[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To stamtąd Roland i Eddie brali wodę, kiedy szli na północ.z początkuchodził po nią Eddie, ponieważ Roland był za słaby.Pózniej robili to na zmianę,za każdym razem odchodząc dalej i dłużej szukając strumienia.W miarę jak górystawały się coraz niższe, coraz bardziej się niepokoili, ale nie pochorowali się od177 tej wody.Na razie.Roland przyniósł wodę wczoraj, a chociaż dziś była kolej Eddiego, rewolwe-rowiec zastąpił go.Zarzucił sobie bukłak na ramię i odszedł bez słowa.Eddieuznał takie zachowanie za niezwykle dyskretne.Nie chciał się tym przejmować ani niczym innym, co dotyczyło Rolanda  ale stwierdził, że jednak trochę goto wzruszyło.Kobieta pilnie słuchała Eddiego, nie odzywając się i nie odrywając od niegooczu.W jednej chwili wydawała się pięć lat starsza od niego, a w następnej wy-glądała najwyżej na piętnastolatkę.Natomiast jedno było pewne: Eddie zaraz sięw niej zakocha.Kiedy skończył, przez moment siedziała w milczeniu, nie patrząc na niego,lecz przez niego, spoglądając na fale, które o zmroku przyniosą homary z ich dzi-wacznymi, prawniczymi pytaniami.Był szczególnie ostrożny, kiedy mówił o nich.Lepiej, żeby się trochę przestraszyła teraz, niż wpadła w panikę pózniej, gdy wyj-dą na brzeg.Podejrzewał, że nie zechciałaby ich jeść, po tym jak się dowiedziała,co zrobiły z dłonią i stopą Rolanda, kiedy dobrze im się przyjrzy.w końcu jednakgłód zwycięży  to-to-tak i  tu-tu-tum.Wzrok miała nieobecny i wpatrzony w dal. Odetta?  zapytał, kiedy upłynęło jakieś pięć minut.Powiedziała mu, jaksię nazywa.Odetta Holmes.Uznał, że to brzmi cudownie.Popatrzyła na niego, wyrwana z zadumy.Uśmiechnęła się.Wymówiła jednosłowo. Nie.Gapił się na nią, nie potrafiąc znalezć właściwej odpowiedzi.Pomyślał, żedotychczas nie zdawał sobie sprawy, jak nieograniczone możliwości mogą kryćsię za jednym zwyczajnym przeczeniem. Nie rozumiem  powiedział wreszcie. Z czym się nie zgadzasz? Z tym wszystkim. Odetta machnęła ręką (zauważył, że miała bardzosilne ręce, gładkie, lecz silne), obejmując tym gestem morze, niebo, plażę, pa-górkowate podnóże gór, gdzie rewolwerowiec właśnie szukał wody (a może byłpożerany żywcem przez jakiegoś nowego interesującego potwora, o czym Eddienie zamierzał teraz myśleć).Krótko mówiąc, wskazując cały ten świat. Rozumiem, co czujesz.Ja z początku też miałem wrażenie, że to wszystkojest nierealne. Czyżby? Patrząc wstecz, wyglądało na to, że po prostu zaak-ceptował to, może dlatego, że był chory i trząsł się z narkotycznego głodu.Przyzwyczaisz się. Nie  powtórzyła. Sądzę, że wydarzyła się jedna z dwóch rzeczy,a obojętnie co naprawdę zaszło, wciąż jestem w Oxfordzie w stanie Missisipi.To wszystko nie dzieje się naprawdę.178 Mówiła dalej.Gdyby podniosła głos (albo gdyby właśnie się w niej nie zako-chiwał), z pewnością uznałby to za kazanie.A tak wydawało mu się, że słuchawierszy. Tylko  musiał sobie przypomnieć   że ona wygaduje bzdury i trzeba jejto wytłumaczyć.Dla jej dobra. Pewnie doznałam wstrząsu mózgu  stwierdziła. W Oxford Town roisię od miłośników wymachiwania trzonkami siekier i kijami baseballowymi. Oxford Town.Ta nazwa wywołała słaby oddzwięk w pamięci Eddiego.Kobieta wymówiłate słowa w taki sposób, że z jakiegoś powodu skojarzył je z Henrym.Henrymi mokrymi pieluchami.Dlaczego? Jak? Teraz to nie miało znaczenia. Chcesz mi powiedzieć, że uważasz to za sen, który ci się śni, kiedy śpisz? Albo leżę w śpiączce  dodała. I nie patrz na mnie tak, jakby to byłoniedorzeczne, bo tak nie jest.Spójrz na to.Ostrożnie odgarnęła włosy z lewej strony i Eddie zrozumiał, że nosiła je za-czesane na bok nie tylko dlatego, że lubiła taką fryzurę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl