[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Klara tego dnia zeszła na obiad, była znów panną Amedroz i mogła siędomyślić z zachowania Belindy i jej lordowskiej mości, że nie będzie jużczęstowana smakowitymi kęskami kurczęcia, wybranymi z półmiska przez samąlady Aylmer.Wieczór ten i następne dwa dni minęły podobnie jak pierwsze dni  wszystkobyło nudne, chłodne i nieprzyjemne.Dwa razy wychodziła z Fryderykiem naspacer i przy każdej sposobności oczekiwała, że on napomknie o tym, o czymmówiła jego matka, ale on nie odważył się poruszyć tego tematu.Klaraniejednokrotnie zamierzała zrobić to sama, ale w ostatniej chwili milkła, czując, żesię na to nie zdobędzie.Nie mogła się zdecydować na powiedzenie słów, którestwarzałyby pozór, że pragnie przyśpieszyć ślub.Nie mogła mu powiedzieć: Jeżeli jesteś za biedny, by się żenić, albo jeżeli nawet pragniesz wysunąć to jakoargument, powiedz tak od razu. Nazywał ją zawsze Klarą, nadal zapraszał nawspólne spacery, gdy byli sami, mówił chłodnym obojętnym tonem o ichprzyszłym pożyciu.Czy zamieszkają w Perivale? Czy trzeba będzie przemeblowaćdom? Czy uprawą roli ma zająć się osobiście? Są to tematy interesujące dlanarzeczonych.Ale jeżeli mężczyzna pragnie, by poruszenie tych tematów zrobiłonarzeczonej prawdziwą przyjemność, powinien mówić z zapałem człowiekazmierzającego do jak najszybszego osiągnięcia konkretnego celu.Należy cośpowiedzieć na temat przeznaczenia poszczególnych pokoi.Ustalić dzień, kiedywybierze nowe meble.Przyszły pan domu powinien wyrazić chęć zakupienia bydładla farmy.Ale wszelkie rozmowy z kapitanem Aylmerem zdawały się odnosić do jakiejś odległej, mglistej przyszłości, o której Klara mogła myśleć, jak się myśli orozkoszach czekających nas w niebie.Will Belton byłby już dawno kupiłpierścionek, zamówił pastora, obmyślił szczegóły podróży poślubnej iprawdopodobnie zatrzymałby się przed wystawą kołysek, spoglądając na nietęsknym wzrokiem.W końcu szczera rozmowa stała się nieodzowna.Kapitan Aylmer oznajmił, żemusi wrócić do Londynu, dokąd wzywają go obowiązki poselskie.Zamierzałpozostać aż do świąt Wielkanocy, ale to okazało się niemożliwe. Widzę, że będę musiał wyjechać już jutro  oświadczył przy śniadaniu.W parlamencie ma się odbyć debata nad zasiłkami dla ubogich, wobec czego jużwieczorem muszę stawić się w Izbie.Na te słowa Klarze zrobiło się zimno i poczuła się nieswojo.Sytuacja tak sięułożyła, że będzie musiała zostać w Aylmer Parku sama, bez przyjaznej duszy.Najak długo? Termin jej pobytu nie został wcale określony.Trzeba będzie coś sobiewzajemnie powiedzieć i coś ustalić, zanim kapitan Aylmer wyjedzie. Naturalnie na Wielkanoc przyjedziesz do domu?  zapytała go matka. Tak, przyjadę na Wielkanoc, a w każdym razie na Zielone Zwiątki. Musisz przyjechać na Wielkanoc  rzekła matka. Bez wątpienia będę się starał przyjechać. Panna Amedroz powinna wydać mu swoje rozkazy  zauważył sir Anthony zgalanterią. Nonsens!  burknęła lady Aylmer. A jednak wydam mu pewien rozkaz  powiedziała Klara  jeżeli zechcepoświęcić mi dziś rano pół godziny.Kapitan Aylmer oczywiście zgodził się, bo jakże mógł się nie zgodzić? Więcumówiono się, gdzie i kiedy to nastąpi.Kapitan Aylmer i Klara mieli się spotkać wmałym saloniku zaraz po śniadaniu.Klara wolałaby uniknąć tej formalności, gdybysytuacja tego nie wymagała.Kiedy lady Aylmer ofuknęła sir Anthony ego, Klaramusiała zaznaczyć swoją wolę i wówczas lady Aylmer zdecydowała się nadać całejsprawie charakter oficjalny.Klarę skierowano do saloniku, a za nią podążałnarzeczony, jeszcze bardziej zalękniony niż ona sama; odczuła wówczas całąabsurdalność i niezręczność sytuacji.Była jednak zdecydowana osiągnąć swój cel [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl