z Amerykanami i przeprowadził sondaż natemat ewentualnego następcy Cody ego.Dodał przy tym: W Chicago doszło do znacznejutraty zaufania.Musimy zatroszczyć się o to, by miejsce Jego Eminencji zajął ktoś, kto maumiejętność pozyskania serc i dusz wszystkich wiernych w tej diecezji.Luciani poinformował następnie, że Baggio odrzucił urząd patriarchy Wenecji orazoświadczył, że nadal jest zdecydowany posłać tam kardynała.Wenecja nie jest miękkąpoduszką.Potrzebuje silnego człowieka, takiego jak Baggio.Chciałbym, żebyście z nimporozmawiali.Powiedzcie mu, że wszyscy musimy ponosić teraz ofiary.Być może powinniściemu przypomnieć, że ja nie życzyłem sobie tego urzędu.Argument ten nie mógł wywrzećwielkiego wrażenia na człowieku, który sam miał poważne ambicje zostania następcą papieżaPawła, ale Villot dyplomatycznie zrezygnował z poczynienia tej uwagi.Luciani zapoznał Villota jeszcze z innymi zmianami personalnymi, które zamierzałprzeprowadzić.Kardynał Pericle Felici miał zostać na miejsce kardynała Ugo Polettiegowikariuszem Rzymu; Poletti miał zastąpić Benellego jako arcybiskup Florencji.Benelli miałzostać sekretarzem stanu w Watykanie jako następca Villota.Villot milcząco przyjął do wiadomości zapowiedziane zmiany personalne, obejmującerównież jego samego.Był starym, zmęczonym człowiekiem.Ponadto był ciężko chory i dwie paczkipapierosów, które wypalał dziennie, wcale nie przyczyniały się do złagodzenia jego cierpień.Już podczas konklawe Villot nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że ma już dość swegourzędu i że chce się wkrótce wycofać.Teraz moment ten nastąpił jednak trochę wcześniej, niżsobie to wykoncypował.Oczywiście nie odbyłoby się to natychmiast, ale nie zmieniało to wniczym faktu, że będzie musiał pożegnać się z władzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Dojdzietu do zmian.Wielkich zmian.Marcinkus miał rację, Luciani oświadczył Villotowi po południu, owego 28 września,że Marcinkusa należy natychmiast zmienić.Nie za miesiąc czy tydzień, lecz następnego dnia.Udzieli się mu urlopu i znajdzie odpowiednie stanowisko, gdy tylko zostanie rozwiązanyproblem Cody ego.Papież powiedział Villotowi, że na miejsce Marcinkusa przyjdzie monsignoreGiovanni Angelo Abbo, sekretarz Prefektury ds.Gospodarczych Stolicy Apostolskiej.Jakojeden z najważniejszych funkcjonariuszy watykańskiego aparatu finansowego, monsignoreAbbo wniósłby do swojego nowego urzędu, co jest logiczne, wiele fachowej wiedzy z zakresuspraw finansowych.Bez wątpienia przykład pełnych rozmachu pierwszych 100 dni papieża Jana pobudziłAlbino Lucianiego.Jeżeli ci, którzy dobrze znali Lucianiego, czekali od chwili jego wyboruna to, aż lew pokaże pazury, to doczekali się właśnie owego 28 września, a Villot był tym,który tego doświadczył.Nie rzucający się w oczy, skromny człowiek, jakim był AlbinoLuciani, zanim został papieżem, wielu wydawał się jeszcze mniejszym, niż był wrzeczywistości ze swoim 175-centymetrowym wzrostem.Obecności tego niepozornego icichego człowieka nie dostrzegali niektórzy uczestnicy nawet wielogodzinnych posiedzeń.Dla Villota jednak obecność Albino Lucianiego tego wrześniowego wieczoru była nieodpartąrzeczywistością.Papież oświadczył mu:Są jeszcze inne zmiany w Istituto per le Opere di Religione, które chciałbymnatychmiast przeprowadzić.Zmienić należy Menniniego, de Strobela i monsignore de Bonisa.Natychmiast.Miejsce de Bonisa powinien zająć monsignore Antonetti.Na temat następcówobu pozostałych będę jeszcze rozmawiał z monsignore Abbo.%7łyczę sobie zerwania wszystkichnaszych kontaktów z grupą Banco Ambrosiano i ma to nastąpić w najbliższej przyszłości.Uważam, że uczynienie tego kroku będzie niemożliwe, dopóki cugle znajdują się w rękachludzi obecnie piastujących swoje urzędy.Ojciec Magee powiedział mi na ten temat: On wiedział, czego chciał.Wiedział nawetbardzo dokładnie, czego chciał.Sposób, w jaki zapowiedział swoje zamierzenia, był bardzodelikatny.Przymiotnik delikatny wynikał z uzasadnienia, jakie przytoczył Villotowi.Obajwiedzieli, że Marcinkus, Mennini, de Strobel i de Bonis byli przypięci złotymi łańcuszkaminie tylko do Calviego, lecz także do Sindony.Nie trzeba było tego mówić wprost, a tego,czego nie powiedziano, nie można było potem cytować w sposób wypaczony.Kardynał Villot przyjął polecenia Lucianiego prawie bez komentarza.Przez lata sporosię nauczył.W Watykanie było wielu takich, którzy uważali Villota za mało uzdolnionego,ale niezupełnie odpowiadało to prawdzie; często uważał, że mądrzej będzie trzymać się zdaleka od pewnych problemów.W watykańskiej wiosce była to znakomita technikaprzeżycia.Luciani zaczął mówić o problemie Chicago i o swojej dyskusji z Baggiem na tematultimatum, jakie ma być postawione kardynałowi Johnowi Cody emu.Villot mruczącowyraził swoją aprobatę.Podobnie jak Baggio, on także uważał Cody ego za wrzód na cieleKościoła amerykańskiego.Zapowiedz wypalenia tej rany sekretarz stanu przyjął zzadowoleniem.Luciani oświadczył, że życzy sobie, by sekretariat stanu nawiązał przezprzedstawiciela papieskiego w Watykanie kontakt z Amerykanami i przeprowadził sondaż natemat ewentualnego następcy Cody ego.Dodał przy tym: W Chicago doszło do znacznejutraty zaufania.Musimy zatroszczyć się o to, by miejsce Jego Eminencji zajął ktoś, kto maumiejętność pozyskania serc i dusz wszystkich wiernych w tej diecezji.Luciani poinformował następnie, że Baggio odrzucił urząd patriarchy Wenecji orazoświadczył, że nadal jest zdecydowany posłać tam kardynała.Wenecja nie jest miękkąpoduszką.Potrzebuje silnego człowieka, takiego jak Baggio.Chciałbym, żebyście z nimporozmawiali.Powiedzcie mu, że wszyscy musimy ponosić teraz ofiary.Być może powinniściemu przypomnieć, że ja nie życzyłem sobie tego urzędu.Argument ten nie mógł wywrzećwielkiego wrażenia na człowieku, który sam miał poważne ambicje zostania następcą papieżaPawła, ale Villot dyplomatycznie zrezygnował z poczynienia tej uwagi.Luciani zapoznał Villota jeszcze z innymi zmianami personalnymi, które zamierzałprzeprowadzić.Kardynał Pericle Felici miał zostać na miejsce kardynała Ugo Polettiegowikariuszem Rzymu; Poletti miał zastąpić Benellego jako arcybiskup Florencji.Benelli miałzostać sekretarzem stanu w Watykanie jako następca Villota.Villot milcząco przyjął do wiadomości zapowiedziane zmiany personalne, obejmującerównież jego samego.Był starym, zmęczonym człowiekiem.Ponadto był ciężko chory i dwie paczkipapierosów, które wypalał dziennie, wcale nie przyczyniały się do złagodzenia jego cierpień.Już podczas konklawe Villot nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że ma już dość swegourzędu i że chce się wkrótce wycofać.Teraz moment ten nastąpił jednak trochę wcześniej, niżsobie to wykoncypował.Oczywiście nie odbyłoby się to natychmiast, ale nie zmieniało to wniczym faktu, że będzie musiał pożegnać się z władzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]