[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedział o niechęci, jaką chłopak darzył Dumbledore a, ale nie sądził, że kiedykolwiekdojdzie do tego, że Harry nie będzie chciał powiedzieć Albusowi o ataku na siebie.244Mężczyzna warknął coś zirytowany.Dobrze, niech będzie.Tym razem nie powie o niczymAlbusowi, ale będzie obserwował chłopaka.Jeśli jeszcze raz zauważy, że dzieje się z nim cośdziwnego, nie będzie się wahał i powie o wszystkim dyrektorowi.Tak, to będzie najlepszerozwiązanie.***Harry po raz kolejny ćwiczył składanie zaklęć świetlnych w sieć.Umiał już kontrolować trzy,czasami cztery, sporadycznie pięć, ale ciągle było to za mało.Z zazdrością spojrzał na Mary.Jej te zaklęcia przychodziły z łatwością.W dodatku to ona miała zająć się mgłą i ogniskami,czyli tym co najtrudniejsze.Spojrzał na skupioną dziewczynę.Wiedział, że nie ma ona z kim iść na bal.Alisson zdołałago o tym brutalnie uświadomić już kilka dni temu.Wziął głęboki oddech i podszedł donastolatki.- Mary?& - zapytał niepewnie.Dziewczyna odwróciła się z wyrazem konsternacji na twarzy.Pytająco uniosła brew. Czy& czy zechciałabyś& towarzyszyć mi na balu? wydusił zsiebie chłopak.Powoli wstała i stanęła naprzeciwko młodzieńca.Zadarła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.Uśmiechnęła się tajemniczo.- A co dostanę w zamian?Chłopak podrapał się w tył głowy.- Całusa?- To dobre dla dzieci.%7łądam czegoś ciekawszego.- Dostaniesz.W Walentynki mrugnął konspiracyjnie. Więc jak? Zgadzasz się?- Myślałam, że nigdy nie zapytasz, głupolu.Chłopak uśmiechnął się.Pochylił się nad nastolatką i delikatnie musnął jej usta swoimi.Niewiedział, czemu to zrobił, ale czuł, że jest to właściwe.Dziewczyna pogłębiła pocałunek.Przez chwilę trwali tak nie odrywając od siebie oczu.Byli szczęśliwi i tylko to się terazliczyło.Szczęśliwą chwilę przerwało pojawienie się Adriana.Elf stanął w drzwiach i uśmiechał sięszeroko.A już myślał, ze nigdy się nie odważą.Nie po to przez bite dwie godzinyprzekonywał Alisson, żeby porozmawiała z Potterem, żeby teraz nic z tego miało nie wyjść.Odwrócił się i wyszedł zostawiając zajętą sobą dwójkę.Anna uniosła pytająco brew, kiedy tylko jej brat wszedł do komnaty.Skinął głową.Wszystkoszło jak należy&245***Harry właśnie skończył czytać pamiętnik Lisicy.Zamknął książeczkę z głuchym trzaskiem.Potarł zmęczone oczy. James powiedział, że mnie lubi.Nie wiem, czy go słuchać.Przez ostatnie kilka latzachowywał się jak rozpieszczony smarkacz.Nie, on JEST rozpieszczonym smarkaczem,któremu tylko psoty w głowie.Remus mówi, że James musi się wyszaleć, ale nie wiem czy mu wierzyć.Rogacz jest przystojny i jestem tego boleśnie świadoma.Czasami nie mogę znieść tychzazdrosnych spojrzeń rzucanych mi przez inne dziewczyny.W 1974 roku jego matka miała niecałe szesnaście lat.Miała ładne, równe pismo.Harry emunajbardziej podobał się jeden wpis datowany na maj siedemdziesiątego czwartego roku. Dzisiaj byliśmy w Hogsmeade.Lubię tam chodzić, ale dziś nie miałam na to najmniejszejochoty.Chciałam się pouczyć, ale Dorcas i Marta skutecznie mi to uniemożliwiły.Niemal siłązaciągnęły mnie do wioski.Było przyjemnie, a przynajmniej byłoby, gdyby w pobliżu niepojawili się Huncwoci.Starałam się nie zwracać na nich uwagi, ale po kilkunastu minutach było to niemożliwe.Jakmożna nie zwracać uwagi na wiwaty Gryfonów i krzyki oburzenia Zlizgonów? Wyszłam zTrzech Mioteł i poszłam zobaczyć co się dzieje.Oczywiście mogłam się domyślić, że to Potterznęca się nad Snapem.Morgana próbowała przerwać Jamesowi, ale ten tylko się śmiał.(Morgana la Fay jest kuzynką Severusa.Daleką, ale zawsze.Ma rude włosy i jest Krukonką.Na Czarnej Magii zna się lepiej od naszego nauczyciela od Obrony.) Musiałam wkroczyć doakcji.Muszę stwierdzić, ze treningi Aowców wcale nie są takie złe.Dzięki nim potrafię poruszać sięprawie bezszelestnie i w dodatku bardzo szybko.Rogacz na pewno nie będzie zadowolony,kiedy dowie się, że to ja go pobiłam.Bynajmniej nie przy użyciu różdżki.Tą zostawiłam sobiena koniec.Cóż, James na pewno nie czuje się zbyt dobrze ze złamanym nosem.%7łeby było ciekawiejrzuciłam klątwę, która uniemożliwia jego magiczne wyleczenie.Już mogę sobie wyobrazićPana Jamesa Rogacza Wspaniałego Pottera paradującego po szkole z gipsem na twarzy.Tomusi być wspaniały widok!Lily i ironia? Czemu nie, połączenie dobre jak każde inne.Harry uświadomił sobie, że jegomama potrafiła zalezć za skórę równie dobrze jak Snape.Parsknął cichym śmiechem, kiedypo raz kolejny przywołał w myśli epitety, jakimi Lisica obrzucała Jamesa, gdzie PorąbanyEgoista był tym najdelikatniejszym.246***Delikatne dzwięki gitary i mocne uderzenia bębna zakłócały ciszę panującą w zamku.Normalni uczniowie już dawno spali, ale ta siódemka do normalnych bynajmniej się niezaliczała.Każdy z nich wiedział więcej niż powinien, każdy przeżył za dużo jak na zwykłegonastolatka, tudzież nastolatkę.Co chwilę wybuchał głośny śmiech, kiedy któreś z nich siępomyliło.Była sobota, do występu został niecały tydzień.Anastazja była zadowolona z postępów, jakieudało im się poczynić.W końcu sama ich wybrała, tych najzdolniejszych.Wiedziała, że niemówią jej wszystkiego, ale nie musieli.Ważne, żeby się dogadywali.Spojrzała na zegarek.Dochodziła dwudziesta trzecia, więc cisza nocna zaczęła się godzinę temu.- Idzcie się wyspać.Jutro zaczynamy z samego rana.Tak było za każdym razem, odkąd ćwiczyli całą grupą.Romanowa obserwowała i z rzadkapoprawiała błędy.Wszystkim taki układ odpowiadał.Nie musieli się przejmować jejobecnością, bo zazwyczaj była skupiona tylko na jednej rzeczy.Uczniowie powolnym krokiem powlekli się do swoich dormitoriów.Jedynie Harry niezamierzał iść spać.Kiedy miał pewność, że nikt go nie zobaczy, wyciągnął z torby pelerynęniewidkę.Narzucił ją na plecy i poszedł w stronę biblioteki.Ciche Alohomora otworzyło zaryglowane drzwi.Kolejne zaklęcie otworzyło Dział KsiągZakazanych.Chłopak przez chwilę rozglądał się w ciemności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Wiedział o niechęci, jaką chłopak darzył Dumbledore a, ale nie sądził, że kiedykolwiekdojdzie do tego, że Harry nie będzie chciał powiedzieć Albusowi o ataku na siebie.244Mężczyzna warknął coś zirytowany.Dobrze, niech będzie.Tym razem nie powie o niczymAlbusowi, ale będzie obserwował chłopaka.Jeśli jeszcze raz zauważy, że dzieje się z nim cośdziwnego, nie będzie się wahał i powie o wszystkim dyrektorowi.Tak, to będzie najlepszerozwiązanie.***Harry po raz kolejny ćwiczył składanie zaklęć świetlnych w sieć.Umiał już kontrolować trzy,czasami cztery, sporadycznie pięć, ale ciągle było to za mało.Z zazdrością spojrzał na Mary.Jej te zaklęcia przychodziły z łatwością.W dodatku to ona miała zająć się mgłą i ogniskami,czyli tym co najtrudniejsze.Spojrzał na skupioną dziewczynę.Wiedział, że nie ma ona z kim iść na bal.Alisson zdołałago o tym brutalnie uświadomić już kilka dni temu.Wziął głęboki oddech i podszedł donastolatki.- Mary?& - zapytał niepewnie.Dziewczyna odwróciła się z wyrazem konsternacji na twarzy.Pytająco uniosła brew. Czy& czy zechciałabyś& towarzyszyć mi na balu? wydusił zsiebie chłopak.Powoli wstała i stanęła naprzeciwko młodzieńca.Zadarła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.Uśmiechnęła się tajemniczo.- A co dostanę w zamian?Chłopak podrapał się w tył głowy.- Całusa?- To dobre dla dzieci.%7łądam czegoś ciekawszego.- Dostaniesz.W Walentynki mrugnął konspiracyjnie. Więc jak? Zgadzasz się?- Myślałam, że nigdy nie zapytasz, głupolu.Chłopak uśmiechnął się.Pochylił się nad nastolatką i delikatnie musnął jej usta swoimi.Niewiedział, czemu to zrobił, ale czuł, że jest to właściwe.Dziewczyna pogłębiła pocałunek.Przez chwilę trwali tak nie odrywając od siebie oczu.Byli szczęśliwi i tylko to się terazliczyło.Szczęśliwą chwilę przerwało pojawienie się Adriana.Elf stanął w drzwiach i uśmiechał sięszeroko.A już myślał, ze nigdy się nie odważą.Nie po to przez bite dwie godzinyprzekonywał Alisson, żeby porozmawiała z Potterem, żeby teraz nic z tego miało nie wyjść.Odwrócił się i wyszedł zostawiając zajętą sobą dwójkę.Anna uniosła pytająco brew, kiedy tylko jej brat wszedł do komnaty.Skinął głową.Wszystkoszło jak należy&245***Harry właśnie skończył czytać pamiętnik Lisicy.Zamknął książeczkę z głuchym trzaskiem.Potarł zmęczone oczy. James powiedział, że mnie lubi.Nie wiem, czy go słuchać.Przez ostatnie kilka latzachowywał się jak rozpieszczony smarkacz.Nie, on JEST rozpieszczonym smarkaczem,któremu tylko psoty w głowie.Remus mówi, że James musi się wyszaleć, ale nie wiem czy mu wierzyć.Rogacz jest przystojny i jestem tego boleśnie świadoma.Czasami nie mogę znieść tychzazdrosnych spojrzeń rzucanych mi przez inne dziewczyny.W 1974 roku jego matka miała niecałe szesnaście lat.Miała ładne, równe pismo.Harry emunajbardziej podobał się jeden wpis datowany na maj siedemdziesiątego czwartego roku. Dzisiaj byliśmy w Hogsmeade.Lubię tam chodzić, ale dziś nie miałam na to najmniejszejochoty.Chciałam się pouczyć, ale Dorcas i Marta skutecznie mi to uniemożliwiły.Niemal siłązaciągnęły mnie do wioski.Było przyjemnie, a przynajmniej byłoby, gdyby w pobliżu niepojawili się Huncwoci.Starałam się nie zwracać na nich uwagi, ale po kilkunastu minutach było to niemożliwe.Jakmożna nie zwracać uwagi na wiwaty Gryfonów i krzyki oburzenia Zlizgonów? Wyszłam zTrzech Mioteł i poszłam zobaczyć co się dzieje.Oczywiście mogłam się domyślić, że to Potterznęca się nad Snapem.Morgana próbowała przerwać Jamesowi, ale ten tylko się śmiał.(Morgana la Fay jest kuzynką Severusa.Daleką, ale zawsze.Ma rude włosy i jest Krukonką.Na Czarnej Magii zna się lepiej od naszego nauczyciela od Obrony.) Musiałam wkroczyć doakcji.Muszę stwierdzić, ze treningi Aowców wcale nie są takie złe.Dzięki nim potrafię poruszać sięprawie bezszelestnie i w dodatku bardzo szybko.Rogacz na pewno nie będzie zadowolony,kiedy dowie się, że to ja go pobiłam.Bynajmniej nie przy użyciu różdżki.Tą zostawiłam sobiena koniec.Cóż, James na pewno nie czuje się zbyt dobrze ze złamanym nosem.%7łeby było ciekawiejrzuciłam klątwę, która uniemożliwia jego magiczne wyleczenie.Już mogę sobie wyobrazićPana Jamesa Rogacza Wspaniałego Pottera paradującego po szkole z gipsem na twarzy.Tomusi być wspaniały widok!Lily i ironia? Czemu nie, połączenie dobre jak każde inne.Harry uświadomił sobie, że jegomama potrafiła zalezć za skórę równie dobrze jak Snape.Parsknął cichym śmiechem, kiedypo raz kolejny przywołał w myśli epitety, jakimi Lisica obrzucała Jamesa, gdzie PorąbanyEgoista był tym najdelikatniejszym.246***Delikatne dzwięki gitary i mocne uderzenia bębna zakłócały ciszę panującą w zamku.Normalni uczniowie już dawno spali, ale ta siódemka do normalnych bynajmniej się niezaliczała.Każdy z nich wiedział więcej niż powinien, każdy przeżył za dużo jak na zwykłegonastolatka, tudzież nastolatkę.Co chwilę wybuchał głośny śmiech, kiedy któreś z nich siępomyliło.Była sobota, do występu został niecały tydzień.Anastazja była zadowolona z postępów, jakieudało im się poczynić.W końcu sama ich wybrała, tych najzdolniejszych.Wiedziała, że niemówią jej wszystkiego, ale nie musieli.Ważne, żeby się dogadywali.Spojrzała na zegarek.Dochodziła dwudziesta trzecia, więc cisza nocna zaczęła się godzinę temu.- Idzcie się wyspać.Jutro zaczynamy z samego rana.Tak było za każdym razem, odkąd ćwiczyli całą grupą.Romanowa obserwowała i z rzadkapoprawiała błędy.Wszystkim taki układ odpowiadał.Nie musieli się przejmować jejobecnością, bo zazwyczaj była skupiona tylko na jednej rzeczy.Uczniowie powolnym krokiem powlekli się do swoich dormitoriów.Jedynie Harry niezamierzał iść spać.Kiedy miał pewność, że nikt go nie zobaczy, wyciągnął z torby pelerynęniewidkę.Narzucił ją na plecy i poszedł w stronę biblioteki.Ciche Alohomora otworzyło zaryglowane drzwi.Kolejne zaklęcie otworzyło Dział KsiągZakazanych.Chłopak przez chwilę rozglądał się w ciemności [ Pobierz całość w formacie PDF ]