[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewidzę na nich żadnych śladów.A więc wziął pierwszą, zaniósłpod okno iprzepisał.Ile czasu mogło mu to zająć, jeśli założymy, żeposłużył sięskrótami? Najmniej kwadrans.Następnie odłożył pierwszą iwziął drugą.Był wpołowie szpalty, kiedy wrócił pan niespodziewanie i zmusił godo pospiesznegoodwrotu.Bardzo pospiesznego, nie miał bowiem czasu, byodłożyć papiery namiejsce, tak by się pan niczego nie domyślił.Nie słyszał pan,żeby ktoś biegłpo schodach?- Nie, nie wydaje mi się.- Pisał tak szybko, że złamał ołówek i musiał go naostrzyć.Tociekawe,Watsonie.Ten ołówek nie był takim sobie zwykłym ołówkiem:był dłuższy odnormalnego, z miękkim grafitem i wierzchem pomalowanymna kolor ciemnoniebieski.Nazwę firmy wydrukowano srebrnymi literami.Ten kawałek,który został, mierzysobie zaledwie półtora cala.Proszę znalezć taki ołówek, panieSoames, a będziepan miał winowajcę.Dla ułatwienia dodam, że ma duży, tępynóż.Profesor Soames był nieco oszołomiony tym potokieminformacji.- Niektóre z pańskich uwag rozumiem, ale jeśli chodzi odługość ołówka.Holmes wziął do ręki malutki ścinek z widocznymi na nim lite-ranli "nn" ikawałkiem czystego drewna.- Widzi pan?- Tak, ale nadal nie rozumiem.- Co mogą oznaczać litery "nn"? To koniec wyrazu.Najpopularniejsze ołówkipochodzą z firmy "Johann Faber".Czy to nie oczywiste, żedługość ołówka wynosityle, ile pozostało po imieniu Johann? - zapytał Holmes, poczym ustawił stoliktak, by padło na niego światło lampy elektrycznej.-Zobaczmy, czy na blacie niepozostały jakieś ślady od pisania.Nie, nie widzę.Niczegowięcej się tu niedopatrzymy.Obejrzyjmy więc biurko.Ta mała kulka jest, jakprzypuszczam, owągrudką czarnego ciasta, o której pan mówił.Ma kształt stożkai otwór w środku.I są w niej trociny.Interesujące.Wreszcie nacięcie.Zaczynasię cienką linią,a kończy poszarpaną dziurą.Jestem panu niezmierniewdzięczny za zainteresowaniemnie tą sprawą, profesorze.Dokąd prowadzą te drzwi?- Do mojej sypialni.- Czy zaglądał pan tam od czasu owego zdarzenia?- Nie, poszedłem prosto do pana.- Chciałbym ją obejrzeć.Cóż za uroczy staroświecki pokój!Proszę łaskawiepoczekać, dopóki nie zbadam podłogi.Nie, nic tu nie widzę.Aco jest za tązasłoną? Ach, miejsce na ubrania.Jeśli ktoś chciałby się tuukryć, to tylko zazasłoną, bo łóżko jest za niskie, a szafa zbyt płytka.Chyba niema tu nikogo?Kiedy Holmes odsuwał zasłonę, wyczułem w nim lekkienapięcie, jakby byłprzygotowany na niebezpieczeństwo.Tymczasem za zasłonąwisiały jedynie trzy lubcztery garnitury.Mój przyjaciel odwrócił się i nagleznieruchomiał.- A cóż to takiego?Na podłodze leżała grudka czarnej, lepkiej substancji, takiejjak na biurku.Holmes uniósł ją do światła.- Wygląda na to, że pański gość zostawił ślady nie tylko wgabinecie,profesorze.- Czego on tu szukał?- To oczywiste.Wrócił pan niespodziewanie, a on zorientowałsię dopiero wtedy, gdy był pan pod drzwiami.Cóż mógłzrobić? Zabrał to, comogło go zdradzić, i ukrył się w sypialni.- Wielkie nieba! Chce pan powiedzieć, że przez cały czas,kiedy rozmawiałem zBannisterem, ten człowiek był tuż obok?- Na to wygląda.- Musi być jakieś inne wytłumaczenie, panie Holmes.Czyobejrzał pan już okno wsypialni?- Okratowane, oprawne w ołów, trój skrzydłowe, z jednymskrzydłem na zawiasach,na tyle dużym, żeby przeszedł przez nie człowiek.- Właśnie.I wychodzi na róg dziedzińca, przez co częściowojest niewidoczne.Mógł więc tędy wejść do środka, zostawić ślady w sypialni istwierdziwszy, żedrzwi są otwarte, uciec przez nie.Holmes pokręcił głową.- Bądzmy realistami.Powiedział pan, że tych schodówużywają trzej studenci izwykle przechodzą obok pańskich drzwi.- Tak.- I wszyscy przystępują do egzaminu?- Tak.- Czy ma pan jakiś powód, by podejrzewać któregoś z nich?Soames zawahał się.- To kłopotliwe pytanie - odparł.- Trudno kogoś podejrzewać,kiedy nie ma siędowodów.- A więc proszę przedstawić pańskie podejrzenia, a japoszukam dowodów.- W takim razie opiszę panu charaktery tych trzechstudentów.Nade mną mieszkaGilchrist, świetny student i sportowiec.Gra w uniwersyteckiejdrużynie rugby ikrykieta.Zdobył medal w biegu przez płotki i skoku w dal.Todzielny młodyczłowiek.Jest synem sir Jabeza Gilchrista, który straciłmajątek na wyścigach.Po jego śmierci chłopak nie miał z czego żyć, ale jest pilny ipracowity.Dasobie radę.Na drugim piętrze mieszka Daulat Ras, Hindus.Jest cichyi skryty jak większość Hindusów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Niewidzę na nich żadnych śladów.A więc wziął pierwszą, zaniósłpod okno iprzepisał.Ile czasu mogło mu to zająć, jeśli założymy, żeposłużył sięskrótami? Najmniej kwadrans.Następnie odłożył pierwszą iwziął drugą.Był wpołowie szpalty, kiedy wrócił pan niespodziewanie i zmusił godo pospiesznegoodwrotu.Bardzo pospiesznego, nie miał bowiem czasu, byodłożyć papiery namiejsce, tak by się pan niczego nie domyślił.Nie słyszał pan,żeby ktoś biegłpo schodach?- Nie, nie wydaje mi się.- Pisał tak szybko, że złamał ołówek i musiał go naostrzyć.Tociekawe,Watsonie.Ten ołówek nie był takim sobie zwykłym ołówkiem:był dłuższy odnormalnego, z miękkim grafitem i wierzchem pomalowanymna kolor ciemnoniebieski.Nazwę firmy wydrukowano srebrnymi literami.Ten kawałek,który został, mierzysobie zaledwie półtora cala.Proszę znalezć taki ołówek, panieSoames, a będziepan miał winowajcę.Dla ułatwienia dodam, że ma duży, tępynóż.Profesor Soames był nieco oszołomiony tym potokieminformacji.- Niektóre z pańskich uwag rozumiem, ale jeśli chodzi odługość ołówka.Holmes wziął do ręki malutki ścinek z widocznymi na nim lite-ranli "nn" ikawałkiem czystego drewna.- Widzi pan?- Tak, ale nadal nie rozumiem.- Co mogą oznaczać litery "nn"? To koniec wyrazu.Najpopularniejsze ołówkipochodzą z firmy "Johann Faber".Czy to nie oczywiste, żedługość ołówka wynosityle, ile pozostało po imieniu Johann? - zapytał Holmes, poczym ustawił stoliktak, by padło na niego światło lampy elektrycznej.-Zobaczmy, czy na blacie niepozostały jakieś ślady od pisania.Nie, nie widzę.Niczegowięcej się tu niedopatrzymy.Obejrzyjmy więc biurko.Ta mała kulka jest, jakprzypuszczam, owągrudką czarnego ciasta, o której pan mówił.Ma kształt stożkai otwór w środku.I są w niej trociny.Interesujące.Wreszcie nacięcie.Zaczynasię cienką linią,a kończy poszarpaną dziurą.Jestem panu niezmierniewdzięczny za zainteresowaniemnie tą sprawą, profesorze.Dokąd prowadzą te drzwi?- Do mojej sypialni.- Czy zaglądał pan tam od czasu owego zdarzenia?- Nie, poszedłem prosto do pana.- Chciałbym ją obejrzeć.Cóż za uroczy staroświecki pokój!Proszę łaskawiepoczekać, dopóki nie zbadam podłogi.Nie, nic tu nie widzę.Aco jest za tązasłoną? Ach, miejsce na ubrania.Jeśli ktoś chciałby się tuukryć, to tylko zazasłoną, bo łóżko jest za niskie, a szafa zbyt płytka.Chyba niema tu nikogo?Kiedy Holmes odsuwał zasłonę, wyczułem w nim lekkienapięcie, jakby byłprzygotowany na niebezpieczeństwo.Tymczasem za zasłonąwisiały jedynie trzy lubcztery garnitury.Mój przyjaciel odwrócił się i nagleznieruchomiał.- A cóż to takiego?Na podłodze leżała grudka czarnej, lepkiej substancji, takiejjak na biurku.Holmes uniósł ją do światła.- Wygląda na to, że pański gość zostawił ślady nie tylko wgabinecie,profesorze.- Czego on tu szukał?- To oczywiste.Wrócił pan niespodziewanie, a on zorientowałsię dopiero wtedy, gdy był pan pod drzwiami.Cóż mógłzrobić? Zabrał to, comogło go zdradzić, i ukrył się w sypialni.- Wielkie nieba! Chce pan powiedzieć, że przez cały czas,kiedy rozmawiałem zBannisterem, ten człowiek był tuż obok?- Na to wygląda.- Musi być jakieś inne wytłumaczenie, panie Holmes.Czyobejrzał pan już okno wsypialni?- Okratowane, oprawne w ołów, trój skrzydłowe, z jednymskrzydłem na zawiasach,na tyle dużym, żeby przeszedł przez nie człowiek.- Właśnie.I wychodzi na róg dziedzińca, przez co częściowojest niewidoczne.Mógł więc tędy wejść do środka, zostawić ślady w sypialni istwierdziwszy, żedrzwi są otwarte, uciec przez nie.Holmes pokręcił głową.- Bądzmy realistami.Powiedział pan, że tych schodówużywają trzej studenci izwykle przechodzą obok pańskich drzwi.- Tak.- I wszyscy przystępują do egzaminu?- Tak.- Czy ma pan jakiś powód, by podejrzewać któregoś z nich?Soames zawahał się.- To kłopotliwe pytanie - odparł.- Trudno kogoś podejrzewać,kiedy nie ma siędowodów.- A więc proszę przedstawić pańskie podejrzenia, a japoszukam dowodów.- W takim razie opiszę panu charaktery tych trzechstudentów.Nade mną mieszkaGilchrist, świetny student i sportowiec.Gra w uniwersyteckiejdrużynie rugby ikrykieta.Zdobył medal w biegu przez płotki i skoku w dal.Todzielny młodyczłowiek.Jest synem sir Jabeza Gilchrista, który straciłmajątek na wyścigach.Po jego śmierci chłopak nie miał z czego żyć, ale jest pilny ipracowity.Dasobie radę.Na drugim piętrze mieszka Daulat Ras, Hindus.Jest cichyi skryty jak większość Hindusów [ Pobierz całość w formacie PDF ]