[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokoje różnią się bowiem niezmiernie;bywają spokojne lub pełne grzmotów; mają widok na morze lub,przeciwnie, na dziedziniec więzienny; w jednych suszy się bielizna, innepełne są blasków drogich kamieni i jedwabiów; bywają twarde jak końskaszczecina lub miękkie jak pierze - wystarczy wejść do dowolnego pokojuna dowolnej ulicy, aby ta niesłychanie złożona i różnorodna siłakobiecości uderzyła nas prosto w twarz.Jakże mogłoby być inaczej?Wszak kobiety przesiadywały w pokojach przez całe miliony lat, a ichtwórczamoc zdążyła przeniknąć nawet ściany i napełnić je sobą do tego stopnia,że cegły i zaprawa murarska nie zniosą już chyba ani odrobiny więcej imoc ta musi koniecznie zaprząc na swoje usługi pióra i pędzle, biznes ipolitykę.Ta siła twórcza różni się jednak ogromnie od siły twórczejmężczyzn.Trudno więc nie dojść do wniosku, iż po stokroć szkoda by-łoby ją powstrzymywać albo zmarnować, jest bowiem dorobkiem całychstuleci najsurowszej dyscypliny i nie ma nic, co mogłoby zająć jejmiejsce.Po stokroć byłoby szkoda, gdyby kobiety pisały tak, jak pisząmężczyzni, żyły, jak żyją mężczyzni lub zaczęty wyglądać tak jak oni -biorąc bowiem pod uwagę różnorodność świata, z trudem wystarczająnam dwie płcie, jak zatem dalibyśmy sobie radę, mając tylko jedną? Czywykształcenie nie powinno podkreślać i umacniać różnic raczej niżpodobieństw? Już i tak mamy zbyt wiele podobieństw i nikt niewyświadczyłby ludzkości większej przysługi niż jakiś wielki podróżnik,który, wróciwszy ze swych wojaży, obwieściłby nam, że zza gałęziinnych drzew na inne niebo spoglądają inne płcie niż te, które znamy;mielibyśmy wtedy okazję zaznać też i tej wielkiej przyjemności, jaką dajeprzyglądanie się profesorowi X, jak w popłochu szuka linijki, abyudowodnić swoją wyższość".Mary Carmichael, pomyślałam, otrzyma formę powieści już gotową,podaną jej na talerzu.Wystarczy, że zostanie po prostu obserwatorką.Obawiam się więc, że ulegnie pokusie, by stać się tym, co uważam zamało ciekawą odmianę gatunku powieściopisarzy - naturalistką raczej niżpisarką kontemplacyjną.Tyle jest nowych faktów, którym może się terazprzyglądać.Nie będzie musiała ograniczać się do domów klas średnich iwyższych.Bez cienia wyniosłej łaskawości i dobroci, w duchu przyjazniwejdzie do tych małych, pachnących pokoi, w których przesiadujekurtyzana, ladacznica i dama z mopsem na kolanach.Siedzą tam wsiermiężnych, nie na ich miarę szytych ubraniach, w które siłą oblekli jepisarze-mężczyzni.Mary Carmichael wyciągnie nożyce i przytnie testroje tak, by pasowały do wszystkich wgłębień i zaokrągleń.Dziwny tobędzie widok, gdy wreszcie ujrzymy tekobiety takimi, jakie są, lecz przyjdzie nam na to jeszcze trochę poczekać,bowiem Mary Carmichael ciążyć i przeszkadzać będzie owozażenowanie w obecności grzechu", uczucie, które zostało nam wspadku po dawnym seksualnym barbarzyństwie.Jej nogi wciąż jeszczespętane będą starym, przerdzewiałym łańcuchem klasowych uprzedzeń.Jednakże kobiety w swej większości to ani ladacznice, ani kurtyzany; niespędzają też letnich popołudni tuląc mopsy do zakurzonych aksamitów.Cóż zatem robić? - tu stanęła mi przed oczami jedna z tych długich ulicgdzieś na południowej stronie rzeki i stojące przy niej niekończące sięrzędy gęsto zaludnionych domów.Oczami wyobrazni zobaczyłam bardzowiekową damę - przechodziła przez ulicę, wsparta na ramieniu młodszejkobiety, zapewne swej córki, i obie były tak godnie odziane w futra, takstarannie obute, że popołudniowe strojenie się musiało stanowić dla nichcoś na kształt rytuału, same zaś ubrania odkładano zapewne każdego rokudo szafek z kamforą, gdzie spoczywały przez wszystkie letnie miesiące.Przeszły przez ulicę w tej samej chwili, gdy zapaliły się latarnie(zmierzch jest bowiem ich ulubioną porą dnia), tak jak zapewne czynią tood lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pokoje różnią się bowiem niezmiernie;bywają spokojne lub pełne grzmotów; mają widok na morze lub,przeciwnie, na dziedziniec więzienny; w jednych suszy się bielizna, innepełne są blasków drogich kamieni i jedwabiów; bywają twarde jak końskaszczecina lub miękkie jak pierze - wystarczy wejść do dowolnego pokojuna dowolnej ulicy, aby ta niesłychanie złożona i różnorodna siłakobiecości uderzyła nas prosto w twarz.Jakże mogłoby być inaczej?Wszak kobiety przesiadywały w pokojach przez całe miliony lat, a ichtwórczamoc zdążyła przeniknąć nawet ściany i napełnić je sobą do tego stopnia,że cegły i zaprawa murarska nie zniosą już chyba ani odrobiny więcej imoc ta musi koniecznie zaprząc na swoje usługi pióra i pędzle, biznes ipolitykę.Ta siła twórcza różni się jednak ogromnie od siły twórczejmężczyzn.Trudno więc nie dojść do wniosku, iż po stokroć szkoda by-łoby ją powstrzymywać albo zmarnować, jest bowiem dorobkiem całychstuleci najsurowszej dyscypliny i nie ma nic, co mogłoby zająć jejmiejsce.Po stokroć byłoby szkoda, gdyby kobiety pisały tak, jak pisząmężczyzni, żyły, jak żyją mężczyzni lub zaczęty wyglądać tak jak oni -biorąc bowiem pod uwagę różnorodność świata, z trudem wystarczająnam dwie płcie, jak zatem dalibyśmy sobie radę, mając tylko jedną? Czywykształcenie nie powinno podkreślać i umacniać różnic raczej niżpodobieństw? Już i tak mamy zbyt wiele podobieństw i nikt niewyświadczyłby ludzkości większej przysługi niż jakiś wielki podróżnik,który, wróciwszy ze swych wojaży, obwieściłby nam, że zza gałęziinnych drzew na inne niebo spoglądają inne płcie niż te, które znamy;mielibyśmy wtedy okazję zaznać też i tej wielkiej przyjemności, jaką dajeprzyglądanie się profesorowi X, jak w popłochu szuka linijki, abyudowodnić swoją wyższość".Mary Carmichael, pomyślałam, otrzyma formę powieści już gotową,podaną jej na talerzu.Wystarczy, że zostanie po prostu obserwatorką.Obawiam się więc, że ulegnie pokusie, by stać się tym, co uważam zamało ciekawą odmianę gatunku powieściopisarzy - naturalistką raczej niżpisarką kontemplacyjną.Tyle jest nowych faktów, którym może się terazprzyglądać.Nie będzie musiała ograniczać się do domów klas średnich iwyższych.Bez cienia wyniosłej łaskawości i dobroci, w duchu przyjazniwejdzie do tych małych, pachnących pokoi, w których przesiadujekurtyzana, ladacznica i dama z mopsem na kolanach.Siedzą tam wsiermiężnych, nie na ich miarę szytych ubraniach, w które siłą oblekli jepisarze-mężczyzni.Mary Carmichael wyciągnie nożyce i przytnie testroje tak, by pasowały do wszystkich wgłębień i zaokrągleń.Dziwny tobędzie widok, gdy wreszcie ujrzymy tekobiety takimi, jakie są, lecz przyjdzie nam na to jeszcze trochę poczekać,bowiem Mary Carmichael ciążyć i przeszkadzać będzie owozażenowanie w obecności grzechu", uczucie, które zostało nam wspadku po dawnym seksualnym barbarzyństwie.Jej nogi wciąż jeszczespętane będą starym, przerdzewiałym łańcuchem klasowych uprzedzeń.Jednakże kobiety w swej większości to ani ladacznice, ani kurtyzany; niespędzają też letnich popołudni tuląc mopsy do zakurzonych aksamitów.Cóż zatem robić? - tu stanęła mi przed oczami jedna z tych długich ulicgdzieś na południowej stronie rzeki i stojące przy niej niekończące sięrzędy gęsto zaludnionych domów.Oczami wyobrazni zobaczyłam bardzowiekową damę - przechodziła przez ulicę, wsparta na ramieniu młodszejkobiety, zapewne swej córki, i obie były tak godnie odziane w futra, takstarannie obute, że popołudniowe strojenie się musiało stanowić dla nichcoś na kształt rytuału, same zaś ubrania odkładano zapewne każdego rokudo szafek z kamforą, gdzie spoczywały przez wszystkie letnie miesiące.Przeszły przez ulicę w tej samej chwili, gdy zapaliły się latarnie(zmierzch jest bowiem ich ulubioną porą dnia), tak jak zapewne czynią tood lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]