[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Och, chodzi pani o UrzÄ…d Imigracyjny? Nie, nie.Nie jeste z Inmigración.Jestem z lotnictwa. Por favor? __ DomyÅ›lam siÄ™, że nie mówi pani po angielsku, prawda, zapytaÅ‚a Strand nieporadnie. No hablo inglés.^e Rozumiem.Przykro mi, ale nie mówiÄ™ po hiszpaÅ„sku, wi?c bÄ™dÄ™ już pani zabierać czasu.DziÄ™kujÄ™ pani.Drzwi zamknęły siÄ™, zanim skoÅ„czyÅ‚a mówić.251 Strand westchnęła.No cóż, przynajmniej spróbowaÅ‚a.Potem sZybko odeszÅ‚a.OkrążajÄ…c od tyÅ‚u dawny dom KapuÅ›ciÅ„skich,skierowaÅ‚a siÄ™ ku budynkowi sÄ…siadujÄ…cemu z nim od drugiej strony, ignorujÄ…c przyglÄ…dajÄ…cych siÄ™ jej motocyklistów.Zanarożnikiem wysokiego ogrodzenia natknęła siÄ™ na dość nieoczekiwanÄ… scenÄ™.MaÅ‚y siwowÅ‚osy czÅ‚owieczek, opatulony wznoszone czarne palto, przycupnÄ…Å‚ na betonowych schodkach, z parujÄ…cym kubkiem w dÅ‚oni.Strand domyÅ›laÅ‚a siÄ™, że pijekawÄ™.A może herbatÄ™.WydaÅ‚o jej siÄ™ dziwne, że tak siedzi na zewnÄ…trz, na zimnych, twardych stopniach.Zima wcale siÄ™jeszcze nie skoÅ„czyÅ‚a, tu i ówdzie leżaÅ‚ na ziemi Å›nieg.Zrezygnowawszy z domysłów, podeszÅ‚a do staruszka. Zechce mi pan wybaczyć.Przykro mi, że pana niepokojÄ™, ale.PrzyÅ‚ożyÅ‚ palec do ust, wiÄ™c zamilkÅ‚a.Wtedy wskazaÅ‚ napÅ‚ot i szepnÄ…Å‚: On tam.Wie pani, one nie odlatujÄ… na zimÄ™.MówiÅ‚ z twardym akcentem.Strand domyÅ›laÅ‚a siÄ™, że pochodzi z Europy Wschodniej.Stary siÄ™gnÄ…Å‚ do kieszeni, wyciÄ…gnÄ…Å‚stamtÄ…d trochÄ™ ziaren sÅ‚onecznikowych i trzymaÅ‚ je na otwartej dÅ‚oni.ZrozumiaÅ‚a te zabiegi dopiero wtedy, kiedy przyfrunÄ…Å‚ wspaniaÅ‚y czerwony kardynaÅ‚ i przysiadÅ‚ mu na kciuku.TrochÄ™podziobaÅ‚, potem chwyciÅ‚ jedno ziarenko i odleciaÅ‚.SiwowÅ‚osy wsypaÅ‚ resztÄ™ pestek do kieszeni i powiedziaÅ‚: On dobry przyjaciel.Strand kiwnęła gÅ‚owÄ…. Jestem pewna.Pan też, skoro pan wychodzi na takie zimno, żeby go karmić.AyknÄ…Å‚ z kubka.To byÅ‚a herbata. Marta zawsze je karmiÅ‚a.UmarÅ‚a.Teraz ja je karmiÄ™. Marta.to byÅ‚a paÅ„ska żona? KiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i znowu pociÄ…gnÄ…Å‚ Å‚yk. Przykro mi  powiedziaÅ‚a.~~ To miÅ‚o z pani strony  odezwaÅ‚ siÄ™ Å‚agodnie, a potem PrzyjrzaÅ‚ siÄ™ jej uważnie. Kim pani jest?~- Major Lydia Strand z siÅ‚ powietrznych, proszÄ™ pana.PróbujÄ™ zdobyć pewne informacje i byÅ‚abym zobowiÄ…zana, gdybymógÅ‚ mi pan Pomóc.Czy może mi pan powiedzieć, jak dÅ‚ugo tu mieszka?PopatrzyÅ‚ na niÄ… nieobecnym wzrokiem.PomyÅ›laÅ‚a, że znowu j^kuje jc £jepa u[iczka, bo wyglÄ…daÅ‚o na to, że staruszeksposzybowaÅ‚yslami gdzieÅ› daleko, w innÄ… rzeczywistość.""" DÅ‚ugo  odpowiedziaÅ‚ w koÅ„cu.Lr" Rozumiem.PrzyjechaÅ‚am tu dowiedzieć siÄ™ czegoÅ› o rodzinie, jSj°ra kiedyÅ›mieszkaÅ‚a w tym domu obok. PokazaÅ‚a palcem.'e mogÄ™ panu powiedzieć, o co chodzi, ale byÅ‚abym bardzo '?czna, gdyby zechciaÅ‚ mi odpowiedzieć na parÄ™ pytaÅ„.wzruszyÅ‚ ramionami.252  No dobrze. DziÄ™kujÄ™ panu.Otóż, ponad trzydzieÅ›ci lat temu w tym dom mieszkaÅ‚a pewna rodzina.Matka, ojciec i maÅ‚y chÅ‚opiec.DzieciÄ™ miaÅ‚ siedem Å‚at, kiedy siÄ™ stÄ…d wynieÅ›li.Nazywali siÄ™ KapuÅ›ciÅ„sci byli imigrantami z Polski, chociaż chÅ‚opak urodziÅ‚ siÄ™ już w Chicag0ChciaÅ‚abym wiedzieć. Nie!  powiedziaÅ‚ stary czÅ‚owiek.Strand zamrugaÅ‚a oczami. Chce pan powiedzieć, że pan ich nie znaÅ‚?  spytaÅ‚a.PokrÄ™ciÅ‚ przeczÄ…co gÅ‚owÄ…. Nie polskie  powiedziaÅ‚ po prostu. Co pan przez to rozumie?  zapytaÅ‚a zaskoczona Strand.PociÄ…gnÄ…Å‚ Å‚yk herbaty. To nie byli Polacy.NastawiÅ‚a uszu. A wiÄ™c pan ich pamiÄ™ta?  spytaÅ‚a z nadziejÄ….KiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Zatem, jakże mogli nie być Polakami? Nazywali siÄ™ KapuÅ›ciÅ„scy.WidziaÅ‚am ich dokumenty imigracyjne.Przyjechali zKrakowa.WzruszyÅ‚ ramionami. Ja nie widziaÅ‚ żadnych dokumentów.Ale wiem, że oni nie bylipolskie.ZaperzyÅ‚a siÄ™. SkÄ…d pan to może wiedzieć?WyjÄ…Å‚ z kieszeni garść pestek sÅ‚onecznikowych i rozsypaÅ‚ je po ziemi.PrzyleciaÅ‚y dwa karmazyny i zaczęły je dziobać. Ja z Warszawy.Wojna wygnaÅ‚a.WalczyÅ‚em w polska dywizja spadochronowa generaÅ‚a Sosabowskiego.ByÅ‚em rannypod Arnhem.pani jeszcze nie byÅ‚o na Å›wiecie.Po wojnie przyjechali my z MartÄ… do Ameryki.Najpierw Nowy Jork.NiepodobaÅ‚o siÄ™.Potem tutaj. PodniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ i spojrzaÅ‚ na niÄ…. Marta byÅ‚a Å‚adna, jak pani.Lydia zarumieniÅ‚a siÄ™. Jestem pewna, że byÅ‚a.ProszÄ™, niech pan mówi dalej. PamiÄ™tam.WprowadziliÅ›my siÄ™ do tego domu.Wtedy by Å‚adny.Nie taki jak teraz.ChciaÅ‚ ja poznać sÄ…siada.WidziaÅ‚nazwisk0 na skrzynce na listy.KapuÅ›ciÅ„ski.PamiÄ™tam.MówiÄ™ do niego p*"zeZ pÅ‚ot:  DzieÅ„ dobry, jestem Jerzy Wojda zWarszawy".Tamte0 czÅ‚owiek  wskazaÅ‚ sÄ…siedni dom  mówiÅ‚ po polsku, ale nie W Polak.PamiÄ™tam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl