[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaniepokoiło ich to.Pod koniec tygodnia byłem gotów do odjazdu, a oniwydobyli chyba ze mnie wszystko, co chcieli wiedzieć.Uświadomiłem sobie, że przekazałem im mniej, niż Brytyj-czykom, gdyż zanim tu przyjechałem, traktowali Mosad zwielką podejrzliwością.Wiedziałem, że nie ukrócą działal-ności Mosadu z takim hukiem, jak zrobili to Brytyjczycy, alez całą pewnością przytną mu skrzydełka w jakiś bardziejsubtelny sposób.Ostatniego dnia przypomniałem sobie, że powinienemporuszyć sprawę należności za moją pomoc.Obiecali zrobićcoś w tej sprawie i nazajutrz, na lotnisku, wręczyli mikopertę zawierającą trzy tysiące dolarów.Na pożegnaniepowiedzieli, że wkrótce ktoś nawiąże ze mną kontakt w związ-ku ze specjalną pracą, jaką mógłbym dla nich wykonać.Przyokazji przywiezie mi resztę pieniędzy.Zgodnie z instrukcjamiEphraima, natychmiast po otrzymaniu pieniędzy powiedzia-łem im, że Mosad maczał palce w morderstwie przywódcyVanuatu, wyspy na Pacyfiku, ponieważ zachodziło podej-rzenie, że człowiek ten będzie próbował nawiązać kontakt zKadafim.Taki był oficjalny powód zaangażowania Mosadu.Prawdziwy powód był inny.Pewien izraelski handlarz broniąchciał magazynować na wyspie broń i stamtąd rozprowadzaćją po wszystkich krajach regionu.Przywódca Vanuatu niezgodził się.Handlarz okazał się byłym oficerem Mosadu.Wykorzystał koneksje, żeby zorganizować zamach.Kilka tygodni po powrocie do Kanady odwiedził mniefrancuski łącznik i zaprosił na spotkanie w Montrealu.Napoczątek wręczył mi kopertę z siedmioma tysiącami dolarów,376mówiąc, że jego szefowie zdecydowali zapłacić za mojąkrótką wizytę we Francji okrągłe dziesięć tysięcy.Jeśliuznaję sumę za niewystarczającą, mogę przekazać wiadomośćprzez niego lub skontaktować się z moim przyjacielemCendrierem.Miałem numer jego telefonu.- Nie ma takiej potrzeby - stwierdziłem.- Tyle wystarczy.Co chcecie, żebym zrobił?Wiedziałem, że nie przyjechał tylko po to, aby doręczyćprzesyłkę.Wyjął kartkę papieru i zapytał, czy nie zechciał-bym popracować jako prywatny detektyw.W końcu, prze-szedłem jedno z najlepszych na świecie szkoleń w zakresiezbierania informacji.- To zależy, jakie informacje miałbym dla was zbierać.Jeśli będę mógł wywiązać się z umowy nie łamiąc prawa,z ochotą zmniejszę ciężar waszej sakiewki.Ale jeżeli miałbymodwalać dla was szpiegowską robotę na terenie AmerykiPółnocnej, to jak najszybciej o tym zapomnijcie.Odparł, że nie wie.Za kilka dni miał się ze mnąskontaktować jeszcze raz i rzeczywiście tak zrobił.Tymrazem spotkaliśmy się w Ottawie.Przywiózł ze sobą fotografiei niedużą teczkę.Najpierw pokazał zdjęcia i zapytał, czyrozpoznaję znajdującego się na nich człowieka.Potwier-dziłem i przypomniałem, że w trakcie mojego pobytu wParyżu zidentyfikowaliśmy tego mężczyznę jako Rana S.;wtedy wiedziałem już, że jego fotografie posiadali takżeJordańczycy i Egipcjanie.Rana widziano na spotkaniu z prominentnym działaczemśrodowisk żydowskich Paryża.Francuzi mieli zamiar zwrócićdziałaczowi uwagę, że wiedzą, z kim się spotyka i że powinienzaprzestać działalności.Przedtem chcieli jednak upewnićsię, że mają do czynienia z właściwym człowiekiem, a niekimś łudząco podobnym.Planowali ostrzec w ten sposóbwielu żydowskich działaczy, z którymi spotykali się rozpo-znani przeze mnie agenci Mosadu.To samo zamierzali377zrobić w stosunku do arabskich i palestyńskich agentów,których widziano w towarzystwie oficerów Mosadu.Uświa-domiłem sobie, że Francuzi przeprowadzają akcję na wielkąskalę.Czułem, że mogę z nimi wiele zdziałać.W przyniesionej przez Francuza teczce znajdował się, jaksię wyraził, mój kolejny przydział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zaniepokoiło ich to.Pod koniec tygodnia byłem gotów do odjazdu, a oniwydobyli chyba ze mnie wszystko, co chcieli wiedzieć.Uświadomiłem sobie, że przekazałem im mniej, niż Brytyj-czykom, gdyż zanim tu przyjechałem, traktowali Mosad zwielką podejrzliwością.Wiedziałem, że nie ukrócą działal-ności Mosadu z takim hukiem, jak zrobili to Brytyjczycy, alez całą pewnością przytną mu skrzydełka w jakiś bardziejsubtelny sposób.Ostatniego dnia przypomniałem sobie, że powinienemporuszyć sprawę należności za moją pomoc.Obiecali zrobićcoś w tej sprawie i nazajutrz, na lotnisku, wręczyli mikopertę zawierającą trzy tysiące dolarów.Na pożegnaniepowiedzieli, że wkrótce ktoś nawiąże ze mną kontakt w związ-ku ze specjalną pracą, jaką mógłbym dla nich wykonać.Przyokazji przywiezie mi resztę pieniędzy.Zgodnie z instrukcjamiEphraima, natychmiast po otrzymaniu pieniędzy powiedzia-łem im, że Mosad maczał palce w morderstwie przywódcyVanuatu, wyspy na Pacyfiku, ponieważ zachodziło podej-rzenie, że człowiek ten będzie próbował nawiązać kontakt zKadafim.Taki był oficjalny powód zaangażowania Mosadu.Prawdziwy powód był inny.Pewien izraelski handlarz broniąchciał magazynować na wyspie broń i stamtąd rozprowadzaćją po wszystkich krajach regionu.Przywódca Vanuatu niezgodził się.Handlarz okazał się byłym oficerem Mosadu.Wykorzystał koneksje, żeby zorganizować zamach.Kilka tygodni po powrocie do Kanady odwiedził mniefrancuski łącznik i zaprosił na spotkanie w Montrealu.Napoczątek wręczył mi kopertę z siedmioma tysiącami dolarów,376mówiąc, że jego szefowie zdecydowali zapłacić za mojąkrótką wizytę we Francji okrągłe dziesięć tysięcy.Jeśliuznaję sumę za niewystarczającą, mogę przekazać wiadomośćprzez niego lub skontaktować się z moim przyjacielemCendrierem.Miałem numer jego telefonu.- Nie ma takiej potrzeby - stwierdziłem.- Tyle wystarczy.Co chcecie, żebym zrobił?Wiedziałem, że nie przyjechał tylko po to, aby doręczyćprzesyłkę.Wyjął kartkę papieru i zapytał, czy nie zechciał-bym popracować jako prywatny detektyw.W końcu, prze-szedłem jedno z najlepszych na świecie szkoleń w zakresiezbierania informacji.- To zależy, jakie informacje miałbym dla was zbierać.Jeśli będę mógł wywiązać się z umowy nie łamiąc prawa,z ochotą zmniejszę ciężar waszej sakiewki.Ale jeżeli miałbymodwalać dla was szpiegowską robotę na terenie AmerykiPółnocnej, to jak najszybciej o tym zapomnijcie.Odparł, że nie wie.Za kilka dni miał się ze mnąskontaktować jeszcze raz i rzeczywiście tak zrobił.Tymrazem spotkaliśmy się w Ottawie.Przywiózł ze sobą fotografiei niedużą teczkę.Najpierw pokazał zdjęcia i zapytał, czyrozpoznaję znajdującego się na nich człowieka.Potwier-dziłem i przypomniałem, że w trakcie mojego pobytu wParyżu zidentyfikowaliśmy tego mężczyznę jako Rana S.;wtedy wiedziałem już, że jego fotografie posiadali takżeJordańczycy i Egipcjanie.Rana widziano na spotkaniu z prominentnym działaczemśrodowisk żydowskich Paryża.Francuzi mieli zamiar zwrócićdziałaczowi uwagę, że wiedzą, z kim się spotyka i że powinienzaprzestać działalności.Przedtem chcieli jednak upewnićsię, że mają do czynienia z właściwym człowiekiem, a niekimś łudząco podobnym.Planowali ostrzec w ten sposóbwielu żydowskich działaczy, z którymi spotykali się rozpo-znani przeze mnie agenci Mosadu.To samo zamierzali377zrobić w stosunku do arabskich i palestyńskich agentów,których widziano w towarzystwie oficerów Mosadu.Uświa-domiłem sobie, że Francuzi przeprowadzają akcję na wielkąskalę.Czułem, że mogę z nimi wiele zdziałać.W przyniesionej przez Francuza teczce znajdował się, jaksię wyraził, mój kolejny przydział [ Pobierz całość w formacie PDF ]