[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowiliśmy unikać wielkich miast północno-wschodnich,w których bunt z 1857 roku zaznaczył się śladami strasznegozniszczenia, gdyż widok ich rozbudzałby silniej jeszcze bolesnewspomnienia pułkownika.Tak więc Olbrzym Stalowy miałprzebiegać prowincje, omijając miasta; pomimo to podróż możebyć bardzo zajmująca, gdyż okolice te, leżąc w prześlicznempołożeniu, przedstawiają zachwyconemu oku nader malowniczekrajobrazy.Fox i Gum i zajmowali się teraz zaopatrywaniem spiżarni,Przebiegali okolicę zabrawszy psy z sobą, i dostarczyli znacznąliczbę kuropatw, bażantów i dropi, w które okolica tanadzwyczaj obfituje.Zapasy te przechowane w naszej lodowni,mogły wystarczyć na czas podróży.Dwa czy trzy razy byliśmy w kraalu dla odwiedzeniaMateusza Van Guitt, który także przygotowywał się do powrotudo Bombaju, znosząc z filozoficznym spokojem wszelkietrudności i przykrości, jako człowiek wyższy nad podobnedrobnostki i marności.Ponieważ obecnie menażerja była już w komplecie,potrzebował już tylko zgromadzić inne bawoły w miejscerozszarpanych i zbiegłych podczas nocnego napadu, a było tozadaniem niełatwem.Wysłał w tym celu Kalaganiego dopoblizkich wsi i miasteczek, niecierpliwie oczekując jego poblizkich wsi i miasteczek, niecierpliwie oczekując jegopowrotu.Ten ostatni tydzień naszego pobytu w sanatorjum przeszedłzupełnie spokojnie.Rana kapitana Hod zagoiła się prawiezupełnie, miał nawet wielką ochotę wybrać się choć raz jeszczena polowanie na tygrysy i jedynie na prośbę pułkownika odstąpiłod tego zamiaru. Wskutek niezagojonej rany nie możesz być tak pewny swejręki, mówił pułkownik Munro; bądz spokojny, w ciągu dośćdługiej jeszcze podróży, zdarzy ci się jeszcze niejednasposobność. A potem  dodał Banks, wszak zabiłeś już czterdzieścidziewięć kapitanie, nie licząc ranionych, wszak to jużdostateczna liczba na jednego śmiertelnika. Chciałbym ją przynajmniej zaokrąglić i zabić pięćdziesiątego odpowiedział z westchnieniem kapitan.W przeddzień wyjazdu przybył do nas Mateusz Van Guitt wtowarzystwie Kalaganiego.Pułkownik przyjął go bardzouprzejmie.Sądziliśmy, że przyszedł jedynie aby nas pożegnać;ale z jego mowy i zakłopotania można było domyśleć się, żegrzeczność ta była tylko płaszczykiem jakiejś myśli, którąpragnął a nie śmiał wypowiedzieć.Na jego szczęście Bankszapytał czy udało mu się już zdobyć nowe bawoły do zaprzęgu? Gdzie tam! panie inżynierze, odpowiedział; Kalaganidaremnie przebiegł w tym celu wszystkie okolicznemiejscowości, nigdzie nie mógł znaleść bawołów do nabycia i miejscowości, nigdzie nie mógł znaleść bawołów do nabycia ijestem teraz w tak opłakanem położeniu, że nie mam czemodstawić mojej menażerji do najbliższej stacji. I jakże pan myślisz zaradzić temu?  zapytał Banks. To też bieda, że nie wiem co począć  odpowiedział.Klatkimoje są ciężkie& myślę to i owo& waham się& a tu terminodstawy się zbliża& 20.września niedaleko& tylko 18 dni mipozostaje do odstawienia mojej menażerji do Bombaju. Ośmnaście dni!. zawołał inżynier  więc nie masz panchwili czasu do stracenia. Wiem o tem, niestety!& to też jeden& jedyny pozostaje miratunek& Jakiż? Nie chciałbym być natrętnym& a przecież ośmielam sięzanieść najpokorniejszą prośbę do pana pułkownika& Mów pan o chodzi, panie Van Guitt  rzekł pułkownikMunro i bądz pan pewnym, że z największą przyjemnościąuczynię co będzie w mej mocy, aby pana wybawić z kłopotu.Po wielu ukłonach dostawca wypowiedział nareszcie: żeskoro Olbrzym Stalowy ma być tak nadzwyczaj silny, możemożnaby przyprząc jego klatki, na kołach do ostatniego wagonui tym sposobem dociągnąć je do najbliższej stacji koleji żelaznej.Odległość nie przenosi 350 kilometrów, a droga jest dobra irówna. Czy jest możliwem spełnić życzenie pana Van Guitt?   Czy jest możliwem spełnić życzenie pana Van Guitt? zapytał pułkownik inżyniera. Nic łatwiejszego  odparł tenże  nasz Olbrzym Stalowy niepoczuje nawet tego powiększenia ciężaru. A więc dobrze, panie Van Guitt; odstawimy wojąmenażerję do najbliższej stacji, sąsiedzi powinni sobie wzajemniepomagać nawet w górach Himalaja.Dostawca podziękował najuprzejmiej.Teraz trzeba mu byłowracać coprędzej do kraalu i odprawić służbę zupełnie już odjutra niepotrzebną.Postanowił zatrzymać tylko czterechchikarisów, potrzebnych do nadzoru i obsługi klatek. A więc do jutra, rzekł pułkownik Munro. Do jutra, łaskawi panowie, będę oczekiwał w kraaluprzybycia waszego Stalowego Olbrzyma.I dostawca odszedł uradowany.Kalagani przez cały czas tej rozmowy bacznie wpatrywał sięw pułkownika Munro, którego wycieczka do granic Nepaluwidocznie bardzo go zajmowała; nareszcie poszedł za dostawcą.Wszystkie przygotowania do naszej podróży były ukończone;nasze domy-wagony czekały tylko na Stalowego Olbrzyma,mającego dowieść je na równinę, a następnie udać się do kraalu,aby zabrać klatki i przytwierdzić je do pociągu.Nazajutrz, 3.września, o siódmej rano, Stalowy Olbrzym stałw pogotowiu do podjęcia obowiązków, z których dotądwywiązywał się tak sumiennie, gdy w tem nieprzewidziany wywiązywał się tak sumiennie, gdy w tem nieprzewidzianywypadek wprawił nas w niewysłowione zadziwienie.Ognisko kotła, ukryte we wnętrzu naszego słonia, było pełnepaliwa.Kalut rozpalił je i chcąc przekonać się czy jest dobryciąg, otworzył luft, do którego boków przylegają rury służące doprzeprowadzania przez kocioł popiołu i żużli.Ale zaledwieotworzył drzwiczki, odskoczył nagle, gdyż raptem wyleciało zniego z sykiem coś jakby ze dwadzieścia rzemieni.Banks, Storr ija spojrzeliśmy po sobie, nie mogąc pojąć przyczyn tegodziwnego zjawiska. Co to jest, Kalut?  zapytat Banks. Grad wężów, proszę pana  odpowiedział palacz.Jakoż rzeczywiście były to węże, które widać obrały sobiemieszkanie w rurach kotła, więc za rozpaleniem ognia, płomieńzaczął je piec i parzyć.Niektóre z tych gadów były już straszniepoparzone, i gdyby nie to, że Kalut ołworzył luft, wszystkieby sięspaliły. A to co!& zawołał kapitan Hod, gniazdo węży szarpałownętrzności naszego Stalowego Olbrzyma!A były to najniebezpieczniejsze, najjadowitsze gatunki węży,tak zwane  węże-bicze ,  gulabisy ,  czarne kobry i okularniki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl