[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczuła, jak truchleje jej serce.Gość nie miał zamiaru przenieść Loretty i jej za-smarkanych dziewczynek, na czym tak naprawdę jej zależało.- Podejmę to ryzyko - odparła, ciężko przy tym wzdychając.- Przekwaterowanie pani może okazać się wcale nie takie łatwe.- Spojrzał na niąznad okularów.- Wskazana byłaby gotowość do współpracy z pani strony.- Co pan chce przez to powiedzieć? - Vanessa wiedziała w duchu, co znaczyły tesłowa.Jeśli będziesz uprzejma i miła dla Pana Funkcjonariusza Federalnego, on ci dopo-może, również.Jeżeli nie będziesz miła, ugrzęzniesz na dobre tam, gdzie jesteś.- Ależ tylko to, co powiedziałem, rzecz jasna - odpowiedział, nie kryjąc obłudy.Sukinsyn miał w tym wprawę.Nie mógł pozwolić sobie na ostentacyjną otwartośći powiedzieć do niej wprost Zerżnij mnie albo spadaj.To mogłoby sprowadzić na niegokłopoty.Jeżeli jednak ktoś miał naturę perfidnego łajdaka, to znajdował okazji w bród wmiejscu takim jak to.Z dużym prawdopodobieństwem bzykał tu, ile dusza zapragnie.Vanessa wstała z niewygodnego składanego krzesła.- Nie było sprawy - warknęła, znów powracając myślami do rewolweru w torebce.Facet ze złamanym zębem tylko wzruszył ramionami.- Zawsze ma pani wybór, pani Ferguson.Jeżeli zmieni pani zdanie, proszę o kon-takt ze mną ponownie.Obiecuję pani usługę znakomitej jakości, jeżeli pani tak zrobi.A co rozumiał przez to? Dokładnie to, co powiedział, bez cienia wątpliwości.Va-nessa wypadła z budynku administracji jak burza.Co innego jednak martwiło ją w tejchwili najbardziej.Małe bachory Loretty rozbisurmaniły się do tego stopnia, iż odczuwa-ła lęk, że wróci tam i znowu się na nie natknie, o ile ktoś już wcześniej ich nie ukatrupił.Przedtem już parokrotnie ogarniały ją tego rodzaju obawy.A teraz, gdyby przyszło co doczego.Zaklęła głośniej niż brodaty gość, kiedy zrezygnowany wyszedł z kolejki.- To takie cudowne! - rozpływała się w zachwytach Miriam Birnbaum i sięgnęładłonią ku kosmykowi włosów Kelly, chcąc go wyprostować, chociaż ten prostowaniawcale nie potrzebował.- Mamo! - Kelly zrobiła unik.Z każdą chwilą coraz bardziej żałowała, że nie zde-cydowała się na prostą cywilną ceremonię zaślubin, z udziałem tylko młodej pary.Jejrodzice porzucili już niemal myśl, że ich córka kiedykolwiek stanie na ślubnym kobiercu.Teraz, kiedy stało się to faktem, usiłowali przemienić jej zaślubiny w scenę z ckliwegomelodramatu.Cóż, to oni płacili za wszystko.A to dawało im pewne prawa, by ułożyli sprawywedług własnego widzimisię.Rzecz jasna tylko do określonego miejsca.W końcu nie onizamierzali wziąć ślub, chociaż pokrywali koszty.Przed ołtarzem stawała ona i Colin.- Jestem tak bardzo szczęśliwa, że nawet nie potrafię tego wyrazić - wyznała matkai potwierdziła te słowa, bądz też zadała im kłam, wybuchając łzami.- Nie rób tego! - wykrzyknęła Kelly.- Zepsujesz sobie makijaż!Przetarła maminy policzek chusteczką higieniczną.Jakimś cudem zdołała niemalw całości naprawić poczynione szkody.Jej ojciec - jeden z najlepszych stomatologów nacałym obszarze South Bay, jak sam o sobie mówił (a tak właśnie czynił) - objął matkęramieniem.- Już dobrze, Miriam - uspokajał Leonard Birnbaum.- Colin to w porządku gość.- Nie płakałabym, gdyby nie był w porządku - odparła matka, co mogło brzmiećsensownie dla autorki tych słów, jednak Kelly nieco zbaraniała.Natomiast niemal zapomniała języka w gębie, kiedy wpadł w jej ręce angaż na sta-nowisko wykładowcy na Uniwersytecie Stanowym Kalifornii w Dominguez Hills, zała-twiony zaraz po tym, jak jej rodzice wynajęli tam weselną salę.Bez względu na to, czywyszła już trochę z obiegu czy nie, najwidoczniej ją tam chcieli.Od tamtej pory jednakniemal nieustannie nachodziły ją wątpliwości, czy powinna przyjąć tę pracę.Skoro Uni-wersytet Kalifornijski borykał się z poważnymi problemami, to Uniwersytet Stanowy Ka-lifornii musi być bliski stanu zapaści.Jednakże filia Uniwersytetu Stanowego w Domin-guez Hills znajdowała się w odległości zaledwie piętnastu minut drogi od San Atanasio [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Poczuła, jak truchleje jej serce.Gość nie miał zamiaru przenieść Loretty i jej za-smarkanych dziewczynek, na czym tak naprawdę jej zależało.- Podejmę to ryzyko - odparła, ciężko przy tym wzdychając.- Przekwaterowanie pani może okazać się wcale nie takie łatwe.- Spojrzał na niąznad okularów.- Wskazana byłaby gotowość do współpracy z pani strony.- Co pan chce przez to powiedzieć? - Vanessa wiedziała w duchu, co znaczyły tesłowa.Jeśli będziesz uprzejma i miła dla Pana Funkcjonariusza Federalnego, on ci dopo-może, również.Jeżeli nie będziesz miła, ugrzęzniesz na dobre tam, gdzie jesteś.- Ależ tylko to, co powiedziałem, rzecz jasna - odpowiedział, nie kryjąc obłudy.Sukinsyn miał w tym wprawę.Nie mógł pozwolić sobie na ostentacyjną otwartośći powiedzieć do niej wprost Zerżnij mnie albo spadaj.To mogłoby sprowadzić na niegokłopoty.Jeżeli jednak ktoś miał naturę perfidnego łajdaka, to znajdował okazji w bród wmiejscu takim jak to.Z dużym prawdopodobieństwem bzykał tu, ile dusza zapragnie.Vanessa wstała z niewygodnego składanego krzesła.- Nie było sprawy - warknęła, znów powracając myślami do rewolweru w torebce.Facet ze złamanym zębem tylko wzruszył ramionami.- Zawsze ma pani wybór, pani Ferguson.Jeżeli zmieni pani zdanie, proszę o kon-takt ze mną ponownie.Obiecuję pani usługę znakomitej jakości, jeżeli pani tak zrobi.A co rozumiał przez to? Dokładnie to, co powiedział, bez cienia wątpliwości.Va-nessa wypadła z budynku administracji jak burza.Co innego jednak martwiło ją w tejchwili najbardziej.Małe bachory Loretty rozbisurmaniły się do tego stopnia, iż odczuwa-ła lęk, że wróci tam i znowu się na nie natknie, o ile ktoś już wcześniej ich nie ukatrupił.Przedtem już parokrotnie ogarniały ją tego rodzaju obawy.A teraz, gdyby przyszło co doczego.Zaklęła głośniej niż brodaty gość, kiedy zrezygnowany wyszedł z kolejki.- To takie cudowne! - rozpływała się w zachwytach Miriam Birnbaum i sięgnęładłonią ku kosmykowi włosów Kelly, chcąc go wyprostować, chociaż ten prostowaniawcale nie potrzebował.- Mamo! - Kelly zrobiła unik.Z każdą chwilą coraz bardziej żałowała, że nie zde-cydowała się na prostą cywilną ceremonię zaślubin, z udziałem tylko młodej pary.Jejrodzice porzucili już niemal myśl, że ich córka kiedykolwiek stanie na ślubnym kobiercu.Teraz, kiedy stało się to faktem, usiłowali przemienić jej zaślubiny w scenę z ckliwegomelodramatu.Cóż, to oni płacili za wszystko.A to dawało im pewne prawa, by ułożyli sprawywedług własnego widzimisię.Rzecz jasna tylko do określonego miejsca.W końcu nie onizamierzali wziąć ślub, chociaż pokrywali koszty.Przed ołtarzem stawała ona i Colin.- Jestem tak bardzo szczęśliwa, że nawet nie potrafię tego wyrazić - wyznała matkai potwierdziła te słowa, bądz też zadała im kłam, wybuchając łzami.- Nie rób tego! - wykrzyknęła Kelly.- Zepsujesz sobie makijaż!Przetarła maminy policzek chusteczką higieniczną.Jakimś cudem zdołała niemalw całości naprawić poczynione szkody.Jej ojciec - jeden z najlepszych stomatologów nacałym obszarze South Bay, jak sam o sobie mówił (a tak właśnie czynił) - objął matkęramieniem.- Już dobrze, Miriam - uspokajał Leonard Birnbaum.- Colin to w porządku gość.- Nie płakałabym, gdyby nie był w porządku - odparła matka, co mogło brzmiećsensownie dla autorki tych słów, jednak Kelly nieco zbaraniała.Natomiast niemal zapomniała języka w gębie, kiedy wpadł w jej ręce angaż na sta-nowisko wykładowcy na Uniwersytecie Stanowym Kalifornii w Dominguez Hills, zała-twiony zaraz po tym, jak jej rodzice wynajęli tam weselną salę.Bez względu na to, czywyszła już trochę z obiegu czy nie, najwidoczniej ją tam chcieli.Od tamtej pory jednakniemal nieustannie nachodziły ją wątpliwości, czy powinna przyjąć tę pracę.Skoro Uni-wersytet Kalifornijski borykał się z poważnymi problemami, to Uniwersytet Stanowy Ka-lifornii musi być bliski stanu zapaści.Jednakże filia Uniwersytetu Stanowego w Domin-guez Hills znajdowała się w odległości zaledwie piętnastu minut drogi od San Atanasio [ Pobierz całość w formacie PDF ]