[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chilton oświadczył, że takbrzmi jeden z warunków Lectera.Senator weszła do środka.Wyglądała całkiem niezle.Od jej granatowego kostiumu powiałowładzą.Gossage też poczuł się nieco ważniejszy.W środku sali, na masywnym, dębowym, przyśrubowanym do podłogi fotelu siedział samotniedoktor Hannibal Lecter.Owinięty był kocem, który zasłaniał kaftan bezpieczeństwa, pasy na nogach ikajdany przykuwające go do fotela.Wciąż jednak miał na twarzy hokejową maskę, uniemożliwiającąmu kąsanie.Dlaczego?  zastanawiała się senator.Kiedy mówiło się o pomieszczeniach biurowych, chodziłoprzecież o to, by zapewnić doktorowi Lecterowi trochę bardziej ludzkie warunki.Spojrzała przelotniena Chiltona i obróciła się do Gossage'a po dokumenty.Chilton podszedł do doktora Lectera.Patrząc w oko kamery z namaszczeniem odpiął tasiemki izdjął mu maskę z twarzy. Pani senator Martin, doktor Hannibal Lecter.Widząc, jak popisuje się doktor Chilton, poczuła strach, jakiego nie zaznała od momentu porwaniaswej córki.Całe zaufanie, jakie do tej pory pokładała w Chiltonie, ustąpiło miejsca chłodnej obawie,że jest on kompletnym durniem.Będzie musiała jakoś sobie z tym poradzić.Kosmyk włosów opadł pomiędzy piwne oczy doktora Lectera.Cerę miał równie bladą, jak maska.Senator Martin i Hannibal Lecter przyjrzeli się sobie wzajemnie, ona wyjątkowo bezpośrednia, onnieodgadniony za pomocą znanych nauce metod.Doktor Chilton wrócił za swoje biurko, rozejrzał się po sali i zaczął: Pani senator, doktor Lecter oznajmił mi, że w zamian za złagodzenie warunków, w jakichodbywa karę pozbawienia wolności, pragnie złożyć w toczącej się sprawie pewne dotyczące znanychmu faktów oświadczenie.Pani Martin podniosła do góry dokument. Doktorze Lecter, oto złożona pod przysięgą deklaracja, którą mam zamiar zaraz podpisać.Obiecuję w niej pomóc panu.Chce pan, żebym ją odczytała?Nie sądziła, że jej odpowie, i pochyliła się nad biurkiem, żeby złożyć podpis. Nie będę marnował czasu pani i Catherine  odezwał się niespodziewanie  targując się odrobne przywileje.Dosyć zmarnowali go już różni karierowicze.Pomogę pani teraz i wierzę, że panipomoże mi, kiedy będzie już po wszystkim. Może pan na mnie polegać.Brian? Gossage wziął do ręki notatnik. Nazwisko Buffalo Billa brzmi William Rubin.Przedstawia się jako Billy Rubin.Został do mnieskierowany w kwietniu lub maju siedemdziesiątego piątego roku przez mego pacjenta BenjaminaRaspaila.Powiedział, że pochodzi z Filadelfii.Nie mogę przypomnieć sobie jego adresu, ale wiem, żemieszkał razem z Raspailem w Baltimore. Gdzie jest pańskie archiwum?  wtrącił major Bachman. Moje archiwum zostało zniszczone na mocy wyroku sądu krótko po. Jak on wygląda?  pytał major. Czy pan sądzi, majorze.? Dla pani senator, jedyną rzeczą. Podaj mi wiek i rysopis, wszystko, co jesteś w stanie sobie przypomnieć  naciskał dalejmajor.Doktor Lecter po prostu odpłynął.Myślał o czymś innym  o studiach anatomicznych, które90 prowadził Gericault do swojej  Tratwy Meduzy"  i nawet jeśli słyszał następne pytania, nie dał posobie nic poznać.Kiedy pani Martin z powrotem udało się skupić jego uwagę, byli w pokoju sami.W ręku trzymałanotes Gossage'a.Doktor Lecter utkwił w niej wzrok. Ta flaga śmierdzi cygarami  powiedział. Czy osobiście niańczyła pani Catherine? Słucham? Czy co? Czy karmiła ją pani piersią? Tak. Aapczywie ssała?Kiedy pociemniały jej zrenice, doktor Lecter posmakował trochę jej bólu.Uznał go za wyborny.Na dzisiaj starczy. William Rubin  podjął przerwany wątek  ma jakieś sto osiemdziesiąt pięć centymetrówwzrostu i trzydzieści pięć lat.Silnie zbudowany  ważył jakieś osiemdziesiąt sześć kilogramów,kiedy go poznałem, i spodziewam się, że od tego czasu przybrał na wadze.Ma brązowe włosy ijasnoniebieskie oczy.Proszę im to na razie przekazać i będziemy kontynuować. Dobrze  odparła senator Martin.Podała notatki przez drzwi. Widziałem go tylko raz.Umówił się na następną wizytę, ale nie przyszedł. Dlaczego uważa pan, że to Buffalo Bill? Już wtedy mordował ludzi i wyczyniał z nimi podobne anatomiczne historie.Mówił, że chce,żeby ktoś pomógł mu to w sobie zwalczyć, ale w rzeczywistości zależało mu tylko na tym, żeby trochęo tym pogadać.Otworzyć przed kimś duszę.Ponieść karę. A pan.czy on był pewien, że go pan nie wyda? Sądził, że chyba tego nie zrobię, poza tym lubił ryzykować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl